Drukuj Powrót do artykułu

Ambasador Mark Brzezinski: pomożemy wygrać Ukrainie

06 lutego 2023 | 17:07 | Waldemar Piasecki (KAI Nowy Jork) | Nowy Jork/Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Ambasador Mark Brzeziński i sekretarz stanu Antony Blinken, fot. Ambasada USA w Warszawie

– Podczas gdy Putin prowadzi Rosję poprzez strach, Zełenski prowadzi Ukrainę poprzez nadzieję i zrozumienie – mówi Mark Brzezinski, ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. Dodaje, cytując słowa prezydenta Bidena, że „jesteśmy zdeterminowani, aby zapewnić Ukrainie to, czego potrzebuje, broniąc się przed brutalną i barbarzyńską wojną Rosji tak długo, jak to będzie konieczne”. Rozmowę przeprowadził dla KAI Waldemar Piasecki.

Waldemar Piasecki (KAI): Kiedy rok temu, na kilka godzin przed Pańskim wyjazdem do Polski, autoryzowaliśmy nasz wywiad, nikt nie mógł przewidzieć, co wydarzy się za miesiąc. Pańską misję w Polsce zdeterminowała wojna na Ukrainie. Spodziewał się Pan, że wybuchnie?

Ambasador Mark Brzezinski: Kiedy prezydent Biden po raz pierwszy poprosił mnie, abym został jego ambasadorem w Polsce, a później, kiedy byłem w szkole ambasadorskiej w Waszyngtonie, w październiku 2021 r., planowałem robić w Polsce i z Polakami rzeczy zupełnie inne niż to, co teraz robię.

Jednak zanim przyjechałem do Polski w styczniu 2022 r., widzieliśmy, co się dzieje i przekazywaliśmy naszym sojusznikom doniesienia wywiadu, że Putin planuje inwazję na Ukrainę na pełną skalę. Jak Pan pamięta, wiceprezydent Harris odwiedziła kilka krajów w Europie, aby przekonać wszystkich, że to poważna sprawa, a zagrożenie jest jak najbardziej realne. Biały Dom zwoływał rozmowy z sojusznikami, w tym z Polską, na długo przed inwazją. A nasza ambasada – w tym nasi oficjalni goście przybywający z Waszyngtonu – również dzieliła się informacjami z polskimi przywódcami. Dzięki temu byliśmy przygotowani.

KAI: Jak zareagował Pan na decyzję prezydenta Zełenskiego o pozostaniu na Ukrainie i odmowie ewakuacji w słynnych już słowach: „Nie potrzebuję podwózki, potrzebuję broni”?

– Putin i wielu międzynarodowych obserwatorów mogło założyć, że po rozpoczęciu inwazji prezydent Zełenski szybko przystąpi do ewakuacji siebie i swojej rodziny, aby rządzić na wychodźstwie z innego kraju. Podejmując decyzję o pozostaniu, Zełenski stanął w obliczu uzasadnionych zagrożeń dla swojego życia. „Wróg oznaczył mnie jako cel nr 1. Moja rodzina jest celem nr 2” — powiedział światowym przywódcom na początku wojny. Pozostając w stolicy w Kijowie, pewną ręką zjednoczył naród. Stał się międzynarodowym symbolem ukraińskiej determinacji i jedności. Wykazał się również odwagą, dzieląc się faktami takimi, jakie są, a nie takimi, jakimi chcielibyśmy, żeby były. Na nowo zdefiniował sposób, w jaki narody powinny reagować na takie konflikty. Amunicją w wojnie informacyjnej prezydenta Zełenskiego jest po prostu stwierdzenie twardych faktów.

W dużej mierze dzięki bezpośrednim prośbom Zełenskiego, państwa na całym świecie wprowadziły bezprecedensowy pakiet sankcji i kar przeciwko Rosji, izolując i paraliżując jej gospodarkę. Podczas gdy Putin rządzi Rosją poprzez strach, Zełenski kieruje Ukrainą poprzez nadzieję i zrozumienie. Ludzie widzą w nim patriotę, wojownika, męża i ojca. W ten sposób wypełnił przestrzeń między byciem przywódcą a obywatelami.

Byłem bardzo dumny, że rząd USA zaprosił prezydenta Zełenskiego do Waszyngtonu, aby spotkał się z prezydentem Bidenem. Przemawiał on do połączonych izb Parlamentu. Prezydent Zełenski przemawiał także bezpośrednio do narodu amerykańskiego i rządu amerykańskiego. Tym samym pokazaliśmy jedność celów i wspólne porozumienie wszystkich naszych sojuszników, w tym Polski, co do wyzwań i szans. Jeśli Ukraińcy wygrają i wyprą Rosję z Ukrainy, będzie to największe poparcie dla zachodniej definicji demokracji i wolnego rynku, jakiego nie widzieliśmy od lat.

KAI: Stany Zjednoczone szybko zaczęły organizować w Polsce infrastrukturę wsparcia dla Ukrainy. Jakie wyzwania postawiło to przed ambasadą USA w Warszawie?

– Byliśmy gotowi na kryzys, ponieważ na długo przed 24 lutego, prezydent Biden podjął decyzję o podzieleniu się informacjami wywiadowczymi z naszymi przyjaciółmi tutaj w Europie Środkowej, aby wszyscy wiedzieli, jakie są defensywne i ofensywne postawy rosyjskiego wojska i aby wszyscy wiedzieli, co rosyjska elita polityczna zamierza zrobić. Tak więc w dniu inwazji, 24 lutego, my – Amerykanie, a także Polacy i mieszkańcy Europy Środkowej – byli gotowi do przyjścia z pomocą Ukrainie. Myślę, że jednym z najbardziej bezpośrednich tego przejawów jest fakt, że jedna z naszych czołowych jednostek, 82 Dywizja Powietrznodesantowa, była w stanie przemieścić się do Rzeszowa w Polsce w ciągu 96 godzin. To niesamowicie szybka reakcja.

A od strony cywilnej, Departament Stanu wysłał swe zespoły na granicę z Ukrainą jeszcze przed rozpoczęciem inwazji, po to, aby pomóc w ewakuacji uchodźców uciekających przed brutalną wojną i uzyskać pomoc humanitarną dla przesiedleńców w Polsce.

Mieliśmy techniczną wiedzę na temat ośmiu przejść granicznych między Polską a Ukrainą, dotyczącą tego, gdzie są m. in. szpitale i parkingi. Byliśmy gotowi. I Polacy byli gotowi. Tak więc, pomimo tego, że była to olbrzymia fala ludzi i że do Polski napłynęły miliony uchodźców, Polska była w stanie przyjąć do swoich domów i mieszkań miliony, które chciały tu się schronić. Był to ważny krok naprzód dla Polski jako sojusznika NATO, dla Europy Zachodniej i całej społeczności transatlantyckiej.

KAI: Jakie uczucia wywołała w Panu natychmiastowa pomoc Polaków Ukraińcom? Co myślał Pan jako Amerykanin, ale i Polak z pochodzenia? Czy myślał Pan wtedy o swoim dziadku lub ojcu?

– Kiedy patrzę na reakcję Polaków na napływ uchodźców, przypominam sobie czym dla Polski był rok 1939. Tak jak wtedy jest to inwazja obcego okupanta, okrutnego agresora. Wtedy też Polacy przede wszystkim chcieli odnosić sukcesy na frontach wojny.

Często myślę o moim zmarłym dziadku Tadeuszu Brzezińskim. Był polskim dyplomatą pracującym przed II wojną światową w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Był dyplomatą robiącym dynamiczną karierę. Był konsulem generalnym w Lyonie we Francji, Lipsku i Dreźnie w Niemczech. I w tej roli na początku lat 30., jeszcze przed najokrutniejszymi fazami wojny i Holokaustu, ale już wtedy, gdy rząd Hitlera próbował uczynić ludzi bezpaństwowcami, zabierając im paszporty, dziadek postąpił słusznie, dając im polskie paszporty, wówczas gdy niemieckie czy francuskie zostały im odebrane. To historia człowieka, który zaryzykował swoją karierę i przeciwstawił się oficjalnym protokołom, aby zrobić to, co słuszne. Potem był konsulem generalnym w Kanadzie. A po wojnie sprzedawał tam ubezpieczenia chodząc od drzwi do drzwi. Marzył, aby być ambasadorem. Dziś, kiedy jestem ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce nie ma ani jednej milisekundy, w której nie byłbym pewien tego, z jaką misją wysłał mnie prezydent Biden, ponieważ wiem, że mój dziadek bardzo by to docenił.

Kiedy patrzę na reakcję Polaków na ten kryzys, myślę też o moim ojcu. W swoim domu wyeksponowałem Order Orła Białego, który mój ojciec otrzymał za walne przyczynienie się do członkostwa Polski i państw Europy Środkowej w NATO. Daje ono Polakom poczucie pewności, że są bezpieczni i że Stany Zjednoczone, całym swoim potencjałem za nimi stoją. Ta pewność sprawia też, że Polacy mogą spokojnie otwierać swoje domy dla uchodźców.

KAI: Czy taka determinacja we wspieraniu Ukrainy byłaby możliwa bez Joe Bidena w Białym Domu?

– Nie chcę spekulować na temat scenariuszy alternatywnych, ale powiem, że jestem niesamowicie dumny z pracy dla prezydenta Bidena, który zachował jedność Sojuszu, pomimo faktu, że liderzy innych jego państw członkowskich się różnią w ocenach sytuacji. Prezydent zachował jedność celu we wspieraniu narodu ukraińskiego i wspólną definicję dzisiejszych wyzwań. Joe Biden zainwestował dziesięciolecia w poznanie krajów tej części świata i wyzwań przed jakimi stoją. To jest teraz jego najlepsza godzina.

Kiedy prezydent Biden przybył do Polski w marcu ubiegłego roku, znakomicie reprezentował USA, bo zrobił dwie rzeczy. Przede wszystkim wykazał się empatią. Nikt nie okazuje empatii lepiej niż Joe Biden. I uchodźcy poczuli to, gdy spotkał ich na warszawskim stadionie. Po drugie, przekazał Polakom, że wszyscy musimy pozostać zjednoczeni i stać po tej samej stronie.

KAI: Ukraina niezależnie od sukcesów militarnych desperacko potrzebuje nowej broni, przede wszystkim rakietowej i pancernej, o którą nieustannie apeluje wspierany przez polskie władze prezydent Zełenski. Czy ją otrzyma?

– Wraz z ewolucją wojny Rosji z Ukrainą ewoluowała również pomoc wojskowa USA. Będziemy nadal ściśle konsultować się z Ukrainą i pracować przez całą dobę, aby kontynuować dostawy broni, która wspiera odważnych obrońców Ukrainy. Będziemy również kontynuować współpracę z sojusznikami i partnerami w celu wsparcia i zapewnienia Ukrainie dodatkowych zdolności obronnych. Jak powiedział prezydent Biden, jesteśmy zdeterminowani, aby zapewnić Ukrainie to, czego potrzebuje, broniąc się przed brutalną i barbarzyńską wojną Rosji, tak długo, jak to będzie konieczne.

Pomoc Ukrainie w zwiększeniu jej zdolności obronnych poprzez dostawę czołgów poprawi jej zdolność manewrowania w otwartym terenie, a Abramsy to najpotężniejsze czołgi na świecie. Dadzą Ukrainie ogromne możliwości, wraz z niemieckimi czołgami Leopard i setkami pojazdów opancerzonych, które my, nasi sojusznicy i partnerzy już zaczęliśmy dostarczać.

KAI: Co Pan myśli o tym, że gen. Zdzisław Julian Starostecki, polski bohater wojenny i wybitny amerykański konstruktor broni, jest współkonstruktorem dostarczanych obecnie na Ukrainę pocisków „Patriot”?

– To niesamowita historia. Podczas II wojny światowej Zdzisław Starostecki walczył w Wojsku Polskim podczas kampanii wrześniowej, a następnie ponownie w Armii generała Andersa we Włoszech. Później przyjechał do Stanów Zjednoczonych i pracował w Centrum Badawczo-Rozwojowym Departamentu Obrony, m.in. nad systemem rakietowym Patriot. To oczywisty powód do dumy. Często wspominam, że istnieje długa historia Polaków walczących o wolność Ameryki i Amerykanów walczących o wolność Polski. Więc to kolejny świetny przykład. Pozwólcie, że wspomnę również inną znamienitą postać z Polski rodem, admirała George’a Hymana Rickovera, najdłużej służącego oficera marynarki wojennej w historii Stanów Zjednoczonych i „ojca marynarki nuklearnej”. Urodził się w Polsce, w Makowie Mazowieckim, jako Chaim Rykower (rodzina wywodziła się z Ryk), a jako kilkulatek wyjechał z rodzicami do Ameryki, gdzie zrobił zawrotną karierę.

KAI: Czy Ukraina z pomocą Ameryki, Polski i innych państw NATO pokona putinowską Rosję?

– Wspieramy naród ukraiński w jego wysiłkach na rzecz wypędzenia armii rosyjskiej z Ukrainy. To niesamowita historia. Czy kiedy rok temu przeprowadzaliśmy nasz wywiad, moglibyśmy przewidywać, że naród ukraiński wytrzyma tak brutalny atak armii rosyjskiej? A rok później Ukraińcy nie tylko wytrwali, ale odnoszą sukcesy militarne. To niesamowita opowieść o bohaterstwie, odwadze, poświęceniu narodu ukraińskiego. Ta historia się nie skończyła i musimy nadal wspierać Ukrainę. Mamy nadzieję, że Rosja zakończy swoją agresywną wojnę, ale jesteśmy gotowi okazywać swoje wsparcie tak długo, jak to będzie konieczne.

KAI: Rok temu, w drodze do Polski zadeklarował Pan poparcie dla typowych amerykańskich wartości: wolności słowa i mediów, niezawisłości sądownictwa, poszanowania praw kobiet i mniejszości, w tym LGBT. Czy ma Pan z tym dużo pracy w kraju swej misji?

– Dziś, w najlepszym swym momencie, stosunki polsko-amerykańskie są napędzane przez głęboką strategiczną wspólnotę, która łączy interesy narodowe z uniwersalnymi wartościami, w tym z demokracją i rządami prawa. Dwustronną sympatię i pozytywne uczucia pogłębia nasza historia, bliskie pokrewieństwo kulturowe i silne powiązania gospodarcze. To dobre podstawy dla ambitnego planu dalszego wzmocnienia naszego partnerstwa poprzez wspólne, praktyczne działania.

Stany Zjednoczone i Polska opowiadają się za wspólnymi wartościami demokratycznymi. Ale każdy z naszych systemów musi być czujny i wrażliwy na zagrożenia dla demokracji, praw człowieka i rządów prawa. W ciągu ostatnich kilku lat widzimy wyzwania, przed którymi stoimy i mówimy o nich otwarcie i jasno. Tak jak powiedział prezydent Biden, kiedy był w Polsce w marcu zeszłego roku: „mamy swoje problemy i Polska ma swoje problemy i każdy z nas musi być wobec nich czujny.”

Promujemy nasze wspólne wartości demokratyczne poprzez dialog, programy i wymianę oraz ścisłą współpracę podczas działań na rzecz demokracji podejmowanych przez prezydenta Bidena oraz za pośrednictwem Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Historia Polski i jej walka o niepodległość, wolność i demokrację miały wpływ na jej pracę jako przewodniczącego OBWE w 2022 r. Polska zmobilizowała inne państwa członkowskie do pociągnięcia Rosji do odpowiedzialności i była gospodarzem ważnej konferencji poświęconej jej wymiarowi ludzkiemu w Warszawie w październiku 2022 r.

Jedno przesłanie było dla mnie w Polsce szczególnie jasne: Ameryka popiera równość. Powiedzieliśmy to jasno, kiedy w czerwcu ubiegłego roku obchodziliśmy, tak jak cały demokratyczny świat, Miesiąc Dumy ze swej orientacji wyrażający się m.in. w marszach i paradach równości. Ambasada USA zwróciła się wówczas do podobnie myślących ambasad, by przewodzić naszym wspólnym wysiłkom na rzecz wspierania równości, i zrobiliśmy to z prawdziwą satysfakcją. Poprzedni ambasadorowie również podejmowali działania na rzecz równouprawnienia i czasami spotykali się z bardzo ostrą krytyką w mediach społecznościowych. Muszę powiedzieć, że w zeszłym roku nie spotkaliśmy się już z jakąś większą krytyką. W Polsce zachodzą zmiany społeczne i rośnie zgoda co do tego, że prawa człowieka dotyczą nas wszystkich. Ważne jest, abyśmy wszyscy przyjęli zasadę równości i ją realizowali.

KAI: Wojna na Ukrainie uświadomiła Polsce wagę bezpieczeństwa militarnego i energetycznego. Zdecydowano się na jednoznaczną opcję wyboru Stanów Zjednoczonych jako partnera strategicznego w obu tych obszarach. Jakie są tego przykłady i jakie są Pańskie z tym związana refleksje?

– Nasze partnerstwo wojskowe jest bardzo bliskie. W tym roku nabrało to bardziej trwałego kontekstu, ponieważ prezydent Biden zdecydował, że najbardziej wysuniętą na wschód kwaterą główną armii amerykańskiej będzie Dowództwo Wysuniętego Piątego Korpusu w Poznaniu w Polsce. Tak więc najbardziej wysunięta na wschód formacja armii amerykańskiej na wschodniej flance NATO znajduje się w Polsce. Nie muszę przypominać, że określenie „trwałe” jest historyczne, ponieważ przez setki lat Polacy i Amerykanie walczyli o swoją wolność. Polacy walczyli i ginęli za wolność Ameryki. Amerykanie walczyli i ginęli za polską wolność.

W ciągu ostatniego roku nie tylko wzmocniliśmy naszą współpracę wojskową, wzmocniliśmy również naszą współpracę gospodarczą. Jestem dumny, że handel dwustronny między Stanami Zjednoczonymi a Polską wzrósł wykładniczo w ciągu ostatnich 30 lat, a handel w 2021 roku był najwyższy w naszej historii. Amerykańskie firmy uwielbiają pracować w Polsce i chcą powiększać nasz wspólny dobrobyt. Najlepszym tego przykładem jest wybór przez Polskę firmy Westinghouse do budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. To więcej niż umowa biznesowa, to początek wieloletniej współpracy na rzecz bezpieczeństwa energetycznego Polski i zaangażowania na rzecz środowiska naturalnego. Bezpieczeństwo ekonomiczne i bezpieczeństwo energetyczne to bezpieczeństwo narodowe.

KAI: Czy uważa Pan, że poziom popularności Polski w Ameryce, który nie był wysoki, obecnie wzrasta?

– W ciągu ostatniego roku Polska zachowywała się jak supermocarstwo humanitarne. Przyjęła cztery miliony uchodźców, z których półtora miliona w Polsce pozostało i jest objętych ochroną. W ramach tej pomocy Polacy za priorytet uznali zapewnienie uchodźcom miejsca w polskich domach i mieszkaniach, danie im dachu nad głową. Nigdy wcześniej w historii świata żaden kraj nie otworzył swoich drzwi dla uchodźców w takiej skali. Kiedy rozmawiam z gośćmi i dziennikarzami ze Stanów Zjednoczonych, zawsze im o tym przypominam.

Od 24 lutego 2022 r. gościliśmy w Polsce ponad 120 członków Kongresu. Powitaliśmy tutaj wszystkich naszych najwyższych rangą liderów polityki zagranicznej, poczynając od Prezydenta i Wiceprezydenta. I nieodmiennie powtarzającą rzeczą, którą słyszę bardzo regularnie, jest to, że Polska zmieniła sposób, w jaki prezentowała się i była przez świat odbierana jest właśnie przygarnięcie i otocznie opieką ukraińskich uchodźców.

KAI: Jan Karski był postacią szczególną dla rodziny Brzezińskich. Przyjaźnił się zarówno z Pańskim dziadkiem Tadeuszem, jak i ojcem Zbigniewem. Wraz z pierwszym z nich wspólnie walczyli o przyszłość Polski podczas II wojny światowej. Z drugim, o przyszłości Polski jako członka NATO. Karski był też jedną z ważnych postaci zimnej wojny z Sowietami. W 1955 r. Kongres USA opublikował ważną analizę Karskiego „Wojna na argumenty”. Określając istotę pokoju i wojny, wskazał na zasadniczą różnicę: DO POKOJU POTRZEBNE SĄ DWIE STRONY, DO WOJNY WYSTARCZY JEDNA. Dodawał, że Moskwa doskonale zdaje sobie z tego sprawę i ostatecznie, wcześniej czy później, doprowadzi do otwartego starcia wojennego. Nie można być naiwnym i ufać jakimkolwiek komunistycznym deklaracjom. Dziś mamy na to potwierdzenie. Putin jednostronnie, z absolutną arogancją i ignorancją rozpętał wojnę Rosji, po której drugiej stronie jest – Ukraina i świat zachodni. Co sądzi Pan o dzisiejszej aktualności definicji Karskiego? Jak powinna dziś wyglądać „wojna na argumenty” z Rosją? Jakie argumenty powinny być użyte, aby zakończyć tę wojnę?

– Potwierdzając, mogę tylko przywołać słowa sekretarza stanu Antony Blinkena: „Jeśli Rosja przestanie walczyć, wojna się skończy. Jeśli Ukraina przestanie walczyć, Ukraina się skończy”. My, wiemy co mamy robić.

KAI: Dziękuję za rozmowę.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.