Drukuj Powrót do artykułu

Atak na Jana Pawła II we włoskiej telewizji. Andrea Tornielli zabiera głos

15 kwietnia 2023 | 01:00 | Radio Watykańskie | Watykan Ⓒ Ⓟ

Watykan ustosunkował się do skandalicznego ataku na osobę Jana Pawła II, jaki miał miejsce 11 kwietnia w programie „Di martedì” w telewizji La7, prowadzonym przez czołowego włoskiego dziennikarza Giovanniego Florisa. W piątek na łamach „L’Osservatore Romano” głos w tej sprawie zabrał dyrektor programowy watykańskich mediów Andrea Tornielli. Poniżej zamieszczamy jego edytorial w pełnym brzmieniu.

Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby ktoś wszedł do telewizji i potwierdził na podstawie „pogłosek” pochodzących z anonimowego źródła i bez nawet najmniejszego dowodu czy świadectwa z trzeciej ręki, że wasz ojciec lub wasz dziadek wychodził w nocy i razem z kilkoma koleżkami molestował nieletnie dziewczyny. A wyobraź sobie, co by się stało, gdyby twój krewny, teraz już nieżyjący, był powszechnie znany i szanowany przez wszystkich z powodu jakiejś ważnej funkcji, którą pełnił. Czyż nie bylibyśmy oburzeni czytając komentarze i artykuły redakcyjne, w których w niesłychany sposób dobra reputacja tego wielkiego człowieka, kochanego przez tak wielu, została zraniona?

A to niestety naprawdę się stało ze św. Janem Pawłem II, papieżem Kościoła katolickiego od 16 października 1978 r. do 2 kwietnia 2005 r. Oskarżenie wysunął Pietro Orlandi, brat Emanueli, dziewczyny, która zaginęła w centrum Rzymu w czerwcowe popołudnie 1983 roku. Pietro, w obecności swojej prawniczki Laury Sgrò, zgodnie mu przytakującej, powiedział podczas programu „Di martedì” prowadzonego na La7 w porze największej oglądalności przez Giovanniego Florisa, że papież Wojtyła zwykł wychodzić w nocy w towarzystwie niektórych prałatów, aby szukać młodych dziewczyn. Cała sprawa została przedstawiona jako wiarygodna niedyskrecja, której towarzyszyło kilka porozumiewawczych uśmiechów, jak gdyby była to tajemnica poliszynela. Dowody? Żadnych. Wskazówki? Kompletnie nic. Zeznania z drugiej lub trzeciej ręki? Ani cienia. Tylko anonimowe oszczercze oskarżenia. Słowa, do których Pietro Orlandi dołączył dźwięk przypisywany samozwańczemu członkowi Banda della Magliana, który zapewnia – również bez dowodów, wskazówek, zeznań, poszlak czy okoliczności – że Jan Paweł II „zabrał je do Watykanu”, czyli Emanuelę i inne dziewczyny. A aby położyć kres tym „śmieciom”, ówczesny sekretarz stanu miałby zwrócić się do zorganizowanej przestępczości, aby rozwiązać problem. Szaleństwo. I nie mówimy tego dlatego, że Karol Wojtyła jest święty czy że był papieżem. Nawet jeśli ta medialna masakra smuci i przeraża, raniąc serca milionów zarówno wierzących, jak i niewierzących, to zniesławienie musi zostać potępione, ponieważ niegodne jest, aby w cywilizowanym kraju w ten sposób traktowano jakąkolwiek osobę, żywą lub zmarłą, czy to duchownego, czy świeckiego, papieża, robotnika czy bezrobotnego młodzieńca. Jest rzeczą słuszną, aby każdy odpowiadał za wszelkie przestępstwa, jeśli je popełnił, bez żadnej bezkarności i przywilejów. Jest rzeczą świętą, że musi zostać przeprowadzone pełne śledztwo w celu poszukiwania prawdy o zniknięciu Emanueli.

Ale nikt nie zasługuje na takie szkalowanie, bez najmniejszego nawet dowodu, na podstawie plotek jakiejś nieznanej osoby z przestępczego podziemia lub jakiegoś obskurnego anonimowego komentarza nadawanego w telewizji na żywo.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.