Drukuj Powrót do artykułu

Panaceum na wszystko

04 listopada 2011 | 11:49 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ

„Miej czas na to, aby pomyśleć – to źródło mocy.
Miej czas na modlitwę – to największa siła na ziemi.
Miej czas na uśmiech – to muzyka duszy”.
/Matka Teresa z Kalkuty/

Poniedziałek, godzina 9.30. Rozlega się dzwonek na przerwę. Drzwi Kliniki otwierają się dla uczniów po raz pierwszy. Nie minęła jeszcze minuta, a przed wejściem pojawiło się już pięć osób. „I’m sick” (jestem chory), „I have a headache” (mam ból głowy), „Give me a Panadol” (daj mi Panadol) – mówili jedni przez drugich. Próbując się dowiedzieć od nich czegoś więcej zauważam za drzwiami kolejną gromadkę dzieci. Nie do wiary! Przecież to niemożliwe żeby tylu uczniów nagle się rozchorowało! Dopiero po chwili, gdy otrząsnęłam się z lekkiego szoku, dotarło do mnie że to jest chyba epidemia… Epidemia bycia zauważonym przez kogoś, sposób zwrócenia na siebie uwagi, tęsknota do tego, aby ktoś poświęcił im chwilę, aby porozmawiał, wysłuchał, bądź chociażby posiedział z nimi w ciszy.

Dopiero wtedy dotarło do mnie, że tak naprawdę najlepszym lekarstwem jakie mogę im dać jest moja obecność (choć oczywiście są też przypadki kiedy muszę się wspomóc środkami medycznymi, ale jest ich naprawdę niewiele). Od tamtej pory na każdej przerwie zaglądają do mnie dzieci, i te młodsze i starsze, żeby się przywitać, pomachać mi swoją małą czarną rączką, opowiedzieć jak było w szkole, pouczyć mnie języka cinyanja, czy po prostu spędzić ze mną czas.

Parę dni temu podczas popołudniowej przerwy przyszła do mnie mała dziewczynka.

W podartej sukieneczce, w przykrótkim sweterku, w oberwanych sandałkach. Nieśmiało się uśmiechając weszła do środka i usiadła na krzesełku. Udało mi się tylko dowiedzieć, że ma na imię Lovnes i ma 9 lat. Niestety nic więcej po angielsku nie rozumiała. Dopiero po 10 minutach siedzenia w ciszy, przypatrywania się sobie i uśmiechania, pokazała mi swoją rozległą ranę na nóżce. Nie wyglądała ona dobrze. Musiałam porządnie oczyścić ranę, aby nie doszło do żadnej infekcji, o ile już nie było za późno.

Pomimo bólu jaki jej zadawałam opatrując nóżkę, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Przez cały czas ściskała mnie mocno za ramię i patrzyła na mnie swoimi czarnymi, pięknymi oczkami. Potem przesiedziała ze mną w milczeniu do końca przerwy cały czas patrząc się na mnie. Przez kilka następnych dni wypatrywałam jej na początku każdej przerwy. Zawsze się zjawiała w ciągu kilku minut. Zawsze z tą samą radosną buźką i małą rączką machającą do mnie już z oddali. Na szczęście rana z dnia na dzień wygląda coraz lepiej i wygląda na to, że niebawem całkowicie się zagoi.

Joanna Grubińska
Zambia, Lusaka
24 października 2011

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.