Ekspert ds. Bliskiego Wschodu o spodziewanych owocach papieskiej pielgrzymki do Turcji i Libanu
04 grudnia 2025 | 15:25 | st | Waszyngton Ⓒ Ⓟ
Fot. Andreas Solaro/Associated Press/East NewsOba etapy pierwszej podróży apostolskiej Leona XIV do Turcji i Libanu, poza protokołem i dyplomatycznymi uprzejmościami, miały znaczenie w „realnym świecie” – które wcześniej czy później przyniesie konkretne konsekwencje – uważa były amerykański dyplomata i znawca Bliskiego Wschodu, Alberto Fernandez.
Współpracujący z telewizją EWTN ekspert podkreśla, iż papieska wizyta w Turcji skoncentrowana była na relacjach z prawosławiem. Przypomina, że w Stambule papież Leon i patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I podpisali dokument zobowiązujący do większej jedności, w tym do wypracowania wspólnej daty Wielkanocy. Obaj potwierdzili swoje poparcie dla wspólnej komisji teologicznej, która obecnie bada najtrudniejsze kwestie między obydwoma Kościołami. Także w Bejrucie, gdzie papież spotkał się z czterema patriarchami katolickimi mieszkającymi w Libanie – maronickim, ormiańskim, syryjskim i melchickim – oraz innymi patriarchami katolickimi na Wschodzie – chaldejskim (mieszkającym w Bagdadzie), koptyjskim (z siedzibą w Kairze) oraz łacińskim patriarchą Jerozolimy, kardynałem Pierbattistł Pizzaballą – obecny był temat relacji z Kościołami wschodnimi. Tym bardziej, że dołączyło do nich później trzech kluczowych patriarchów niekatolickich – Aram I z Kościoła ormiańskiego, Efrem II z Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego oraz greckokatolicki patriarcha Antiochii, Jan X, z siedzibą w Damaszku. Przypuszcza, że chociaż z pewnością omawiano datę Wielkanocy, to poruszono również wiele innych palących tematów. Wszystkie Kościoły wschodnie stoją bowiem przed tym samym wyzwaniem, jakim jest emigracja i konfrontacja z antychrześcijańskim ekstremizmem religijnym lub nacjonalistycznym.
Fernandez podkreśla, że spotkania w Stambule i Bejrucie byłyby największym spotkaniem papieskim z Kościołami wschodnimi od czasu spotkania papieża Franciszka w Bari we Włoszech w lipcu 2018 r. Tematem spotkania w Bari była modlitwa za prześladowanych chrześcijan na Bliskim Wschodzie, co niestety nadal jest bardzo aktualne. Oczywiście nie zabrakło ważnych nieobecnych. Nie uczestniczyli w nim ani największy Kościół prawosławny – Rosyjski Kościół Prawosławny, obecnie pozostający w konflikcie z Konstantynopolem, ani patriarcha największego Kościoła na Bliskim Wschodzie – koptyjski patriarcha Tawadros II z Egiptu.
Były amerykański dyplomata wskazuje, że jeśli podczas tureckiej części podróży dominował temat jedności Kościoła (obecny również w Bejrucie), to dominującym publicznym przesłaniem papieża do Libanu był pokój. W odróżnieniu jednak od sytuacji w innych krajach, na Bliskim Wschodzi pokój jest bardzo kruchy, a niebezpieczeństwo wojny ogromne. Przypomina, że w październiku 2023 r. wspierana przez Iran libańska grupa terrorystyczna Hezbollah postanowiła włączyć się do wojny między Hamasem a Izraelem. Hezbollah poniósł ciężkie straty i ostatecznie 27 listopada 2024 r. podpisano 60-dniowe porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a Libanem. Rozejm wygasł w tygodniu po objęciu urzędu przez nową administrację Trumpa. Ani Liban, który miał rozbroić Hezbollah, ani Izrael, który miał wycofać się z Libanu po rozbrojeniu Hezbollahu, nie dotrzymały swojej części umowy.
Powołując się na posiadane informacje Fernandez zaznacza, iż Iran podobno przekazał 1 mld dolarów w gotówce i więcej broni, aby utrzymać Hezbollah przy życiu. Izrael atakował cele Hezbollahu w Libanie, gdy tylko nadarzała się okazja, w tym zlikwidował wysokiego rangą przywódcę wojskowego Hezbollahu w Bejrucie na niecały tydzień przed przybyciem papieża. „Wezwanie do pokoju w obliczu możliwej zbliżającej się wojny i umocnienie braci przed nadchodzącą burzą nie jest hipotetyczne ani symboliczne, ale pilne i realne” – podkreśla. Zwraca uwagę, że chociaż rząd libański wyznaczył sobie termin rozbrojenia Hezbollahu do końca 2025 r., to nikt nie wierzy, że tak się stanie. Rząd Libanu, jego zdaniem, traktuje zawieszenie broni z 2024 r. jako dokument, który należy zaakceptować, ale nie wdrażać. Rezolucja wzywała do demilitaryzacji południowego Libanu i rozbrojenia Hezbollahu. Wydaje się, że rząd oczekuje, iż inni – Izrael, Amerykanie – wykonają za niego ciężką pracę.
Alberto Fernandez nawiązuje do słów Ojca Świętego wypowiedzianych do dziennikarzy w samolocie, że „rozpoczął, w bardzo niewielkim stopniu, kilka rozmów” z międzynarodowymi przywódcami na temat pokoju w Libanie. Papież dodał, że wierzy, iż możliwe jest ponowne zaprowadzenie pokoju w Libanie i regionie. „Jednak taki pokój nie nadejdzie, dopóki Hezbollah, stworzona przez Iran machina wojenna, będzie nadal obecny zbrojnie” – twierdzi amerykański ekspert. Jego zdaniem Liban stoi w obliczu kryzysu który może przemienić ten kraj w żagiew wyrwaną z ognia lub zniszczyć go na zawsze.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

