Drukuj Powrót do artykułu

Abp Pizzaballa: w centrum życia chrześcijańskiego jest ofiara Chrystusa

20 października 2022 | 19:10 | st (KAI) | Jerozolima Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Vatican News

Modlitwa chrześcijańska to pozwolenie abyśmy byli postrzegani spojrzeniem pełnym dobroci Tego, który za nas umiera, jest otwarciem na spojrzenie Pana, które przemienia nasze serce, a tym samym nasze życie – stwierdza rozważając fragment Ewangelii czytany w 30. niedzielę zwykłą roku C (Łk 18, 9-14) łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM.

Pragnąc zrozumieć dzisiejszy fragment Ewangelii (Łk 18, 9-14), zacznijmy od małego szczegółu, który znajdujemy w wierszu 13, opowiadającym przypowieść o faryzeuszu i celniku. Jezus mówi, że ten ostatni „nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi…”.

Ten gest bicia się w piersi występuje jeszcze dwukrotnie w Ewangelii św. Łukasza, w rozdziale 23, czyli podczas opisu Męki Pańskiej.

Pierwszy raz ma on miejsce w drodze na Kalwarię (Łk 23,27), kiedy mowa o tym, że szedł za Nim wielki tłum ludu i kobiet, które biły się w piersi i opłakiwały Go. Jezus upomina tych ludzi, że nie mają za Nim płakać: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną…”

Drugi raz ma miejsce po śmierci Jezusa: rzymski setnik, widząc, jak Jezus umarł, oddaje chwałę Bogu i uznaje Jezusa za człowieka sprawiedliwego (Łk 23,47), a „Wszystkie tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi” (Łk 23,48).

Zobaczywszy śmierć Jezusa, tłum, który najpierw płakał nad Nim, płacze nad sobą i bije się w piersi, nie uznając już nieszczęścia tego, który poszedł na Kalwarię, żeby zostać tam ukrzyżowanym, lecz uznając swoje własne nieszczęście, swój własny grzech.

Otóż, wracając do dzisiejszej Ewangelii, wydaje mi się, że to powiązanie jest ważne dla zrozumienia, czym jest modlitwa.

W poprzednią niedzielę widzieliśmy, że ważna jest modlitwa nieustanna, natarczywa. Ale czym jest modlitwa?

Z dzisiejszej przypowieści, a także z wydarzenia na Kalwarii, wyciągniemy pewne wnioski.

Pierwszy z nich jest związana ze spojrzeniem.

W dzisiejszej przypowieści widzimy, że dwaj bohaterowie, z których obaj weszli do świątyni, aby się modlić, mają różne spojrzenia.

Wzrok faryzeusza jest skierowany na siebie (Łk 18, 11-12): z ufnością wymienia wszystkie swoje zalety, swoje duchowe osiągnięcia, a czyniąc to, pozostaje zamknięty w sobie. Patrzy na siebie i docenia to, czym jest, dlatego nie potrzebuje innych i czuje się uprawniony do patrzenia na wszystkich z góry.

Spojrzenie celnika jest inne: nie ma odwagi podnieść oczu ku Bogu, widzi siebie w swojej grzesznej prawdzie, bije się w piersi.

Otóż także na Kalwarii znajdujemy pewne spojrzenie: jest to spojrzenie tłumu, który widział, że Jezus umiera jako człowiek sprawiedliwy. I wychodząc od tego spojrzenia zmienia się sposób widzenia siebie, zmienia się wszystko.

Można powiedzieć, że na Kalwarii ludzie czują się zapatrzeni w tego niewinnego człowieka, który oddaje swoje życie, i wtedy – dopiero wtedy – uznają swój własny grzech.

Otóż to jest modlitwa chrześcijańska: nie jest to przede wszystkim wizja, lecz pozwolenie na to, abyśmy byli widziani, abyśmy byli postrzegani spojrzeniem pełnym dobroci Tego, który za nas umiera. Jest to uznanie, że ten człowiek umiera właśnie za nasze grzechy i przyjęcie w tym momencie wyrzutów sumienia serca, które wyraża się w geście bicia się w piersi.

Celnik z przypowieści to czyni i modli się. Inaczej jest w przypadku faryzeusza.

Druga uwaga odnosi się właśnie do faryzeusza. Tu znów może nam pomóc powiązanie z innym fragmentem Ewangelii. W Ewangelii św. Mateusza (7, 22-23), Jezus mówi o czasach ostatecznych i stwierdza: „Wielu powie Mi w owym dniu: «Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?» Wtedy oświadczę im: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!»”.

Będzie więc „wielu”, którzy myślą, że zrobili bardzo dobre rzeczy dla Pana, tak właśnie jak dzisiejszy faryzeusz. Ale Jezus nigdy nie widział tych dobrych uczynków, nie zna ich.

Bo nie chodzi o spełnianie dobrych uczynków, ale o uznanie tego, co On uczynił dla nas umierając na krzyżu, kontemplując z zadziwieniem ten gest miłości, przez który nas umiłował. Chodzi o to, by dać się spotkać spojrzeniu Pana, które przemienia nasze serce, a tym samym nasze życie.

Wtedy nie będziemy już zadowolonymi z siebie entuzjastami, ale pokornymi zwiastunami Bożego miłosierdzia, jak celnik z dzisiejszej Ewangelii, jak uzdrowiony Samarytanin z Ewangelii sprzed dwóch niedziel (Łk 17, 11-19).

+Pierbattista Pizzaballa

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.