Drukuj Powrót do artykułu

Gdańsk: pożar kościoła św. Katarzyny

22 maja 2006 | 17:47 | mż, kz //mr Ⓒ Ⓟ

Kościół rektorski pw. św. Katarzyny, najstarszy na Starym Mieście w Gdańsku, 22 maja stanął w ogniu. Doszczętnie spłonął dach świątyni. Udało uratować się wieżę, w której znajduje się unikalny carillon i kolekcja zegarów wieżowych.

Straty wstępnie szacuje się na kilka, a może nawet kilkanaście milionów złotych.
Dym unoszący się z dachu świątyni dostrzegli ok. godz. 14.30 przechodnie. To oni poinformowali straż pożarną, ojców karmelitów oraz pracowników Muzeum Zegarów Wieżowych, które znajduje się w wieży kościoła. Nie minęło pół godziny, kiedy w gwałtownie rozprzestrzeniającym się ogniu stanął dach nad prawą nawą. Strażacy, choć wozów z całego Trójmiasta przybywało z minuty na minutę, nie byli w stanie opanować sytuacji. Ogień przemieszczał się pod poszyciem dachu. Ok. 15.00 najpierw z hukiem niczym lawina zaczęły spadać dachówki, a później zawalił się cały dach nad prawą nawą. Płonął dach nawy głównej, a po chwili już również nawy lewej. Płomienie i dymy wydobywały się również z wieży kościoła. Strażacy intensywnie schładzali jej mury obawiając się, iż konstrukcja może się załamać. Okoliczna gęsta zabudowa – klasztor ojców kapucynów, kościół św. Brygidy, Wielki Młyn oraz kompleks kamienic – również ochraniana był przez straż pożarną przed przeniesieniem się ognia.

Z minuty na minutę wokół świątyni gromadziły się coraz większe tłumy gdańszczan. Jedni modlili się, inni płakali, jeszcze inni robili zdjęcia. Wielu chciało pomagać w akcji gaśniczej.

Spadający dach świątyni na szczęście nie zawalił sklepienia. Wnętrze choć zalane wodą udało się ocalić przed ogniem.

– Straty wewnątrz oceniam jako stosunkowo niewielkie – mówił Andrzej Rószkowski, szef pomorskiej Straży Pożarnej. – Strop się trzyma i to jest najważniejsze, choć oczywiście obawiamy się, że naruszone przez wodę zacznie spadać.

Zaraz po ugaszeniu pożaru centralnej części świątyni, mimo ciągłej walki o ocalenie wieży, strażacy, policja i pracownicy Muzeum Historycznego Miasta Gdańska zaczęli wynosić z kościoła zabytkowe obiekty stanowiące jego wystrój i wyposażenie. Elementy wystroju, których nie udało się zdjąć od razu, jak na przykład grupę ukrzyżowania z belki tęczowe, odcięto profesjonalnym sprzętem. Obiekty – jak dowiedzieliśmy się od Mariusza Lewandowskiego, wicedyrektora MHMG – trafiły do Ratusza Głównego Miasta, gdzie natychmiast zajęli się nimi konserwatorzy. W świątyni pozostały jedynie kamienne epitafia przytwierdzone do ścian.

Wciąż nie oszacowano jeszcze strat, które poniosło Muzeum Zegarów Wieżowych.

– Staraliśmy się wszystkie eksponaty poustawiać tak, żeby je ocalić – relacjonował nawet na chwilę nie opuszczający miejsca pożaru Grzegorz Szychliński, kierownik Muzeum Zegarów Wieżowych, oddziału Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. – Stan carillonu będziemy jednak mogli ocenić dopiero po zakończeniu akcji. Strażacy robią wszystko, aby nie ucierpiał.
Przyczyny pożaru i jego skutki będzie można ocenić dopiero wówczas, gdy miejsce zbadają fachowcy, potwierdzał Jarosław Wróbel, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

Po godz. 18.00 weszli już jednak do świątyni profesorowie Politechniki Gdańskiej. Potwierdzili, iż strop w wielu miejscach jest poważnie naruszony.
Wieża kościoła, w której znajduje się muzeum była ubezpieczona. Czy ubezpieczona była reszta świątyni nie wiadomo. Kościołem opiekują się ojcowie karmelici. Pracuje tam trzech ojców i jeden brat zakonny. Przeora św. Katarzyny, o. Łukasza Semika Ocarm, przesłuchiwała policja. Wezwano również lekarza, ze względu na stan zdrowia zakonnika. Od pięćdziesięciu lat dźwigał kościół św. Katarzyny z powojennej ruiny. Prace doprowadził do końca, przy wsparciu m.in. miasta położono nowy dach.

– Przeor jest wstrząśnięty, bardzo roztrzęsiony – dowiedzieliśmy się od o. Mieczysława Janowskiego, od dwóch lat pracującego u św. Katarzyny. – Nie wiadomo czy życia starczy, aby to wszystko odbudować.

Sam o. Jankowski był w diecezji włocławskiej kapelanem straży pożarnej. Karmelitanie sami rekrutują dwa oddziały straży pożarnej.

– Dziękujemy bardzo strażakom. Widzę z jakim poświęceniem walczą o kościół. To jest bardzo profesjonalna akcja – o. Jankowski chwalił strażaków.

Nie sposób wskazać dziś przyczyny pożaru. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście i bada ją pod kątem artykułu 163 par. 1 Kodeksu karnego, który mówi o tym, że „kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru” może trafić do więzienia na 10 lat. Przesłuchiwani są dwaj pracujący w chwili tragedii na dachu dekarze z gdańskiej firmy. Nieoficjalnie wiadomo, iż badanie dowiodło, że byli trzeźwi.

Trudno dziś szacować całkowite straty, prezydent Gdańska jednak nie ma wątpliwości, że potrzebnych będzie kilka, a może nawet kilkanaście milionów złotych. Zapowiada powstanie komitetu odbudowy kościoła.

– Miasto Gdańsk wesprze kościół świętej Katarzyny dotacją na odbudowę. Pomoc obiecał już również marszałek województwa pan Jan Kozłowski, liczymy na ministerstwo kultury oraz rezerwę budżetową premiera – mówił wyraźnie poruszony przybyły na miejsce Paweł Adamowicz, prezydent miasta Gdańska, który sam jako osoba prywatna wsparł odbudowę carillonu na wieży kościoła św. Katarzyny. – Już jutro uruchomimy konto, na które zbierać będziemy każdą złotówkę na odbudowę świątyni. Bardzo wdzięczni będziemy za wszelką pomoc.

Kościół św. Katarzyny to najstarsza świątynia na Starym Mieście. W XIII wieku nosiła miano „Matki kościołów, Matki Gdańska”. Według wszelkich dociekań powstała ok. 1185-1190 roku, jeszcze przed panowaniem Mściwoja I. W 1945 roku kościół spłonął niemalże całkowicie, jak wiele innych gdańskich świątyń. W wyniku badań archeologicznych zespół pod kierunkiem prof. Andrzeja Zbierskiego odnalazł w roku 1985 cztery metry pod posadzką gotyckiego prezbiterium kościoła św. Katarzyny romańskie ślady pierwszej zabudowy. Wtedy również znaleziono w świątyni miejsce pochówku Jana Heweliusza, znanego gdańskiego astronoma (1611-1687), parafianina św. Katarzyny.

– Trudno mi patrzeć na to, co widzę – mówił łamiącym się głosem prof. Zbierski, który przybył na miejsce tragedii. – To ogromna strata.

Na lipiec w Gdańsku przygotowywany był kongres carillonowi, na który zjechać mieli carillonerzy z całego świata. Dziś trudno powiedzieć czy będą mogli zagrać na instrumencie św. Katarzyny, choć zdaje się, że to mało prawdopodobne. Drugi instrument znajduje się na wieży Ratusza Głównego Miasta, impreza najpewniej nie zostanie więc odwołana. W Polsce koncertować można jedynie na dwóch czynnych zespołach dzwonów grających, oba znajdują się w Gdańsku.

23 maja przyjechać ma do Gdańska prowincjał ojców karmelitów.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.