Drukuj Powrót do artykułu

Czym jest dobra szkoła? – konferencja na 10-lecie Stowarzyszenia Sternik

09 lutego 2014 | 14:24 | jw Ⓒ Ⓟ

Czym jest dobra szkoła? Jak przygotować młodego człowieka do życia, gdy dostęp do informacji jest nieograniczony, a rynek pracy szybko się zmienia? – zastanawiali się uczestnicy międzynarodowej konferencji „Innowacje w edukacji” 8 lutego w Józefowie. Dobra szkoła stawia sobie za cel to, żeby jej absolwent miał silną wolę, zachowywał wartości, umiał myśleć i „odkrywał własne powody, dla których warto się wysilać” – mówili uczestnicy spotkania. Konferencję zorganizowało świętujące swoje 10-lecie Stowarzyszenie Sternik, które prowadzi w Polsce sieć placówek edukacyjnych.

– Kiedyś chodziło się do szkoły po to, żeby nauczyć się czytać, pisać, szybko liczyć i jak najwięcej zapamiętać. Dzisiaj świat zmienia się tak szybko, że mówi się, że jeśli pracownik nie wymieni swojej wiedzy co pięć lat, straci pracę – powiedziała Ana Moreno Salvo, przedstawicielka międzynarodowego stowarzyszenia Institutio Familiar d’Educació, skupiającego takie stowarzyszenia jak Sternik. Szkoła powinna więc uczyć, jak umiejętnie myśleć. – Tylko ten, kto umie myśleć, umie zdobywać wiedzę i dobrze jej używać. Uczyć trzeba się przez całe życie, ale żeby to robić dobrze, trzeba zacząć już w dzieciństwie – mówiła Moreno Salvo. Ponieważ „człowiek jest jedynym zwierzęciem, które się potyka dwa razy”, od małego należy go wdrażać do tego, jak „robić pewne rzeczy inaczej”, czyli przełamywać naturalną skłonność do rutyny i sztywnego myślenia.

Zdaniem Marii Carion, dyrektorki szkoły dla dziewcząt Senara w Madrycie, kluczem do dobrej edukacji jest „wychowywanie w kompetencjach”, czyli w taki sposób, żeby uczniowie umieli samodzielnie zdobywać umiejętności. Szkoła powinna nie tylko uczyć matematyki, przyrody czy historii, ale także uczyć krytycznego myślenia i rozwiązywania problemów, rozbudzać ciekawość świata i dociekliwość, rozwijać kompetencje językowe. Bardzo ważne jest kształcenie umiejętności pracy w grupie. – Edukacja to dużo więcej niż przekazywanie wiedzy. To kształtowanie całego człowieka, jego umiejętności funkcjonowania w świecie, poznawania możliwości, które są w zasięgu ręki i wybierania tych dobrych, które pomogą mu się rozwijać się i zmieniać świat na lepsze – mówiła. – W społeczeństwie wiedzy nie dajmy się oślepić nowymi technologiami, ale korzystajmy z całego bogactwa kultury – podkreślała.

W Stanach Zjednoczonych każdy, kto pracuje zawodowo, średnio trzy razy w ciągu życia zmienia zawód – powiedział Alvaro de Vincente, dyrektor szkoły dla chłopców The Heights w Waszyngtonie. Jego zdaniem najlepsze przygotowanie do odnalezienia się na zmieniającym się rynku pracy to wykształcenie klasyczne i praca nad charakterem. W The Heights uczniowie uczą się nie tylko przedmiotów matematyczno-przyrodniczych i współczesnych języków, ale również łaciny i greki. – Gdybym miał wybierać między jakimś popularnym językiem współczesnym a łaciną, wybrałbym łacinę. Bo ktoś, kto opanuje język łaciński, łatwo przyswoi sobie również inne – mówił. Niezmiernie ważne przedmioty to literatura i historia („Kto nie wie, co było przed jego urodzeniem, na zawsze już zostanie dzieckiem” – przywołał sentencję Cycerona), sport i uwrażliwianie na piękno. Zdaniem Alvaro de Vincente wybór między tym, co dobre i piękne, a tym, co praktyczne, jest fałszywy. Wielki błąd popełniają rodzice, którzy zakładają, że ich syn będzie na przykład informatykiem i powinien się uczyć rzeczy, które przydadzą mu się w przyszłym zawodzie. Nie tylko dlatego, że za kilka lat takiego zawodu może już nie być. Wąskie techniczne wykształcenie odbiera dziecku część człowieczeństwa i – wbrew pozorom – utrudnia mu zostanie dobrym pracownikiem. Bowiem praca to znacznie więcej niż techniczne umiejętności. Zacytował opinię jednego z amerykańskich biznesmenów: „Jedyne, czego nie mogę nauczyć moich pracowników, to myślenie, pisanie i mówienie. Wszystko inne mogą opanować na szkoleniach”.

– Ojciec jednego z uczniów powiedział mi, że chciałby, aby jego syn był zdrową rybą – opowiadał Hiszpan José Maria Barnis. – Ten ojciec zaobserwował kiedyś, jak się zachowują ryby w rzece: te, które płyną z prądem, są albo nieżywe albo chore. Zdrowe poznaje się po tym, że płyną pod prąd – mówił Barnis. Żeby dobrze przygotować młodego człowieka do życia, trzeba się starać, żeby miał on silną wolę, zachowywał wartości, był elastyczny i kreatywny, umiał myśleć, miał szerokie horyzonty oraz żeby „odkrywał własne powody, dla których warto się wysilać”. Skąd pomysł na tworzenie oddzielnych szkół dla dziewcząt i chłopców? – Tak jest po prostu łatwiej – mówił Barnis. W Polsce to nowy model, ale takich szkół jest na świecie bardzo wiele, m.in. w Afryce, Ameryce i wielu krajach azjatyckich. Najwięcej jest ich w krajach anglosaskich, gdzie edukacja zróżnicowana ze względu na płeć ma bardzo długą tradycję. Szkoły dla dziewcząt i chłopców to nie tylko elitarne prywatne placówki. Na przykład w australijskim stanie Nowa Południowa Walia stanowią one połowę szkół publicznych. W USA osiem lat temu zniesiono zakaz prowadzenia publicznych szkół jednopłciowych i teraz powstaje ich tam wiele. – Wszędzie na świecie absolwenci takich szkół to „żywe ryby”, które zmieniają społeczeństwo na lepsze – mówił Barnis.

Swoimi doświadczeniami z pracy w szkołach zróżnicowanych ze względu na płeć podzielili się pracownicy polskich placówek prowadzonych przez Stowarzyszenie Sternik – Sylwia Watrakiewicz (szkoła dla dziewcząt Strumienie) i Paweł Zuchniewicz (szkoła dla chłopców Żagle). – Najcenniejsza wiedzą, jaką zdobywamy w szkole, to ta o naturze małego mężczyzny – powiedział Zuchniewicz. Chłopcy potrzebują dużo ruchu, więc uczniowie Żagli mają dwie długie przerwy, na których mogą wychodzić na dwór. Ponieważ „ławka nie jest środowiskiem naturalnym dla chłopca”, wiele zajęć odbywa się w ruchu (nawet takich jak nauka składania sylab w wyrazy), uczniowie mają wiele doświadczeń i wycieczek. – Bez sportu nie byłoby szkoły dla chłopców. Nie tylko dlatego, że oni muszą się wybiegać, ale też dlatego, że sport uczy przegrywać. Mężny mężczyzna to nie ten, który nie upada, ale ten, kto wstaje – mówił Zuchniewicz. Naturalna potrzebę rywalizacji wykorzystuje się w Żaglach na przykład wtedy, gdy podaje się chłopcom listę lektur dodatkowych „dla ambitnych” albo kiedy dzieli klasy na dwie grupy, noszące nazwy klubów sportowych i rywalizujące ze sobą w nauce. Wielu chłopców i mężczyzn nie lubi czytać, więc w szkole jest obowiązkowa godzina cichego czytania i akcja „Czytanie to męska rzecz”.

Sylwia Watrakiewicz przedstawiła program wychowawczy oparty na wartościach i pracy nad sobą. Jako przykład podała to, że kiedy uczennice liceum Strumienie w ramach bloku zajęć o nazwie „Kultura i tradycja” (język polski, wiedza o kulturze i język łaciński) wyjeżdżają do Rzymu i na dawne Kresy Wschodnie, samodzielnie przygotowują wycieczki, zbierają i opracowują informacje, ale też zarabiają na ten cel.

Prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, powiedział, że jednym z postulatów „Solidarności” w latach 80. XX w. było uspołecznienie edukacji w Polsce. Chodziło o poddanie tego systemu kontroli społecznej, przyznanie autonomii rodzicom i nauczycielom. Ubolewał, że ten postulat nie został do tej pory spełniony. Polski system edukacji jest – jego zdaniem – przeżarty etatyzmem, nepotyzmem i centralizmem, a władze dążą do upaństwowienia uczniów i nauczycieli. Skrytykował również „zachwyty” Ministerstwa Edukacji Narodowej nad wynikami testów PISA, czyli międzynarodowego badania umiejętności uczniów. Ministerstwo przekonuje, że młodzi Polacy wypadają w tych testach coraz lepiej, tymczasem – zdaniem prof. Śliwerskiego – gdy się przyjrzeć dokładnie wynikom, okazuje się, że są one poniżej średniej. Poza tym wątpliwe jest już samo diagnozowanie stanu edukacji za pomocą testów. Test nie sprawdza umiejętności literackich, wyobraźni, kompetencji komunikacyjnych, nie mówiąc już o wartościach moralnych. – Dobra edukacja to taka, która buduje sprawczość, kreatywność, podmiotowość, odpowiedzialność – mówił, podkreślając za ks. Józefem Tischnerem, że każde odejście od wartości będzie powodowało upadek edukacji. Wychowanie powinno się odbywać w duchu wartości, w duchu idealistycznym, bo tylko ideały są zawsze aktualne – przekonywał. Trzeba dostarczać młodemu człowiekowi wzorów, zachęcać go do szukania prawdy, uczyć odróżniać świat rzeczywisty od fikcji.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.