„Siewca” – ewangelizacja parafii wiejskich w diecezji elbląskiej i nie tylko
13 listopada 2025 | 10:17 | maj | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Fot. Yandry Fernández Perdomo / CathopicJak „wstać z kanapy” w diecezji elbląskiej? Jednym z pomysłów jest „Siewca”, czyli wakacyjna ewangelizacja wioskowa. To przedstawienia i zabawy dla dzieci, dużo rozmów indywidualnych i wspólnej modlitwy, czas na spowiedź, adorację i Mszę św. oraz wesołe ogniska z kiełbaskami i śpiewem. O tym, na czym polega program „Siewca”, jak powstał i jak może się rozwijać, opowiada Dorota Życzkowska, animatorka Centrum Nowej Ewangelizacji w diecezji elbląskiej.
Maria Czerska (KAI): Czy mogłaby Pani opowiedzieć o „Siewcy”? Czym jest ten program?
Dorota Życzkowska: To ewangelizacja na wsi, w czasie wakacji. Trwa w parafii 7 dni – od niedzieli do niedzieli.
Taką ewangelizację proponujemy wcześniej proboszczom. Przyjeżdżamy, gdy uzyskamy zaproszenie. Często wioskowe parafie obejmują kilka miejscowości, więc przez tydzień ewangelizujemy w kilku miejscach. Dlaczego „Siewca”? Dlatego, że cały program jest oparty na Ewangelii o ziarnku gorczycy.
Jak wygląda taka ewangelizacja?
Zwykle umawiamy się z księżmi proboszczami tak, że w niedzielę pojawiamy się jako grupa ewangelizatorów w kościele parafialnym. Parafianie mają okazję nas poznać, gdyż uczestniczymy we wszystkich Mszach św. Przygotowujemy ich oprawę liturgiczną, kapłan, który nam towarzyszy głosi na tych Mszach św. homilie, przedstawiamy się. Następnie ustalamy wraz z ks. proboszczem trasę i program naszego głoszenia w różnych miejscowościach .
Zaczynamy od poniedziałku i staramy się odwiedzić jak najwięcej miejsc. Zwykle jesteśmy w jednej wiosce przez jeden dzień, choć zdarza się, gdy miejscowość jest duża, że zostajemy dłużej. Nasze możliwości zależą też od liczby osób w ekipie.
Taki ewangelizacyjny dzień zaczyna się od adoracji, w której uczestniczymy w gronie ewangelizatorów. Następnie od ok. godz. 9 do 12 mamy program dla dzieci. Opowiadamy o siewcy, o wierze, o chrzcie świętym. Jest przedstawienie o ziarnku gorczycy i rozmaite zabawy. Dzieci są w bardzo różnym wieku – od zupełnie malutkich po szkołę średnią, staramy się więc tworzyć wiekowe grupy i odpowiednio dostosowywać ten program. Małe dzieci przychodzą często z rodzicami, z którymi też staramy się porozmawiać.
Program kończy się o 12, sprzątamy, o 13 jest obiad, a potem przerwa.
Od 14.30 do 17 chodzimy od domu do domu na terenie wyznaczonym przez ks. proboszcza. Opowiadamy o tym, że Jezus żyje, rozmawiamy, proponujemy wspólną modlitwę, modlimy się wstawienniczo.
Potem zwykle zjeżdżamy do kościoła filialnego lub do kaplicy w danej wsi, gdzie ok. godz. 18 uczestniczymy we Mszy św. Od razu po Mszy rozpoczyna się ognisko. Zapraszamy na nie wszystkich mieszkańców miejscowości. Zwykle jest to wcześniej omówione z wójtem lub sołtysem. Na czas wakacji mają oni często specjalne fundusze, z których np. mogą na takie ognisko zakupić kiełbaski itp.
My staramy się stworzyć przestrzeń wspólnego spotkania, ale wszystko zależy od ludzi, którzy przyjdą. Czasem tylko siedzimy i gadamy, bo się świetnie gada. Czasem siadamy wokół ogniska i śpiewamy do późnego wieczora, zwłaszcza jak np. przyjdą panie z koła gospodyń wiejskich, które mają jakiś chór. Czasem są tańce, zabawa i wspólne biesiadowanie. Ale zawsze jest też możliwość rozmowy z kapłanem, możliwość modlitwy wstawienniczej i spowiedzi.
Ogniska często trwają do późnych godzin nocnych. Młodsi członkowie naszej ekipy, którzy mają więcej energii, wracają na nocleg i o pierwszej i o drugiej w nocy. Większość ewangelizatorów zostaje jednak najczęściej tylko do godz. 21, by mieć siły na następny dzień. Od rana zaczynamy przecież ten sam program w kolejnej wsi…
Tak to wygląda przez kolejne dni – do niedzieli. W każdej z miejscowości zapowiadamy, że będziemy jeszcze w niedzielę w parafii. I faktycznie przyjeżdżamy do kościoła parafialnego. Na Mszach świętych żegnamy się, dziękujemy, mówimy nasze świadectwa. W porozumieniu z proboszczem zapraszamy też do kontynuacji tego doświadczenia.
Kto prowadzi „Siewcę”? Kim są ewangelizatorzy?
To jest projekt, który powstał w diecezji elbląskiej i realizowany jest przez środowisko osób związanych z Centrum Nowej Ewangelizacji w naszej diecezji, animatorów i wolontariusz CNE ale nie tylko. Współpracują np. z nami członkowie elbląskich wspólnot, takich jak „Syjon” czy „Przemienienie”, itp.
Zwykle przed „Siewcą” organizujemy 3 – dniowe skupienie, gdzie omawiamy program, zwłaszcza, gdy w ekipie są nowe osoby. Taka ekipa składa się zwykle z 7-8 ewangelizatorów, którzy mają wtedy urlop w pracy i są dostępni cały czas. Bywa, że do niektórych punktów programu dołączają też inne osoby, uczestnicząc np. w ewangelizacji po domach czy w ognisku.
Budując ekipę ewangelizacyjną staramy się tworzyć ją z osób w różnym wieku, zapraszać i młodszych i starszych i „średnich”. Jest też z nami zawsze kapłan.
Jak powstał pomysł? Od kiedy jest realizowany?
Pomysł był odpowiedzią na potrzebę wychodzenia do ludzi i wezwanie papieża Franciszka „wstańcie z kanapy”. Zrodził się jako owoc naszego synodu diecezjalnego, który odbywał się w latach 2016 -2020.
Pamiętam, jak w ramach spotkań synodalnych zastanawialiśmy się w naszej ekipie CNE, w jaki sposób można „wstać z kanapy”. Modliliśmy się. Na adoracji dostaliśmy Słowo o ziarnku gorczycy.
Od razu nam to się skojarzyło z wsią. Pomyślałam sobie, Panie, posyłasz nas do tych gospodarstw wiejskich. Początkowo myśleliśmy o tym, by w nawiązaniu do przypowieści o ziarnku gorczycy przygotować program dla dzieci, z inscenizacją teatralną. Potem jednak zastanowiliśmy się ,że z najmłodszymi przyjdą też rodzice i że warto by było, żeby dostosować ten program tak, by i dzieci się dobrze bawiły i rodzice na tym skorzystali. Od tego się zaczęło. Okazało się, że nasz pomysł współgrał też z pragnieniem niektórych proboszczów, by w ich parafiach powstawały wspólnoty.
Pierwsze wioskowe ewangelizacje przeprowadzaliśmy jeszcze przed pandemią.
Ile parafii już udało się odwiedzić?
W sumie kilkanaście. Najczęściej udaje nam się wygospodarować 1 tydzień w czasie wakacji, by ewangelizować w jednej parafii. Byliśmy m.in. w Jadowniku, w Świętym Gaju, w Lichnowach, w Suszu. Jesteśmy w większości świeckimi osobami, mamy pracę, musimy skoordynować nasze urlopy. Czasem pojawiają się jakieś dodatkowe zewnętrzne utrudnienia i ograniczenia. Nie każdego roku byliśmy w stanie zorganizować „Siewcę”. Zdarzały się natomiast lata, w których ewangelizowaliśmy w 2 albo nawet 3 parafiach. Mamy nadzieję, że tak będzie też w czasie najbliższych wakacji.
Na czym polega specyfika ewangelizacji wioskowej? Jak ludzie was przyjmują?
Wieś ma swoje specyficzne potrzeby. Problemem proboszczów jest często to, że w ramach jednej parafii wsi jest dużo; bywa, że jest nawet 5 kościołów dojazdowych i kaplic. To rodzi pewne trudności organizacyjne, nie zawsze łatwo jest docierać do wszystkich, także nasza działalność jest pewną formą pomocy duszpasterzom w nawiązywaniu tych kontaktów.
Na wsi – przynajmniej tak bywało dotąd – ludzie generalnie są bardziej niż gdzie indziej otwarci na przyjęcie ewangelizatorów, choć każda miejscowość ma swoją specyfikę. Czasami wszystkie drzwi są zamknięte. Nikt nie chce rozmawiać, nikt nie chce modlitwy. W innym miejscu ludzie żałują, że jesteśmy tak krótko, opowiadają o swojej codzienności, trudzie pracy, problemach i bolączkach. Dla wielu zaskoczeniem jest to, że w ogóle jacyś katolicy przychodzą, by porozmawiać z nimi o Bogu.
To co robimy ma też wymiar społeczny. Szczególnie ognisko. Takie spotkania na wsi kiedyś były ale teraz jakby zanikły. Gdy je organizujemy – wszyscy się schodzą. Nie pamiętam, by kiedyś na ognisku nie było ludzi. Czasem proboszczowie spodziewają się ok. 30 osób, przychodzi 50 albo i 60. Widzimy to po ilości przygotowywanych kiełbasek. Czasem wręcz ich brakuje. Przychodzą panie z dziećmi, młodzież, która przyjeżdża na wakacje. Są rozmowy, opowieści, świadectwa. Zawsze bardzo się cieszę, gdy widzę, jak starsi ludzie powracają do wspomnień: „my to kiedyś codziennie rozpalaliśmy ognisko…”. To są świetne spotkania, bezalkoholowe, integrujące pokolenia, pokazujące młodym, że nie trzeba spędzać czasu w domu przed ekranem. Ognisko ma w sobie coś takiego, że nie puszcza ludzi. My już odjeżdżamy a oni jeszcze siedzą przez wiele godzin, gadają, śpiewają. Sołtysowie mówią: musimy to powtórzyć!
To, co jeszcze bardzo chciałabym przy tej okazji podkreślić – zawsze gdy ewangelizujemy, sami też jesteśmy ewangelizowani.
Jaki jest cel „Siewcy”? Czy widzicie już jakieś owoce tego programu?
Celem „Siewcy” jest poruszenie danej miejscowości. Zawsze się na to cieszę, bo zawsze jestem wtedy świadkiem działania żywego Pana Boga. Czasem odbywają się naprawdę poważne, głębokie rozmowy. Jest dużo wspólnej modlitwy. Ludzie podejmują decyzję, by przebaczać. To jest naprawdę poruszenie ale ono jest po to, by zaprosić ludzi do dalszej drogi.
W porozumieniu z proboszczem, w zależności od tego, jak on to widzi i czego oczekuje, w niedzielę, w ostatnim dniu naszego pobytu w parafii zapraszamy wszystkich np. na seminarium Odnowy Wiary, kurs „Alpha”, czy kurs nowego życia – wydarzenia, które zaplanowane są już po wakacjach. Zostawiamy konkretne informacje, ulotki itp.
Jeśli proboszcz ma takie pragnienie, w dalszej kolejności wspieramy też powstanie w danej parafii wspólnoty Domowników Boga. Jak dotąd powstało już ponad 10 takich wspólnot. Pomagaliśmy na początku w organizacji tych grup, dostarczaliśmy im materiały formacyjne, przygotowywaliśmy animatorów. Niektóre rozwijają się bardzo dynamicznie, jak np. wspólnota w Stegnie, gdzie zaangażowanych jest ok. 30 – 40 osób. Spotykają się raz w tygodniu, organizują wspólne wyjazdy z proboszczem i opowiadają o tym, jak mocno ta formacja zmieniła ich życie, spojrzenie na świat, podejście do problemów.
Co dalej? W jaki sposób chcecie rozwijać program? Jakie są wasze plany na przyszłość?
W pewnym sensie projekt „Siewca” już ma pewną kontynuację w postaci projektu „LEW” – Licheńskiej Ewangelizacji Wioskowej. Jako CNE diecezji elbląskiej prowadziliśmy i wspomagaliśmy w diecezji włocławskiej diecezjalną szkołę ewangelizatora. Obejmowała ona 4 weekendowe zjazdy i kończyła się LWEM – inicjatywą, w ramach której ewangelizowaliśmy miejscowości wokół Lichenia. Program był oparty o historię Króla Lwa, króla, który nie miał swego królestwa. Od 2026 r. chcielibyśmy szkołę ewangelizatora otworzyć również w diecezji elbląskiej i prowadzić program, który kończyłby się „Siewcą”.
Inny pomysł związany jest z Festiwalem Radości, który organizowany jest w czasie wakacji w Stegnie. Przed tym festiwalem chcielibyśmy organizować właśnie ewangelizację wioskową, przejść po miejscowościach dookoła Stegny i spotkać się z mieszkańcami ale też turystami zapraszając ich również do uczestnictwa w Festiwalu Radości. Chcemy też wznawiać doroczne spotkania wspólnot Domowników Boga.
Od stycznia br. mamy nowego dyrektora, został nim ks. Rafał Krauze, który zapoznaje się z nasza pracą. Do końca grudnia przygotowujemy propozycje różnych działań ewangelizacyjnych, łącznie z „Siewcą”. W styczniu 2026 r. zamierzamy przedstawić te propozycje proboszczom.
W diecezji elbląskiej mamy obecnie nowego biskupa, Wojciecha Skibickiego. Z poprzednim ordynariuszem, bp Jackiem Jezierskim, współpraca układała się nam bardzo dobrze. Ufamy, że tak będzie nadal. Ostatnio uczestniczyliśmy też w spotkaniu środowisk ewangelizacyjnych z bp. Arturem Ważnym, odpowiedzialnym za Zespół KEP ds. katechezy parafialnej. O wszystkich naszych planach będziemy rozmawiać z bp. Skibickim.
Ja osobiście i cała nasza ekipa codziennie modlimy się za Kościół – abyśmy byli jedno. My, świeccy bardzo potrzebujemy kapłanów. Chciałabym bardzo, by kapłani też byli jak najbardziej otwarci na świeckich, którzy chcą przychodzić i dawać swój czas i świadectwo wiary.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

