Drukuj Powrót do artykułu

Prof. Sigow: dziś najważniejsze jest wspieranie młodego pokolenia na Ukrainie

16 listopada 2025 | 17:06 | Krzysztof Tomasik | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample fot. ks

„Dziś najważniejsze jest wspieranie młodego pokolenia na Ukrainie, aby ich twarze i historie były znane w Polsce, Europie i na świecie” – podkreśla prof. Konstanty Sigow. W rozmowie z KAI profesor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, i dyrektor Centrum Badań Europejskich mówi o swojej najnowszej książce pt. „Muzyka jako forma oporu. Arvo Pärt i Wałentyn Silwestrow”. „Naszym obowiązkiem jest teraz podjęcie konkretnych decyzji, abyśmy wybrali `muzykę życia` i nie pozwolili, aby `muzyka śmierci` zdominowała nasze niebo, nasz czas, naszą przestrzeń” – zachęca ukraiński filozof.

Krzysztof Tomasik (KAI): Rozmawiamy 10 listopada. Każdego dnia czytam w mediach o setkach dronów rakiet spadających na Kijów i całą Ukrainę, o zabitych, rannych, zrównanych z ziemią domach. Po prostu czytam o ludzkiej tragedii.  Jak ocenia Pan Profesor obecną sytuację, przede wszystkim, jak radzi sobie z tym ukraińskie społeczeństwo?

Prof. Konstanty Sigow: Odpowiadając na pytanie opowiem o jednym z najmocniejszych doświadczeń, jakie przeżyłem przez prawie cztery lata Wielkiej Wojny. Przeczytałem w ogłoszeniu, że w piątek 7 listopada na Majdanie Niepodległości odbędzie się pożegnanie Konstantyna. Byłem zaskoczony, że chodzi o Konstantyna Guzenkę. Miał 28 lat. Był fotografem dokumentalistą i artystycznym, a potem wstąpił do piechoty morskiej. Zginął 3 listopada. Pogrzeb odbył się w kijowskim Soborze św. Michała o jedenastej rano a następnie kondukt przeszedł na Majdan Niepodległości. Zgromadziło się na nim bardzo dużo młodych ludzi. Kiedy szli, wiele osób klękało, niektórzy nieśli flagi ze zdjęciami swoich bliskich – obrońców, których los jest nieznany lub którzy są w niewoli. Nigdy w życiu nie widziałem tylu pięknych twarzy, z kwiatami, uczestniczących w naszej tragedii. Każdy z nas, w taki czy inny sposób, bierze udział w tragedii. Bardzo chciałbym, aby zapamiętano tę postać: Konstantin Guzenko. Pracował dla wspaniałej organizacji Ukraїner International, której portal ukazuje się w wielu językach, w tym w języku polskim. Był fotografem Ukrainy. Można oglądać jego zdjęcia. Poprzez nie opowiadał Polakom i innym narodom o Ukrainie i o sobie. Mógłby dalej pracować jako profesjonalny fotograf, ale los zdecydował inaczej. Miał niezwykle piękną twarz, którą można łatwo znaleźć w internecie.

Na pogrzebie stałem obok jego rodziców i bardzo pięknej dziewczyny. Była bardzo elegancko ubrana, trzymała w dłoniach bukiet pięknych, białych kwiatów. Trumna była otwarta. Zebrani podchodzili do niej, kładli kwiaty, klękali, dotykali trumny. Miałem wrażenie, że tym gestem ludzie składają przysięgę. Przysięgają wierność temu, co dzieje się tu i teraz w Ukrainie. Jeden z żołnierzy powiedział, że istnieje znane powiedzenie: „on umarł, ale wy przeżyliście i musicie żyć godnie”. Tak jesteśmy aktorami historii godności. Rewolucja Godności Majdanu trwa już jedenaście lat. Trwa nadal i mam wrażenie, że po tym wydarzeniu wyszliśmy z niego inni. Ja na pewno wyszedłem odmieniony, a jeszcze bardziej ludzie, którzy go znali. Ja go nie znałem. Po raz pierwszy w życiu zobaczyłem go w trumnie.

Pogrzebowi towarzyszyła muzyka?

Uroczystości pogrzebowej towarzyszyła cicha muzyka. Grał muzyk z zespołu o humorystycznej nazwie „Pyrih i batih”, co oznacza „pieróg i bat”, a w przenośni: „kiełbasa i kij”. Lider zespołu znał poległego. Nazywali go „Kostia”. Zaśpiewał piękną piosenkę, którą kochał Kostia, a potem inne ulubione jego piosenki. Wybrzmiewała piękna muzyka. Dziewczęta i chłopcy cały czas podchodzili do trumny, kładli kwiaty, które potem żołnierze zbierali. Odbywało się to w niespiesznym, muzycznym, rytmie pożegnania. Podchodzono także do rodziny wykonując gesty szacunku i oddania. Było to bardzo mocne przeżycie w samym sercu Kijowa.

Pogrzeb Konstantyna Guzenko jest pewną istotną odpowiedzią na to, jak obecnie ludzie żyją w Ukrainie. Po tym, jak ludzie go pożegnali, nawet gdy tego samego dnia, potem przy stole, śmiali się, opowiadali zabawne historie to zapamiętali ten piękny obrzęd pożegnania bliskiej im osoby.

Takie gesty solidarności i troski o siebie nawzajem mają miejsce w kontekście tragedii wojny, o której nawet ludzie nie mogą mówić. Dla nich taka postawa jest czymś oczywistym. Pogrzeb odbywał się w szczycie dnia, czasie normalnego ruchu samochodów na Chreszczatyku. Kijów żył swoim normalnym rytmem. Ale z drugiej strony stało się coś niebywałego, coś co nie powinno się wydarzyć. Już antyczny klasyk powiedział, że „w czasie pokoju dzieci chowają swoich rodziców, a w czasie wojny rodzice chowają swoje dzieci”.  Odprowadzając swoje dzieci w ostatnią drogę, rodzice mówią: „Żegnaj synu! Żegnaj, córko!”.

Wojenna tragedia dotyczy przede wszystkim młodego pokolenia.

Czytałem ostatnio bardzo dobrą, ważną dla nas współczesnych, książkę niemieckiego dziennikarza i pisarza Petra Seewlada „Odkrycie wieczności”, która opowiada o wieczności w kontekście podeszłego wieku. W Ukrainie mamy wielu ludzi w podeszłym wieku. Dobrze wiem jak żyją i co czują ponieważ moja mama ma 96 lat i doskonale zdaje sobie sprawę z czasu w jakim żyjemy, rozumie wszystko, co się dzieje. Ale dziś nasze „odkrycie wieczności” wiąże się z czymś innym – ze śmiercią młodych ludzi. Moi studenci w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej mówią mi, że częściej spotykają się na pogrzebach niż na weselach, chociaż powinno być odwrotnie. Nawiasem mówiąc, tego samego piątku, kiedy odbył się pogrzeb, wieczorem byłem gościem u ludzi, którzy niedawno wzięli ślub. Byłem zaproszony na wesele, ale nie mogłem być na nim obecny. Dziewczyna mieszkała pół roku w Wiedniu, potem mieszkała w Polsce, a następnie wróciła na Ukrainę. Zajmuje się informatyką. Powróciła do Kijowa gdzie poznała Iwana i założyli rodzinę. Mam nadzieję i już się cieszę, że będą mieli dzieci.

Dlatego uważam, że dziś najważniejsze jest wspieranie młodego pokolenia na Ukrainie, aby ich twarze i historie były znane w Polsce, Europie i na świecie. Abyśmy wiedzieli, kim był fotograf Konstantin Guzenko, kim są młode rodziny i miliony młodych Ukraińców.

Na początku października francuski fotoreporter Antoni Lallican zginął na froncie. Jechał samochodem w Donbasie ze swoim ukraińskim kolegą Gieorgijem Iwanczenko. Na samochodzie wyraźnie widniał napis „Prasa”.

Rosyjski dron uderzył w ten pojazd, popełniając tym samym zbrodnię wojenną. Francuz zginął, a ukraiński fotograf został poważnie ranny. Widzimy zatem, że ludzie, którzy fotografują, opisują, świadczą i opowiadają społeczeństwu o wojnie, są systematycznie zabijani. Rosja dąży także do tego, aby społeczeństwa na całym świecie nie miały świadków, nie znało prawdy o tym, co się dzieje. W rzeczywistości chcą, aby ludzie żyjący w warunkach pokoju i dobrobytu nie korzystali z pięciu zmysłów, nie widzieli, nie słyszeli, nie czuli tragedii wojny, śmierci tysięcy młodych ludzi i stali się całkowicie obojętni. Jednym z celów rosyjskiego agresora jest to, abyśmy „znormalizowali” to, co nie może być normalne: agresję, przemoc, zbrodnie. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest, aby wszystkie pokolenia, przede wszystkim młodzi ludzie, znalazły skuteczny sposób na zmianę dyskursu na temat tego, co się dzieje.

Po prawie czterech latach naszej Wielkiej Wojny często pojawia się wrażenie, że słowa tracą sens, że powtarzamy słowa, o tym, że potrzeba nam dronów i rakiet, aby chronić ukraińskie niebo, że trzeba otworzyć lotnisko we Lwowie, że trzeba robić oczywiste rzeczy. To się robi a tego się nie robi. Cały czas to słyszymy. Jeśli niebo stanowi dziś największe zagrożenie dla każdego domu, to oczywiście pojawia się refleksja, jaki sens ma powtarzanie tych słów. Nawet pisarze, czyli mistrzowie słowa mówią: „Mamy wrażenie, że słowa nie działają”.

Dlatego wybrał Pan Profesor muzykę jako temat dla swojej nowej książki pt. „Muzyka jako forma oporu. Arvo Pärt i Wałentyn Silwestrow”?

Tak, pomyślałem, co nam pozostaje? Pozostaje nam muzyka. Nawet w przypadku niektórych swoich utworów, które stworzył jako piosenki do słów poetów, Wałentyn Silwestrow twierdzi obecnie, że należy je wykonywać jako piosenki bez słów, tylko jako muzykę wykonywaną po prostu na fortepianie, skrzypcach i innych instrumentach. Utwory w samej warstwie muzycznej przekazują coś bardzo ważnego, być może najważniejszego. Jest to wyjątkowa szansa bezpośredniego kontaktu, bez potrzeby tłumaczenia, bez problemów związanych z przekładem na różne języki. W muzyce Silwestrowa można usłyszeć głos współczesnego ukraińskiego Chopina.

Jest i drugi głos: Arvo Pärta.

 Ważne było dla mnie, aby były to dwa głosy. Dzieło Arvo Pärta to muzyka uniwersalna, muzyka współczesnego Jana Sebastiana Bacha. To muzyka kompozytora, który jest obecnie najwybitniejszym kompozytorem na świecie. Każdego dnia w jakimś zakątku planety wykonuje się jego utwory. Jest to nowojorska Carnegie Hall, czy Filharmonia Narodowa w  Warszawie. W każdym kraju nieustannie gra się jego muzykę, ponieważ ludzkość z jakiegoś powodu jej potrzebuje. To znaczy, że jest to wybór człowieka naszych czasów, a  jednocześnie jest to głos Estonii, z której kompozytor pochodzi, głos bardzo mężnego narodu, który broni swojej wolności i jest przykładem dla Francji, Niemiec, Włoch i całej Europy.

Znacie się osobiście?

Zaprosił Wałentyna Silwestrowa i mnie do siebie, do Tallina. Gościliśmy u niego. Od dawna utrzymywaliśmy bliskie kontakty, wydawaliśmy książki o nim. Przyjechał do nas do Kijowa z chórem z Tallina Vox Clamantis na prezentację książki, którą wydrukowało nasze wydawnictwo „Duch i Litera”. Na początku marca 2022 r. napisał do Ukraińców: „Wybaczcie nam, że nie zdołaliśmy zapobiec tej katastrofie, tej tragedii”. Przypomnijmy, że Pärt skończył we wrześniu br. dziewięćdziesiąt lat. Zaszokował nas tymi słowami, dlaczego on mówi: „Wybaczcie nam”. Dlaczego bierze na siebie taką odpowiedzialność? Nie jest przywódcą, czy czołowym politykiem Francji, Niemiec, czy innego kraju Unii Europejskiej. Dlaczego mówi „wybaczcie nam”? Jest to jasne, powiedział tak, ponieważ jeśli odrzucamy odpowiedzialność, bierzemy udział w przestępstwie. Jest to wielka prawda moralna. Pomaga zrozumieć, że jeśli nie jesteś odpowiedzialny za to co się dzieje to w jakiś sposób bierzesz w tym udział, zamykasz oczy i zgadzasz się na normalizację zbrodni. W tym sensie jest to jego świadectwo zarówno o naszych czasach, jak i o ludzkiej reakcji na zbrodnię. Ciekawe, że Pärt urodził się w 1935 r. a w 1936 roku urodził się Václav Havel, a w 1937 r, Silwestrow. Są z jednego pokolenia. Śledziliśmy ostatnie wybory w Czechach, gdzie jedną z partii, która chciała dostać się do parlamentu, to byli komuniści. Jeszcze rok temu trudno było sobie wyobrazić coś takiego w kraju Vaclava Havla.

W języku muzyki jesteśmy świadkami wielkiej kakofonii. Ludzie tracą zrozumienie słów i w ogóle sensu historii, świata w którym żyjemy. Dlatego, moim zdaniem, potrzebujemy dziś takich gigantów i geniuszy muzyki. Po prostu po to, aby ta kakofonia nie stała się dominująca, abyśmy nie przyzwyczaili się do niej jako do czegoś zwyczajnego, do stanu, który w obliczu tragedii wojny jest akceptowany.

Silwestrow z Pärtem dobrze się znają?

Są przyjaciółmi od ponad pół wieku. Wiele osób, które czytały książkę mówi: „Nie wiedzieliśmy, że są tak bliskimi przyjaciółmi”. Są przyjaciółmi, ponieważ obaj byli prześladowani w Związku Sowieckim. Komuniści zrobili wszystko, aby wykluczyć ich ze związku kompozytorów i w Estonii i w Ukrainie. Nie poddali się, ale dzielili się swoją twórczością i spotykali w muzyce. Oni, i wielu innych, stworzyli alternatywną społeczność kompozytorów. Ich doświadczenie to opór wobec sowieckiej ideologii i mentalności. Nie byli w ogóle ludźmi sowieckimi. Wybierając alternatywę między „homo musicus” a „homo sovieticus” wybrali tę pierwszą opcję. Teraz dotyczy to bezpośrednio oporu wobec sowieckiego paradygmatu, który narzuca putinizm. On naprawdę może dominować w Europie i istnieje ryzyko, że tak się stanie. Bardzo niepokoi mnie sytuacja we Francji, gdzie istnieje duże zagrożenie ze strony skrajnej prawicy, która jest bezpośrednio powiązana z Putinem. W sumie w każdym kraju przyszedł teraz czas na podjęcie zdecydowanych decyzji, w jakim systemie politycznym, a może reżimie politycznym, będziemy żyć przez następne dziesięć, dwadzieścia lat. To może zostać rozstrzygnięte już teraz.

Musimy uruchomić wszelkie zasoby naszych kultur i zrozumieć rzeczywistą i fundamentalną alternatywę. Albo będziemy słuchać hymnu stalinowskiego, który jest hymnem Federacji Rosyjskiej, który Putin przywrócił po dziewięciu latach kiedy zniósł go Jelcyn, albo będziemy słuchać i poważnie potraktujemy to co zawiera się w treści i muzyce hymnu polskiego – „Jeszcze Polska nie zginęła” i w hymnie Europy – „Odzie do radości” Ludwiga van Beethovena i Fryderyka Schillera, które są hymnami wolnych krajów. Jeśli nie zrobimy nic przeciwko zacieraniu kontrastu między tymi hymnami, to będzie to prawdziwa katastrofa. Musimy też sobie zdać sprawę, że każdego ranka na okupowanych terytoriach Ukrainy dzieci są zmuszane do słuchania tego stalinowskiego hymnu i śpiewania go w wielu miejscach.

Także dla jeńców wojennych jest to tortura, gdy go słyszą. Tak się już dzieje codziennie w Europie na okupowanych terytoriach, z brutalną przemocą, dwie godziny lotu samolotem od Warszawy. To samo może się wydarzyć jutro w innych miejscach. Rosyjskie drony mogą zaatakować Warszawę, Kopenhagę, Brukselę. Więc musimy się już teraz zdecydować.

Drony wydają straszny dźwięk. Jeśli raz w życiu usłyszałeś za oknem dźwięk dronów, nigdy go nie zapomnisz. Jego głośny i przenikliwy ton jest sygnałem, że zamierza on cię zabić, tak jak zabił francuskiego dziennikarza, ukraińskiego fotografa i tysiące ludzi. Jest to dźwięk śmierci. Czy to rozumiemy? Co on oznacza i niesie? Zatem stoimy przed alternatywą, czy wybierzemy „dźwięk śmierci”, czy „dźwięk życia”. W pewnym sensie moja książka o „muzyce oporu” jest książką o „muzyce życia”, która, Bogu dzięki, jest stale obecna i dostępna. Nie wiemy, jak długo będzie dostępna. Nie wiemy, jak długo będzie trwać. Ale wiemy, że naszym obowiązkiem jest teraz podjęcie konkretnych decyzji, abyśmy wybrali „muzykę życia” i nie pozwolili, aby „muzyka śmierci” zdominowała nasze niebo, nasz czas, naszą przestrzeń.

***

Prof. Konstantyn Sigow, filozof, eseista, profesor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, dyrektor Centrum Badań Europejskich, założyciel i dyrektor wydawnictwa „Duch i Litera”. Jest to największe wydawnictwo na Ukrainie specjalizujące się w problematyce religijnej. Z polskich autorów wydało m. in., dzieła Czesława Miłosza, ks. Józefa Tischnera a także Jana Pawła II. Autor prac o dialogu kultur, religii i filozofii europejskiej. Aktywny w debacie publicznej na temat tożsamości Ukrainy i relacji Wschód–Zachód. Po polsku ukazała się jego książka „Narodziny nowej Europy”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.