Drukuj Powrót do artykułu

Czy poparcie nauki Papieża przez Sejm jest niekonstytucyjne?

25 kwietnia 2014 | 09:52 | Michał Drozdek / br Ⓒ Ⓟ

Prof. Jan Hartman nie ma racji twierdząc, że uchwała Sejmu z okazji kanonizacji Jana Pawła II jest sprzeczna z Konstytucją. Przeciwstawianie się uchwale polecającej nauczanie Jana Pawła II Polakom, z powodu, że wywiedzione jest ono z wiary w Boga, jest nie tylko zaprzeczeniem bezstronności, ale postawą mającą cechy dyskryminacji na tle światopoglądowym.

Prof. Jan Hartman powiedział publicznie, że uchwała Sejmu z okazji kanonizacji Jana Pawła II w zaproponowanej formie byłaby sprzeczna z Konstytucją. Projekt uchwały bowiem zachęca do poznawania nauki Jana Pawła II, czyli zachęca do katolicyzmu, co miałoby być sprzeczne z 25 artykułem Konstytucji mówiącym o bezstronności światopoglądowej państwa.

Od profesora filozofii oczekuje się przede wszystkim precyzji w używaniu logiki. Jeżeli temperament polemiczny powoduje, że inteligencja posługująca się logiką staje na usługach założonych celów ideowych, a nie na odwrót, kiedy by cele te wynikały z wnikliwej analizy i były logice podporządkowane, to duma z bycia profesorem filozofii zaczyna być trochę na wyrost, staje się nieco nie zasłużona. Takie praktyki bowiem zaprzeczają etosowi filozofa, jako miłośnika mądrości.

Jeżeli bezstronność światopoglądowa państwa ma polegać na tym, że najwyższy organ reprezentujący to państwo nie może polecić czyjejś nauki adresowanej do mieszkańców tego państwa, tylko dlatego, że ten ktoś jest bardzo ściśle określony światopoglądowo, to przecież to właśnie zaprzecza temu co należy rozumieć przez słowo „bezstronność”. Bezstronność to jest niezauważanie przez organy państwa aspektu światopoglądowego, a nie dyskryminowanie tych, którzy są światopoglądowo jasno określeni. W przesłaniu Jana Pawła II do Polaków jest tak dużo światłych, zgodnych z wartościami naszej Konstytucji treści, że blokowanie uchwały polecającej to nauczenia Polakom, tylko z tego powodu, że wywiedzione jest ono z wiary w Boga, jest nie tylko zaprzeczeniem bezstronności, ale dyskryminacją na tle światopoglądowym.

Bezstronność światopoglądowa państwa polega na tym, że dopuszcza ono całe bogactwo inspiracji dobrych postaw, niezależnie od tego, czy wywodzą się one z wiary w Boga czy z innych źródeł, a nie na przebieraniu w inspiracjach i dopuszczaniu tylko tych, które z pozoru nie mają źródeł światopoglądowych. Preambuła Konstytucji to nie jest nic nieznaczący, a wzniosły ornament. Ona jest po to, żeby dostarczać wytycznych do interpretacji poszczególnych artykułów, dlatego jej treść wzbudzała tyle kontrowersji kiedy była tworzona i uchwalana. A preambuła pełna jest wartości, o których mówił Jan Paweł II do Polaków.
Zresztą w samym artykule 25 mówiącym o bezstronności czytamy, że władze zapewniają swobodę wyrażania „przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych” w życiu publicznym. Oczywista jest więc intencja ustawodawcy, nie ograniczania debaty i źródeł myślenia o sprawach publicznych, lecz dopuszczania wszystkich, bez względu na światopogląd, który dla państwa nie ma znaczenia. Jeżelibyśmy zabronili polecenia przez Sejm nauki Jana Pawła II powołując się na ten artykuł, to znaczy, że państwo musiałoby dostrzec światopoglądowe źródła myśli papieskiej i uznać, że są one przeszkodą, a przecież na mocy zapisu o bezstronności właśnie tego mu czynić nie wolno.

Interpretowanie konstytucyjnego zapisu o bezstronności światopoglądowej państwa jako zapory dla obecności inspiracji religijnej, lub jakiejkolwiek innej, w debacie o tym państwie, byłoby poważnym zubożeniem aksjologicznych podstaw państwa, a nie ich wzbogaceniem. Gdyby jakiś brodaty i mądry rabin głosił naukę dobrą i ważną dla narodu, do tego zgodną z wartościami i celami Konstytucji, to chociem zawzięty katolik, pierwszy bym głosował za tym, żeby tę naukę wsparł swym autorytetem jakiś – odpowiedni do wagi tej nauki – organ państwa. Mało tego, gdybym uznał, że nauka jakiegoś wybitnego ateisty, Kotarbińskiego czy Hartmana, choć wynika z pobudek bezbożnych, ale jest w ogólnej opinii dobra dla państwa, byłbym za tym, żeby organy państwa ją wspierały, właśnie dlatego, że mają być światopoglądowe bezstronne.

Czy gdyby Jan Paweł II mówił do Polaków dokładnie to samo, co mówił, a nie byłby przypadkowo papieżem, tylko np. tak jak Paderewski, pianistą, to czy to znaczy, że jego przesłanie można by poprzeć uchwałą Sejmu? Jeżeli tak, to oznacza, że papież jest dyskryminowany w stosunku do np. pianisty. Za co? Za funkcję pełnioną w organizacji wyznaniowej. I gdzie tu bezstronność?

Oczywiście, gdyby jakiś czy to papież, czy pianista nawoływał do dominacji jakiejś religii, do nierównouprawnienia, to bezstronność światopoglądowa państwa kazałaby jego organom wstrzymać się od poparcia takiego wniosku. Po pierwsze jednak, Jan Paweł II był przykładem jak z wielką kulturą można szanować nie tylko ludzi inaczej myślących, ale także ich różne od własnych wybory światopoglądowe, trudno więc u niego znaleźć choćby ślad chęci prawnego czy faktycznego narzucania komuś katolicyzmu. Po drugie zaś, oczywistym jest, że w propozycji uchwały sejmowej chodzi o te treści w nauczaniu Jana Pawła II, które mają znaczenie dla kondycji moralnej narodu, dla jego rozwoju i bezpieczeństwa, a więc o to przesłanie, które, tak jak społeczne encykliki Jan Pawła II, adresowane jest do wszystkich ludzi dobrej woli, a nie o nauczanie czysto religijne adresowane do katolików. Ja jestem zdania, że nauczanie religii sensu stricto powinna też być wspierana przez państwo i nie stoi to w sprzeczności z Konstytucją. To obywatele bowiem są gospodarzami, właścicielami państwa, ono ma charakter pomocniczy, służebny dla ich potrzeb i aspiracji. Z tej zasady też wynika bezstronność światopoglądowa państwa, bowiem prawa do wsparcia przez państwo swojej religii ma każdy obywatel. Zapis o bezstronności opisuje prawa obywateli, nie może być więc interpretowany antyreligijnie.

W przypadku omawianej uchwały nie chodzi jednak o polemiki religijne, nie z takim przesłaniem przyjeżdżał Papież do Polaków. Trzeba sobie to jasno powiedzieć: bezzasadne, a nawet barbarzyńskie jest kwestionowanie uprawnienia organów państwa do wspierania zgodnych z aksjologią wyrażoną w Konstytucji nauk społeczno-moralnych, bez względu na ich źródło światopoglądowe. Czym innym są specyficzne dla danej religii prawdy wiary, a czym innym uniwersalne zasady moralne, choć często prawdy wiary je najlepiej uzasadniają. Prosty człowiek może się pogubić w rozróżnieniu, ale na Boga, nie profesor filozofii.

Twierdzenie, że zachęta do studiowania przesłania Jana Pawła II do Polaków jest propagowaniem katolicyzmu jest nadużyciem intelektualnym. Kopernik był kanonikiem. Czy zatem Ziemia ma stanąć, żeby nie propagować myśli funkcjonariusza Kościoła? Einsteinowi podobno najbliżej było do panteizmu. Czy to znaczy, że teoria względności jest światopoglądowo umoczona w panteizm? Istnieje co prawda dużo bardziej bezpośrednia relacja między prawdami wiary, a nauczaniem moralnym, niż między założeniami światopoglądowymi, a teoriami kosmologicznymi, tym niemniej to jest inna materia. I choć artykuł 30 Konstytucji, mówiący o przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka, najpełniej da się uzasadnić na gruncie nauki o Bożym podobieństwie człowieka i jego odkupieniu przez Syna Bożego, to jednak – nikt tego nie kwestionuje – jest to artykuł obowiązujący wszystkich obywateli, nie tylko wierzących. Na tym założeniu – o niezbywalnej godności człowieka – zbudowane są zarówno personalizm Wojtyły, jak i opisane w Konstytucji instytucje państwa polskiego.

Główną bronią polskich ateistów jest próba pomieszania tych porządków i udawania, że nauczanie moralne Kościoła jest ważne tylko dla wierzących, bo zalicza się do dogmatów wiary. A takiego właśnie pomieszania nie godzi się stosować profesorowi filozofii i etyki, ze względu na szacunek dla własnego warsztatu naukowego. Można się sprzeczać, czy z religii katolickiej wyprowadzone są prawdziwe i prawidłowe wnioski moralne (np. czy zawsze słuszny jest postulat nie zabijaj i wszystko co z niego wynika, czy zawsze słuszny jest postulat nie kradnij i wszystko co z niego wynika). To jest uprawnione pole do polemiki dla etyków i filozofów. Natomiast nie może ktoś, kto studiował na KUL-u filozofię i etykę uczciwie twierdzić, że moralne zasady życia wspólnotowego są prawdami wiary obowiązującymi tylko chrześcijan, bądź innych wyznawców dekalogu. Katolicy też są obywatelami i nie może państwo ich wyłączać z żadnego miejsca dyskusji, dlatego że kierują się swoją nauką, która ma swoje źródła w objawionych prawdach natury religijnej, ale która dotyczy wszystkiego co ludzkie, także dziejów narodu i kształtu instytucji państwowych. Państwo ma rolę służebną w stosunku do obywatela, każdego, wierzącego i niewierzącego, także w dziedzinie jego potrzeb religijnych. Bezstronność nie może oznaczać wrogości do religii ani skutkować dyskryminacją. Bezstronność oznacza miejsce dla wszystkich, a nie dla nikogo. Wszystkie te sprawy powinien rozróżniać filozof inaczej rzuca to cień na profesję filozoficzną.

Poza jednak rozważaniami natury logicznej pokazującymi wypaczenie sensu i dokonane ze złą wolą nadużycie zapisu Konstytucji o bezstronności światopoglądowej państwa, warto jeszcze powiedzieć pewną rzecz oczywistą. Bywają w dziejach narodów przywódcy duchowi, którzy stają się także przywódcami narodowymi, niezależnie od zróżnicowania światopoglądowego obywateli na ten naród się składających. Gdyby ktoś w Tybecie kwestionował pozycję narodową (a nie religijną) Dalajlamy, tylko dlatego, że nie wszyscy Tybetańczycy muszą być buddystami, byłby uznany za głupka lub zdrajcę. W Polsce oczywiście nie jest to tak jednoznaczne, ale coś jest na rzeczy.

Michał Drozdek

***

Autor był przedstawicielem Obywatelskiego Projektu Konstytucji NSZZ „Solidarność”
w Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.