Drukuj Powrót do artykułu

Abp Gänswein: zbieram materiały do beatyfikacji Benedykta XVI

17 grudnia 2025 | 13:40 | st | Watykan Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Piotr Tumidajski

„Już od pewnego czasu otrzymuję wiele e-maili i listów zawierających świadectwa cudownych wydarzeń, które miały miejsce po modlitwie i przyzywaniu wstawiennictwa papieża Benedykta. Świadectwa te docierają do mnie z całego świata, są bardzo szczegółowe i dokładne. Zbieram je w miarę ich napływania” – wyznał w wywiadzie dla dziennika Il Tempo były sekretarz zmarłego papieża, a obecnie nuncjusz apostolski na Litwie, w Łotwie i Estonii, abp Georg Gänswein. Rozmawiał z nim Francesco Capozza.

Il Tempo: Ekscelencjo, czy to prawda, jak ktoś napisał, że przed śmiercią papieża Franciszka doszło między wami do pojednania?

Abp Georg Gänswein: Pojednanie to może zbyt mocne słowo. Jak pan wie, zaraz po zakończeniu pogrzebu Benedykta XVI papież Franciszek postanowił, że powinienem natychmiast wrócić do mojej macierzystej diecezji we Fryburgu Bryzgowijskim. Jednak, co było zupełnie niezwykłe w przypadku sekretarza zmarłego papieża, nie przydzielono mi żadnego zadania. Nawet niektóre osoby, które nie były moimi przyjaciółmi, powiedziały, że takie potraktowanie mnie było naprawdę zbyt surowe. Rok później, 31 grudnia 2023 r., w pierwszą rocznicę śmierci Benedykta XVI, przyjechałem do Rzymu, żeby odprawić Mszę św. przy ołtarzu Bazyliki św. Piotra i kolejną przy jego grobie w Grotach Watykańskich. To jedna z Memores Domini (świeckich osób konsekrowanych, które opiekowały się Josephem Ratzingerem przez cały okres pontyfikatu i aż do jego śmierci, przyp. red.) poradziła mi, abym poprosił o audiencję u papieża. Ale postanowiłem zostać tylko dwa dni i wydawało mi się to trudne do zrealizowania. Jednak przemyślałem to przez noc i następnego dnia poprosiłem o spotkanie z papieżem Franciszkiem.

Audiencja została natychmiast przyznana, a wraz ze mną przyszły również cztery Memores. Gdy tylko usiedliśmy, papież zapytał mnie: „Jak się czujesz we Fryburgu?”. Odpowiedziałem szczerze: „Źle, Wasza Świątobliwości, po tylu latach intensywnej działalności bezczynność rani moje serce, duszę i ducha”. Ojciec Święty powiedział mi, że to przemyśli, ale poprosił mnie o sporządzenie krótkiego sprawozdania z naszej rozmowy, które miałbym przekazać Sekretariatowi Stanu. Tak zrobiłem i po kilku miesiącach poinformowano mnie, że papież Franciszek postanowił powierzyć mi misję nuncjusza..

Było to dla Księdza Arcybiskupa zupełnie nowe doświadczenie, a trzy republiki bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia jest bardzo delikatne, zwłaszcza w ostatnim okresie…

Istotnie, nie uczęszczałem do Akademii Kościelnej, która kształci dyplomatów papieskich, mam wykształcenie kanoniczne, ale będąc przez siedem lat u boku papieża a przez kolejne dziewięć lat prefektem Domu Papieskiego, miałem okazję spotkać prawie wszystkich wielkich tego świata i nieco zrozumieć dynamikę dyplomacji międzynarodowej. Jednak z radością i duchem służby podjąłem to wyzwanie.

Jaka atmosfera panuje w krajach bałtyckich, gdzie wojna jest tuż za progiem, a Rosja Putina może jeszcze bardziej rozszerzyć swoje ekspansjonistyczne ambicje?

–  Mieszkam w Wilnie na Litwie, ponieważ spośród trzech krajów, które obejmuje misja dyplomatyczna Stolicy Apostolskiej, jest to główny kraj, a przede wszystkim z największym odsetkiem katolików, około 80 proc. według statystyk. Na Łotwie jest ich około 25 proc., a w Estonii tylko osiem tysięcy, mniej niż jeden procent ogólnej liczby mieszkańców. W obecnej polityce tych trzech państw wyczuwalny jest niepokój, a nawet rodzaj lęku, z powodu pytania: czy my będziemy następni? Jednak pomimo gróźb i częstego zamykania przestrzeni powietrznej, wszystkie trzy państwa starają się reagować z siłą i determinacją, idąc naprzód, nie myśląc o najgorszym.

W ostatnich dniach przyjechał Ekscelencja do Rzymu na kilka ważnych spotkań: prezentację drugiego tomu niepublikowanych kazań Benedykta XVI jako papieża seniora, uroczystość wręczenia dorocznej nagrody Ratzingera oraz specjalną audiencję u Leona XIV. Zacznijmy od książki, której tytuł „Bóg jest rzeczywistością prawdziwą” podsumowuje całe życie i myśl Benedykta XVI. Jak zrodził się pomysł tej kolekcji?

– Joseph Ratzinger zawsze kontynuował głoszenie kazań, nawet jako papież-senior. Robił to w klasztorze Mater Ecclesiae, miejscu, do którego wycofał się po rezygnacji i gdzie mieszkałam wraz z nim i czterema Memores. Czasami robił to tylko w naszej obecności, innym razem zapraszał gości. W każdą niedzielę, od 2013 do końca 2018 roku, kiedy jego głos zaczął coraz bardziej słabnąć, papież Benedykt głosił kazania i być może właśnie w tych latach wygłosił swoje najpiękniejsze i najbardziej znaczące homilie i kazania. Wraz z Memores uznaliśmy za stosowne je nagrywać, ale Benedykt XVI nigdy o tym nie wiedział”.

Czy to znaczy, że nagrywaliście kazania papieża-seniora bez jego wiedzy?

– Dokładnie tak. Chcieliśmy, aby te wspaniałe homilie, te poruszające kazania nie zostały utracone i przez lata, w każdą niedzielę, nagrywaliśmy je. Memores, dzięki niestrudzonej i żmudnej pracy, stopniowo je transkrybowały i przenosiły do różnych plików. Kiedy ojciec Federico Lombardi, prezes Fundacji Ratzingera, dowiedział się o tym, zapytał mnie, co chcemy z nimi zrobić. Wtedy zapytałem go: proszę mi powiedzieć, co chcecie z nimi zrobić, mając oczywiście na myśli Fundację. I tak, dzięki niemu i Lorenzo Fazziniemu, zrodził się pomysł, aby je opublikować; w zeszłym roku ukazał się pierwszy tom, a obecnie drugi, który, jak pan wspomniał przed chwilą, zawiera w sobie całą myśl Josepha Ratzingera: „Bóg jest rzeczywistością prawdziwą”.

Kilka dni temu ponownie przeczytałem wykład ówczesnego kardynała Ratzingera wygłoszony 13 maja 2004 r., którego tytuł wydaje się proroczy: „Nienawiść Zachodu do samego siebie”. W jednym z jego fragmentów przyszły papież stwierdził, że „Zachód próbuje w godny pochwały sposób otworzyć się na zrozumienie i wartości zewnętrzne, ale nie kocha już siebie samego i w swojej historii widzi już tylko to, co godne potępienia i destrukcyjne, nie będąc już w stanie dostrzec tego, co wielkie i czyste”. Jednak jeszcze bardziej aktualny, po ponownym przeczytaniu tych słów dwadzieścia jeden lat później, jest fragment, w którym kardynał powiedział: „Aby przetrwać, Europa potrzebuje nowego, z pewnością krytycznego i pokornego, zaakceptowania samej siebie”, dodając, że „wielokulturowość, która jest nieustannie promowana i wspierana, nie może istnieć bez punktów odniesienia opartych na własnych wartościach i z pewnością nie może istnieć bez poszanowania tego, co święte”. Wydaje się, że ta wypowiedź została wygłoszona dzisiaj.

– To prawda, ta lekcja, którą doskonale pamiętam, jest nadal bardzo aktualna. Ma Pan rację, twierdząc, że Joseph Ratzinger często był proroczy, i to nie tylko w ostatnich dziesięcioleciach swojego życia, ale także na początku swojej kariery jako profesor uniwersytecki wygłaszał wykłady, które dziś, po ponownym odczytaniu, są niezwykle aktualne. Aby podać tylko jeden przykład, w 1958 roku napisał artykuł do niemieckiego czasopisma teologicznego zatytułowany „Nowi poganie”: jest to jasna interpretacja powolnej i nieubłaganej dechrystianizacji Europy, która po ponad sześćdziesięciu pięciu latach wydaje się opisywać obecną sytuację. Joseph Ratzinger był przez całe swoje życie człowiekiem proroczym, miał dar przewidywania zmian społecznych i kulturowych jak mało kto.

W tym roku nagroda, którą Fundacja Ratzingera przyznaje wybitnym osobistościom w dziedzinie nauki, historii i kultury, została przyznana maestro Riccardo Mutiemu, który następnie dyrygował pięknym koncertem w obecności papieża Leona XIV. Benedykt XVI przez całe życie kochał muzykę klasyczną, a za jego pontyfikatu nastąpiło również godne pochwały odrodzenie muzyki sakralnej. Jaki stosunek do muzyki miał Joseph Ratzinger?

– Można powiedzieć, że od dziecka oddychał pełnymi płucami powietrzem Mozarta. W jego domu wszyscy grali na instrumentach muzycznych, a jego brat Georg Ratzinger był znakomitym organistą i dyrygentem chóru. Joseph natomiast preferował fortepian, na którym grał przez całe życie, dopóki pozwalały mu na to siły. Jeśli chodzi o muzykę sakralną, papież Benedykt uważał ją za najbardziej odpowiednią, szlachetną i uroczystą formę wyrażania i celebrowania tajemnic wiary. Przywiązywał do muzyki sakralnej taką samą wagę, jak do pewnej sakralności liturgii jako znaku miłości i szacunku wobec Boga.

Rzeczywiście, za pontyfikatu Benedykta XVI liturgia odzyskała ten mistyczny, święty i starożytny charakter, który następnie, za jego bezpośredniego następcy, nieco się zagubił.

– Ujawniam Panu, być może po raz pierwszy w historii, jedno z bezwzględnych życzeń papieża Benedykta, kiedy zdecydowano, że w przyszłości my, współpracownicy, kardynał Müller i Fundacja Ratzingera, będziemy pracować nad Opera Omnia jego pism: pierwszy tom, który miał się ukazać, miał być poświęcony liturgii. Nie tom poświęcony teologii ani eklezjologii, ale tom poświęcony liturgii. To wiele mówi o tym, jak bardzo mu na tym zależało.

Czytałem, że Ksiądz Arcybiskup zbiera świadectwa i dokumenty, aby rozpocząć proces beatyfikacyjny Benedykta XVI. Czy to prawda?

– Już od pewnego czasu otrzymuję wiele e-maili i listów zawierających świadectwa cudownych wydarzeń, które miały miejsce po modlitwie i przyzywaniu wstawiennictwa papieża Benedykta. Świadectwa te docierają do mnie z całego świata, są bardzo szczegółowe i dokładne. Zbieram je w miarę ich napływania, ale kiedy zwróciłem się do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, otrzymałem odpowiedź, że nie ma żadnego otwartego procesu kanonicznego i dlatego powinienem sam zebrać materiały. Z drugiej strony, Kościół mądrze ustala, że przed wszczęciem procesu kanonicznego w tej sprawie należy odczekać co najmniej pięć lat od śmierci potencjalnego błogosławionego, z wyjątkiem oczywiście przypadków wyraźnie określonych i podlegających niepodważalnej decyzji Papieża.

Tak było w przypadku Jana Pawła II i to właśnie Benedykt XVI postanowił odstąpić od tej zasady.

– Tak, kardynał Stanisław Dziwisz, wieloletni sekretarz papieża Wojtyły, poprosił papieża Benedykta o to zwolnienie, a on z radością go udzielił. Zresztą sam, przez cały czas, kiedy mieszkałem u boku ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, na własne oczy przekonałem się o świętości Jana Pawła II.

Dwadzieścia osiem lat mieszkał Ksiądz Arcybiskup w Rzymie, proszę mi powiedzieć szczerze, czy tęskni za Wiecznym Miastem?

– Bardzo. Po tylu latach spędzonych tutaj czuję się, że tak powiem, „zromanizowany”. Mam wiele wspomnień związanych z Rzymem: rzeczy, osoby, przyjaciół, za którymi tęsknię i których chciałbym widywać częściej. Dzisiaj moje obowiązki dyplomatyczne, choć wykonywane tylko trzy godziny lotu stąd, nie pozwalają mi przyjeżdżać tu tak często, jak bym chciał. Nuncjusz apostolski przyjeżdża do Rzymu, gdy wzywa go Sekretariat Stanu lub gdy jest przyjmowany na oficjalnej audiencji przez papieża.

I tym samym sam wprowadza Ekscelencja moje ostatnie pytanie: w piątek rano (12 grudnia- przyp. KAI) został Ksiądz Arcybiskup przyjęty przez Leona XIV na oficjalnej audiencji jako nuncjusz apostolski. Nie będę oczywiście pytał o tematy poruszane w rozmowie z papieżem, ale chciałbym poznać wrażenia Ekscelencji na temat nowego papieża.

-Od pierwszej chwili, kiedy zobaczyłem go wychodzącego na centralną loggię Bazyliki św. Piotra, aby wygłosić swoje pierwsze przemówienie i udzielić pierwszego błogosławieństwa Urbi et Orbi, odniosłem wrażenie, zarówno wizualne, jak i akustyczne, odmienne od tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni przez ostatnie dwanaście lat. Oba wrażenia były oczywiście bardzo pozytywne. Od razu zauważyłem, że coś naprawdę się zmieniło. Papież Leon emanuje spokojem i pogodą ducha, a w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy pontyfikatu zauważyłem, że Chrystus ponownie stał się głównym bohaterem homilii i słów pasterza Kościoła powszechnego.

Rozmawiał Francesco Capozza

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.