Drukuj Powrót do artykułu

Abp Pizzaballa: chrześcijanin ukazuje swą tożsamość w obliczu trudności

10 listopada 2022 | 18:53 | st (KAI) | Jerozolima Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Roman Catholic Archdiocese of Boston / flickr.com

Obecność Królestwa Ojca rozpoznaje się nieomylnie przez fakt, że uczniowie napotkają trudności i prześladowania – stwierdza w rozważaniu fragmentu Ewangelii czytanego w XXXIII niedzielę okresu zwykłego, roku C (Łk 21, 5-19) łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM.

Chociaż dzisiejszy fragment Ewangelii (Łk 21, 5-19) w relacji św. Łukasza nie następuje bezpośrednio po fragmencie z ubiegłej niedzieli (Łk 20, 27-38), to może warto rozważać je łącznie.

Jesteśmy jeszcze w świątyni, a spory z przywódcami ludu, uczonymi w Piśmie i saduceuszami, już się skończyły.

W tym ostatnim rozdziale poprzedzającym opis Męki Pańskiej Jezus zachęca swoich uczniów do czujności, bo czasy, które nadchodzą będą trudne.

Dla Jezusa okazją do rozwinięcia tej refleksji jest fakt, że pewne osoby zatrzymują się, aby mówić o pięknie świątyni, jej kamieniach i darach wotywnych (Łk 21, 5). Otóż – mówi Jezus – to wszystko prawda, ale świątynia nie jest wieczna; przyjdą bowiem dni, kiedy z tego całego piękna nie pozostanie praktycznie nic (Łk 21,6). Świątynia jest piękna, ale nie będzie trwała wiecznie.

W ubiegłą niedzielę, na przykładzie kobiety, która miała siedmiu różnych mężów, usłyszeliśmy historię bezpłodnego życia, które mimo wszystkich prób dozwolonych i sugerowanych przez Prawo, nie było w stanie pokonać śmierci.

Tutaj widzimy świątynię, przestrzeń sakralną, która mimo całego swojego piękna nie wytrzymuje próby czasu i dlatego nie może być tak naprawdę miejscem zbawienia.

Ale w takim razie gdzie szukać zbawienia, na czym oprzeć się w życiu w czasach trudnych,. zapowiadanych przez Mesjasza?

Odpowiedź Jezusa jest paradoksalna, i mówi, że wypełnienie Królestwa nie poznaje się po tym, iż wszystko się udaje, że wszystko działa, że się odnosi sukcesy… Z tego wszystkiego, jak z pięknych kamieni świątyni, nic nie pozostaje. Przeciwnie, obecność Królestwa Ojca rozpoznaje się nieomylnie przez jeden pewny znak, a mianowicie przez fakt, że uczniowie napotkają trudności i prześladowania.

Naturalnym byłoby myślenie odmienne i ocenianie Królestwa według ludzkich kryteriów sukcesu i osiągnięć.

Jezus przeciwnie, wzywa swoich uczniów, aby byli czujni i nie wpadli w pułapkę sukcesu, i właśnie w tej kwestii musimy być czujni i nie dać się zwieść: potrzebne jest nowe spojrzenie, jak w przypadku uzdrowionego ślepca, którego Jezus spotkał u bram Jerycha (Łk 18, 35-42).

Jeśli spojrzenie jest chore, staje się mętne, nie widzi Pana tam, gdzie On staje się obecny, lecz widzi Go tam, gdzie Go nie ma (Łk 21,8: „Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «To ja jestem» oraz: «Nadszedł czas». Nie podążajcie za nimi!”).

Gdzie natomiast Jego uczniowie spotykają Pana? Gdziekolwiek przechodzą przez próbę (Łk 21,12: „podniosą na was ręce i będą was prześladować”) i przebywają ją bez lęku, bez obawy, że będą musieli się bronić (Łk 21,13: „Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa”), z ufnością, że Ojciec czuwa nad nawet najdrobniejszym szczegółem ich życia (Łk 21,18: „Ale włos z głowy wam nie spadnie”).

Prześladowania są w pewien sposób konieczne, bo są znakiem tej nowej mentalności, której świat nie uznaje za swoją i dlatego ją odrzuca. Są konieczne, ale nie jest to ostatnie słowo, nie jest to wszystko, ponieważ właśnie w ramach prześladowań chrześcijanie mogą dawać świadectwo przynależności do swego Pana: nie rozpoznaje się ich po żadnym innym znaku, jak tylko przez tę zdolność do przejścia przez próbę bez lęku przed śmiercią.

Wszystko to jednak nie pochodzi od nich samych, z ich własnej siły czy zdolności: „dam wam wymowę i mądrość” (Łk 21,15).

Jest to dar, który trzeba po prostu przyjąć, ale właśnie dlatego, że jest to dar, zdolność ta jest pewna, stabilna, ostateczna, w przeciwieństwie do pięknych kamieni świątyni, które nie wytrzymują próby czasu i ludzkiej przemocy.

Chodzi więc o to, aby czuwać, co nie oznacza próbowania, aby na wszelkie sposoby uniknąć cierpienia, odrzucenia, śmierci.

Pozostajemy, przeciwnie, ludźmi kruchymi, ale wolnymi od obsesji, że zawsze musimy się jakoś sobie poradzić, że musimy siebie ocalić, że nigdy nie wolno nam popełniać błędów; wolnymi od bałwochwalstwa naszego ego, od konieczności dbania o pozory, jak o piękne kamienie w świątyni.

Wolni od myśli, że cierpienie jest czymś złym, że słabość jest frustrująca, i zdolni rozpoznać, jak w ramach naszego słabego człowieczeństwa Pan jednoczy nas ze sobą.

+Pierbattista Pizzaballa

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.