Kard. Ambongo Besungu w Gnieźnie: Świat potrzebuje pokoju rozbrojonego i rozbrajającego
Rok: 2025
Autor: kard. Fridolin Ambongo Besungu OFM Cap
Przedstawiciele władz cywilnych i religijnych,
Szanowni Goście, Przyjaciele Pokoju,
Wprowadzenie
To dla mnie prawdziwy zaszczyt i głęboka radość móc otworzyć ten Międzynarodowy Kongres właśnie tutaj, w Gnieźnie – miejscu przesiąkniętym historią i pamięcią, kolebce chrześcijaństwa w Polsce, skrzyżowaniu, na którym spotykają się ludy, tradycje i religie. Ta radość jest zwielokrotniona dzięki obecności Jego Ekscelencji Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i tak wielu osób wrażliwych na losy naszego świata.
Temat, który nas gromadzi – „Pokój rozbrojony i rozbrajający” – stawia nam dziś pilne i głębokie wyzwanie. Te słowa przywodzą na myśl św. Jana Pawła II, syna tej ziemi, który od pierwszego dnia swego pontyfikatu skierował do świata apel o pokój. Ten temat, nawiązujący do pozdrowienia, jakie papież Leon skierował do świata w dniu swojego wyboru w bazylice św. Piotra, brzmi dziś z palącą aktualnością. W epoce, w której zgiełk broni zdaje się zagłuszać łagodny głos nadziei, jesteśmy wezwani, aby na nowo odkryć moc pokoju, który nie jest narzucany zastraszeniem, ani broniony murami nieufności, lecz rodzi się z odwagi dialogu, wyboru zaufania i rozbrojenia – wewnętrznego i zewnętrznego. Jak to uczynić możliwym?
Zagubiona ludzkość i nagły stan etyczny
- Współczesny kryzys etyczny. Doświadczamy głębokiego kryzysu etycznego. Punkty odniesienia, które ludzkość mozolnie budowała – takie jak godność osoby ludzkiej, wolność, demokracja i pokój – chwieją się lub stają się przedmiotem instrumentalizacji. Wartości te wydają się przestarzałe, ustępując miejsca kwestiom bezpieczeństwa, ekonomii i obrony. A kiedy wartości zaczynają być postrzegane jako problemy, oznacza to, że horyzont, w kierunku którego zmierzamy, staje się zamglony i chaotyczny.
- Utrata wielkich wartości. Co ostatecznie gubimy w mgle dziejów? W rzeczywistości prawdziwe zagrożenie nie jest jedynie geopolityczne, lecz wewnętrzne, antropologiczne. W tym okresie etycznego zagrożenia ryzykujemy utratę samego człowieczeństwa. Grozi nam erozja człowieczeństwa w nas samych. Jak w micie jaskini Platona, stajemy dziś przed ekranem, na którym wirtualna rzeczywistość ukazuje zniekształcone obrazy idealnego człowieka i kobiety, którzy ryzykują utratę sensu swojego istnienia, samego znaczenia życia.
- Pokój jako powołanie człowieka
- Dar pokoju. Pokój nie jest jedynie celem politycznym czy społecznym. Pamiętamy, że w dniu swojego wyboru, z balkonu bazyliki św. Piotra, papież Leon pozdrowił wiernych słowami Zmartwychwstałego Chrystusa. Chrystus powiedział Apostołom: „Pokój wam!”. To „Pokój wam!” nie jest zwykłym pozdrowieniem, lecz programem życia przekazanym całej ludzkości.
- To wielkanocny dar pokoju, który przypomina obraz tak pięknie zakorzeniony w polskiej tradycji chrześcijańskiej, tradycji, która wniosła tak wiele do Kościoła powszechnego. Mam na myśli szczególnie wizerunek Jezusa Miłosiernego przekazany światu przez św. Faustynę Kowalską. W nim odnajdujemy prawdziwy obraz człowieka – serce otwarte na dar miłości. Tu znajduje się sens naszego człowieczeństwa, które jest stworzone, by ofiarować miłość i rodzić nadzieję.
- Uspokoić człowieka, by uspokoić świat. Pokój, o którym będziemy mówić w tych dniach, to ten, którego brakuje światu, ale i naszym sercom. Ostatecznie to, czego człowiek musi się nauczyć, to przejście od wymiaru osobistego pokoju do wymiaru globalnego: tylko ludzie, którzy mają w sercu pokój, mogą być jego twórcami.
- Pokój rozbrojony. Pokój ewangeliczny jest rozbrojony, przede wszystkim dlatego, że nie narzuca się siłą. Ten „rozbrojony pokój”, o którym mówi papież Leon, jest nade wszystko stylem życia: wolną decyzją porzucenia logiki dominacji i lęku na rzecz podjęcia ryzyka szczerego spotkania. To świadoma rezygnacja z broni – nie tylko tej materialnej, lecz także symbolicznej: broni słów, które ranią, gestów, które wykluczają, polityk, które dzielą i rodzą wzajemną nieufność.
- Pokój rozbrajający. Ten wielkanocny pokój jest również rozbrajający, bo potrafi zadziwić, zaskoczyć, poruszyć i wytrącić drugiego człowieka z jego pozycji. Ten „pokój rozbrajający” zachęca, byśmy zadali sobie pytania, opuścili nasze obronne mury i spotkali drugiego nie jak zagrożenie, lecz jak przyjaciela. Lubię przypominać, co papież Leon powiedział młodym, którzy przybyli do Rzymu na Jubileusz: „Przyjaźń naprawdę może zmienić świat; przyjaźń jest drogą do pokoju”. Taka przyjaźń, gdy jest prawdziwa, potrafi rozbrajać, ponieważ uznaje w drugim jego godność, a z tego rodzi się pragnienie wspólnego budowania dróg pojednania. Za każdym razem, gdy podejmujemy ryzyko spotkania, pokój staje się możliwy.
- Globalna solidarność i wezwanie do nadziei
Panie Prezydencie Rzeczypospolitej,
Drodzy Przyjaciele Pokoju,
- Ku kulturze pokoju. Nasze społeczeństwa mierzą się dziś z wyzwaniami przekraczającymi granice geograficzne: zapomnianymi wojnami, uporczywym ubóstwem, migracjami, kryzysami ekologicznymi i etycznymi. W tym kontekście pokój nie może być sprowadzony do kruchego rozejmu czy zawieszenia broni – musi stać się żywą kulturą, zdolną dotykać serc i przemieniać postawy.
- Nadzieja pośród ciemności. Pochodzę z Afryki – kontynentu zranionego i doświadczonego, ale wciąż stojącego. Demokratyczna Republika Konga, moja ojczyzna, od ponad trzydziestu lat zmaga się z licznymi konfliktami. To kraj, który wielki polski pisarz, tworzący po angielsku – Joseph Conrad – opisał w swojej niezwykłej powieści o znamiennym tytule Jądro ciemności. W tej książce autor z wielką siłą potępił początki kolonialnego wyzysku. Opisana ciemność nie jest ciemnością kontynentu ani ludu, lecz serca człowieka, który żyje, by wykorzystywać drugiego. Sytuacja w Afryce szybko się zmienia, ale ta ciemność ludzkiego serca wciąż czeka, by została rozproszona, o czym świadczą wojny i konflikty w moim kraju i na całym kontynencie.
- A jednak Afrykanie nie poddali się ani nie utracili nadziei, bo potrafili czerpać siłę nawet z bolesnej historii. Znaleźli moc, by opierać się złu dzięki wierze – pomimo wszelkich przeciwności. Ta odporność pokazuje jasno, że Afryka jest – jak mówił papież Benedykt – „ogromnym duchowym płucem dla ludzkości przeżywającej kryzys wiary i nadziei”.
- Gniezno – laboratorium nadziei. Chciałbym więc, z pokorą i świadomością, wnieść na ten kongres głos Afryki – wraz z jej problemami i nadziejami. Gniezno – skrzyżowanie historii i symbol chrześcijaństwa w Europie – zaprasza nas, by nie ulec rezygnacji, lecz podjąć wysiłek na rzecz prawdziwego pokoju. Pokoju, który nie potrzebuje armii, by w niego wierzono, ani arsenałów, by go bronić.
- Obecność tutaj w tych dniach jest zatem ważną okazją dla nas wszystkich, by wspólnie zastanowić się nad naszym człowieczeństwem. Ten kongres daje możliwość, by na nowo odkryć i ukierunkować istotę człowieczeństwa, aby jej nie zatracić. Wiemy, że w naszym świecie refleksji i namysłowi poświęca się mało miejsca – szybko dąży się do „wyników”. Ale wynik, który nie jest owocem namysłu i refleksji, skazany jest na porażkę!
Zakończenie
- Niech to spotkanie nie będzie jedynie wydarzeniem, lecz początkiem drogi. Niech stanie się laboratorium nadziei, w którym wzajemne słuchanie staje się mostem, a pamięć o cierpieniu – lekcją. Drogą, na której projekt pokoju rozbrojonego i rozbrajającego zostanie przełożony na konkretne działania w życiu naszych narodów i wspólnot.
16. Dziękuję za waszą obecność, zaangażowanie i świadectwo. Niech Pan błogosławi naszej pracy i towarzyszy naszym krokom na tej drodze prawdziwego pokoju.


