Budować mosty za pomocą humoru – kiedy papież się śmieje, to wszyscy śmieją się razem z nim
16 czerwca 2025 | 16:30 | katholisch.de, tom | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Papież Franciszek potrafił budować mosty za pomocą humoru – jego następca w niczym mu nie ustępuje. Nowy zwierzchnik Kościoła katolickiego zdążył już wywołać kilka salw śmiechu, co spotykało się z aplauzem. Na przykład podczas swojego pierwszego spotkania z pracownikami Kurii Rzymskiej papież Leon XIV zauważył: „Papieże przychodzą i odchodzą, ale Kuria pozostaje”. Śmiech i brawa.
Uderzył również we właściwą nutę podczas swojej pierwszej audiencji z przedstawicielami mediów. „Buongiorno! Dzień dobry!” przywitał dziennikarzy po czym żartobliwie dodał: ”Dziękuję za wspaniałe przyjęcie! Mówi się, że oklaski na początku nie mają większego znaczenia… Jeśli jednak na końcu nadal nie zaśniecie i nadal będziecie mieli ochotę klaskać… bardzo wam dziękuję!” W wypełnionej po brzegi watykańskiej Auli Pawła VI rozległ się śmiech i wszyscy jeszcze bardziej byli rozbudzeni i uważni.
Papież Leon przenosi swój humor nie tylko do codziennego życia w Watykanie. Kiedy przyjął na audiencji drużynę piłkarską SSC Napoli, która właśnie zdobyła mistrzostwo Włoch, nie mógł powstrzymać się od małego żartu: „Wygląda na to, że nie chcą bić brawa – ponieważ prasa twierdzi, że jestem fanem Romy. Tak mówi prasa – ale nie wszystko, co czytasz w prasie, jest prawdą”. Zdanie jak wrzut piłki na pole karne – zrozumiałe nawet dla futbolowych zrzędów.
Fakt, że humor jest dla niego czymś więcej niż tylko narzędziem dobrego nastroju, jest również widoczny w internecie na oficjalnych stronach papieża. Na Platformie X Leon XIV napisał: „Każdy może stworzyć jedność, przezwyciężając nieuniknione nieporozumienia z cierpliwością i pokorą – a także z dużą dozą humoru – czego nauczył nas papież Franciszek”. Humor, co jest jasne dla Leona, budowniczego mostów, ludzką i ważną postawą.
„Poczucie humoru jest darem od Boga”
W tym względzie Leon XIV podąża za swoim poprzednikiem. Podczas swojego pontyfikatu Franciszek wielokrotnie pokazywał, że nie tylko ma dobre poczucie humoru, ale także świadomie z niego korzysta. Już na samym początku, w marcu 2013 roku, tuż po wyborze, pozdrowił zgromadzonych na Placu św. Piotra i przed mediami całego świata: „Bracia i siostry, dobry wieczór. Wiecie, że konklawe miało za zadanie dać Rzymowi biskupa. Zdaje się, że moi bracia kardynałowie poszli znaleźć go prawie na końcu świata.”. Wprowadzenie z niedopowiedzeniem i efektowne.
Dla Franciszka humor nie był tylko urokiem czy retoryką, ale wyrazem wiary. Papież często mówił o śmiechu jako boskim darze. Aby to podkreślić, zaprosił około 100 komików z całego świata do Watykanu w czerwcu 2023 roku. Na liście znaleźli się m.in. Chris Rock, Stephen Colbert, Whoopi Goldberg, Conan O’Brien.
Bp Herrera o ochronie małoletnich i bezbronnych: kultura milczenia musi ustąpić miejsca rewolucji transparentności
„Pośród tak wielu ponurych wiadomości, pośród tak wielu społecznych, a nawet osobistych sytuacji kryzysowych, macie moc szerzenia radości i uśmiechu” – powiedział wówczas artystom Franciszek. Wyjaśnił, że można to czynić nie obrażając uczuć religijnych osób wierzących, zwłaszcza ubogich. „Śmiech i humor nigdy nie jest skierowany przeciwko nikomu, ale zawsze jest włączający, proaktywny, wzbudza otwartość, współczucie, empatię. Humor nie obraża, nie upokarza, nie przybija ludzi do ich wad” – mówił papież. „Nie przestawajcie pocieszać ludzi, zwłaszcza tych, którym najtrudniej jest patrzeć na życie z nadzieją” – zachęcał papież „Pomóżcie nam z uśmiechem patrzeć na rzeczywistość z jej sprzecznościami i marzyć o lepszym świecie” – prosił. Zauważył, że komunikacja często dziś rodzi niezgodę, ale komicy potrafią łączyć różne, a czasem nawet przeciwstawne rzeczywistości. „Jak wiele musimy się od was nauczyć!” – stwierdził, zachęcają komików, by modlili się do Pana Boga i prosili o poczucie humoru.
Franciszek żył tym duchem również osobiście – ze spontanicznością, która zaskoczyła nawet jego najbliższych współpracowników. „Brakuje mi jego uśmiechu. Brakuje mi jego dowcipów. Brakuje mi jego bardzo prostych wskazówek, które zostają na całe życie” – powiedział podczas nabożeństwa żałobnego miesiąc po śmierci Franciszka kardynał Konrad Krajewski, jego jałmużnik i wieloletni współpracownik. Zdanie to wiele mówi o Franciszku jako osobie.
Humor i Kościół – czy to do siebie pasuje?
A jednak śmiech, humor i radość niekoniecznie są pierwszymi rzeczami, o których myślimy, gdy myślimy o religii – nie mówiąc już o Kościele katolickim. Jednak dla niemieckiego biskupa Stefana Ostera humor jest częścią chrześcijańskiego życia. Biskup Pasawy powrócił m. in. do dawnej tradycji „wielkanocnego żartu” podczas kazania w Poniedziałek Wielkanocny. Na zwyczaj śmiechu w liturgii istnieją dowody już w IX wieku. Rozprzestrzenił się on w całej Europie i jest udokumentowany w źródłach z XVI-XVIII wieku w krajach niemieckojęzycznych, Włoszech i Hiszpanii. Zwyczaj „risus Paschalis”, czyli „śmiechu wielkanocnego” polegał na tym, żeby w Niedzielę Wielkanocną wyrazić w kościele gromkim śmiechem radość ze zmartwychwstania Jezusa. Z ambony opowiadano nie tylko różne zabawne historyjki, ale także dowcipy, które dziś można by śmiało uznać za nieprzyzwoite. Niemniej jednak, Kościół jest zbyt często kojarzony z zapachem kadzidła, ale nie z kalamburami czy żartami. Ale dlaczego tak się dzieje?
Amerykański jezuita ks. James Martin zajął się tym pytaniem – publikując książkę na temat humoru i śmiechu w życiu wiary chrześcijanina pt. „Radość życia. Śmiech i humor cieszą Boga”. Wyjaśnia w niej nieporozumienie. Wielu chrześcijan miałoby trudności z wyobrażeniem sobie Jezusa z uśmiechem. A jednak, według ks. Martina, był on w pełni człowiekiem – a zatem także nosicielem bardzo ludzkiego poczucia humoru.
Jedynym problemem jest to, że żyjemy w innych czasach, w innej kulturze – i wiele świadectw z pierwszego wieku po Chrystusie w Palestynie już do nas nie trafia. Ale przypowieści Jezusa są całkiem zabawne dla jego współczesnych: Człowiek, który buduje swój dom na piasku? Ojciec, który daje synowi skorpiona zamiast ryby? Belka we własnym oku? Według ówczesnych standardów była to prawdopodobnie najlepsza rozrywka – biblijny slapstick z głębią.
„Nie śmiałam się”
Pierwszy cud Jezusa miał również symboliczną, ale także bardzo ludzką stronę: na weselu zabrakło wina – a Jezus uzupełnił zapas. Bez wody niegazowanej, bez modlitwy, ale z winem. Znak radości. Zaproszenie do świętowania. I z pewnością nie przypadek.
Humor przenika również Stary Testament. Na przykład w historii Sary i Abrahama dowiadujemy się, że Bóg obiecuje im dziecko na starość. Sara śmieje się, za co nie można jej winić. Kiedy Bóg pyta ją o to, zaprzecza: „Wcale się nie śmiałam”. Na co Bóg odpowiada: „Nie. Śmiałaś się!”. Dziecku, które później urodziła, nadano imię „Izaak” – „Icchak”, co po hebrajsku oznacza „śmiech” lub „Bóg uśmiechnął się”.
Jak podsumowuje ks. Martin, wielkie religie monoteistyczne nawiązują do śmiechu. Być może to nie przypadek, że pontyfikaty Franciszka i Leona XIV również zaczynają się od poczucia humoru. Jan XXIII i Jan Paweł II również należeli do tej humorystycznej ligi. Wielu może powiedzieć, że Kościół nie ma się dziś z czego śmiać. Ale być może właśnie o to chodzi: ci, którzy się śmieją, nie stracili jeszcze nadziei – i wciąż wierzą, że wszystko może się dobrze skończyć.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.