Drukuj Powrót do artykułu

Burzliwa dyskusja o edukacji seksualnej

09 czerwca 2013 | 09:02 | lk / br Ⓒ Ⓟ

Burzliwą dyskusją przedstawicielek Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton” z rodzicami i psychologami zakończyła się konferencja „Ludzka seksualność: piękno czy zagrożenie?”, która odbyła się 8 czerwca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Konferencję – adresowaną do rodziców, nauczycieli i wychowawców oraz katechetów i ludzi młodych – i poruszone na niej zagadnienia zorganizowano w sprzeciwie wobec prób wdrażania do systemu oświaty elementów ideologii gender. „W związku z licznymi skargami zgłaszanymi przez rodziców dotyczącymi treści przekazywanych w czasie zajęć w szkole przez grupy edukatorów seksualnych PONTON (młodzieżowe grupy gender), zaistniała pilna potrzeba zorganizowania sympozjum, które będzie poświęcone tej problematyce” – brzmiał fragment zaproszenia opublikowanego na stronach diecezji warszawsko-praskiej.

„Gender – kiedyś skrycie, a dzisiaj już całkiem otwarcie – walczy z ideą małżeństwa, rodziny złożonej z matki i ojca oraz ich dzieci, z pojęciem płci biologicznej (uznając ją jedynie za twór kulturowy). Ideologii tej udało się osiągnąć bardzo wiele, dzięki pozyskaniu licznych działaczy wśród znaczących osób: polityków, psychologów, prawników, artystów” – napisano w zaproszeniu na sympozjum.

Dalej tłumaczono, że: „Cel, jaki gender chce osiągnąć – demontaż rodziny – wiedzie poprzez uwiedzenie seksualne dzieci i młodzieży: wdrażanie programów deprawujących, uzależniających. Już na kilkunastu uczelniach w Polsce kształcą się aktywiści ruchu gender, którzy niedługo rozpoczną zmasowana akcję”.

Szczególnie dużo miejsca poświęcono podczas konferencji działaniom Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton”, która zajmuje się promowaniem wprowadzania elementów edukacji seksualnej do programów nauczania szkół. Jej współpracownicy zapraszani są na lekcje, gdzie opowiadają młodzieży gimnazjalnej i licealnej m.in. o metodach antykoncepcji i masturbacji. Poruszane przez siebie tematy uzupełniają cytatami z książek o tytułach „Wielka Księga Cipek”, „Wielka Księga Siusiaków”, czy „Wielka Księga Aborcji”.

Podczas konferencji prelegenci argumentowali, że działalność „Pontonu” i innych podobnych grup jest możliwa, gdyż większość rodziców nie wie, jakie informacje przekazywane są na lekcjach ich pociechom. Rodzice zdają się na autorytet szkoły, która zaprasza, a nierzadko nawet wynagradza rzekomo pracujących jako wolontariusze „edukatorów seksualnych”. Często szkoły wysyłają edukatorom podziękowania, nie mając świadomości, czego w rzeczywistości dotyczyła ich działalność w ramach przeprowadzonych zajęć. Podziękowania są natomiast wykorzystywane przez „Ponton” jako rekomendacje do dalszej działalności.

Do form aktywności „Pontonu” nawiązała we wprowadzeniu do dyskusji prof. Maria Ryś z UKSW, psycholog i pedagog, autorka wielu publikacji na temat wychowania do życia w rodzinie.

Prof. Ryś powiedziała, że bardzo dokładnie prześledziła treść strony internetowej „Pontonu” i zamieszczonych tam dokumentów promujących edukację seksualną wśród dzieci i młodzieży. Zwróciła się przy tym do obecnych na sali przedstawicielek Grupy Edukatorów Seksualnych. – Czego nie wiedzą wolontariusze, którzy realizują ten program? Nie wiedzą, że bardzo rani on ludzi wierzących – powiedziała.

Prof. Ryś przypomniała, że Konstytucja RP gwarantuje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własną hierarchią wartości, podczas gdy propozycje „Pontonu” np. w przypadku przepisywania przez lekarza środków antykoncepcyjnych niepełnoletnim, godzą w relacje dzieci z ich rodzicami. – Panie powołujecie się na stronie na dokumenty międzynarodowe. Otóż, żadne międzynarodowe, w tym unijne, prawo nie stoi wyżej od konstytucji danego państwa – mówiła psycholog.

Dalej stwierdziła, że wartości – a tej sfery dotyka kwestia tzw. edukacji seksualnej w szkołach – nie mogą podlegać negocjacjom. – To nas różni najbardziej: sfera wartości, którymi kierują się nie tylko katolicy, czy chrześcijanie, ale ludzie, którzy bardzo cenią godność osobową każdego człowieka – tłumaczyła prof. Ryś.

Przytoczyła następnie informacje pochodzące ze szkół, do których zapraszano „edukatorki seksualne” przedstawiane jako nauczycielki z długoletnim stażem w nauczaniu wychowania do życia w rodzinie lub doświadczeni pedagodzy. – Okazało się, że często są to osoby 18-letnie, wolontariusze po przeszkoleniu ginekologicznym. Wymagamy od każdego nauczyciela wielkiej odpowiedzialności, kursów, kwalifikacji, a z młodzieżą zostaje ktoś, kto przeszedł jedynie przeszkolenie ginekologiczne. Problem polega na tym, że rodzice o tym nie wiedzą – mówiła prof. Ryś.

„Rodzic ma prawo i obowiązek zapoznania się materiałami, które państwo będziecie prezentowali. Dowiaduje się jednak dopiero od dzieci po zajęciach, na których te usłyszały np., że masturbacja jest źródłem dobrostanu fizycznego, psychicznego i duchowego, że nie jest niczym złym” – przytaczała dalej psycholog z UKSW. – Lekcje te stają się dla wielu osób źródłem bardzo poważnego zranienia w sferze seksualnej, z tego też nie zdajecie sobie panie sprawy – dodawała prof. Ryś.

– „Ponton” nigdy nie ingeruje w to, co rodzice mówią swoim dzieciom. Absolutnie nie podważamy władzy rodzicielskiej. Jesteśmy organizacją, która poniekąd wykonuje pracę, jaką powinna wykonywać polska szkoła, czyli dostarczać dzieciom obiektywnej, naukowej wiedzy na temat seksualności. Niekoniecznie mamy tu zamiar kogokolwiek wychowywać, tylko chcemy dostarczać informacji – powiedziała Paulina Wawrzyńczyk z „Pontonu”.

Przedstawicielka „Pontonu” stwierdziła, że domniemana zgoda rodziców na to, by dzieci mogły zażywać środki antykoncepcyjne to nie wymysł jej organizacji, ale „sprawa lekarzy, którym zależy na dobru tych młodych ludzi”.

Jak dodała, „młodzi ludzie w Polsce uprawiają seks, czym nam się to podoba czy nie, i to często w bardzo młodym wieku”. – Wiedzą, że czasami nie uzyskają zgody rodziców, ponieważ rodziców bardzo często nie interesuje to, co robią ich dzieci – powiedziała Wawrzyńczyk.

„To nieprawda” – padły wówczas głosy z sali. Obecni w Auli Schumana rodzice głośno wyrażali oburzenie słowami „edukatorki seksualnej”. Jedna z uczestniczek dyskusji – pracująca jako położna w szpitalu – stwierdziła, że nie zna przypadku, by dziewczyna udająca się do ginekologa po przepisanie środków antykoncepcyjnych mogła się w ten sposób czegoś nauczyć o swojej seksualności. Jej wypowiedź nagrodziły duże brawa.

Następnie Wawrzyńczyk uznała, że tytuł „Wielka Księga Cipek” nie jest wulgarny. – To słowo może być kontrowersyjne, bo w Polsce żeńskie narządy płciowe nazywa się jakkolwiek, ale takie słowo też jest po polsku. To jest po prostu książka o kobiecym ciele – usprawiedliwiała się edukatorka.

Prof. Ryś powiedziała w odpowiedzi, że pokazała tę książkę swoim studentom oraz osobom, które mają małe dzieci. – Wszyscy byli przerażeni, dla dzieci to był szok, zawstydzenie, a dla rodziców wyraz świadomej demoralizacji dzieci – stwierdziła.

W pewnym momencie przedstawicielki „Pontonu” postanowiły, że nie chcą dalej uczestniczyć w dyskusji, gdyż – jak uznały – nie odpowiada im dysproporcja w wymianie zdań, przypominająca sąd.

Z kolei prowadzący dyskusję dr inż. Antoni Zięba argumentował, że stara się sprawiedliwie prowadzić dyskusję, a sam podczas niedawnej konferencji w PAN nt. edukacji seksualnej miał do dyspozycji jedynie trzy minuty i starał się ten czas wykorzystać jak najlepiej, nie uznając tego za „nienaukowe” podejście.

Organizatorami konferencji były: Archikonfraternia Literacka, Podyplomowe Studium Relacji Interpersonalnych i Profilaktyki Uzależnień UKSW i Towarzystwo Uniwersyteckie „Fides et Ratio”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.