Drukuj Powrót do artykułu

Czy należę do tajnej, mafijnej, terrorystycznej organizacji?

01 grudnia 2011 | 10:04 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ

Zadałem sobie to pytanie czytając ostatni numer „Newsweeka” (28.XI.2001r., nr 48). Tak w artykule „Na tropie Opus Dei” określone zostało Opus Dei, Prałatura Personalna Kościoła Katolickiego, do której należę już ponad czterdzieści lat. Autorzy tego tekstu przypominają mi stomatologów ze znanego dowcipu: „dentysta mówi do pacjenta: – Proszę o wybaczenie, ale przez pomyłkę usunąłem panu zdrowy ząb, teraz muszę się zabrać za chory. – Całe szczęście, że nie jest pan okulistą”. Wydaje się, że dziennikarz pracujący w gazecie czy w telewizji musi napisać reportaż, nagrać program zawsze „na wczoraj” i nie ma czasu, by zastanowić się co chce powiedzieć, przekazać. Musi pisać byle jak, musi nagrać coś chwytliwego, niezależne od pojęcia prawdy, sprawiedliwości, ba, najmniejszego poczucia uczciwości. I tak wyrywa pacjentowi zdrowy ząb.

Mówi się, że najgorszy niewidomy to człowiek, który nie chce widzieć. Mówi się także, że bez „odrobiny sympatii nie da się zrozumieć bardzo wielu rzeczy”. Podobnie bez odrobiny bodaj wiary nie da się zrozumieć zjawiska religijnego. Nieustanne powtarzania, że średniowiecze to wyłącznie tortury i inkwizycja, sprawiło, że nowe muzeum w małym i pięknym mieście nad Wisłą tylko tak przedstawia XIII wiek. Wspaniałe katedry czy dzieła św. Tomasza z Akwinu nie mają znaczenia. Mnich na okładce tego tygodnika wygląda na groźnego mordercę, mroczą zjawę. Czy nie jest niesprawiedliwe traktowanie zakonników? Czy franciszkanie, karmelici lub benedyktyni nie mają prawa do tego, by media szanowały ich habit?

Stanowczo stwierdzam, Opus Dei to żadna mafijna, terrorystyczna, elitarna czy zamożna organizacja. Ludzie z polityki, z którymi miałem okazję rozmawiać wiedzą, że w ośrodkach Dzieła udziela się tylko formacji religijnej, doktrynalnej, ascetycznej. W wielu rozmowach z tymi osobami poruszałem zawsze i wyłącznie tematy religijne. Mówiliśmy o modlitwie i umartwieniu, o solidnej pracy wykonywanej w sposób uczciwy i kompetentny, o pielęgnowaniu miłości do współmałżonki i wychowaniu dzieci, o płaceniu podatków, o nauce społecznej Kościoła Katolickiego, o tym, że trzeba służyć Kościołowi i nie używać Kościoła (parafii, katolickich środków przekazu, ołtarza, itd.) dla własnych celów partyjnych, ponieważ Kościół jest katolicki, więc dla wszystkich. Dziesięć lat pracowałem w Tajamar, dziele korporacyjnym Opus Dei w socjalistycznej dzielnicy Vallecas w Madrycie, szkole dla prawie dwu tysięcy uczniów. Wiem z własnego doświadczenia, co oznacza pomoc społeczna dla klas niezamożnych.

Do ośrodków Dzieła nie przychodzi się, by załatwić sprawę, by uczyć się, jak zdobywać pieniądze, czy poznać fajnych kolegów. To nie grupa ludzi wspomagająca się nawzajem, to żaden klub wzajemnej adoracji. Pamiętam, że w rekolekcjach w Dworku (dom rekolekcyjny Dzieła pod Mińskiem Mazowieckim) uczestniczył znany polityk, który cały czas gadał i szukał kontaktów. Dyrektor delikatnie, ale stanowczo zwrócił mu uwagę, że tutaj przyjeżdża się by się modlić i słuchać głosu własnego sumienia i zachować całkowite milczenie. Jeśli ktoś nie chce tego przestrzegać, lepiej niech wyjedzie wcześniej. Inny znany poseł uczestniczył kilka razy na dniu skupienia w ośrodku przy ulicy Górnośląskiej, ale przestał przychodzić komentując: „tam tylko się modlą”. Miał rację.

Wszyscy znamy teorie spiskowe. Osobiście nie wierzę, że np. tragedia Smoleńska była przez kogokolwiek zaplanowana i zrealizowana. Jeżeli nie mam dokładnych danych, wolę wierzyć w dobre intencje ludzi. A autorów artykułu w „Newsweeku” czy polityków rozgłaszających plotki, pytam: czy wolicie teorie spisku czy rzeczywistość taką, jaka ona jest?

Skąd się biorą takie artykuły? Ludzie szukają sensacji, rzeczy nadzwyczajnych. Prawdziwe Opus Dei rozczarowuje pod tym względem, ponieważ tam są ludzie zwyczajni, wiele kobiet i matek dbających o własny dom i rodziny. To prawdziwa twarz Dzieła. A ośrodki Dzieła są otwarte dla wszystkich.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.