Drukuj Powrót do artykułu

Bp Klimowicz dla KAI: musimy pytać o to, jaką historię tworzymy dziś na Syberii

01 grudnia 2016 | 12:44 | abd / bd Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. wikipedia

Nie można patrzeć na Syberię jedynie jak na miejsce zesłania. Musimy pytać o to, jaką historię my dziś tam tworzymy, co sobą przedstawiamy? – mówi w rozmowie z KAI bp Cyryl Klimowicz, ordynariusz największej diecezji katolickiej na świecie, św. Józefa w Irkucku na Syberii.

Dorota Abdelmoula (KAI): Księże Biskupie, zbliżają się obchody XVII Dnia Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie. O co powinniśmy się modlić dla Kościoła na Wschodzie?

Bp Cyryl Klimowicz: Przede wszystkim o powołania kapłańskie i zakonne, bo brakuje nam księży i przewodników duchowych. Nasza diecezja jest 30-krotnie większa od terenu Polski – pod względem terytorium, to największa diecezja na świecie. W tej chwili jest tu zaledwie 38 kapłanów i ponad 60 sióstr zakonnych. Większość z nich, to Polacy, ale są też kapłani ze Stanów Zjednoczonych, z Indonezji, Indii, Korei Południowej.

Mamy też wielu świeckich katechetów, w miejscach, do których księża nie mogą dotrzeć. To ludzie, którzy nie tylko przekazują wiedzę, ale też dają świadectwo wiary. Kościół, to jest sprawa Boża i żywy organizm, którego fundamentem jest Jezus Chrystus.

Dzieci i młodzież na Syberii garną się do Boga, ale ktoś musi ich prowadzić. Ten proces, choć powolny, postępuje. Wielu tutaj mówi, że należy do Kościoła, ale kiedy pytamy, gdzie byli ochrzczeni – nie wiedzą, co to jest chrzest.

Jak dużo jest katolików w diecezji irkuckiej?

– Katolicy są rozproszeni na tym olbrzymim terenie. Szacuje się, że mamy ok. 50 tys. wiernych, ale być może jest ich więcej. Tym bardziej, że ruch migracyjny jest duży: wielu wyjeżdża do Moskwy, Sankt-Petersburga i innych części Rosji. Tutaj wielu katolików ma korzenie polskie, ukraińskie, białoruskie, litewskie. Ale są też miejscowi: np. Jakuci, Buriaci – oni sami garną się do Boga, przeżywają nawrócenie.

Czy w Kościele na Syberii są młodzi?

– Tak. Z naszej diecezji na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa pojechało 130 osób. Mogłoby być ich więcej, gdyby nie obawy rodziców, związane z napiętą sytuacją polityczną. Wyjeżdżając stąd, młodzi byli niepewni, przestraszeni. Polskę przedstawiano im negatywnie. Dopiero, kiedy byliśmy w diecezji ełckiej, dokąd zaprosił nas bp Jerzy Mazur, oni się otworzyli. Mówili, że takiej miłości i dobroci nigdy nie doświadczyli. Zobaczyli prawdziwe oblicze Polski i Kościoła.

Kiedy wrócili ze spotkania z papieżem, frekwencja w kościołach na Syberii wzrosła. Wizytując parafie widzę, że ci młodzi są dziś drogą do Boga dla innych. Dzielą się swoim świadectwem, także z nieochrzonymi członkami swoich rodzin: rodzicami, dziadkami.

Księże Biskupie, jak wyglądają współcześnie polskie ślady na Syberii?

– Wśród potomków Polaków są tacy, którzy już nie mówią po polsku. Ale chętnie uczą się polskiego. Dzięki Bogu, mamy też polskich nauczycieli. W obchodach stulecia powstania kościoła w Wierszynie, polskiej wiosce na Syberii, wzięła udział 40-osobowa grupa studentów z Moskwy, uczących się języka polskiego. Przyjechała też młodzież z Gdańska, która uczy się języka rosyjskiego. To było piękne, bezpretensjonalne spotkanie młodego pokolenia. Podczas Mszy świętej Rosjanie czytali po polsku fragmenty Pisma Świętego. Trzeba szukać dobrych śladów.

Polskie ślady, związane są jedynie z historią zesłań?

– Nie należy rozrywać rany, która się goi. Nie można patrzeć na Syberię jedynie jak na miejsce zesłania. Znamy te wydarzenia z kart historii, ale współczesność jest inna. Trzeba nam patrzeć na Syberię z miłością, dobrocią, człowieczeństwem. Oczywiście, historia Polski i innych narodów pokazuje ogrom cierpień, ale jeżeli Pan Jezus tyle wycierpiał, żeby zbawić ludzkość, to co mówić o nas.

Ponadto, czy Polska jest tylko terenem obozów koncentracyjnych z czasów II Wojny Światowej? Czy naród niemiecki, to jedynie hitlerowcy? Czy naród rosyjski, to tylko stalinowcy? Musimy być ludźmi wiary, przebaczenia, miłości. Grzech rujnuje w nas dobroć i świętość. Nie można do tego dopuścić. Musimy pytać o to, jaką historię my dziś tworzymy, co sobą przedstawiamy? Dać świadectwo miłosierdzia – to nasza wielka odpowiedzialność i zadanie. A rok miłosierdzia był także po to, abyśmy mogli zobaczyć, w jaki sposób to czynić.

Syberia nie powinna się kojarzyć jedynie z osobami starszymi czy ubogimi. Tutejsi mieszkańcy, to często ludzie eleganccy, inteligentni, ale to także pokolenie, któremu wyrwano Boga. Sam wychowałem się w czasach, kiedy wszystko krytykowano, wszystkiego zabraniano. Nasi nauczyciele mówili: jeśli jesteś wierzący, pokaż mi Pana Boga. To są słowa szatana. Teraz Kościół się odradza – i to jest właśnie siła Boża, którą widzimy w tych ludziach. Przez naszą posługę Jezus daje im możliwość dojścia do portu zbawienia.

Co jest największą troską Księdza Biskupa, myśląc o codziennych wyzwaniach Kościoła na Syberii?

– Przede wszystkim troska o dzieci i młodzież, którym brakuje pełnej rodziny. Dziecko, porzucone, głodne, które nie doświadcza miłości rodziców, zgodzi się na wszystko, żeby zdobyć kawałek chleba. Dlatego młodzi kradną, popadają w narkomanię, wąchają klej.

Są parafie w których jeszcze kilka lat temu nie było ani jednej pełnej rodziny, w której rodzice zawarli związek sakramentalny, a wszyscy w rodzeństwie mają tych samych rodziców. Bywają rodziny z pięciorgiem dzieci, spośród których każde ma innego ojca.

Troska o to, by te dzieci przygarnąć – to proces bardzo trudny, ale pozytywny w skutkach. Wspaniale robią to siostry, które tworzą dla nich kluby, przedszkola, otwarte także dla dzieci innych wyznań i niewierzących. Wszystkim mówimy o Bogu, a łaska Boża w nich działa.

Są przykłady tego działania?

– Pamiętam jedne z tzw. „Wakacji z Bogiem” organizowanych dla młodzieży w naszym domu rekolekcyjnym w Listwiance nad Bajkałem. Przyjechała tam grupa ok. 30 młodych, wydawałoby się: chuliganów. Była wśród nich 14-letnia dziewczyna, bardzo zbuntowana. Kiedy zacząłem z nią rozmawiać, zobaczyłem na jej ręku wielką bliznę. Co się stało? Gdzie się tak skaleczyłaś? – zapytałem, a ona powiedziała: to moja mama, pijana, z nożem… Od razu zrozumiałem, dlaczego jej w sercu było tyle agresji i nienawiści. Dziś ta dziewczyna jest prawą ręką sióstr albertynek, które pracują z dziećmi w Usolu Syberyjskim.

Proces wychowania połączony jest z dawaniem miłości – nie własnej, ale tej, pochodzącej od Pana Boga. Dzięki tej miłości młodzi ludzie, wspaniali, wykształceni, zakładają rodziny i zdobywają zawody. Oni są naszą przyszłością. I jeżeli wierzą w Boga – to idą za Nim na całego!

Przypomina mi się świadectwo młodego chłopaka, który mówił, że nie jest mu łatwo, bo w swojej rodzinie tylko on jest wierzący. Jednak mówił, że wiara jest jego dumą i honorem, że modli się o nawrócenie swoich bliskich. W Polsce to rodzice prowadzą dzieci na katechezę – tutaj bywa odwrotnie.

Kiedy wizytowałem parafię w Magadanie, spotkałem 80-letnią panią, która na pytanie o to, kiedy została ochrzczona, odpowiedziała, że pół roku temu. Przyjechali tu jacyś dobrzy wujkowie – tak wspominała pierwsze wrażenie, jakie zrobili na niej misjonarze z Ameryki. – Najpierw chrzest przyjęły moje wnuki, potem moja córka, a na końcu i ja poczułam tę łaskę.

A jak wyglądają dziś relacje z Cerkwią?

– W mojej diecezji wyglądają dobrze, wręcz – bardzo dobrze. Zawsze jest łatwiej, jeśli rozumie się mentalność drugiego człowieka. Ja wychowałem się w ustroju komunistycznym. Ponadto, patriarcha Cyryl podniósł poziom kształcenia i formacji przyszłych prawosławnych duchownych. Nie wszędzie, ale w wielu miejscach, kontakty z biskupami prawosławnymi są wspaniałe.

Prowadzę teraz remont katedry i kurii, i od biskupa prawosławnego otrzymałem do katedry piękną figurę Matki Bożej w płaszczu opiekuńczym. Kontakty i dialog zależą od obu stron.

Duchowe odrodzenie Rosji, o którym mowa m.in. w objawieniu fatimskim, już się dokonuje?

– Każde objawienie, także fatimskie, pokazuje nam otaczającą nas rzeczywistość. Nawrócenie trzeba zawsze zaczynać od siebie. Nawrócić się, to znaczy być z Bogiem, uwielbiać Go, trwać w łasce uświęcającej. To znaczy żyć przykazaniami, być miłosiernym na wzór Chrystusa. Nie każdemu z nas przychodzi to z łatwością.

Patrzę też na siebie: kiedy coś się nie udaje, nie można się zamknąć w szafie pancernej. Trzeba nabrać siły z Boga i wyjść do ludzi. Żeby kogoś nawrócić, musisz sam być nawrócony. Trzeba się modlić i za siebie, i za innych.

Dziękuję za rozmowę.

***

Bp Cyryl Klimowicz urodził się 5 listopada 1952 r. w Amangieldach w Kazachstanie, dokąd została zesłana jego rodzina. W latach 1956-1965 mieszkał na terenie Białorusi, a następnie w Polsce. Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego „Hosianum” w Olsztynie, 8 czerwca 1980 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bpa Józefa Glempa. Pierwsze lata kapłaństwa spędził w Polsce. Następnie, w czerwcu 1990 r. przyjął funkcje proboszcza oraz dziekana w miejscowości Głubkoje, na terenie archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej na Białorusi. 13 października 1999 r. Jan Paweł II, mianował go biskupem pomocniczym archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej. Do 2003 r. bp Klimowicz pełnił też funkcję wikariusza generalnego archidiecezji i proboszcza mińskiej katedry. 17 kwietnia 2003 r. został ordynariuszem katolickiej diecezji Świętego Józefa ze stolicą w Irkucku – największej diecezji na świecie, o powierzchni ponad 10 mln km kw. Od 2004 r. jest wiceprzewodniczącym Konferencji Katolickiego Episkopatu Rosji.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.