Dialog bogatych i biednych (Stefan Wilkanowicz)
07 października 2005 | 15:37 | Ⓒ Ⓟ
Nie ma sensu mówienie ogólnie o bogatych i biednych, bo to bardzo zróżnicowane środowiska. Do bogatych można zaliczyć średnio zamożnych, finansowo ustabilizowanych, bo w oczach bezdomnych i przynajmniej części bezrobotnych to bogacze. Ale dla średnio zamożnych wielcy przedsiębiorcy czy finansiści to całkiem inny świat, w praktyce nieosiągalny, coraz bardziej odseparowany od zwykłych ludzi.
Biedni też są bardzo rozmaici: należą do nich ci, którzy z trudem wiążą koniec z końcem, ale są jako-tako ustabilizowani, a także bezrobotni oraz bezdomni.
Skoro mowa o bezrobotnych to trzeba wyróżnić najpierw tych, którzy jeszcze korzystają z zasiłków, a dalej tych, którzy już je stracili (duża większość). Można by także wyróżnić przynajmniej trzy ich kategorie: zrezygnowanych, przystosowanych i zbuntowanych. Pierwsi systematycznie, różnorako się degenerują (część z nich po pewnym czasie już się nie nadaje do żadnej pracy), drudzy jakoś sobie radzą pracując w szarej strefie, umiejętnie korzystając z różnych form pomocy, pomagając sobie drobną przestępczością itp. Trzeci natomiast zasilają szeregi zorganizowanych grup przestępczych lub ekstremistycznych organizacji.
A co powiedzieć o bezdomnych? Mogą się wśród nich znaleźć ludzie bardzo wartościowi, którzy na przykład wskutek dramatów rodzinnych opuścili własne mieszkania, a potem stracili pracę, są też i tacy, którzy umieją już tylko żebrać, a uratować by ich może mogły tylko osoby w rodzaju siostry Chmielewskiej. Wejść w dialog z nimi mogą tylko te osoby, które w jakiś sposób staną się im bliskie, które ich szanują i niczego im nie narzucają. Wcale nie jest łatwo zyskać ich zaufanie i wzbudzić chęć do aktywności, do szukania jakiejś odmiany życia.
Nie mówiąc o realnym korzystaniu z praw ludzkich i obywatelskich.
*Tendencje do separacji*
Przed wielu laty, w trakcie podróży studyjnej w Brazylii, nasza grupa zetknęła się z przypadkiem modelowym: z parafią, która się dzieliła na część bogatą i biedną (położonych po dwóch stronach głównej drogi). Część bogata była otoczona murem, miała strażnicę i motocyklistów, którzy eskortowali jej mieszkańców. W niedzielę były odprawiane dwie msze, jedna dla bogatych, druga dla biednych. Kiedyś właściciel miejscowej fabryki (głównego miejsca zatrudnienia mieszkańców) poprosił proboszcza o odprawienie mszy na jej terenie. Proboszcz powiedział kazanie o sprawiedliwości społecznej, a właściciel się obraził i nawet go nie pożegnał.
Tendencja do terytorialnej separacji biednych i bogatych istnieje także w innych krajach Ameryki i Europy, a przy wzroście przestępczości (terroryzm, porwania) może się nawet nasilać. W Polsce jest jeszcze względnie słaba, ale także rośnie. Istnieje więc groźba postępującej dezintegracji społecznej.
W tych warunkach dialog między bogatymi i biednymi staje się coraz trudniejszy i coraz bardziej potrzebny.
*Pierwsze zadanie: nie dopuszczać do wykluczania*
Każdy bezrobotny jest narażony na praktyczne wyłączenie z życia społecznego, nieraz sam się z niego wyłącza bo wstydzi się swojej „nieprzydatności” i swojej biedy. Tracąc godność (w swoich oczach i także wielu innych) ma tendencję do jakby ukrywania się, a to w sytuacji, w której właśnie potrzebna jest maksymalna aktywność i obecność w środowisku. Zatem wszelkie organizacje i środowiska, do których należy, powinny czuwać nad wykorzystaniem jego czasu i możliwości, dowartościowywać go przez powierzanie mu różnych zadań. W ten sposób będzie także zyskiwał nowe umiejętności – co jest także ważne przy szukaniu pracy.
Szczególną rolę mogą tu odgrywać parafie, z natury rzeczy mające jednoczyć wszystkich parafian i organizować ich wzajemną pomoc i współdziałanie.
Trzeba się starać pomagać bezrobotnym na różne sposoby, dbając o ich godność.
Trzeba dążyć do tego aby bezrobotni nie tylko szukali zatrudnienia w jakichś przedsiębiorstwach, ale sami ją wynajdywali prace społecznie pożyteczne i proponowali je lokalnym władzom czy organizacjom społecznym. Te zaś powinny szukać źródeł ich finansowania, także poprzez dobrowolne opodatkowanie się mieszkańców.
*Miejsca dialogu*
Wspomniałem już o szczególnej roli parafii, zwłaszcza parafii nowoczesnej, w ramach której działają rozmaite organizacje i zespoły. W nich właśnie mogą się spotkać na równej stopie bogaci z biednymi – o ile bogatych da się do nich wciągnąć, bo zwykle są zbyt zajęci, wolą coś ofiarować i mieć spokój. Ale i dla nich taki dialog na równej stopie jest bardzo ważny, na przykład pomaga im lepiej rozumieć swoich pracowników i lepiej się z nimi porozumiewać – a to jest także ważne dla pomyślności przedsiębiorstwa.
Ważną rolę mogą tu ogrywać różnego rodzaju kluby pracy, w których spotykają się bezrobotni z pracodawcami oraz przedstawicielami różnych instytucji i władz. Tam spotykają się jako prelegenci i dyskutanci, tam bezrobotni mogą być u siebie i mieć inicjatywę. Tam można organizować szkolenia i pomagać sobie nawzajem w podnoszeniu kwalifikacji i szukaniu pracy.
Skuteczność organizowanych grupowych szkoleń bywa różna, niekiedy niewielka bo nie dostosowana do zmiennych potrzeb lokalnego rynku pracy. Nieraz lepsza jest indywidualna pomoc w dokształcaniu się, do czego potrzebni są wolontariusze mogący służyć swoją wiedzą i umiejętnościami. Jest tu miejsce i dla emerytów i studentów.
*Rozwiązania strukturalne*
Trzeba dążyć do tego aby nie marnował się potencjał pracy a ludzie nie byli skazywani na niszczącą bezczynność. Z tego punktu widzenia dzisiejsze zasiłki dla bezrobotnych są absurdem – byłoby dużo lepiej gdyby bezrobotni podejmowali jakąś pracę społecznie pożyteczną i otrzymywali za to wynagrodzenie. Oczywiście trzeba by szukać funduszy na te wynagrodzenia, ale lepsze są pieniądze za pracę niż za bezczynność. Oczywiście wymaga to nie tylko szeregu regulacji prawnych ale i zmiany mentalności – przyzwyczajenia się do tego, że wszelkie zasiłki są w zasadzie odpracowywane, choćby w symbolicznych wymiarach. W ogólnym rozrachunku powinno się to społeczeństwu opłacać.
Na początek można by przyjąć zasadę, że jeśli bezrobotny podejmuje pracę jako wolontariusz w jakiejś organizacji pożytku publicznego to powinien mieć prawo do przedłużenia czasu otrzymywania zasiłku. Byłoby to jednocześnie wsparcie tej organizacji i podnoszenie kwalifikacji bezrobotnego, rodzaj stażu, który się liczy przy poszukiwaniu zatrudnienia w gospodarce rynkowej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.


