Drukuj Powrót do artykułu

Abp Zoria: Prawosławny Kościół Ukrainy podtrzymuje ducha walki o prawdę i wolność narodu

27 marca 2024 | 20:30 | mp | Kijów Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Hubert Szczypek (KAI)

Najważniejszym zadaniem Prawosławnego Kościoła Ukrainy jest dziś moralne wspieranie społeczeństwa w walce o wolność i o prawdę z rosyjskim agresorem – mówi abp Jewstratij Zoria, metropolita Białej Cerkwi, rzecznik Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Wyjaśnia, że Kościół ten jest dziś największym związkiem wyznaniowym na Ukrainie, którego autorytet wzrasta, a związek z nim deklaruje połowa społeczeństwa. Tłumaczy, że Kościół ten  w istotny sposób umacnia ukraińską tożsamość narodową, a jednocześnie otwarty jest na ekumeniczną współpracę z innymi wyznaniami a także ze Stolicą Apostolską.

Ilu jest prawosławnych w Ukrainie?

Jak informuje z abp Zoria, zgodnie z prawem każde 10 osób ma prawo zarejestrować religijną organizację. W Ukrainie zarejestrowanych jest w sumie ok. 35 tys. różnych organizacji religijnych, głównie parafii.  Z tego 8, 5 tys. należy do autokefalicznego, powstałego w 2018 r. Prawosławnego Kościoła Ukrainy a nieco mniej ok. 7 tys. do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Reszta to wspólnoty protestanckie, greckokatolickie, rzymsko-katolickie, żydowskie i muzułmańskie.

Ukraina, jak podają badania socjologiczne, należy do krajów o dość silnej religijności. 70 – 75 % ludności Ukrainy deklaruje się jako prawosławni. Spośród prawosławnych najwięcej należy do Prawosławnego Kościoła Ukrainy  45 – 50% społeczeństwa, a do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego – od 2 do 4 %. A pozostała część, czyli ok. 20 % deklaruje się jako „po prostu prawosławni”, bez oznaczenia przynależności do konkretnego Kościoła. Ale większość z nich skłania się ku Cerkwii moskiewskiej. 10% należy do Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, 2 % społeczeństwa stanowią protestanci, 1 % rzymscy katolicy, także po 1 % muzułmanie i Żydzi.

Zdaniem abp Zorii bardzo trudno jest powiedzieć dokładnie jaki wpływ dziś na społeczeństwo ma Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego, na którego czele stoi metropolita kijowski Onufry (Berezowski). Kościół ten do niedawna był Kościołem większościowym na Ukrainie, ale jego znaczenie i autorytet zaczął spadać po pierwszej rosyjskiej agresji w 2014 r. a tym bardziej po zjednoczeniu się jesienią 2018 r. różnych odłamów prawosławia ukraińskiego, które chciało zachować niezależność od Rosji. W ten sposób powstał Ukraiński Kościół Prawosławny, który uzyskał tomos autokefalii od patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I i przeszedł pod jego jurysdykcję.

Natomiast od rozpoczęcia przez Rosję pełnoskalowej wojny przeciwko Ukrainie w 2022 r. autorytet ukraińskiej Cerkwi związanej z Patriarchatem Moskiewskim spada łeb na szyję. Jak informuje abp Zoria, w  praktyce niemal każdego dnia jakaś religijna wspólnota przechodzi z tego Kościoła do Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Wedle prawa ukraińskiego poszczególne wspólnoty religijne (parafie) mogą same decydować do jakiego Kościoła należą. Decyduje o tym 3/5 głosów parafian.

Niezależnie od odejścia już niemal tysiąca parafii do PKU, na terytoriach Ukrainy okupowanych przez Rosję wszystkie struktury jakie należały do  Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego czyli 2 – 2,5 tys. parafii i klasztorów, zostało wcielonych bezpośrednio do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Zostały one wyłączone spod jurysdykcji metropolity Onufrego. Abp Zoria dodaje, że „charakterystyczne jest, że ani metropolita Onufry ani skupiony wokół niego Synod czy kuria w Kijowie, w żaden sposób przeciwko temu nie zaprotestował, co świadczy to o ich  totalnej podległości Moskwie”.  A tymczasem – podkreśla –  gdy jakaś wspólnota parafialna w odległej wiosce sama zdecyduje się przejść do Prawosławnego Kościoła Ukrainy, to podnoszony jest wielki krzyk ze strony tej Cerkwi.

Prawosławny Kościół Ukrainy

Prawosławny Kościół Ukrainy – jak informuje abp Zoria – ma 60 biskupów, 45 diecezji i 6, 5 tys. duchownych (kapłanów wraz z diakonami). Identyfikuje się z nim ok. połowy Ukraińców czyli ok. 14 – 15 mln. Kościół ten jest największą po rumuńskiej Cerkwią prawosławną w tej części Europy.

Czas wojny – podkreśla abp Zoria – przynosi ogromne wyzwania . W czasie wojny Cerkiew jest odpowiedzialna za to, za co nikt inny nie może być odpowiedzialnym, a są to: modlitwa i opieka duchowa oraz sakramentalna”. Stwierdza, że w sytuacjach granicznych „nie ma ateistów”, a badania socjologiczne pokazują, że u 20 % obywateli Ukrainy świadomość religijna i potrzeby religijne w czasie wojny wzrosły, a spadły zaledwie u ok. 5 %. Informuje, że Kościół świadczy też olbrzymią pomoc humanitarną, ale tym zajmują się także inne struktury: państwo, organizacje pozarządowe, partie polityczne, itp.

Kolejnym zadaniem Kościoła – deklaruje abp Zoria – jest moralne wspieranie społeczeństwa ukraińskiego w walce o wolność i o prawdę. „Bo jeśli ktoś walczy o sprawiedliwość i o prawdę, to naszym zadaniem jest umacniać i wspierać tę świadomość, dodając tej walce motywację religijną” – wyjaśnia, dodając, że „nawet jeśli Rosja ma przeważające siły militarne, to zwycięstwo Ukrainy jest możliwe właśnie dzięki sile duchowej, głębokiej wierze i absolutnej determinacji”.

A inna posługa, zdaniem abp Zorii chyba najtrudniejsza do uniesienia, wiąże się z pochówkiem poległych na froncie. „Znam księży, którzy codziennie muszą prowadzić takie pogrzeby, a nierzadko po kilka dziennie. Możecie sobie wyobrazić co przeżywa kapłan, który każdego dnia spotyka się z niewyobrażalnym cierpieniem tych, którzy stracili męża, ojca lub syna, a jego rolą jest ich pocieszyć i towarzyszyć w tym cierpieniu. I księża są często jedynymi osobami mogącymi pomóc takim rodzinom, którzy choć trochę mogą złagodzić ten ból utraty” – wyjaśnia abp Zoria.

Inne wyzwanie stojące przed Ukraińskim Kościołem Prawosławnym w czasie wojennym związane jest z posługą kapelanów wojskowych. „Bardzo niewielu kapelanów jest na etatach wojskowych, a potrzeby są olbrzymie i w sumie około 1000 księży powinniśmy oddelegować do posługi w armii. Ale nie jesteśmy tego w stanie zrobić” – informuje  arcybiskup.  Dlatego znaczna część księży parafialnych jednocześnie wykonuje posługę w wojsku na zasadzie wolontariatu. „Aby zostać kapelanem wojskowym, taki ksiądz musi spełnić pewne warunki. Powinien przejść bazowe przeszkolenie wojskowe.  Cerkiew deleguje go do tej służby, a władze wojskowe wydają specjalny certyfikat, który oznacza spełnienie wymaganych warunków związanych ze specyfiką służby w armii” – wyjaśnia.  Arcybiskup podkreśla przy okazji, że niezbędne jest utworzenie na Ukrainie, tak jak w Polsce, odrębnego ordynariatu wojskowego, gdzie duchowni mieliby stopnie wojskowe i z tego tytułu otrzymywaliby wynagrodzenie.

A  wśród wyzwań nie związanych bezpośrednio z wojną  abp Zoria mówi o dużym problemie jakim jest brak dostatecznej ilości duchownych do obsadzenia istniejących placówek. Arcybiskup wyjaśnia, że kiedy kolejne parafie opuszczają Patriarchat Moskiewski i przechodzą do Prawosławnego Kościoła Ukrainy, to tylko co czwartej towarzyszy kapłan. „Musimy tam posyłać naszych kapłanów i stąd mamy bardzo duży deficyt księży” – wyjaśnia informując, że wieku księży PKU obsługuje po kilka parafii.

Natomiast problem z księżmi z Patriarchatu Moskiewskiego, którzy nie dołączają się do swych parafii, które przechodzą pod jurysdykcję Kościoła autokefalicznego, jest taki – wyjaśnia Zoria –  że są oni silnie uzależnieni od panującego w Rosji systemu cerkiewno-politycznego. Kapłani ci postępują tak dlatego, że zostali wychowani w atmosferze ciągłego zastraszenia i podatności na obowiązującą propagandę. Wiedzą, że na skutek nieposłuszeństwa natychmiast zostają pozbawieni wszelkich funkcji i przeniesieni do stanu świeckiego. Drugim instrumentem – jak podkreśla Zoria – są „obiecanki”. Np. kiedy cześć Cerkwi w Ukrainie w 1992 r. wypowiedziała posłuszeństwo Moskwie i stworzyła niezależny Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego, to duchownym  którzy chcieli się do niego przyłączyć tłumaczono, że nie ma sensu tego robić teraz, narażając się na utratę kapłaństwa, skoro za 2 czy 3 lata odbędzie się sobór, który zadekretuje powstanie nowego Kościoła, więc warto spokojnie na to poczekać. I dokładnie taka sama argumentacja powtarzana jest dziś.

Kolejny argument jest finansowy. Prorosyjscy oligarchowie, m. in. Wadim Nowiński,  jeden z najbardziej znaczących ukraińskich biznesmenów w branży hutniczej i wydobywczej,  który obecnie mieszka w Szwajcarii, stworzył specjalną fundację, która płaci duże pieniądze tym kapłanom, którzy pozostali w strukturach Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego.

Jeszcze innych argumentów dostarcza ideologia „ruskiego świata”, która ma silny wpływ na świadomość wielu prawosławnych kapłanów. Autentycznie wierzą oni, że „niezależnie od tego, co by się działo, Rosja jest powołana do duchowego przewodzenia wszelkim słowiańskim narodom prawosławnym, ma Boże błogosławieństwo, i z pewnością w krótkim czasie zwycięży”.

Abp Zoria podkreśla dalej, że drzwi cerkwi należących  do Prawosławnego Kościoła Ukrainy są otwarte na wszystkich. Zatem ci wszyscy wierni, którzy mają dobrą wolę przyłączenia się do PKU, mogą to uczynić. Dodaje, że jego Kościół zgodnie z zasadą wolności religijnej, szanuje indywidualne wybory obywateli i jest świadom tego, że ludzie, „którzy pod przymusem znajdą się w naszej Cerkwii, będą tylko ciężarem i kłopotem”.

Abp Zoria informuje, że duchowe oraz administracyjne centrum Prawosławnego Kościoła Ukrainy znajduje się w Kijowie i składa się nań: obudowany Sobór Michajłowski, Kuria Metropolii Kijowskiej, rezydencja metropolity, męski klasztor, Kijowska Prawosławna Akademia Teologiczna wraz z seminarium duchownym oraz siedziba Eleos.

Mówiąc o powołaniach do kapłaństwa w Prawosławnym Kościele Ukrainy abp Zoria przyznaje, że w ostatnich latach ich ilość znacznie się zmniejszyła. Główną przyczyną jest demografia, z każdym rokiem spada liczba tych, którzy ukończyli szkołę i mogą wstąpić de seminarium. Swoje znaczenie ma także to, że wielu młodych ludzi znalazło się poza granicami kraju.

Informuje, że w ramach Prawosławnego Kościoła Ukrainy istnieje dobrze zorganizowany system kształcenia przyszłych kapłanów. Są to diecezjalne seminaria duchowne kilka Instytutów Teologicznych w różnych częściach kraju,  a na poziomie centralnym Kijowska Prawosławna Akademia Teologiczna.  W ubiegłym roku we wszystkich seminariach duchownych PKU studiowało na studiach dziennych 1100  alumnów, a drugie tyle zaocznie. W samej Kijowskiej Akademii Teologicznej na studiach stacjonarnych studiuje 150 kleryków i tyle samo na studiach zaocznych.

Czy Cerkiew podlegająca Patriarchatowi Moskiewskiemu zostanie rozwiązana?

Abp Zoria pytany o przygotowywaną obecnie w Ukrainie ustawę, która ma zabronić działalności Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, odpowiada, że taką informację rozsiewają ośrodki rosyjskie, a tymczasem chodzi o coś zupełnie innego. Parlament ukraiński pracuje nad przygotowaniem ustawy, która ma nie tyle zabronić działalności Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, co doprowadzić do zerwania jego podporzadkowania władzom w Moskwie. Takie same zresztą prawo zostało wprowadzone odnośnie do organizacji pozarządowych, których centrale znajdują się na terytorium Federacji Rosyjskiej.  Abp Zoria ufa, że jeśli takie prawo zostanie przyjęte, to metropolita Onufry będzie musiał zerwać swoje związki z Patriarchatem Moskiewskim i pojednać się z władzami Prawosławnego Kościoła Ukrainy, bądź w inny sposób ogłosić niezależność swej Cerkwi od Moskwy. „Chodzi jedynie o to, aby ta działalność nie była sterowana z terytorium Federacji Rosyjskiej. A dotyczy to wszystkich organizacji, a nie tylko Ukraińskiej Cerkwii Patriarchatu Moskiewskiego: chrześcijan, muzułmanów a także Żydów. „Nie chodzi tu o ograniczenie swobody działalności wspólnot religijnych na Ukrainie, ale o to, aby nie pełniły one roli jednego z instrumentów rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie” – wyjaśnia abp Zoria, dodając, że projekt ustawy zakłada demokratyczną procedurę w każdej z tych organizacji, która sama może podjąć decyzję, że uniezależnia się od swych ośrodków kierowniczych w Rosji.

Zresztą – wyjaśnia abp Zoria – w niektórych państwach Europy istnieją już podobne rozwiązania. Np. na  Łotwie przyjęte zostało prawo przyznające autonomię miejscowym strukturom prawosławnym, które podlegały dotąd Patriarchatowi Moskiewskiemu. Podobne prawo przyjęła Francja odnośnie do istniejących tam wspólnot muzułmańskich. Stanowi ono, że kierownictwo tych wspólnot musi znajdować się na terenie Francji a nie zagranicą, a wspólnoty te powinny podzielać wartości Republiki Francuskiej.

Abp Zoria wyjaśnia ponadto, że religijne struktury Patriarchatu Moskiewskiego, nie są strukturami jakie „współpracują z państwem” tak jak w każdym innym kraju,  ale w istocie „są one częścią kremlowskiej administracji”. Tłumaczy, że Patriarchat Moskiewski jest faktycznie ministerstwem ds. religijnych Federacji Rosyjskiej. A obecna sytuacja związków wyznaniowych w Rosji jest niemal taka sama jak w czasach Rosji carskiej bądź Związku Radzieckiego – kościelne organizacje są w 100 procentach podporządkowane strukturom państwowym i nie ma mowy o jakiejkolwiek ich autonomii.

Uznanie Prawosławnego Kościoła Ukrainy przez inne Kościoły prawosławne

Abp Zoria wyjaśnia, że po przyznaniu przez patriarchę Bartłomieja I tomosu o autokefalii Prawosławnemu Kościołowi Ukrainy w styczniu 2019 r ., Rosyjski Kościół Prawosławny zerwał wszelkie kontrakty z honorowym zwierzchnikiem światowego prawosławia, patriarchą Konstantynopola. Nie zrobił tego jednak żaden inny lokalny Kościół prawosławny.  Oznacza to, że w sensie teologicznym pozostają one w łączności z Prawosławnym Kościołem Ukrainy i istnieje pomiędzy nimi w jakimś sensie  kościelna komunia poprzez relacje każdego z nich z Konstantynopolem. Natomiast w sposób formalny Prawosławny Kościół Ukrainy został uznany – poza Konstantynopolem – przez Patriarchat  Aleksandrii, Cerkiew Grecji oraz Cypru. Abp Zoria dodaje, że wraz z metropolitą Epifaniuszem właśnie wrócił z Bułgarii z pogrzebu patriarchy Neofita i choć bułgarska Cerkiew nie uznała jeszcze oficjalnie PKU, to byli bardzo serdecznie tam witani zarówno przez władze cerkiewne jak i świeckie. Wyjaśnia, że jedyną przyczyną braku oficjalnego uznania Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego przez większość lokalnych Cerkwi prawosławnych, jest obawa przed reakcją Patriarchatu Moskiewskiego, od którego w takim czy innym stopniu są one uzależnione. Dodaje, że jednak większość z nich okazuje sympatię wobec PKU, niektóre jednak  okazują wrogość.  Do tych ostatnich należy m. in. Serbski Kościół Prawosławny czy Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny z jego zwierzchnikiem metropolitą Sawą, który wydaje się, że jest silnie uzależniony od Moskwy. „Metropolita Sawa nie uznaje, że jesteśmy Kościołem oraz twierdzi, że nasi biskupi i księża to osoby świeckie” – wyjaśnia abp Zoria, dodając, że w związku z tym nie pozwala on na sprawowanie jakiejkolwiek posługi przez tych duchownych w cerkwiach na terenie Polski.

Wyjaśnia, że jeśli chodzi o Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, to można wyróżnić trzy poziomy: episkopat, duchowieństwo oraz wiernych. „Czym wyżej do wierchuszki, to negatywne nastawienie do Prawosławnego Kościoła Ukrainy jest większe, natomiast na niższych poziomach mamy dużą sympatię ze strony poważnej części duchowieństwa oraz wiernych” – stwierdza arcybiskup.

Stosunki z Watykanem

Pytany o stosunki z Watykanem abp. Zoria deklaruje, że Prawosławny Kościół Ukrainy jest otwarty na bliskie relacje z Kościołem katolickim, co zresztą pokazuje na co dzień współpracując z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim. Natomiast jeśli chodzi o relacje ze Stolicą Apostolską, to mówi dyplomatycznie: „Nasze stanowisko zbiega się ze stanowiskiem innych Kościołów w Ukrainie. Wszystko co pozytywne w działalności papieża i Watykanu wspieramy, a działania, które uważamy za nieobiektywne i błędne, krytykujemy”.

***

Abp Zoria spotkał się w ubiegłym tygodniu (21 marca) z grupą polskich dziennikarzy przebywających w Kijowie w ramach wyjazdu studyjnego organizowanego przez Katolicką Agencję Informacyjną wraz z Kurią Arcybiskupstwa Większego Kijowsko-Halickiego UKGK.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.