Abp Eustracjusz: Polaków i Ukraińców znacznie więcej łączy niż dzieli
30 czerwca 2025 | 05:00 | Tłum. Krzysztof Gołębiowski, tom | Warszawa Ⓒ Ⓟ

“Oba nasze narody, należące do jednej rodziny chrześcijańskiej, do jednej europejskiej cywilizacji chrześcijańskiej, mają ze sobą znacznie więcej tego, co je łączy niż tego, co je dzieli lub co przeciwstawia je sobie” – podkreśla abp Eustracjusz (Zoria). Arcybiskup czernihowski i nieżyński Prawosławnego Kościoła Ukrainy wziął udział w polsko-ukraińskim spotkaniu modlitewnym 27 czerwca w Sejmie RP w Warszawie.
Krzysztof Tomasik (KAI) Jakie znaczenie ma polsko-ukraińskie spotkanie modlitewne 27 czerwca w Sejmie RP dla Kościołów Ukrainy oraz dla stosunków między naszymi narodami?
Abp Eustracjusz Zoria: Jest to przede wszystkim jeszcze jedno świadectwo, że oba nasze narody, należące do jednej rodziny chrześcijańskiej, do jednej europejskiej cywilizacji chrześcijańskiej, mają ze sobą znacznie więcej tego, co je łączy niż tego, co je dzieli lub co przeciwstawia je sobie. Oczywiście nie da się zaprzeczyć, że mając za sobą ponad tysiącletnią historię życia obok siebie, mamy też różne karty naszych dziejów i nie możemy zapominać o przeszłości. Nie da się jednak iść naprzód z głową odwróconą do tyłu, toteż pamiętając o historii, należy wyciągać wnioski z błędów, do jakich dochodziło w przeszłości, nie dopuszczać do tego, aby nieporozumienia między nami wróg wykorzystywał przeciw nam.
Wiemy z historii, że jedna i ta sama Moskwa przysporzyła wiele goryczy narodowi polskiemu i ukraińskiemu i dziś nadal to czyni. Dlatego też, tylko jednocząc nasze wysiłki, możemy przeciwstawić się tej potężnej sile zła. W XIX stuleciu Ukraińcy, Polacy, Białorusini, Litwini wzniecali już powstania przeciw rosyjskiemu imperium zła, a łączyło ich wówczas wspólne hasło „Za wolność naszą i waszą”.
Sądzę, że nasze spotkanie modlitewne w Sejmie RP przypomniało nam wszystkim, że wolność jest wielką wartością, o którą musimy walczyć wspólnie. Naprawdę wzruszyły mnie słowa prymasa Polski, wypowiedziane na tym spotkaniu, iż tam, gdzie nie starcza sił ludzkich, aby coś zrobić, pokładamy ufność w pomocy Bożej. Dlatego nie było to po prostu zebranie, jakaś konferencja czy okrągły stół, rozmowa w języku świeckim ani tym bardziej spotkanie w formacie politycznym, ale przede wszystkim wspólna modlitwa. Albowiem tam, gdzie nie wiemy, jaką wybrać drogę, prosimy Boga, aby nam ją wskazał, gdyż ta droga, którą On nam ukazuje, jest znacznie lepsza niż jakakolwiek inna, którą możemy wybrać sami.
Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup obecną sytuację w Ukrainie? Wiemy, że jest bardzo ciężko, ale czy coś się zmienia na lepsze? Jakie perspektywy rozwoju wydarzeń widzi dzisiaj Ksiądz Arcybiskup?
– W ciągu tych 3,5 lat wojny miałem okazję wielokrotnie przekraczać granicę ukraińsko-polską, ponieważ najprostsza droga dla jakiejkolwiek podróży czy to do kraju europejskiego czy w innej części świata prowadzi przez Polskę, przez Warszawę lub Kraków. Nie możemy bowiem, niestety, obecnie wylatywać z naszych własnych lotnisk, jak to robiliśmy przed tą wielką napaścią na nasz kraj. I za każdym razem, gdy przekraczam granicę, czuję, jak trudno jest tym ludziom, żyjącym w pokoju, nawet śledzącym wydarzenia zachodzące na Ukrainie, poczuć ten stan, w jakim żyje społeczeństwo ukraińskie.
A dzieje się tak nie dlatego, że ludzie, żyjący w pokoju tu, w Polsce, w Europie i innych krajach, są pozbawieni współczucia, w żadnym wypadku. Przyczyna tego jest inna: Bóg stworzył człowieka dla pokoju i dla miłości, dla wzajemnej zgody. I pokój jest stanem naturalnym, podczas gdy wojna, zagrożenie złem nie jest tym przyrodzonym stanem. Dlatego każdy człowiek w sposób naturalny pragnie pokoju, a my wiemy o tym na własnym, ukraińskim przykładzie.
Wojna przyszła na Ukrainę w 2014 roku, nie w 2022, ale nawet tamtej wojny wielu nie odczuwało jako takiej, bo ona działa się gdzieś daleko, choć w naszym własnym kraju i cierpieli nasi obywatele. Dlatego bardzo dobrze rozumiemy tych ludzi, którzy inaczej odczuwają tę wojnę, gdyż jest to naturalne. Zarazem jednak nie można zapominać, że wojna nadal trwa, codziennie giną ludzie. Ja, mieszkając w Kijowie, za każdym razem, gdy dochodzi do kolejnego ataku rosyjskiego, ostrzału rakietowego, wszystko to słyszę i widzę. I nikt nie może mieć pewności, gdy wieczorem kładzie się spać do swego łóżka, że rano obudzi się żywym. Niestety taka jest rzeczywistość, w jakiej żyjemy.
I odpowiednio do tego pojawia się pytanie: dlaczego to się dzieje? Czy i jakie są perspektywy dla pokoju? Z historii Ukrainy dobrze wiemy, co oznacza dla naszego narodu okupacja rosyjska. Przeżyliśmy to kilkakrotnie. Tak było w czasach kozackiego państwa Rusi, gdy carat rosyjski wkroczył na Ukrainę i zaczął tu panować, i w okresie terroru bolszewickiego, gdy niepodległa Ukraina doznała porażki a bolszewicy ją okupowali. I dziś naród ukraiński cierpi, mamy wiele ofiar.
Ale i tych cierpień, i tych ofiar nie da się porównać z tym, co czeka Ukrainę, gdyby plany Putina się spełniły, ponieważ w latach dwudziestych XX wieku wskutek wielkiej klęski głodu, represji i innych zbrodni bolszewickich nasz kraj stracił miliony istnień ludzkich i ogromne możliwości swego rozwoju. Dlatego rozumiemy, że nie mamy wyboru, nie mamy innego wyjścia jak tylko walczyć i bronić się, aby wreszcie zwyciężyć. I wierzymy, że to zwycięstwo nadejdzie, choć nie wiemy, kiedy i jak to dokładnie nastąpi. Ale wiemy, że po stronie Ukrainy jest prawda, a tam, gdzie jest prawda, jest Bóg, a tam, gdzie jest Bóg, tam też jest zwycięstwo.
Osobiście czuję, że to zwycięstwo będzie miało wielką treść duchową, gdyż Bóg ukaże je jako nieoczekiwany cud, aby żaden polityk nie mógł powiedzieć, że to on doprowadził do pokoju. Wszyscy politycy, wojskowi, ludzie dobrej woli, działacze religijni i inni pracują nad tym, aby przybliżył się pokój. Ale gdy ta chwila nadejdzie, to jestem przekonany, że będziemy świadkami, iż w tym pokoju objawi się Pan. Modlimy się więc o to i pracujemy w tym celu oraz zachęcamy wszystkich, którzy mają taką możliwość, aby w jakikolwiek sposób przybliżyli to zwycięstwo prawdy i dobra dla Ukrainy, Europy i całego świata.
Jaką rolę odgrywa w tych procesach Prawosławny Kościół Ukrainy, którego Ekscelencja jest przedstawicielem? Wiemy, że on się rozwija, pozyskuje nowych wiernych. Na jakim etapie rozwoju znajduje się on obecnie? Jak pomaga społeczeństwu?
Jak już wspomniałem wcześniej, widzimy działanie Boga nawet w czasie tej wojny. Wierzymy, iż to Pan jest tym, który działa w historii i to On sprzeciwia się złu i nieprawdzie oraz tym wszystkim, którzy rozsiewają to zło i tę nieprawdę. A jednym z przejawów tego Bożego błogosławieństwa dla narodu ukraińskiego było to, że w 2018 nastąpiło zjednoczenie prawosławnych i powstał jeden Prawosławny Kościół Ukrainy, niezależny od moskiewskiego ośrodka państwowo-kościelnego. A w 2019 otrzymaliśmy tomos o autokefalii od patriarchy konstantynopolskiego Bartłomieja.
Nie wiedzieliśmy, nikt wtedy nie wiedział, co będzie dalej z narodem ukraińskim. Tylko Pan wiedział, że już za kilka lat naród ukraiński będą czekać ogromne próby. I wyobraźmy sobie, że w te doświadczenia wojny, w ten straszny kryzys naród nasz wszedłby bez uznanego Kościoła prawosławnego, a przecież prawosławie wyznaje ponad 70 proc. ludności Ukrainy. Toteż dla naszego narodu to, w jakim stanie jest Kościół prawosławny, nie jest tylko pytaniem teoretycznym, ale ma znaczenie społeczne, a nawet państwowe. To sam Bóg udzielił swego błogosławieństwa, aby Ukraina miała własny niezależny Kościół, który, gdy tylko wybuchła wojna, ogłosił ją diabelską a tę napaść nazwał atakiem szatańskim. I to nasz Kościół pobłogosławił naród ukraiński do przeciwstawienia się temu złu, tej agresji, do walki o swoją niepodległość i niezależność, o swoją wolność i swoje prawa.
Wszystko to dało i daje narodowi ukraińskiemu, a w pierwszej kolejności żołnierzom ukraińskim poczucie, że walka ta nie jest po prostu konfliktem zbrojnym, ale że jest to prawdziwie błogosławiona przez Boga sprawa obrony prawdy, pokoju i dobra i że w walce tej ma znaczenie nie tylko broń, nie tylko czynnik ekonomiczny czy dyplomatyczny, ale że jest to również zmaganie duchowe. Gdyby bowiem to wielkie panowanie Moskwy w religijnym życiu Ukrainy trwało nadal, miałoby to katastrofalne następstwa. A Rosja na to właśnie liczyła. Od chwili, gdy Ukraina przywróciła swą niepodległość w 1991 roku, Kreml robił i nadal robi wszystko, aby Prawosławny Kościół Ukrainy nie został uznany jako niezależny, Rosjanie rozumieją bowiem, że autokefalia prawosławia na Ukrainie jest jednym z kamieni węgielnych niepodległości Ukrainy jako państwa i niezależności jej społeczeństwa.
Jako Kościół pracujemy nad tym, aby pomagać społeczeństwu i państwu wspierać pokój religijny i stosunki międzyreligijne. Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych, której przedstawiciele wzięli udział w tym wydarzeniu, jest także owocem naszej pracy. Cieszymy się, że możemy wszyscy razem: prawosławni, katolicy, protestanci, wyznawcy judaizmu i islamu, dawać świadectwo, że mamy jedną wspólną ojczyznę – Ukrainę. Wszyscy robimy razem, wspólnie, to, co możemy, aby Ukraina osiągnęła zwycięstwo i doczekała pokoju. Jest to również apel do Polski i do Europy.
Jak Polska i Europa powinna pomagać w obecnej sytuacji Ukrainy? Jak pomagać jej i jej Kościołom?
– Diabeł nigdy nie przychodzi pod swą prawdziwą postacią, bo gdyby pojawiał się tak, jak on naprawdę wygląda, wszyscy by się go zlękli i uciekaliby od niego. Ale on, który niegdyś był aniołem światła, stara się pokazać właśnie w tym charakterze, aby oszukać ludzi i nie pozwolić im zrozumieć, iż jest nosicielem zła do chwili, gdy tego zła jeszcze nie przyniósł. Europa, w tym także Polska i Ukraina, stanęły w obliczu tego wyzwania. Putin i Kreml zaplanowali tę agresję, jestem tego absolutnie pewien, już 25 lat temu. Przypomnijcie sobie, jaki był pierwszy dekret Putina, gdy został prezydentem w 2000 roku: przywrócił muzykę hymnu sowieckiego, czyniąc go znów oficjalnym hymnem Rosji.
A zatem już na szczeblu symbolicznym od razu pokazał, że przeszłość sowiecka jest przyszłością Rosji. A jak odrodzić wielkość Związku Sowieckiego, jeśli nie przez podboje i agresję? Dlatego wybuchła wojna w Gruzji, dlatego jest wojna na Ukrainie. I przeszłość pokazuje nam, że Kreml nie zatrzyma się sam z siebie. Polska dobrze pamięta trzy rozbiory i jak imperium rosyjskie zaproponowało jej sąsiadom: podzielmy Polskę. Obecnie Rosjanie podobnie proponują rozczłonkować Ukrainę, ale nie po to, aby się z kimś podzielić, ale po to, aby później przyjść i dzielić następne kraje – nadbałtyckie, Polskę itp. Celem Kremla jest Jałta II, jest podzielona Europa, której połowa będzie uzależniona od Moskwy.
Świadczy to o tym, że tylko zjednoczonymi wysiłkami, tylko razem możemy przeciwstawić się temu zagrożeniu. Zespoliwszy wysiłki Ukrainy, Polski, Europy, wszystkich demokratycznych i cywilizowanych państw świata, możemy sprzeciwić się tej groźbie, w przeciwnym bowiem wypadku imperium zła będzie łamać kolejne kraje tak, jak złamało Białoruś, Gruzję, jak stara się złamać Mołdawię, jak miesza się w polityczne życie Rumunii i innych krajów, i to nawet takich trwałych demokracji, jak Francja, Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone Ameryki. Diabła trzeba widzieć i nie sądzić, że skoro wygląda ona jak anioł światła, to naprawę jest tym aniołem.
I jeszcze jedna rada. Jako chrześcijanie znamy ewangeliczną przypowieść o siewcy, który rozrzucał ziarna, a one przynosiły różne owoce. Jedno upadło obok drogi, inne na kamień, jeszcze inne między ciernie a jedno na dobrą ziemię. Siew zawsze jest jeden, ale jego wyniki są różne, dlatego tak ważna jest solidarność, której świadectwa dawaliśmy tutaj, w Sejmie RP, to wzajemne poparcie i zrozumienie, którego trzeba było strzec na początku, aby tego posianego ziarna nie wykradł diabeł, aby ono nie wyschło oraz aby nie przyleciały złe ptaki i nie wydziobały go. Ale aby, wpadłszy w dobrą ziemię, wzrastało i przynosiło dobre owoce z korzyścią dla Polski, Ukrainy, Europy i dla dobra całego świata.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.