Drukuj Powrót do artykułu

Abp Gocłowski komentuje zarzuty wobec ks. Henryka J.

10 sierpnia 2004 | 19:39 | pb //mr Ⓒ Ⓟ

– Czekamy na odkrycie prawdy – powiedział abp Tadeusz Gocłowski, odnosząc się do sprawy ks. prałata Henryka J. W telewizyjnym programie „Otwarte drzwi” metropolita gdański ubolewał, że media wydały już wyrok na gdańskiego duchownego.

Ks. Henryk J., którego nazwisko pada w kontekście prowadzonego przez gdańską prokuraturę dochodzenia w sprawie molestowania seksualnego, odrzuca oskarżenia.
Podstawą wszczęcia dochodzenia były zeznania matki Sławomira R., która na plebanii ks. J. pracowała jako sprzątaczka. Jednak jej syn – który był ministrantem księdza – zaprzecza, jakoby był molestowany, przyznaje natomiast, że otrzymywał od niego pieniądze, za które kupował alkohol i narkotyki. Twierdzi też, że duchowny miał go przytulać i całować w usta na pożegnanie.
Zaznaczając, że nie zna prawdy, abp Gocłowski zauważył, iż „rodzice atakują księdza, że im zabiera wpływ na syna”. Ujawnił, że matka zwracała się do niego w tej sprawie już 22 kwietnia br., o czym następnego dnia rozmawiał z ks. Henrykiem J. W połowie lipca byli u arcybiskupa oboje rodzice, wysuwając ten sam zarzut braku wpływu na syna, którego ks. Henryk przygarnął i otoczył opieką. Ich niepokój budziły gesty, które – ich zdaniem – kapłan wykonywał w stosunku do ich syna, dawanie mu pieniędzy itd.
– Rodzice mają pierwszeństwo do swego syna i żaden ksiądz nie ma prawa do tego, żeby zabierać dziecko rodzicom. Ksiądz nie może w żadnym wypadku wchodzić w prawa rodziców. To mnie zdecydowanie zaniepokoiło i stąd moja reakcja bardzo krytyczna w stosunku do takiej postawy w rozmowie z ks. Henrykiem J. – przyznał abp Gocłowski. Jego zdaniem, jeśli ks. Henryk chciał zrobić coś dobrego, to przede wszystkim powinien sprawić, żeby chłopak wrócił do rodziny i chodził do szkoły.
Metropolita gdański poinformował, że otrzymał list od dyrekcji szkoły, do której chodził Sławek. Znalazły się w nim słowa wdzięczności w stosunku do Henryka J. za to, że otacza on opieką młodych, troszcząc się o poszczególnych uczniów, a także zapewnienie o cennym wpływie kapłana na szkołę i na to środowisko młodzieżowe, „zwłaszcza że zajmuje się młodzieżą trudną”.
Abp Gocłowski otrzymał również list od Sławka informujący, że rodzice formułują zarzuty pod adresem księdza, co jest krzywdzące, „bo ks. Prałat okazał mi serce, którego nie znajduję w domu”.
Wszystko to działo się w przeciągu dwóch miesięcy. – Nie można powiedzieć, że biskup nic nie robił. Można by przedłożyć całą dokumentację, ile podejmowaliśmy wysiłków, żeby sprawę wyjaśnić, nie osądzić – tłumaczył metropolita gdański.
Odnosząc się do informacji nt. ks. Henryka J. w mediach, abp Gocłowski przywołał słowa, które wypowiedział do pewnej dziennikarki: – Wydaliście wyrok i wykonaliście wyrok. Wykonaliście karę śmierci, zabiliście moralnie człowieka. Jest to naruszenie fundamentalnych zasad etyki dziennikarskiej.
– Nie uciekamy od mediów, ale błagamy media: służcie prawdzie i służcie człowiekowi. Jeśli rzeczywiście wykryje się jakiś dramat w życiu kapłana, to absolutnie jesteśmy nawet wdzięczni mediom, że one w jakimś sensie w tym pomagają. Ale niechże nie wyprzedzają prawdy! Niech poszukują prawdy – stwierdził metropolita gdański.
Cytując słowa Chrystusa: „Prawda was wyzwoli”, abp Gocłowski oświadczył: – Czekamy na odkrycie prawdy.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.