Drukuj Powrót do artykułu

Abp Michalik o sprawie abp. Wielgusa: etyka jedna dla wszystkich

10 stycznia 2007 | 15:10 | bł //mr Ⓒ Ⓟ

– Nie ma innej etyki dla chrześcijanina, prezbitera czy biskupa, jest jedna etyka. Kłamstwo zawsze jest złem. Złem jest współpraca z nieprawymi ludźmi, w nieprawej sprawie – mówi w rozmowie z KAI nt. wydarzeń związanych z abp Stanisławem Wielgusem przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik.

Oto fragmenty rozmowy z abp. Michalikiem. Pełna treść ukaże się w „Wiadomościach KAI” i jest dostępna w serwisie agencyjnym KAI.
*KAI: Czy Episkopat Polski mógł zapobiec temu, co się wydarzyło w związku ze sprawą abp. Stanisława Wielgusa?*
Abp Józef Michalik: Zapobiec czemu? Ujawnieniu prawdy o przeszłości abp. Wielgusa? Przecież gdybyśmy próbowali „zapobiegać” i coś ukryć, bylibyśmy nieuczciwi wobec prawdy, ludzi i swojego sumienia. Przyjmując w sierpniu ubiegłego roku na Jasnej Górze „Memoriał Episkopatu Polski w sprawie współpracy niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce w latach 1944-1989” Episkopat bardzo jasno i wyraźnie opowiedział się za drogą prawdy. Patrząc na to, co się wydarzyło w związku z abp. Wielgusem powinniśmy podziękować pokornie Bogu, że jednak prawda zwyciężyła. Trzeba podziękować Bogu za decyzję abp. Wielgusa, że po trudnych zmaganiach wewnętrznych i zewnętrznych, zdobył się na rezygnację, a także za decyzję papieża Benedykta XVI, który tę rezygnację natychmiast przyjął, co uzdrowiło całą sytuację.

*KAI: Mówi Ksiądz Arcybiskup, że mamy dziękować Bogu, iż prawda zwyciężyła. Jaka prawda: o przeszłości abp Wielgusa i jego nieumiejętności przyznania się do niej w ostatnich miesiącach, czy też prawda, którą przedstawił w niedzielę w homilii w warszawskiej katedrze Prymas Polski kard. Józef Glemp stwierdzając, że abp Wielgus został niesłusznie osądzony przez wątpliwe sądy?*
– Kościół od swego początku nauczał, że nie wolno mieszać dobra i zła, prawdy i fałszu, tchórzostwa i heroizmu. Naucza też, że grzechy prywatne wyznaje się i odpokutowuje prywatnie, a za grzechy publiczne należy publicznie przeprosić i zadośćuczynić. W przypadku abp. Wielgusa mamy sytuację, że w pewnym okresie swojego życia miał moment słabości, bowiem w bardzo trudnym czasie prześladowań Kościoła nie umiał się odciąć od nagabujących go funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa. Abp Wielgus nie zaprzecza temu, ale wyraźnie mówi, że nikogo nie skrzywdził i na to stwierdzenie nie ma dowodów. Dlatego Ksiądz Prymas mówi, że w sytuacji, w której prasa dokonuje sądu, trzeba podawać sprawdzone fakty, a nie ma żadnego dowodu na to, że abp Wielgus kogokolwiek skrzywdził. Działająca z ramienia Episkopatu Polski Kościelna Komisja Historyczna wydała komunikat, w którym stwierdziła, że nie można zaprzeczyć faktowi współpracy abp. Wielgusa z wywiadem PRL. Ten komunikat został podany do publicznej wiadomości 5 stycznia, a więc przed ingresem i kanonicznym objęciem diecezji przez abp. Wielgusa.
Wracając do homilii Księdza Prymasa musimy pamiętać, że znalazł się on w trudnej sytuacji, zaraz po informacji o odwołaniu ingresu musiał mówić kazanie, którego nie miał nawet czasu wcześniej przygotować. Do tego w katedrze była bardzo napięta atmosfera, po ogłoszeniu decyzji abp Wielgusa pojawiły się głośne okrzyki bólu i kontestacji, które zapowiadały groźne napięcia. Ksiądz Prymas swoją homilią rozładował to napięcie, choć rzeczywiście potem przydałyby się jeszcze jakieś słowa ku uspokojeniu, ale nie można też było zbytnio przedłużać homilii.

*KAI: Rzeczywiście nie możemy ocenić, czy abp Wielgus poprzez współpracę z SB uczynił komuś krzywdę, bo nie ma akt, które by na to wskazywałyby. Jednak wierni w Polsce oczekiwali ze strony Episkopatu oceny moralnej samego faktu współpracy, a przede wszystkim postawy abp. Wielgusa w ostatnim miesiącu, który, wbrew prawdzie, tej współpracy zaprzeczał. W odczuciu wiernych zabrakło ze strony Episkopatu, ze strony naszych pasterzy, jednoznacznej oceny moralnej postawy abp. Wielgusa. Przeciwnie, można było usłyszeć głosy niektórych biskupów usprawiedliwiające tę postawę, głosy które dla wielu wierzących były po prostu gorszące…*
– Według mnie ta ocena, której dokonuje Pan Redaktor, jest z gruntu niesprawiedliwa i tendencyjna. Na szczęście nie wszyscy biskupi dali się wciągnąć na wezwanie kamer i mikrofonów. Informacja ze strony biskupów została podana, tylko w zgiełku medialnym umknęła.
Chcę, przy okazji, bardzo wyraźnie powiedzieć, nie ma innej etyki dla świeckiego chrześcijanina, prezbitera czy biskupa, jest jedna etyka. Kłamstwo zawsze jest złem. Złem jest współpraca z nieprawymi ludźmi, w nieprawej sprawie. Złem też jest nieposłuszeństwo biskupom, którzy w tym czasie wydali zarządzenia wyraźnie takiej współpracy zakazujące. Myśmy to wszystko mówili. Co więcej, sam abp Wielgus przyznał się do tego w odezwie do diecezjan, w której napisał, że boleje nad tym, iż wyrządził krzywdę Kościołowi i Panu Boga. Wyznanie winy więc było. Natomiast rzeczywiście wydarzenia tygodnia poprzedzające rezygnację z urzędu pokazują jak trudną sprawą jest dochodzenie do prawdy, to jest cały proces.

*KAI: Wypowiedzi abp. Wielgusa z ostatniego miesiąca wyraźnie wskazują, że jego problem polegał właśnie na braku umiejętności obiektywnego spojrzenia na swoje przeszłe czyny i aktualną postawę. Dlaczego nikt z jego otoczenia, np. braci biskupów, w tym procesie stanięcia w prawdzie mu nie pomógł? Przecież taką rolę katalizatora prawdy odegrały właśnie media, którym przypisuje się jak najgorsze intencje.*

– Być może rzeczywiście był on w tym okresie osamotniony. Niewątpliwie media odegrały tu rolę w dochodzeniu do prawdy, ale w wielu przypadkach nie zachowały właściwej postawy. Proszę pamiętać, ze pierwsza wiadomość prasowa w tej sprawie nie zawierała faktów, a piętnowała „Judasza”. To było jednak niegodne. […] Mogę sobie wyobrazić, że abp Wielgus czytając i słuchając mediów na swój temat przeżywał to samo, co w kontaktach ze służbami specjalnymi, których funkcjonariusz zastraszył go krzykiem. […]

*KAI: Dlaczego w tym całym procesie dochodzenia do prawdy w sprawie abp Wielgusa zabrakło wyraźnego głosu Episkopatu Polski? Wydarzenia w warszawskiej archikatedrze pokazały, że katolicy w Polsce są głęboko podzieleni co do oceny wymiaru molarnego całej sprawy, a wielu jest tu wręcz zagubionych.*

– Ponownie powtarzam, że nie zgadzam się, że zabrakło głosu Kościoła, choć mógł on być niedostrzeżony. Być może zabrakło wywiadu w KAI, ale rozmowy cały czas trwały i ich owocem były kolejne teksty Arcybiskupa – Nominata. Uważam natomiast, ze zaangażowani telewizyjnie księża i biskupi zamiast wypowiadać się publicznie w mediach powinni pojechać do Warszawy i powiedzieć abp. Wielgusowi swoje uwagi w cztery oczy. Przecież prawdy o tak trudnej sprawie jak współpraca z SB nie przyjmie się słuchając kogoś w telewizorze. […]

*KAI: A czy według Księdza Arcybiskupa w procesie oczyszczania może dojść do procesu autolustracji wszystkich biskupów w Polsce? Na pewno byłby to dla Polaków bardzo wymowny gest, wręcz manifestacja pewnej postawy wobec trudnej przeszłości…*
– Widzę, że i Pan Redaktor hołduje przekonaniu, że to kilku złamanych przez reżym biskupów lub kilka procent księży […] utrzymywało komunizm, bo taki obraz sytuacji stworzyli nam dziennikarze w ostatnich tygodniach. Raz jeszcze przypominam, że trzeba oczyszczać cały naród, wszystkie środowiska. Zacznijcie o tym mówić. Jeżeli chodzi o środowisko kościelne, to „Memoriał” określił bardzo dokładnie zasady rozliczania się duchownych, w tym biskupów, ze współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL. […]Rozmawiał Bogumił Łoziński (KAI)

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.