Będą pertraktacje z porywaczami biskupa

Prezydent Kolumbii wyraża gotowość negocjacji z porywaczami biskupa Jorge Enrique Jiméneza Carvajal. Zrobi to jednak tylko wtedy, jeśli w negocjacje włączy się ONZ.

Przewodniczący Konferencji Biskupów Ameryki Łacińskiej (CELAM) został porwany w poniedziałek 12 listopada br. wraz z towarzyszącym mu księdzem przez lewicową organizacji Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC).
Prezydent Kolumbii Alvaro Uribe Vélez oczekuje włączenia przedstawicieli ONZ, gdyż jego zdaniem, uwolnienie biksupa i innych porwanych Kolumbijczyków leży właśnie w rękach Narodów Zjednoczonych.
Podejrzewa się, że organizacja zechce wymienić zakładników na więźniów politycznych, jak na razie porywacze nie wysunęli takich żądań.
„Ewentualna wymiana więźniów to proces, w którym trzeba zachować maksimum ostrożności” – powiedział Uribe i dodał, że „siły specjalne i wojsko robią wszystko, aby odnaleźć i uwolnić bp Jiméneza i innych porwanych”.
Do akcji potępiającej porwania w Kolumbii przyłączyła się organizacja Amnesty International, która zdefiniowała ostatnie wydarzenia jako „pogardę uzbrojonych aktorów dla praw człowieka i obywatela”. Przedstawiciele tej międzynarodowej organizacji potępili także obecne w Kolumbii „wysługiwanie się życiem ludzkim dla celów politycznych, ekonomicznych i wojskowych”.
Apel o uwolnienie wszystkich zakładników wystosowali do rebeliantów z FARC m. in.: papież Jan Paweł II, ONZ, rząd USA, Komisja Episkopatów Unii Europejskiej (COMECE) oraz Rada Konferencji Biskupów Europy (CCEE).
Według źródeł kościelnych, od marca br. zamordowano w Kolumbii co najmniej 11 księży katolickich. W całej Kolumbii w ciągu minionych trzech lat zamordowano 70 duchownych i zamknięto 300 świątyń. W połowie marca br. na ulicy został zamordowany arcybiskup Cali Isaias Duarte, powracający z Mszy św., którą odprawił w dzielnicy dla ubogich.
Trwająca od 38 lat wojna domowa w Kolumbii pochłonęła ponad 200 tys. ofiar. W walkach między prawicowymi ugrupowaniami paramilitarnymi, lewicowymi partyzantami i wojskiem ginie rocznie ok. 3 tys. osób.