Drukuj Powrót do artykułu

Dlaczego tak, dlaczego nie? – debata na UW o integracji

18 maja 2003 | 19:00 | per //per Ⓒ Ⓟ

Dlaczego tak, dlaczego nie? – takie pytanie postawili organizatorzy debaty na temat integracji z Unią Europejską, która odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim. Odpowiedzi szukali zwolennicy i przeciwnicy UE.

Zdaniem *Krzysztofa Bobińskiego*, wydawcy magazynu „Unia i Polska”, jak najwięcej ludzi powinno pójść głosować w referendum unijnym, także ci, którzy są na „nie”. – To musi być taki wielki czyn społeczny – dodał. Przyznał, że sam będzie głosował za wstąpieniem Polski do UE, ma jednak wiele obaw z tym związanych.

– Boję się przede wszystkim tego, że nasz kraj nie jest wystarczająco przygotowany do wejścia do UE. Poza tym suwerenność Polski jest w jakiś sposób zagrożona. Nie chodzi tu jednak o kwestie wojskowe, ale przede wszystkim o brak zaufania społecznego dla demokratycznego rządu – wyjaśnił Bobiński. Dodał, że dziwne jest zaangażowanie Polski w budowanie demokracji w Iraku, skoro w naszym kraju dzieje się tak źle.

Przeciwko wstąpieniu Polski do UE będzie głosował poseł PiS *Marek Jurek*. – Jestem zwolennikiem jedności europejskiej, ale nie mogę zaakceptować takich faktów, jak zrównanie małżeństw ze związkami homoseksualnymi w Traktacie Amsterdamskim – mówił Jurek.

Zauważył, że nasz kraj zawierał w historii różne unie z różny skutkiem. – Unia ze Szwecją kosztowała nas kilkadziesiąt lat wojen, co w efekcie doprowadziło do ruiny. A np. unia z Litwą ugruntowała naszą tożsamość narodową – wyjaśniał poseł. Dodał, że zwolennikom integracji z UE za niektóre argumenty wystawiłby ocenę niedostateczną. – Porównywanie akcesji do chrztu Polski jest delikatnie mówiąc niefortunne.

Wiceprezes banku PKO BP *Piotr Kamiński* przyznał, że będzie głosował na „tak”, choć nie jest tu bezstronny. – Studiowałem kiedyś za pieniądze z UE – wyjaśnił. Pozwoliło mu to jednak zobaczyć Unię od podszewki i wyrobić sobie nienajlepszą opinię o niej. Jego zdaniem najbardziej rzucającym się w oczy minusem jest przerośnięta biurokracja.

– To nieprawda, że po wejściu Polski do UE od razu się polepszy – mówił dalej. – Ale mogą popłynąć do naszego kraju znaczne środki. Dzięki nim polska gospodarka może stać się bardziej konkurencyjna. Jestem więc delikatnie na tak, ale wiem, że nie będzie tak prosto.

Kamiński zwrócił też uwagę na sprawy religijne i przyszłość chrześcijaństwa na naszym kontynencie. – Wchodząc do Europy wniesiemy tam naszą wiarę. Nie bójmy się tego. To raczej Europa niech boi się swojej niewiary – zakończył.

Na „nie” będzie głosował *Stanisław Wojtera*, prezes Unii Polityki Realnej. Jego zdaniem powinniśmy szukać sojusznika poza Europą. – Bezpieczeństwo mogą nam zapewnić jedynie Stany Zjednoczone – uważa.

Zwracając uwagę na sprawy gospodarcze podkreślił, że wiele analiz potwierdza, iż Polska po wstąpieniu do Unii wcale nie stanie się krajem bogatszym. – Wzrośnie bezrobocie i ceny. Za te same pieniądze kupimy znacznie mniej. Będziemy musieli zatrudnić kilkadziesiąt tysięcy urzędników unijnych, którzy będą pracowali na żołdzie naszych podatników – wymieniał Wojtera.

Zaznaczył, że nie rozumie, dlaczego biedna Polska ma dopłacać do bogatej Unii. – Wiele wskaźników pokazuje, że tak przede wszystkim będzie. No, ale takie warunki zostały wynegocjowane – twierdził prezes UPR.

Jego zdaniem takie dopłacanie byłoby rozsądne, gdyby ktoś dał nam patent na rozwój gospodarczy. – Dopłaty byłyby wówczas jakąś inwestycją. Tymczasem w samej UE panuje stagnacja, wzrost gospodarczy jest minimalny. Jeśli taki kraj, jak Niemcy, jest w kryzysie, to powinien być dla nas jakiś sygnał – dodał.

Dyskusję zorganizowali: katolicki ruch Ruch Światło-Życie, Stowarzyszenie Nowa Kultura oraz Koło Naukowe IKoNa.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.