Bp K. Nitkiewicz, przywołując św. Marcina, apelował do przedstawicieli władz o ducha służby
11 listopada 2010 | 17:49 | apis Ⓒ Ⓟ
O ducha służby zaapelował w Święto Niepodległości do przedstawicieli władz samorządowych i rządowych biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Przewodniczył on uroczystej Eucharystii w dominikańskim kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Tarnobrzegu.
Przywołując w homilii postać patrona tego dnia – św. Marcina, biskup podkreślił, że „jeśli ktoś został wybrany czy mianowany na jakiś urząd, to dlatego, żeby służył innym, a nie zabiegał o osobiste korzyści, kierując się tym, co mu się opłaca a co nie”.
„W tej służbie trzeba dostrzegać również tych najbiedniejszych i potrzebujących oraz ludzi z marginesu, którzy nie zaoferują niczego w zamian i nie przysporzą głosów podczas wyborów. Oni mają taką samą godność dziecka Bożego jak inni. Oni również są Polakami i tworzą Polskę. Trzeba odzyskać ich dla społeczeństwa i zintegrować z innymi grupami społecznymi” – mówił bp Nitkiewicz.
„To jest najskuteczniejsza droga do zapewnienia harmonii w stosunkach międzyludzkich. Jest to droga do tego, żeby Polska była silna, bo każdy nosi w sobie ogromny potencjał. Przeplatajmy więc wzajemne relacje miłością, szacunkiem i wrażliwością na drugiego człowieka, czerpiąc przykład ze św. Marcina, który jako żołnierz i biskup był blisko potrzebujących” – dodał hierarcha.
Po Eucharystii kapłani i wierni udali się na Plac Bartosza Głowackiego, gdzie przed pomnikiem kosyniera okolicznościowe przemówienie wygłosił prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński, a przedstawiciele władz samorządowych złożyli kwiaty i wieńce.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.


