Administracja Trumpa rozważa zniszczenie zapasów środków antykoncepcyjnych przeznaczoanych dla Afryki

Kilkadziesiąt obrończyń „praw kobiet do antykoncepcji” protestowało 18 września przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Brukseli przeciwko amerykańskim planom przewidującym zniszczenie wartego miliony dolarów zapasu środków planowania rodziny dla kobiet  w Afryce.

Obawy demonstrantek pojawiły się po zapowiedzi administracji Donalda Trumpa na początku lata, iż zastanawia się ona nad dalszym losem tych środków składowanych w magazynie w Geel w Belgii, finansowanym przez USA. Zlikwidowanie Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID), która zarządzała programami pomocy zagranicznej, sprawiło, że los zapasów stał się niepewny.

Ich wartość przekraczała 9 milionów dolarów a finansowali je podatnicy amerykańscy. Środki te – pigułki antykoncepcyjne, implanty i wkładki domaciczne – były przeznaczone dla kobiet z Demokratycznej Republiki Konga, Kenii, Mali, Tanzanii i Zambii.

Zastępca rzecznika Departamentu Stanu USA Tommy Pigott powiedział w zeszłym miesiącu, że nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie i że rząd wciąż „ustala dalsze działania”. Dodał, że „gdy tylko będziemy mieli bieżące informacje, przekażemy je”.

Władze Belgii prowadzą rozmowy z dyplomatami amerykańskimi, aby „uratować zapasy przed zniszczeniem”, m.in. przez przeniesienie ich z magazynu. Regionalny rząd Flandrii, gdzie są przechowywane, wprowadził zakaz spalania dóbr nadających się do ponownego użycia. Mogą zostać spalone tylko wtedy, gdy „minister środowiska wyda zgodę na odstępstwo od zakazu spalania i zostanie uiszczona podwójna opłata za utylizację odpadów” – powiedział rzecznik ministerstwa Tom Demeyer.