Bp Muskus: gdy idzie o miłość, milczenie nie wchodzi w grę
19 marca 2025 | 08:15 | md | Kraków Ⓒ Ⓟ

W wielu przypadkach milczenie jest potrzebne, ale istnieją takie obszary, gdzie milczenie nie wchodzi w grę. Trzeba wołać o prawdę, o sprawiedliwość, o miłość – mówił bp Damian Muskus OFM w dominikańskiej bazylice Świętej Trójcy w Krakowie podczas Mszy św. stacyjnej. Jak podkreślał, trzeba wołać „dla dobra Kościoła pojmowanego nie jako korporacyjna instytucja, ale jako żywa wspólnota sióstr i braci”.
Krakowski biskup pomocniczy mówił o tym, że największym niebezpieczeństwem dla Kościoła nie są jego zewnętrzni wrogowie, ale ci, którzy wewnątrz niego „powołanie mylą z karierą”, a „pycha nie każe im dostrzec swych błędów i wad, chciwość zamyka oczy na potrzeby bliźnich, pokusa zaszczytów kieruje na manowce”.
– Co zrobić i jak żyć, by swojej pozycji nie uczynić uprzywilejowaną, by wykorzystywać ją do czynienia dobra, a nie szukania własnej wygody, by dzięki niej wychodzić do ludzi i budować między nami braterstwo, a nie zamykać się w elitarnych twierdzach, niedostępnych dla zwykłego człowieka? – zastanawiał się duchowny. – Jak żyć i nauczać, by Ewangelia stawała się codzienną rzeczywistością dla wszystkich, a nie ciężarem nie do uniesienia dla jednych i pobożną fasadą, a nawet manipulacją i usprawiedliwieniem zła dla innych? – pytał.
Jego zdaniem, na te bolączki lekarstwem może być braterstwo. Jak jednak zauważył, rodzinne więzy „mogą być przepełnione miłością i wzajemnym szacunkiem, ale mogą być też opresyjne, zniewalające”. – Mogą powodować, że wspólny dom jest miejscem bezpiecznym, w którym chce się być, ale mogą też sprawiać, że człowiek czuje się w tym domu niepotrzebny – mówił.
Inicjatywa „Zranieni w Kościele”: jesteśmy głęboko rozczarowani i oburzeni dokumentem Rady Prawnej KEP
Bp Muskus stwierdził, że „można mieć dobrego Ojca, ale nie zgadzać się między sobą, żyć w konfliktach i podziałach, stawać do wyścigu o przywileje i niszczyć po drodze słabszych braci i siostry”. – Można też przejąć się ojcowskim przykładem i tych słabych, zależnych otoczyć troską i szacunkiem, dać im poczucie bezpieczeństwa i bliską obecność – dodał. Jak podkreślał, tych wszystkich rzeczywistości doświadczamy w Kościele. – Doświadczamy w nim miłości i odrzucenia, szacunku i ignorowania, troski i obojętności, wolności i zniewolenia. To wszystko tu jest, ale to od nas zależy, co będziemy codziennie wybierać. Zaszczytne miejsca czy pokorną służbę? Pozory czy prawdę? Pychę czy braterstwo? – zauważył.
Zaznaczył ponadto, że braterstwo zobowiązuje do wspólnej odpowiedzialności za „dom, w którym żyjemy, i rodzinę, którą tworzymy”, co przejawia się m.in. we wzajemnym słuchaniu i napominaniu w trosce o dom.
Przytoczył przykład dwóch przyjaciół: św. Dominika i św. Franciszka z Asyżu. – To, co dziś w Kościele nazywamy synodalnością, ponad osiem wieków temu uczynili swoim stylem życia. Ich codzienne praktykowanie braterstwa, w pokorze i ubóstwie, w umiłowaniu Ewangelii i naśladowaniu Chrystusa, jak wiemy zmieniło Kościół i wciąż go przemienia dzięki duchowym siostrom i braciom tych świętych mnichów – argumentował.
Bp Muskus przypomniał, że życie braterskie założycieli zakonów dominikanów i franciszkanów zrodziło się z troski i odpowiedzialności za Kościół, z gorliwego pragnienia, „by był on wspólnotą, by był domem bezpiecznym i ewangelicznym, pełnym miłości i wzajemnego szacunku”. – W krąg dzielonej wspólnie odpowiedzialności włączali papieża, biskupów, kapłanów, spotykanych po drodze ludzi. Nie tworzyli ekskluzywnej wizji Kościoła, nie próbowali go naprawiać na własną rękę, ale w dialogu, we wsłuchaniu w różnorodność głosów – ludzi na szczytach i na obrzeżach. Byli prawdziwie synodalni – dodał.
Krakowski biskup pomocniczy mówił, że kontynuatorem tej drogi jest dziś papież Franciszek, który chce odbudować Kościół i dlatego przełamuje schematy, nazywa zło po imieniu i nie boi się prawdy, choćby była niezwykle bolesna, a także zachęca do zabrania głosu tych, którzy dotąd milczeli.
– W wielu przypadkach milczenie jest potrzebne, ale istnieją takie obszary, gdzie milczenie nie wchodzi w grę. Trzeba wołać, żeby przebudzić śpiących, by poruszyć sumienia zadowolonych ze status quo. Trzeba czasem wołać dla dobra człowieka. Trzeba wołać dla dobra Kościoła pojmowanego nie jako korporacyjna instytucja, ale jako żywa wspólnota sióstr i braci. Dla czystości głoszenia Ewangelii, która jest słowem ocalenia, a nie słowem ciężaru. Trzeba wołać o prawdę, o sprawiedliwość, o miłość. Gdy idzie o miłość, milczenie nie wchodzi w grę – podsumował.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.