Homilia bp. Wiesława Lechowicza – pielgrzymka kobiet do Piekar Śląskich 2023

Rok: 2023
Autor: bp Wiesław Lechowicz

PIELGRZYMKA KOBIET

Piekary Śląskie – 20 sierpnia 2023 r.

Spotkałem w życiu wiele kobiet:
jak to w Kościele.

Niektóre z nich otaczała poświata:
podejrzewałem, że mieszka w nich światło. (…)

Niektóre z nich miały urodę Juliette Binoche
i strukturę kryształu. Wiedziałem, że jest w nich
mała Tereska z Lisieux. Tak mała, że jeszcze zostaje
im nieskończenie wiele miejsca na cud samej siebie.
Mogłyby grać na wiolonczeli w filmach Kieślowskiego
i na cytrze w psalmach Dawida. Jednocześnie.
Tym samym ruchem dłoni sprowadzając deszcz muzyki
i pewność nieba na ziemię.

Idealizuję? Bez wątpienia.
Ale one były naprawdę.

I były od Boga

/ks. Jerzy Szymik, Jasność/

Skoro na śląskiej ziemi powstają takie strofy o kobietach, to znaczy, że Matka Boska Piekarska promieniuje swą jasnością i świętością na żyjące tu kobiety, które są niczym kryształ, jasne i czyste, dane od Boga. Z wielkim zatem szacunkiem i uznaniem kłaniam się Wam wszystkim i pozdrawiam z piekarskiego wzgórza. Dziękuję ks. abp. Adrianowi za zaproszenie mnie do przewodniczenia Eucharystii w Waszej intencji sprawowanej. Zapraszając biskupa Wojska Polskiego na pielgrzymkę kobiet potwierdził, że jest biskupem o niekonwencjonalnym myśleniu. No, chyba że wyszedł z założenia, że „za mundurem panny sznurem”. Tak na marginesie chciałbym powiedzieć, że i kobiet nie brakuje w wojsku polskim – są obecne, stanowią 11 procent wszystkich żołnierzy i coraz większą rolę odgrywają.

Cieszy nie tylko mnie, że na Śląsku nie brakuje takich kobiet, o których pięknym poetyckim stylem pisał ks. Jerzy Szymik. Nie łudźmy się jednak, również i na tę śląską ziemię sławną nie tylko z ciężkiej pracy, ale i głębokiej wiary wkradają się tendencje osłabiające naszą wiarę. Nieprzypadkowo red. naczelny śląskiego oddziału „Gościa Niedzielnego” zapytał mnie w wywiadzie przed dzisiejszą pielgrzymką o to, jakie zagrożenia dla wiary widzę w czasach obecnych. Niech chciałbym jednak mówić o zagrożeniach, ale o tym, co może Wam pomóc w jeszcze większym upodobnieniu się do Maryi – „błogosławionej między niewiastami”, błogosławionej, która uwierzyła.

Przypatrując się życiu Maryi, zwrócimy uwagę na to, jak wiara się rodzi, w jaki sposób dojrzewa oraz jak owocuje. Rodzić się – dojrzewać – owocować, już w tych słowach zauważamy podobieństwo wiary do życia człowieka.

Poczęcie i zrodzenie to pierwsze dwa etapy życia człowieka. Przykład Maryi ukazuje nam w jaki sposób poczyna się w nas wiara i w jak się rodzi. Wiara poczyna się w nas przez przyjęcie słowa Bożego. Maryja słuchała słowa Bożego. O tym, że znała je dobrze świadczy choćby jej wizyta u krewnej Elżbiety. Wypowiedziany w jej obecności hymn zwany Magnificat jest bowiem utkany ze słów będących dosłownym cytatem z ksiąg Starego Testamentu. Te słowa były w jej wnętrzu, w jej sercu i umyśle. Znała dobrze historię zbawienia, troskę Boga o naród wybrany, wierność złożonym obietnicom. Stąd w momencie zwiastowania, kiedy usłyszała niewiarygodne orędzie, że została wybrana na Matkę Mesjasza, Syna Bożego, po chwili odpowiedziała jasno i jednoznacznie: „oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa” (Łk 1,38). Maryja powiedziała „tak” Bogu, bo wiedziała, że Bóg zawsze mówi tak człowiekowi, nawet jeśli na pozór wola Boga staje w opozycji do planów ludzkich lub wydaje się ponad siły i możliwości. Właśnie chwilę wypowiedzenia „tak” Bogu możemy nazwać chwilą zrodzenia się wiary. Wiara bowiem jest nie tylko usłyszeniem słowa Bożego, ale decyzją życia opartego na nim.

Całkiem niedawno syn śląskiej ziemi Fr. Blachnicki został odznaczony pośmiertnie orderem Orla Białego. Droga do założenia Ruchu Światło Życie rozpoczęła się w katowickiej celi w nocy z 17 czerwca 1942 roku. Za działalność konspiracyjną skazano go na karę śmierci. W tamten pamiętny dzień wpadła mu w rękę książka o tematyce religijnej. W trakcie lektury „wstałem z miejsca, zacząłem chodzić po celi i powtarzać sobie ciągle: wierzę, wierzę, wierzę. Nie wiedziałem jeszcze, w co wierzę. […] To było, jakby ktoś w ciemnej celi przekręcił kontakt. Nagle zalało ją światło, ale jeszcze nie widzę poszczególnych przedmiotów. Na razie tylko światło, ale potem w tym świetle poznaję różne przedmioty”. Po kilku tygodniach zamieniono mu karę śmierci na 10 lat więzienia. W ciągu krótkiego czasu przekonał się, że Bóg nie tylko istnieje, ale jest i Światłem i Życiem. A wszystko zaczęło się, jak w życiu Maryi od słowa Bożego. Czytajcie, drogie Panie, Biblię i przeglądajcie się w niej często, bo ona jest jak lustro, w którym widzimy oblicze naszego życia i dzięki któremu możemy poprawić widoczne dla nas i innych braki.

Kolejnym etapem życia jest wzrastanie – dojrzewanie, przygotowanie do życia dorosłego. Wiara też winna się rozwijać, ponieważ oznacza relację z Bogiem, a w tej relacji podobnie jak w relacji zakochanych chodzi o wzrost, o głębię, o coraz większą zażyłość. Po zwiastowaniu Maryja przez dziewięć miesięcy nosiła Jezusa pod swoim sercem, a po Jego urodzeniu nosiła Go w swoim sercu. Czy w naszym życiu spotykamy się z sytuacją analogiczną? Pomyślmy o komunii świętej. Ile razy przyjmujemy Jezusa obecnego pod postacią chleba tyle razy jesteśmy podobni do Maryi – nosimy w sobie ciało Jezusa. To wskazówka, że sakramenty święte pozwalają nam przeżyć bliskość Jezusa, poznać Go lepiej i przekonać się o Jego miłości.

Znana autorka książek o kuchni włoskiej i zarazem profesorka na Uniwersytecie Warszawskim Tessa Capponi Borawska w jednym z wywiadów, kto wie czy nawet nie na lamach „Gościa Niedzielnego”, opowiadała o swojej depresji po urodzeniu dziecka. Żaden lekarz nie był w stanie jej pomóc. Podczas jednej z Mszy modliła się o uzdrowienie: „Żebym choć dotknęła się szaty Jezusa jak ta kobieta z Ewangelii”. W momencie przystąpienia do komunii światło oświeciło jej umysł a serce ogarnęło ciepło: przecież komunia jest takim właśnie momentem dotknięcia się szaty Jezusa. Od tamtej pory nie doświadczyła już żadnych oznak choroby depresyjnej.

Trzecim etapem życia człowieka jest dorosłość – dojrzałość. Wiąże się on z przynoszeniem owoców, z wykorzystywaniem zdobytej wiedzy i nabytych umiejętności. Jakie owoce ma przynosić nasza wiara? W jaki sposób mamy z niej korzystać? Odwołajmy się znów do Maryi. Jej życie było ukierunkowane na Boga i wypełnienie Jego woli, tzn. na Jezusa. Ale to nie przeszkadzało Jej kochać drugiego człowieka. Przekonała się o tym krewna Elżbieta, słudzy i gospodarze wesela w Kanie, a także apostołowie, których Maryja po śmierci Jezusa na krzyżu i zmartwychwstaniu zgromadziła w Wieczerniku i wraz z nimi oczekiwała na obiecanego Ducha Świętego. Wiara bez uczynków, czyli bez miłości, jak pisze św. Jakub w swoim liście (Jk 2,17), nie tylko że nie jest dojrzała, ale wręcz martwa. Miłość bliźniego jest papierkiem lakmusowym naszej wiary.

Już wkrótce, 10 września, odbędzie się w Markowej beatyfikacja rodziny Ulmów, którzy podczas wojny uratowali Żydów, narażając samych siebie na utratę życia. Postulator w procesie beatyfikacyjnym opowiadał, że przez długi czas nie można było stwierdzić, czy postawa Wiktorii i Józefa Ulmów podyktowana była również motywami płynącymi z wiary. Wiele się wyjaśniło dopiero wtedy, kiedy znaleziono Biblię należącą do nich. Egzemplarz Pisma świętego pełen jest komentarzy, podkreśleń, a przy przypowieści o miłosiernym Samarytaninie pojawił się dopisek z dużych liter: „TAK”.

Kto mówi „tak” Bogu, ten i mówi „tak” drugiemu człowiekowi. Dotykamy tutaj tej ważnej sfery ludzkiego życia, jakim są relacje. W książce pt. „Płeć mózgu” autorzy (Anne Moir, David Jessel) zauważają, że łatwo jest rozpoznać płeć kilkumiesięcznego dziecka. Chłopcy rozglądają się po przedmiotach na stole, dziewczynki po osobach siedzących przy stole.

Dzisiaj w najbardziej rozpropagowanych nurtach myślowych próbuje się zatrzeć te różnice, a niektóre ruchy feministyczne wręcz z pogardą traktują kobiece role związane z macierzyństwem i małżeństwem. To nie prawda, że Kościół ogranicza role kobiet tylko i wyłącznie do środowiska domowego. Docenia zawodowe, społeczne i polityczne ambicje kobiet. Ale wskazuje jednocześnie na to, co wiąże się z zamysłem Boga lub jak powiedzą osoby niewierzące z prawem natury. Nikt i nic nie jest przecież w stanie zastąpić kobiety w życiu dziecka między poczęciem a urodzeniem. Ciało kobiety przez dziewięć miesięcy jest domem dziecka. I słusznie ten stan nazywa się błogosławionym.

Wykorzystujcie swój geniusz kobiecy i cieszcie się nim! Wskazujcie w środowiskach, w których żyjecie na to, co jest najważniejsze, a najważniejsza jest miłość. Jak bowiem pisze św. Paweł w Hymnie o miłości nawet wiara kiedyś ustąpi, a pozostanie miłość. Ona liczy się najbardziej.

Spoglądając zatem na Maryję – „błogosławioną, która uwierzyła” naśladujcie nie tylko Jej wiarę, ale i Jej relacje do bliźnich, z przekonaniem, że pełne błogosławieństwo, czyli szczęście związane jest z miłością.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.