65 tys. młodych Włochów chce w wierze przeżywać ŚDM w Lizbonie

„Powróćcie potem, aby ubogacić nasze miasto i Kościół waszą autentyczną oraz czystą hojnością. Po Lizbonie dojrzeją ostateczne, świetliste «tak», a w waszym darze ponownie rozpoznamy Jezusa, który łamie chleb dla wszystkich” – tak rozsyłał młodych rzymian kard. Angelo De Donatis. Również Włosi bardzo licznie biorą udział w Światowych Dniach Młodzieży. To druga grupa narodowościowa pod względem ilości uczestników. Wczoraj wieczorem ogłoszono, że zarejestrowało się ich aż 65 tys.

Na spotkanie przyjechali młodzi ludzie ze 140 krajów świata. Najliczniejsi są Hiszpanie. Takie dane podano podczas konferencji prasowej w wieczór rozpoczęcia wydarzenia. Włochom towarzyszy z kolei największa liczba biskupów, bo aż 109. Wszystkich uczestników wypełnia radosny entuzjazm i osobiste oczekiwania. Przykładem może tutaj być młody wolontariusz ze słonecznej Italii, Eric.

„Jest sporo roboty. Ale to bardzo miłe poznać ludzi z innych krajów. Znajduję się w grupie z osobami z różnych stron w Ameryce Południowej lub Hiszpanii. I tak poznaję nowe kultury, nawiązuję nowe przyjaźnie. Więc jestem bardzo szczęśliwy, że tu się znalazłem. To mój pierwszy raz, czuję się pełen emocji, nigdy wcześniej nie brałem udziału w ŚDM. Co do mojej wiary, powiedzmy, że wciąż usiłuję ją odkrywać, bo sprawia mi trochę trudności, żeby za nią podążać, ale staram się nie zostać w tyle. Też na pewną chwilę ją straciłem, a potem stwierdziłem, iż chcę zacząć od nowa. Również moi rodzice mi w tym pomagają: zarówno w sposobie, w jaki postrzegam Jezusa, jak i w sposobie, w jaki odnoszę się do mojej rodziny. Stąd powiedzmy, że próbuję przeżyć te ŚDM, aby zbliżyć się do wiary“ – powiedział włoski wolontariusz.

Świadectwo dla Radia Watykańskiego wypowiedzieli też Sara i Federico. Do przyjazdu do Lizbony zmotywowała ich wizja przemiany życia, „mieliśmy potrzebę nowego Ducha” – podkreśliła Włoszka. Jej towarzysz osobiście potwierdził te słowa.

„Przede wszystkim chodzi o nowe życie po wszystkich dotychczasowych doświadczeniach, jak powiedziała moja koleżanka. Ale też najważniejsze jest, by je zaczynać z Jezusem. Bo skoro idziemy drogą wiary, to kroczmy nowymi ścieżkami, ale mając Chrystusa zawsze coraz bliżej siebie (…). Osobiście moja relacja z Bogiem rozwija się w ciągu ostatnich kilku lat. Najpierw odczuwałem ją co prawda jako część mojej codzienności, ale dopiero w zeszłym roku, kiedy pojechałem do Medziugoria, odczułem potrzebę czegoś więcej, szukania czegoś więcej. Innymi słowy, uzmysłowiłem sobie, że moja wiara, tak jak ją przeżywałem, była bezpłodna. Więc gdy pojawiła się okazja, żeby przyjechać na ŚDM (…), przyjąłem ją bez wahania. To także zbieg okoliczności, jakby nas sam Pan tu wezwał, bo akurat jesteśmy w momencie po zakończeniu naszych studiów, przechodzimy do świata podejmowania pracy, ale jeszcze żyjemy w rytmie, który pozwala na doświadczenie takiego wydarzenia“ – powiedział młody Włoch.