Drukuj Powrót do artykułu

Austria: Treści przemówień papieskich z dnia 8. września

08 września 2007 | 21:45 | mam Ⓒ Ⓟ

Przemówienia Benedykta XVI do wiernych wygłoszone dnia 08. września 2007.

Kazanie Benedykta XVI podczas Mszy św. w Mariazell

Maryjo, pokaż nam Jezusa, który poprowadzi nas ku radości życia wiecznego – wołał Benedykt XVI w kazaniu podczas Mszy św. odprawionej 8 września w narodowym sanktuarium austriackim – Mariazell. Odwiedziny tego miejsca, obchodzącego w tym roku 850-lecie istnienia, były głównym punktem wizyty papieża w Austrii w dniach 7-9 września.

Poniżej podajemy polski tekst kazania Ojca Świętego:

Drodzy bracia i siostry,
Tą naszą wielką pielgrzymką do Mariazell czcimy święto patronalne tego sanktuarium – święto Narodzenia Maryi. Od 850 lat przybywają tu pątnicy z różnych narodów i krajów, którzy modlą się, przynosząc ze sobą pragnienia swych serc i swych krajów, troski i nadzieje swych dusz. W ten sposób Mariazell stało się dla Austrii i daleko poza jej granicami miejscem pokoju i pojednanej jedności. Ludzie doświadczają tu pocieszającej dobroci Matki; tu spotykają Jezusa Chrystusa, w którym jest z nami Bóg, jak mówi fragment dzisiejszej Ewangelii – Jezus, o którym prorok Micheasz mówi: „A Ten będzie pokojem” (por. Mi 5,4). Dziś wpisujemy się w tę wielką pielgrzymkę wielu stuleci. Znajdujemy wytchnienie u Matki Pana i prosimy: Pokaż nam Jezusa. Pokaż nam, pielgrzymom, Tego, który jest jednocześnie drogą i celem: prawdą i życiem.

Ewangelia, której przed chwilą wysłuchaliśmy, otwiera jeszcze bardziej nasze spojrzenie. Ukazuje nam dzieje Izraela od czasów Abrahama jako pielgrzymowanie ze wznoszeniem się i upadkami, po drogach i bezdrożach, które jednak ostatecznie prowadzi do Chrystusa. Rodowód ze swymi jasnymi i mrocznymi postaciami, z sukcesami i porażkami, pokazuje nam, że Bóg pisze prosto nawet na krzywych kartach naszej ludzkiej historii. Bóg pozostawia nam wolność a jednak umie znaleźć w naszym upadku nowe drogi dla swej miłości. Bóg nie zawodzi. Tym samym rodowód ten stanowi rękojmię wierności Boga; gwarancję, że Bóg nie pozwoli nam upaść; jest zarazem wezwaniem, abyśmy ciągle na nowo kierowali na Niego nasze życie, abyśmy ciągle na nowo szli do Chrystusa.

Pielgrzymować to znaczy mieć określony kierunek, wędrować do celu. Nadaje to również własne piękno drodze i trudowi wędrowania. Wśród pielgrzymów z rodowodu Jezusa byli tacy, którzy zapomnieli o celu i celem chcieli uczynić siebie samych. Ale ciągle na nowo Pan wzbudzał także osoby, które były ożywiane tęsknotą za celem i ku niemu ukierunkowywały swoje życie. Gorliwość w wierze chrześcijańskiej, początek Kościoła Jezusa Chrystusa stał się możliwy, gdyż w Izraelu byli ludzie poszukującego serca – ludzie, którzy nie trwali w swych przyzwyczajeniach, lecz wybiegali daleko w poszukiwaniach czegoś jeszcze większego: Zachariasz, Elżbieta, Symeon, Anna, Maryja i Józef, dwunastu apostołów i wielu innych. Ponieważ ich serca oczekiwały, mogli rozpoznać w Jezusie Tego, kogo posłał Bóg i w ten sposób stać się zaczątkiem rodziny powszechnej. Kościół narodów stał się możliwy dlatego, że zarówno w basenie Morza Śródziemnego, jak i w Azji bliskiej i środkowej, dokąd docierali posłańcy Jezusa Chrystusa, czekali ludzie, którzy nie zadowalali się tym, co robili i myśleli wszyscy, lecz szukali gwiazdy, która mogła wskazać im drogę do samej Prawdy, do Boga żywego.

Potrzebujemy tego niespokojnego i otwartego serca. Jest to istota pielgrzymowania. Dziś także nie wystarczy być i myśleć tak samo jak wszyscy inni. Plan naszego życia idzie dalej. Potrzebujemy Boga, tego Boga, który pokazał nam swoje oblicze i otworzył swe serce: Jezusa Chrystusa. Słusznie mówi Jan, że jest On Jednorodzonym Bogiem, który jest w łonie Ojca (por. J 1,18); w ten sposób tylko On z głębi samego Boga mógł objawić Boga nam – objawiając nam również to, kim my sami jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy. W historii jest z pewnością wiele wielkich postaci, które dały piękne i wzruszające świadectwa o Bogu. Są to jednak wyłącznie doświadczenia ludzkie ze swymi ludzkimi ograniczeniami. Tylko On jest Bogiem i dlatego tylko On jest mostem, umożliwiającym bezpośredni kontakt z Bogiem. Jeśli zatem nazywamy Go jedynym Pośrednikiem zbawienia, który dotyczy i interesuje wszystkich i którego ostatecznie wszyscy potrzebujemy, nie oznacza to braku szacunku wobec innych religii ani wyniosłego absolutyzowania naszej myśli, lecz tylko to, że zostaliśmy zdobyci przez Tego, który przeniknął nas do głębi i który obsypał nas darami, abyśmy także my ze swej strony mogli stawać się darami dla innych. W istocie nasza wiara przeciwstawia się zdecydowanie takiej rezygnacji, która uważa, że człowiek nie jest zdolny do prawdy, jak gdyby była ona zbyt wielka dla niego. Taka postawa rezygnacji wobec prawdy jest istotą kryzysu Zachodu i Europy. Jeśli dla człowieka nie istnieje prawda, wtedy w istocie nie potrafi on rozróżniać między dobrem a złem. Wtedy też wielkie i wspaniałe dokonania nauki stają się dwuznaczne: mogą otwierać perspektywy ważne dla dobra i zbawienia człowieka, ale mogą też – jak widzimy – stawać się strasznym zagrożeniem, zniszczeniem człowieka i świata. Potrzebujemy prawdy. Ale oczywiście, ze względu na naszą historię boimy się, że wiara w prawdę może zawierać w sobie nietolerancję. Jeśli ogarnie nas ten lęk, mający solidne racje historyczne, wtedy nadchodzi czas, aby spojrzeć na Jezusa tak, jak widzimy Go tu, w sanktuarium w Mariazell. Widzimy Go tu w dwóch wizerunkach: jako Dzieciątko w ramionach Matki i – w głównym ołtarzu bazyliki – jako Ukrzyżowanego. Oba te obrazy w bazylice mówią nam, że prawdy nie potwierdza się siłą z zewnątrz, lecz że jest ona pokorna i daje się ludziom jedynie przez wewnętrzną moc tego, że jest prawdziwa. Prawda objawia się także w miłości. Nigdy nie jest naszą własnością, naszym wytworem, podobnie jak nie można wytworzyć miłości, ale można ją tylko przyjąć i przekazać dalej jako dar. Tej wewnętrznej siły prawdy potrzebujemy. Tej sile prawdy ufamy jako chrześcijanie. O niej świadczymy. Powinniśmy przekazywać ją w darze w taki sposób, w jaki ją otrzymaliśmy.

„Patrzeć na Chrystusa” – oto motto tego dnia. Dla człowieka poszukującego słowa te stają się ciągle na nowo prośbą, skierowaną zwłaszcza do Maryi, która dała nam Chrystusa jako swego Syna: „Pokaż nam Jezusa!”. Tak modlimy się dzisiaj całym sercem; módlmy się tak samo również później, wewnętrznie poszukując Oblicza Odkupiciela. „Pokaż nam Jezusa!”. Maryja odpowiada, pokazując nam Go przede wszystkim jako dziecko. Bóg stał się dla nas mały. Bóg nie przychodzi do nas z siłą zewnętrzną, lecz przychodzi z niemocą swojej miłości, która stanowi Jego siłę. Daje się w nasze ręce. Prosi o naszą miłość. Wzywa nas, żebyśmy także stali się małymi, żebyśmy zeszli ze swoich tronów i uczyli się być jak dzieci przed Bogiem. Proponuje, byśmy mówili do Niego „Ty”. Prosi, żebyśmy Mu zaufali, ucząc się w ten sposób trwania w prawdzie i miłości. Dzieciątko Jezus przypomina nam oczywiście także o wszystkich dzieciach na świecie, w których pragnie wyjść nam naprzeciw. O dzieciach, które żyją w nędzy, wykorzystywanych jako żołnierze, które nigdy nie mogły doświadczyć miłości rodziców; o dzieciach chorych i cierpiących, ale także o tych radosnych i zdrowych. Europa stała się uboga w dzieci: chcemy wszystkiego dla nas samych i może nie mamy zbyt dużego zaufania do przyszłości. Ale ziemia zostanie pozbawiona przyszłości dopiero wtedy, gdy wygasną siły ludzkiego serca i rozumu oświecanego przez serce – gdy oblicze Boga nie zajaśnieje już nad ziemią. Tam, gdzie jest Bóg, tam jest przyszłość.

„Patrzeć na Chrystusa”: rzućmy jeszcze krótkie spojrzenie na Ukrzyżowanego nad głównym ołtarzem bazyliki. Bóg odkupił świat nie mieczem, ale przez Krzyż. Jezus, umierając, otwiera ramiona. Jest to przede wszystkim gest Męki, w której dał się za nas ukrzyżować, by dać nam swoje życie. Ale rozpostarte ramiona są jednocześnie postawą człowieka modlącego się, postawą, jaką przyjmuje również kapłan, gdy rozkłada ręce w modlitwie. Jezus przemienił mękę – swoje cierpienie i swoją śmierć – w modlitwę, w akt miłości do Boga i ludzi. Dlatego rozpostarte ramiona są ostatecznie również gestem objęcia, którym pragnie On pociągnąć nas ku sobie, zamknąć nas w ramionach swej miłości. W ten sposób jest On obrazem Boga żywego, jest samym Bogiem, Jemu możemy zaufać.

„Patrzeć na Chrystusa!” Jeśli czynimy to, uświadamiamy sobie, że chrześcijaństwo jest czymś znacznie większym i czymś innym niż tylko systemem moralnym, serią próśb i praw. Jest darem przyjaźni, która trwa w życiu i w śmierci: „Już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi” (por. J 15,15) – mówi Pan do swoich uczniów. Zawierzamy tej Jego przyjaźni. Ale właśnie dlatego, że chrześcijaństwo jest czymś więcej niż tylko moralnością, jest wręcz darem przyjaźni, dlatego zawiera w sobie również wielką siłę moralną, której tak bardzo potrzebujemy teraz, w obliczu wyzwań naszych czasów. Jeśli wraz z Jezusem Chrystusem i z Jego Kościołem odczytujemy ciągle na nowo Dekalog z Synaju, wnikając w jego głębię, widzimy w nim jakby wielkie wskazanie., Jest to przede wszystkim „tak” powiedziane Bogu, który nas kocha i nami kieruje, który nas prowadzi, ale pozostawia nam też naszą wolność, co więcej, udziela nam prawdziwej wolności (trzy pierwsze przykazania). Jest to „tak” dla rodziny (czwarte przykazanie), „tak” dla życia (piąte przykazanie), „tak” dla odpowiedzialnej miłości (szóste przykazanie), „tak” dla solidarności, odpowiedzialności społecznej i sprawiedliwości (siódme przykazanie), „tak” dla prawdy (ósme przykazanie), „tak” dla poszanowania innych ludzi i tego, co do nich należy (dziewiąte i dziesiąte przykazanie). Ze względu na siłę naszej przyjaźni z Bogiem żywym żyjemy tym wielokrotnym „tak” a zarazem nosimy je jako drogowskaz w naszym świecie.

„Pokaż nam Jezusa!”. Z tą prośbą do Matki Pana udaliśmy się w drogę do tego miejsca. Ta sama prośba będzie nam towarzyszyła w naszym codziennym życiu. I wiemy, że Maryja wysłuchuje naszej modlitwy: tak, zawsze, gdy spoglądamy na Maryję, Ona pokazuje nam Jezusa. Możemy w ten sposób odnaleźć właściwą drogę, kroczyć nią krok po kroku, pełni radosnej ufności, że droga ta prowadzi ku światłu – ku radości życia wiecznego. Amen.

Tłum. ts, kg (KAI Wiedeń) / Mariazell

Benedykt XVI do kapłanów i zakonników podczas Nieszporów w Mariazell

Kazanie Benedykta XVI podczas Nieszporów z udziałem księży, osób zakonnych, diakonów i seminarzystów w bazylice w Mariazell, 8 września 2007 r.

Czcigodni Bracia w kapłaństwie
Drodzy Mężczyźni i Kobiety życia konsekrowanego
Drodzy Przyjaciele!

Zebraliśmy się w tej dostojnej bazylice naszej „Magna Mater Austriae” w Mariazell. Od wielu pokoleń ludzie modlą się tutaj, aby uzyskać pomoc Matki Bożej. Również my chcemy dziś to uczynić. Chcemy wraz z Nią wielbić niezmierzoną dobroć Boga i wyrazić Panu naszą wdzięczność za wszystkie otrzymane dobrodziejstwa, zwłaszcza zaś za niezrównany dar wiary. Chcemy zawierzyć Jej także sprawy, które mamy w sercach: prosić o Jej opiekę dla Kościoła i za Jej wstawiennictwem o dar dobrych powołań dla naszych diecezji i wspólnot zakonnych, zabiegać o Jej pomoc dla rodzin i o Jej miłosierną modlitwę za wszystkie osoby, poszukujące dróg wyjścia ze swych grzechów i nawrócenia i wreszcie zawierzyć Jej macierzyńskiej trosce wszystkich chorych i osoby w starszym wieku.

Niech Wielka Matka Austrii i Europy pomoże nam wszystkim dokonać głębokiej odnowy wiary i życia!

Drodzy przyjaciele,

jako kapłani, zakonnicy i zakonnice, jesteście sługami i służebnicami misji Chrystusa. Tak jak dwa tysiące lat temu Jezus wezwał ludzi, aby poszli za Nim, także dzisiaj młodzi mężczyźni i kobiety na Jego wezwanie udają się w drogę, pociągnięci przez Niego i kierowani pragnieniem złożenia w służbie Kościoła własnego życia, oddając je, aby pomagać ludziom. Mają odwagę pójść za Chrystusem i chcą być Jego świadkami.

Życie na wzór Chrystusa jest w istocie ryzykownym przedsięwzięciem, gdyż jesteśmy zawsze zagrożeni przez grzech, przez brak wolności i przez sprzeniewierzenie się. Dlatego wszyscy potrzebujemy Jego łaski, tak jak Maryja ją otrzymała w pełni. Uczmy się spoglądać zawsze, jak Maryja, na Chrystusa, biorąc Go za punkt odniesienia.

Możemy uczestniczyć w powszechnym zbawczym posłannictwie Kościoła, którego Głową jest On. Pan wzywa kapłanów, zakonników, zakonnice i świeckich, aby szli do świata, w jego złożoną rzeczywistość, i tam współpracowali przy budowie Królestwa Bożego. Czynią to w wielkiej i zróżnicowanej wielorakości: przepowiadając, budując wspólnotę, w różnych posługach duszpasterskich, w czynnej miłości i widzialnym miłosierdziu, w badaniach i w nauce, prowadzonych w duchu apostolskim, w dialogu z kulturą otaczającego środowiska, wspierając sprawiedliwość, jakiej chciał Bóg i w nie mniejszym stopniu, w spokojnej kontemplacji Trójjedynego Boga i we wspólnotowym oddawaniu Mu chwały.

Pan wzywa was na pielgrzymkę Kościoła „w jego wędrówce przez czasy”. Wzywa was, abyście się stawali pielgrzymami wraz z Nim i do udziału w Jego życiu, które jeszcze dzisiaj jest Drogą Krzyżową i drogą Zmartwychwstałego przez Galileę naszego istnienia. Zawsze jednak jest to ten sam i taki sam Pan, który przez ten sam jedyny chrzest wzywa nas do jedynej wiary. Udział w Jego drodze zakłada więc dwie rzeczy: wymiar Krzyża – z niepowodzeniami, cierpieniami, niezrozumieniem, a nawet wręcz z pogardą i prześladowaniami, ale także doświadczenie głębokiej radości w swej służbie i doświadczenie głębokiej pociechy pochodzącej ze spotkania z Nim.

Tak jak Kościół, podobnie parafie, wspólnoty i każdy ochrzczony chrześcijanin wywodzą początek swej misji z doświadczenia Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

Ośrodkiem misji Jezusa Chrystusa i wszystkich chrześcijan jest głoszenie Królestwa Bożego. To przepowiadanie w imieniu Chrystusa oznacza dla Kościoła, dla kapłanów, zakonników i zakonnic, jak i dla wszystkich ochrzczonych, zobowiązanie do obecności w świecie w charakterze Jego świadków: składacie świadectwo tego „sensu”, który jest zakorzeniony w twórczej miłości Boga i przeciwstawia się wszelkiemu bezsensowi i wszelkiej rozpaczy.

Stoicie po stronie tych, którzy poszukują żmudnie owego sensu, po stronie tych wszystkich, którzy chcą nadać pozytywny wymiar życiu. Modląc się i prosząc, jesteście rzecznikami tych, którzy szukają Boga. Dajecie świadectwo nadziei, która wbrew wszelkiej rozpaczy milczącej lub okazywanej, ponownie zwraca się ku pełnej miłości wierności i uwadze Boga. W ten sposób stoicie po stronie tych wszystkich, którzy zginają się pod ciężkim brzemieniem losu i nie potrafią się już uwolnić od swych ciężarów. Dajecie świadectwo tej Miłości, która dała się ludziom i tak zwyciężyła śmierć. Stoicie po stronie tych, którzy nigdy nie doświadczyli miłości, którzy nie potrafią już uwierzyć w życie.

Przeciwstawiacie się tym samym różnorakim formom niesprawiedliwości ukrytej lub jawnej, jak również szerzącej się pogardzie okazywanej ludziom. W ten sposób, drodzy bracia i siostry, całe wasze istnienie winno być, jak u Jana Chrzciciela, wielkim, żywym odsyłaniem do Jezusa Chrystusa, wcielonego Syna Bożego. Jezus określił Jana jako „lampę, co płonie i świeci” (J 5,35). Bądźcie także wy podobnymi lampami! Sprawiajcie, aby wasze światło jaśniało w naszym społeczeństwie, w polityce, w świecie gospodarki, w świecie kultury i badań naukowych. Nawet jeśli jest to tylko małe światełko pośród licznych błędnych ogni, to jednak też ma swoją moc i swój blask wielkiej Gwiazdy porannej – Chrystusa zmartwychwstałego, którego światło jaśnieje i nigdy nie przeminie.

Naśladowanie Chrystusa oznacza wzrastanie w podzielaniu uczuć i w upodabnianiu się do stylu życia Jezusa (por. Flp 2,5). „Spoglądać na Chrystusa” jest hasłem tych dni. Spoglądając na Niego, wielkiego Nauczyciela życia, Kościół odkrył trzy cechy charakterystyczne, które wyróżniają istotę postępowania Jezusa. Te trzy charakterystyki – nazywamy je „radami ewangelicznymi” – stały się najważniejszymi składnikami życia zaangażowanego w radykalne kroczenie za Chrystusem: ubóstwo, czystość i posłuszeństwo. Rozpatrzymy pokrótce te cechy.

Jezus Chrystus, który był bogaty całym bogactwem Boga, stał się ubogi dla nas (por. 2 Kor 8,9). Ogołocił samego siebie i uniżył się, stając się posłusznym aż do śmierci krzyżowej (por. Flp 2,6 nn.). On, Ubogi, nazwał „błogosławionymi” ubogich. Łukasz daje nam do zrozumienia, że stwierdzenie to dotyczy oczywiście ówczesnych biedaków w Izraelu, gdzie istniał przygnębiający kontrast między bogaczami a ubogimi. Mateusz w swojej wersji Błogosławieństw uściśla jednak, że zwyczajne ubóstwo materialne jako takie nie zapewnia jeszcze samo z siebie bliskości do Boga, nawet jeśli Bóg jest w sposób szczególny bliski tym biedakom. W ten sposób wszystko staje się jasne: chrześcijanin widzi w nich Chrystusa, który na niego czeka, oczekując jego zaangażowania. Ten, kto chce iść za Chrystusem w sposób radykalny, musi zdecydowanie wyrzec się dóbr materialnych.

Musi jednak przeżywać to ubóstwo, wychodząc od Chrystusa, jak gdyby stając się wewnętrznie wolny dla Boga i dla bliźniego. Dla wszystkich chrześcijan, szczególnie jednak dla księży, zakonników i zakonnic, dla jednostek, jak i dla wspólnot, zagadnienie ubóstwa i ubogich winno być ciągle na nowo przedmiotem poważnego rachunku sumienia.

Aby zrozumieć dobrze, co to znaczy czystość, musimy wyjść od jej znaczenia pozytywnego. Znajdujemy ją raz jeszcze, spoglądając na Jezusa Chrystusa. Jezus żył w podwójnym ukierunkowaniu: na Ojca i na bliźniego. Dzięki Pismu Świętemu poznajemy Go jako osobę, która się modli, która spędza całe noce na dialogu z Ojcem. Modląc się, włączał On swoje człowieczeństwo i człowieczeństwo nas wszystkich w synowski związek z Ojcem. Dialog ten stawał się później ciągle na nowo misją wobec świata, wobec nas. Jego misja doprowadziła Go do całkowitego i niepodzielnego oddania się ludziom.

W świadectwach biblijnych nie ma ani jednej chwili Jego istnienia, w której można by dostrzec, w Jego postawie względem ludzi, jakikolwiek ślad osobistego zainteresowania lub egoizmu. Jezus umiłował ludzi tak, jak umiłował swego Ojca. Wejście w te uczucia Jezusa było u Pawła natchnieniem do teologii i praktyki życia, odpowiadającego słowu Jezusa na temat celibatu dla Królestwa niebieskiego (por. Mt 19,12).

Kapłani, zakonnicy i zakonnice nie żyją bez powiązań międzyosobowych. Składając ślub celibatu nie poświęcają się indywidualizmowi bądź jakiemuś życiu w izolacji, ale obiecują uroczyście całkowite i bez zastrzeżeń złożenie w służbę Królestwa Bożego tych mocnych związków, do których są zdolni i które otrzymują jako dar.

W ten sposób sami stają się mężczyznami i kobietami nadziei: zdając się całkowicie na Boga, tworzą miejsce na Jego obecność – na obecność Królestwa Bożego – w świecie.

Wy, drodzy kapłani, zakonnicy i zakonnice, wnosicie ważny wkład: pośród całej pożądliwości, całego egoizmu nieumiejętności czekania, pośród żądzy posiadania, kultu indywidualizmu my próbujemy żyć bezinteresowną miłością do ludzi. Żyjemy nadzieją, która pozostawia Bogu zadanie do wykonania. Co by było, gdyby w dziejach chrześcijaństwa nie było tych postaci, będących wzorcami dla ludzi? Co by ię stało z naszym światem, gdyby nie było kapłanów, gdyby nie było kobiet i mężczyzn w zakonach i we wspólnotach życia konsekrowanego – osób, które swoim życiem świadczyły o nadziei na największe zaspokojenie potrzeb ludzkich i o doświadczeniu miłości Boga, która przekracza wszelką miłość ludzką? Świat potrzebuje naszego świadectwa właśnie również dzisiaj.

Przejdźmy do posłuszeństwa. Jezus przeżył całe swoje życie, począwszy od lat ukrytych, spędzonych w Nazarecie, aż po chwilę śmierci na Krzyżu, na słuchaniu Ojca, w posłuszeństwie Ojcu. Widzimy na przykład noc na Górze Oliwnej. „Nie moja, lecz Twoje wola niech się spełni”. Przez tę modlitwę Jezus zbiera w swej Synowskiej woli zacięty opór nas wszystkich, przemienia nasz bunt w swoje posłuszeństwo. Jezus był człowiekiem modlitwy. Był w tym jednak również tym, który umiał słuchać i być posłusznym: stawszy się „posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8). Chrześcijanie zawsze doświadczali, że zdając się na wolę Ojca, nie przegrywają, ale znajdują drogę do głębokiej tożsamości i wewnętrznej wolności. W Jezusie odkryli, że znajduje sam siebie ten, kto daje się, staje się wolny ten, kto wiąże się posłuszeństwem opartym na Bogu i ożywianym poszukiwaniem Boga. Słuchanie Boga i bycie Mu posłusznym nie ma nic wspólnego z robieniem tego pod przymusem z zewnątrz i zatraceniem samego siebie. Tylko poddając się woli Bożej osiągamy naszą prawdziwą tożsamość. Świadectwo tego doświadczenia jest dziś potrzebna światu właśnie w związku ze swym pragnieniem „samospełnienia” i „samookreślenia”.

Romano Guardini opowiada w swej autobiografii, jak w krytycznej chwili swej drogi, gdy wiara z jego dzieciństwa stała się dlań niepewna, został obdarowany decyzją przełomową na całe jego życie – nawróceniem – gdy spotkał się ze słowami Jezusa, iż znajdzie samego siebie ten, kto się zgubi (por. Mt 8,34nn: J 12,25); bez całkowitego zapamiętania się, bez zatracenia się nie można ponownie odnaleźć samego siebie, i samemu się zrealizować.

Ale w jakim kierunku należy się zatracić? Komu można się oddać? Stało się dlań oczywiste, że możemy oddać się całkowicie tylko wtedy, gdy czyniąc to, oddajemy się w ręce Boga. Tylko w Nim możemy się ostatecznie zagubić i tylko w Nim możemy odnaleźć samych siebie. Później jednak stanęło przed nim pytanie: kto to jest Bóg? Gdzie jest Bóg? Wówczas zrozumiał, że Bogiem, któremu możemy się całkowicie oddać, może być tylko Bóg, który stał się konkretny i bliski w Jezusie Chrystusie. Ale znów pojawiło się pytanie: gdzie znajdę Jezusa Chrystusa? Jak mogę prawdziwie Mu się oddać? Odpowiedź znaleziona przez Guardiniego w wyniku jego męczących poszukiwań, brzmi: Jezus staje przed nami w sposób konkretny tylko w swym ciele, to znaczy w Kościele. Dlatego posłuszeństwo woli Bożej, posłuszeństwo Jezusowi Chrystusowi powinno być w praktyce bardzo konkretnie pokornym posłuszeństwem Kościołowi.

Również tutaj powinniśmy ciągle na nowo dokonywać głębokiego rachunku sumienia. Wszystko to zawiera modlitwa św. Ignacego Loyoli – modlitwa, która zawsze pozostaje dla mnie jako zbyt wielka do tego stopnia, że prawie nie ośmielam się jej odmawiać, do której jednak winniśmy stale na nowo powracać: „Panie, przyjmij całą moją wolność, moją pamięć, mój intelekt i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam: Ty mi to dałeś i Tobie, Panie, to oddaję: wszystko jest Twoje, wszystkim rozporządzaj według wszelkiej swojej woli; daj mi tylko swoją miłość i swoją łaskę a będę już wystarczająco bogaty, nie chcę już niczego innego” (Eb 234).

Drodzy bracia i siostry!

Teraz wracacie do swych środowisk życiowych, do miejsc waszych obowiązków kościelnych, duszpasterskich, duchowych i ludzkich. Niech nasza wielka Orędowniczka i Matka Maryja wyciągnie swą matczyną opiekuńczą rękę nad wami i nad waszym działaniem. Niech się wstawia za wami u swego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dziękując za waszą modlitwę i za waszą pracę w winnicy Pańskiej dołączam moje błaganie do Boga, aby dał opiekę i pomyślność wam wszystkim, ludziom, zwłaszcza młodym, tu, w Austrii i w różnych krajach, z których wielu z was pochodzi.

Z serca towarzyszę wszystkim swym błogosławieństwem.

Tł. Krzysztof Gołębiowski (KAI)

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.