Drukuj Powrót do artykułu

Abp Jagodziński o Benedykcie XVI: o sprawach skomplikowanych potrafił mówić jasno i prosto

31 grudnia 2022 | 17:54 | dziar | Kielce Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Diecezja Katowicka

O sprawach skomplikowanych potrafił mówić w sposób prosty i jasny, zrozumiały dla każdego człowieka – na tym polegała jego intelektualna wielkość, czy po prostu talent, albo dar z niebios, który niestety nie wszystkim profesorom jest dany – mówi KAI nuncjusz apostolski w Ghanie abp Henryk M. Jagodziński. W rozmowie wspomina także serdeczność śp. papieża, „o której, jak myślę niewielu ludzi mówi, albo mówi coś przeciwnego”.

– O tym jak wielkiego formatu osobowością był Ojciec Święty Benedykt XVI powiedziano i napisano już wiele. A zwłaszcza teraz, przy tej smutnej okazji, zostanie wypowiedzianych i napisanych jeszcze więcej słów – zauważa nuncjusz apostolski.

Podkreśla zarazem „niezwykłą wierności depozytowi wiary, której strzegł jako prefekt Kongregacji d.s. Doktryny Wiary a potem jako Papież”.

– Będziemy wspominać i podziwiać, jak o sprawach niezwykle skomplikowanych potrafił mówić w sposób prosty i jasny, zrozumiały dla każdego człowieka. Na tym polega jego intelektualna wielkość, czy po prostu talent, albo dar z niebios, który niestety nie wszystkim profesorom jest dany. W swoimi życiu, za tę wierność Chrystusowi i Jego Kościołowi przyszło mu wycierpieć wiele niesłusznych oskarżeń i krzywdzących opinii – zauważa abp Jagodziński.

Wspomina nieczęsto zauważaną serdeczność śp. papieża.

– Jeszcze jako studentowi w Rzymie zdarzało mi się go spotykać, wtedy jako kardynała Ratzingera, gdy pieszo szedł ze swojego mieszkania przy Piazza Leonina do budynku Kongregacji ds. Doktryny Wiary. Zawsze wtedy go pozdrawiałem, na co on odpowiadał, uśmiechając się przy tym serdecznie, chociaż wcale mnie nie znał – wspomina.

Przytacza także szczególnie osobiste doświadczenie – spotkanie z papieżem swojego taty, który spod kieleckiego Małogoszcza przyjechał do Rzymu. Abp Jagodziński pracował wówczas w Sekretariacie Stanu.

– Udałem się z moim tatą Józefem na środową audiencję generalną 23 czerwca 2010 r. Przyznano nam wtedy przywilej tzw. „baciamano”, czyli po oficjalnej części audiencji mogliśmy podejść i przywitać Ojca Świętego. Dla mojego taty była to pierwsza w życiu podróż do Rzymu i w ogóle za granice Polski. Tato zawsze powtarzał, że najpiękniejszy na świecie jest nasz Małogoszcz i nie odczuwa żadnej potrzeby, aby odbywać dalekie podróże. Ale spotkać samego Papieża – to było co innego. Myślałem, wtedy, że podejdziemy, przywitamy się, zrobią nam zdjęcie i na tym się „baciamano” skończy – wspomina.

Ojciec Święty poświecił im wtedy sporo uwagi. – Papież Benedykt zaczął wypytywać tatę, jak ma na imię, z jakiego regionu Polski pochodzi, ile ma dzieci, czy mu się w Rzymie podoba itd. Cały czas się serdecznie uśmiechał, a w jego głosie brzmiała po prostu dobroć. Czuliśmy się tak, jakbyśmy odwiedzili dalekiego krewnego, z którym często pisaliśmy i oglądali go na zdjęciach, i dopiero teraz po latach wreszcie go spotkaliśmy. Te radosne chwile przerwał nam J.E. abp Georg Gänswein, który powiedział mi cichym głosem, „niestety Monsigniore czas kończyć, bo jeszcze inni czekają na swoją kolej” – kontynuuje osobiste wspomnienie nuncjusz apostolski.

Zauważa także, że „dla Papieża Benedykta, każdy napotkany człowiek był darem i do każdego odnosił się z kapłańskim sercem. Ilekroć później zdarzyło mi się spotkać przy okazji różnych ceremonii papieskich, zawsze widziałem ten uśmiech i serdeczność, kiedy zwracał się do otaczających go ludzi”.

Spotkanie „bez tego radosnego uśmiechu” miało miejsce 28 lutego 2013 r., na dziedzińcu św. Damazego w Watykanie, kiedy Benedykt XVI opuszczał Watykan i udawał się do Castel Gandolfo.

– Wraz z innymi pracownikami Sekretariatu Stanu, duchownymi i świeckimi, stałem w milczeniu na dziedzińcu, patrząc jak papież Benedykt wsiada da samochodu. Panowała wtedy trudna do wyrażenia bolesna cisza. Papież pozdrowił nas rękoma w milczeniu. Z niejednych oczu płynęły łzy. I teraz znowu płyną – mówi abp Henryk M. Jagodziński, nuncjusz apostolski w Ghanie.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.