Artykuł Andrea Tornielli nawiązujący do jego książki „Atak na Ratzingera”

Rok: 2011
Autor: Inny

W czasie pierwszych sześciu lat pontyfikatu Benedykta XVI jego osoba była podmiotem wielu polemik i ataków. Przeglądając jedynie pobieżnie międzynarodową prasę, można stwierdzić istnienie zmasowanego ataku na Papieża Ratzingera. Reakcja taka wynikała zazwyczaj z negatywnego nastawienia, a jej inspiratorzy gotowi byli w każdej chwili zaatakować to, co Papież mówi czy robi. Z upodobaniem nastawieni byli na przesadne uwydatnianie pewnych szczegółów, tworząc „przypadki” międzynarodowe.

Ten zmasowany atak ma swoje źródła zarówno wewnątrz Kościoła, jak i poza nim. Jest on często (nieświadomie) wspomagany przez zbyt opieszałą reakcję tych, którzy są obok Papieża i mogliby dużo zrobić w celu zapobieżenia kryzysowym sytuacjom albo przynajmniej skutecznie nimi kierować. Jest też niestety (nieświadomie) wspomagany przez brak kierownictwa i strategii komunikacyjnej po stronie watykańskiej.

Dobitnym i aktualnym przykładem tego zmasowanego ataku jest to wszystko, co dzieje się w związku ze skandalem pedofilii wśród księży. Bez wątpienia zjawisko to, karygodne i bardzo poważne, istnieje. Bez wątpienia należy podjąć z nim walkę przy pomocy odpowiednich procedur prawnych i przede wszystkim przez zmianę nastawienia biskupów, którym w ostatnich latach bardziej zależało na dobrym imieniu Kościoła niż na bezbronnych ofiarach nadużyć, nazywanych „nieprzyjaciółmi”, a przecież powinno się widzieć w nich osoby wymagające pomocy i wsparcia.

Nie ma również cienia wątpliwości, że ten smutny fakt stał się okazją do zdecydowanego i długotrwałego ataku na osobę Papieża – i to jest paradoksalne – który najbardziej ze wszystkich walczył z pedofilią. Błędy, niedocenianie skali zjawiska, zmowa milczenia, brak zdolności kierowania ze strony diecezji itd. są odnoszone do Papieża, który, będąc kardynałem w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, opublikował w 2001 r. nowe przepisy mające na celu walkę z pedofilią, które wszystkie tego typu przypadki zastrzegają jurysdykcji watykańskiej.

W ostatnich latach próbowano wszystkiego: amerykańscy adwokaci chcieli doprowadzić Papieża przed sąd, wybuchła medialna polemika wymierzona przeciw bratu Benedykta XVI (który sam nigdy o nic nie był oskarżony), ataki bardzo mocne, wymierzone w osobę Papieża.

Wydarzenia wspomniane powyżej to tylko jeden z elementów. Wystarczy przypomnieć, co wydarzyło się w marcu 2009 r. w związku z pielgrzymką Papieża do Afryki, kiedy w samolocie podczas podróży z Rzymu do Yaounde (Kamerun) Ratzinger odpowiedział na pytanie dotyczące kwestii walki z AIDS i tłumaczył, że dystrybucja prezerwatyw nie jest żadnym rozwiązaniem problemu, a chcąc osiągnąć jakiś skutek, potrzebna jest przede wszystkim wielka praca edukacyjna. Benedykt XVI został poddany ogromnej krytyce, która przybierała często formy bardzo gwałtowne, były nawet deklaracje i mocne komunikaty ze strony rządów i zgromadzeń parlamentarnych Europy.

W książce Atak na Ratzingera przedstawiamy pewien obraz mający na celu dokładny opis tej sytuacji: jest pierwszy krąg atakujących Papieża, którzy są spoza Kościoła i którzy są sterowani przez siły, lobby, organizacje, które mogą mieć swój interes w tym, aby uciszyć głos Kościoła w sprawach moralności, etyki, bioetyki, ale także na polu międzynarodowej polityki, ochrony przyrody i walki o pokój na świecie.

Drugi krąg atakujących jest wewnątrz Kościoła, gdzie często słyszy się mocną krytykę Papieża. To tak, jakby były osoby, czasem niestety są to również purpuraci, którzy zamiast podejmować próby zrozumienia intencji Benedykta XVI w tym, co proponuje i czego naucza, zamiast ukazywać jego przykład, wolą go krytykować. Nie chodzi tu o krytykę konstruktywną, która stara się zrozumieć racje stojące za decyzjami pasterza Kościoła, ale raczej o krytykę wychodzącą od tych, którzy z góry zaszufladkowali Papieża i jego pontyfikat jako „konserwatywny”. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna i została ona przedstawiona w krótkim, ale bardzo konkretnym ostatnim rozdziale naszej książki.

Jest jeszcze trzeci krąg ataków, tym razem spowodowanych nieświadomie przez złą pracę niektórych współpracowników Papieża, którzy zamiast pomagać znajdującemu się pod obstrzałem Papieżowi, dolewają benzyny do ognia.

Książka ta nie próbuje prezentować wypracowanej wcześniej tezy. Nie ma zamiaru już na starcie uprawomocnić hipotezy o spisku zawiązanym przez jakąś „górę” czy o „zmowie medialnej”, która często była łatwym usprawiedliwieniem dla tych współpracowników Papieża, który próbowali tłumaczyć w ten sposób swoje spóźnione i nieskuteczne działania.

Krytyki i polemiki wynikłe po przemówieniu w Regensburgu; głośna sprawa dymisji nowego arcybiskupa Warszawy Stanisława Wielgusa, będącej wynikiem jego dawnych kontaktów ze służbami specjalnymi reżimu komunistycznego w Polsce; dyskusje po publikacji motu proprio Summorum Pontificum; sprawa zdjęcia ekskomuniki z biskupów lefebrystów, która zbiegła się w czasie z wywiadem dla szwedzkiej telewizji udzielonym przez jednego z nich, który zanegował istnienie komór gazowych w obozach hitlerowskich; kryzys dyplomatyczny zaistniały po słowach Papieża odnoszących się do stosowania prezerwatywy jako środka walki z AIDS, wypowiedzianych w czasie jego pierwszej podróży do Afryki; rozszerzenie się skandalu wykorzystywania nieletnich, który wydaje się, że długo jeszcze się nie uspokoi. Z jednej burzy w drugą, od jednej polemiki do kolejnej. Efektem tego jest osłabienie istoty przesłania Benedykta XVI, zaszufladkowanie go jako Papieża zacofanego. Sprawia to, że zupełnie zapomina się o wielkiej otwartości, jaka cechowała pierwsze pięć lat pontyfikatu Ratzingera, szczególnie w odniesieniu do bardzo aktualnych tematów, jak ubóstwo, troska o przyrodę i globalizacja.

Wszystkie te ataki nie miały, naszym zdaniem, jednego źródła, reżysera, który nimi sterował. Ze strony Kościoła brakło niestety reżysera, który potrafiłby wprowadzić w życie scenariusz zaradczy. Chociaż nie można wykluczać, że w wielu przypadkach, także w czasie kryzysu związanego ze skandalem księży pedofilów, zawiązała się jedność różnych środowisk, którym jest na rękę wyciszenie głosu Kościoła, zdeprecjonowanie jego autorytetu moralnego, ograniczenie jego znaczenia społecznego i cicha nadzieja, że w niedługim czasie Kościół na scenie międzynarodowej nie będzie znaczył więcej niż jakaś sekta.

Być może warto pamiętać, że ten pontyfikat rozpoczął się po bardzo krótkim konklawe, trwającym jeden dzień, słowami wypowiedzianymi przez Papieża Ratzingera w czasie Mszy inauguracyjnej 24 kwietnia 2005 r.: „Módlcie się za mnie, abym nie uciekł ze strachu przed wilkami”. Te słowa sugerują, że Papież już na początku spodziewał się, że będzie musiał stawić czoła wielkim przeciwnościom.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.