Drukuj Powrót do artykułu

Dlaczego Benedykt XVI nie odwiedzi Uniwersytetu La Sapienza?

16 stycznia 2008 | 19:56 | tom//mam Ⓒ Ⓟ

Dlaczego Benedykt XVI nie odwiedzi rzymskiego Uniwersytetu La Sapienza? – to pytanie zadają sobie dzisiaj wszyscy Włosi. Odwołanie przez papieża jutrzejszej wizyty na największej uczelni stolicy Włoch jest tematem numer jeden we włoskich mediach.

Główny powód odwołania wizyty to protest grupy wykładowców i studentów przeciwko obecności Ojca Świętego na inauguracji roku akademickiego na uczelni założonej zresztą przez papieża – Bonifacego VIII. Należy przypomnieć także, że w 2003 r. Jan Paweł II otrzymał tytuł honoris causa przyznany mu przez wydział prawa tego uniwersytetu.

„W konsekwencji dobrze znanych wydarzeń tych dni związanych z wizytą Ojca Świętego na Uniwersytecie La Sapienza, do której miało dojść na zaproszenie jego magnificencji rektora w czwartek 17 stycznia, uznano za stosowne zrezygnować z tego wydarzenia. Ojciec Święty przekaże wszelako przewidziane wystąpienie” – głosi oficjalny watykański komunikat. A „dobrze znane wydarzenia” to trwający od kilku dni protest dokładnie 67 naukowców i kilkusetosobowej grupy radykalnych studentów największego nie tylko we Włoszech, ale i w Europie uniwersytetu (130 tys. studentów i ok. 4,5 tys. wykładowców).

Profesorowie wydziałów nauk ścisłych wystosowali do rektora uczelni oficjalny protest przeciwko wizycie, którą uważają za co najmniej nie stosowną. Ich zdaniem w przeszłości kardynał Joseph Ratzinger dawał wielokrotnie wyraz braku szacunku dla osiągnięć nauki, co potwierdził również w encyklice „Spe salvi”. Natomiast grupy skrajnie lewicowej młodzieży, kontestującej w ogóle obecność papieża na rzymskiej uczelni i zapowiadały szereg inicjatyw o wyraźnym charakterze antyklerykalnym, jak np. prowokacyjna parada gejowska czy projekt dosłownego zagłuszania papieskiego przemówienia przez ustawione pod budynkiem uniwersytetu megafony.

Jeszcze kilka godzin przed watykańskim komunikatem rektor uniwersytetu i wicedyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej o. Ciro Benedettini zapewniali, że nie ma mowy o odwołaniu wizyty. W między czasie grupa skrajnie lewicowej młodzieży rozpoczęła okupację rektoratu. Przerwano ją, gdy rektor wyraził zgodę na marsz protestacyjny w czasie obecności papieża na uczelni.
W obronie papieża pomawianego o obskurantyzm i reakcjonizm wystąpił premier rządu Romano Prodi a także dalecy i krytyczni wobec Kościoła lewicowi intelektualiści. Kard. Zenon Grocholewski wyraził zdumienie oskarżeniami papieża o obskurantyzm. „Ocena jakiegoś wystąpienia na podstawie streszczenia, a tym bardziej wyrwanego z kontekstu, jest zawsze ryzykowna. Jeśli chodzi o Galileusza, to właśnie kardynał Joseph Ratzinger, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, jako pierwszy wspierał papieża w inicjatywie, która doprowadziła do anulowania dawnego wyroku kościelnego – powiedział prefekt Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. Polski kardynał zauważył, że nigdy na żadnej uczelni na świecie nie spotkał się z podobną krytyką papieża. Watykański „minister oświaty” powiedział, że żadna uczelnia nie powiedziała nigdy „nie” papieżowi.

Profesor Bruno Dallapiccola, genetyk z Uniwersytetu „La Sapienza”, określił inicjatywę swoich kolegów mianem „haniebnego wyskoku”, który nie przynosi zaszczytu wielkiej uczelni. Przypomniał, że pozwalano tam zabierać głos wielu politykom, „a nawet aktorom, którzy w ten sposób zdobyli natychmiastową popularność”. „Czy nie wstyd im, że podpisali apel, aby nie dopuścić do głosu osobę, cieszącą się szacunkiem na całym świecie?” – pyta naukowiec, podkreślając, że na uniwersytecie powinno znaleźć się miejsce dla wszystkich.
Zdaniem włoskiego genetyka, sprzeciw wobec wizyty papieża podyktowany jest „strachem przed tym, co ma on do powiedzenia”. „Myślę, iż boją się, że papież mógłby przekazać ważne i mocne orędzie (…) Obawiam się, że sprzeciw podyktowany został strachem i jest symbolicznie wymierzony w Kościół” – powiedział prof. Dallapiccola.

Według niego mamy do czynienia z niebezpiecznym uprzedzeniem, ponieważ nikt jeszcze nie widział tekstu wystąpienia Benedykta XVI. „Są ludzie, którzy boją się Kościoła, ponieważ w naszych czasach słucha go coraz więcej ludzi, dlatego ten, kto ma inne poglądy, nie chce udzielić głosu Kościołowi” – powiedział wykładowca.

W głównym komentarzu „Corriere della Sera”, pióra politologa Ernesto Galli della Loggia, czytamy, że „Benedykt XVI wolał nie grać roli niemiłego gościa. Chciał zaoszczędzić państwu włoskiemu wstydu obowiązku obrony jego obecności na rzymskim uniwersytecie, ściągając tam specjalne oddziały, i zrezygnował z wizyty”. „Po raz pierwszy to, co zawsze mogli robić wszyscy papieże, to znaczy poruszanie się bez kłopotu po obszarze Włoch, odwiedzanie każdej instytucji, zabieranie głosu nawet w parlamencie, okazało się niemożliwe dla Benedykta XVI. I to w sercu jego diecezji, w sercu Rzymu” – dodaje komentator, zauważając ironicznie, że „wygrała laickość”. Zaraz jednak poważnie wyjaśnia, że to „karykatura laickości”. „Laickość bezwstydna i radykalizująca, zawsze gotowa do tonów antyklerykalnych, która w cyniczny sposób wykorzystała protest biednych profesorów fizyki, naginając go do potrzeb włoskiej walki politycznej, do sporów w łonie centrolewicy. To laickość, która szafuje swoją przychylnością i swoją krytyką w zależności od tego, co jej się politycznie opłaci. Która od dłuższego już czasu niestrudzenie atakuje Benedykta XVI, tylko dlatego, że uważa go za niechętnego sobie” – pisze Galli della Loggia. Swoje uwagi kończy on apelem do prawdziwej laickości, aby tę „karykaturę” uznała wreszcie za swego największego wroga i dała mu należytą odprawę.

„Corriere della Sera” zamieszcza m. in. wywiad z byłym prezydentem Włoch Carlo Azeglio Ciampim, który nie kryje obaw o przyszłość stosunków państwo-Kościół. „Wydarzenie to należy widzieć w kontekście rosnących prób siłowych, w których oba brzegi Tybru zmierzyły się w ostatnich latach. W niektórych okolicznościach podnosząc nadmiernie głos, podsycając tarcia i utrudniając dialog. Jeżeli nie przerwie się tego, istnieje niebezpieczeństwo, że zegar włoskiej historii cofnie się o sto lat. Nie będzie zwycięzców ani po jednej, ani po drugiej stronie” – powiedział były szef państwa, rówieśnik i przyjaciel Jana Pawła II.

Przez lata pamiętać będziemy o tym dniu, w którym papież nie przemówił na włoskim uniwersytecie z powodu kontestacji profesorów i buntu studentów – zaczyna swój komentarz redaktor naczelny rzymskiego dziennika „La Repubblica” Ezio Mauro. Jest on przekonany, że data ta będzie „przełomowa dla stosunków między wierzącymi a niewierzącymi, między wiara a świeckością, a nawet między państwem a Kościołem”.

„Do wczoraj byliśmy krajem tolerancyjnym (…) Coś w dramatyczny sposób pękło na oczach całego świata (…) Rezultatem jest krótkie spięcie kulturalne i polityczne o światowym zasięgu, które można zawrzeć w krótkich słowach: papież, który jest także biskupem Rzymu, nie może mówić na uniwersytecie swojego miasta” – pisze dziennik. według niego, rezultat ten jest „nie do przyjęcia w demokratycznym kraju”. Redaktor naczelny zauważa, że stołeczna uczelnia jest miejscem, gdzie „nie powinno być barier ani uprzedzeń, ponieważ nie głosi Prawdy, lecz naukę i wiedzę”. „To tak, jakby mądrość [la sapienza – nazwa uniwersytetu, przyp. KAI] zrezygnowała ze swej misji i swoich obowiązków, zamykając się w geście nietolerancji i strachu”, komentuje E. Mauro.

Jest on przekonany, że przyczyną zwycięstwa „irracjonalizmu w jednej z siedzib rozumu” jest obecny włoski chaos. A „w tym zamieszaniu niewłaściwy użytek czyni się z konfrontacji między wiarą a świeckością, między wierzącymi a niewierzącymi”, dodaje naczelny „La Repubblica”. Jego zdaniem także Kościół ma udział w tworzeniu tego klimatu, gdy swe wypowiedzi kieruje nie tylko „do sumienia wiernych i do tych, którzy widzą w nim autorytet”. „Tymczasem w Kościele toruje sobie drogę przekonanie, że niewierzący nie potrafią sami nadać znaczenia moralnego istnieniu, bo tylko obietnica wieczności nadaje sens ziemskiemu życiu. Stąd wypływa redukcja godności świeckiego interlokutora”, w polityce zaś to, co nieżyjący już mąż stanu Nino Andreatta nazywał „bluźnierczą pokusą wciągania Boga we własne decyzje”.

W czasie środowej audiencji generalnej Benedykt XVI ani słowem nie nawiązał do decyzji o odwołaniu swojej jutrzejszej wizyty. Pamiętali o tym jednak jej uczestnicy. Na cotygodniowe spotkanie z papieżem przybyła m.in. grupa studentów tego rzymskiego uniwersytetu. Papieża w Auli Pawła VI powitał transparent studentów związanych z ruchem „Communione e Liberazione”: „Benedykt XXVI nie przyjdzie na La Sapienza, La Sapienza przyszła do Benedykta XVI”. Młodzi ludzie wznosili też okrzyki: „Liberta” (wolność). Na zakończenie spotkania papież podziękował wszystkim za wyrazy sympatii i wyraził radość z obecności studentów.

Jak poinformował wikariusz papieski dla stołecznej diecezji kard. Camillo Ruini w niedzielę 20 stycznia w południe, podczas tradycyjnego spotkania na „Anioł Pański”, diecezja Rzymu wyrazi solidarność z Benedyktem XVI. „Będzie to gest miłości i pogody, wyraz radości, jaką odczuwamy z faktu, że Benedykt XVI jest naszym biskupem i naszym papieżem” – pisze kardynał Ruini. „Wikariat Rzymu krok po kroku i w ścisłej współpracy ze Stolicą Apostolską, śledził ponure wypadki, które zmusiły Ojca Świętego do rezygnacji z wizyty na Uniwersytecie La Sapienza” – dodaje kardynał. Decyzja ta, podkreśla kardynał wikariusz, „boleśnie zraniła całe nasze miasto”.
Oprac. Krzysztof Tomasik / Rzym

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.