„Polityczne powołanie katolików świeckich a publiczna misja Kościoła” – tekst wykładu bp. Piotra Jareckiego

Rok: 2023
Autor: Bp Piotr Jarecki

„Polityczne powołanie katolików świeckich a publiczna misja Kościoła” – tekst wykładu bp. Piotra Jareckiego

1. Relacje państwo – Kościół warto osadzić w szerszym kontekście relacji polityka – religia, gdyż państwo jest szczytem politycznego ukonstytuowania się społeczeństwa – narodu, Kościół zaś może być postrzegany jako zinstytucjonalizowana forma przeżywania naturalnej potrzeby człowieka, jaką jest otwarcie na nadprzyrodzoność, transcendencja, przeżywanych w formie religijności. Stąd – można powiedzieć – że relacje państwo – Kościół są częścią relacji jaka istnieje między polityką a religią. Są to relacje dwóch form instytucjonalnych: polityki i religii.

2. Wysoka ocena polityki przez naukę społeczną Kościoła. Warto więc na początku przywołać naukę społeczną Kościoła na temat polityki. Niezbyt często o tym mówimy, niewystarczająco upowszechniamy tę naukę, co prowadzi nieraz do separacji dwóch sfer życia społecznego: polityki i religii, co może prowadzić do separacji ich instytucjonalnych form, skrajnej separacji państwa i Kościoła. Stąd często spotykane określenia, że Kościół nie powinien mieszać się do polityki. Religia dotyczy spraw duchowych i nadprzyrodzonych, polityka zaś zajmuje się tym co doczesne. Sacrum trzeba oddzielić od profanum.

Czego uczy Kościół na temat polityki? Mówiąc syntetycznie: Kościół bardzo wysoko ceni tę dziedzinę życia człowieka i społeczeństwa. Tę wysoką ocenę wywodzi z przekonania, że polityka jest jednym z wymiarów miłości chrześcijańskiej. W czasach nowożytnych taką ocenę polityki spotykamy w sposób ciągły od nauczania Piusa XI do obecnego pontyfikatu Franciszka. Klasykiem jest wystąpienie Piusa XI do katolickich środowisk uniwersyteckich, podczas którego użył określenia „miłość polityczna” i stwierdził, że polityka jest najszerszą przestrzenią miłości ustępującą tylko rzeczywistości religijnej. Innymi słowy, przy takiej koncepcji polityki, nic jej nie przewyższa poza religią. II Sobór Watykański ponowił wysoką ocenę polityki. W konstytucji Gaudium et spes czytamy: „Kościół uważa za godne pochwały i uznania dzieło tych, którzy w służbie ludziom poświęcają się dla dobra państwa i podejmują ciężar takich obowiązków… Ci, którzy pragną wykonywać zawód polityka i posiadają odpowiednie uzdolnienia, niech przygotowują się do uprawiania tej sztuki zarazem trudnej i bardzo szlachetnej i starają się ją wykonywać, nie pamiętając o dobru własnym i korzyściach materialnych. Moralnie nienaganni i mądrzy zarazem niech występują przeciwko niesprawiedliwości, uciskowi, przemocy i nietolerancji, czy to jednego człowieka, czy partii politycznych; z uczciwością, sprawiedliwością, a także miłością i polityczną odwagą niech poświęcają się dobru wspólnemu” (n. 75).
Paweł VI w liście apostolskim „Octogesima adveniens” ponowił tę ocenę polityki. „To prawda, że pod słowem „polityka” kryje się wiele znaczeń, niektóre z nich mogą niepokoić, toteż trzeba je jasno określić. Jedno jest pewne, że od władzy politycznej, czy to w danym kraju, czy na terenie międzynarodowym, zależy ostatecznie decyzja, gdy chodzi o sprawy społeczne czy ekonomiczne. Władza polityczna zaś, która jest jakby naturalną więzią w społeczeństwie konieczną po to, by było ono zwarte – ma zmierzać do realizacji dobra wspólnego… Polityka jest sposobem trudnym – zresztą nie jedynym – wykonania chrześcijańskiego obowiązku służby drugim” (n. 46).

Do tematu właściwego rozumienia polityki, kierując się prawdą antropologiczną, powrócił Benedykt XVI w encyklice „Caritas in veritate”. „Obok dobra jednostek istnieje dobro związane z życiem społecznym osób: dobro wspólne. Jest to dobro „nas wszystkich”, czyli poszczególnych osób, rodzin oraz grup pośrednich tworzących wspólnotę społeczną… Tym bardziej skutecznie kochamy bliźniego, im bardziej angażujemy się na rzecz dobra wspólnego, odpowiadającego również jego rzeczywistym potrzebom. Każdy chrześcijanin wezwany jest do tej miłości zgodnie ze swoim powołaniem i swoimi możliwościami oddziaływania w polis. Taka jest droga instytucjonalna – możemy także powiedzieć polityczna – miłości, nie miej ważna i wyrazista niż miłość urzeczywistniająca się w bezpośrednim kontakcie z bliźnim, bez instytucjonalnych mediacji w polis… Gdy działalność człowieka na ziemi jest inspirowana i wspierana przez miłość, przyczynia się do budowania powszechnego miasta Bożego, do którego dążą dzieje rodziny ludzkiej” (n. 7).

W encyklice społecznej „Fratelli tutti” papież Franciszek apeluje o „rehabilitację polityki”. Poświęca temu tematowi cały piąty rozdział dokumentu, zatytułowany „Lepsza polityka”. Kilka cytatów: „Ale czy jednak świat może funkcjonować bez polityki? Czy może istnieć skuteczna droga do powszechnego braterstwa i pokoju społecznego bez dobrej polityki?” (n. 176). „Zachęcam do rehabilitacji polityki, która jest bardzo wzniosłym powołaniem, jest jedną z najcenniejszych form miłości, ponieważ szuka dobra wspólnego” (n. 180). „Miłość wyraża się nie tylko w relacjach bliskich i intymnych, ale także w „makro – relacjach: stosunków społecznych, ekonomicznych i politycznych” (n. 181). „Miłość znajdująca się w samym centrum ducha polityki, jest zawsze miłością preferencyjną względem najmniejszych, motywującą wszystkie działania podejmowane na ich rzecz” (n. 187). Franciszek przedstawia wymowny obraz: „Jeśli ktoś pomaga staruszkowi przeprawić się przez rzekę, a to jest wspaniała miłość, to polityk buduje mu most, i to również jest miłością. Jeśli ktoś pomaga komuś innemu, dając mu pożywienie, to polityk tworzy dla niego miejsce pracy i spełnia bardzo wzniosłą formę miłości, która nobilituje jego działania polityczne” (n. 186). Papież ma świadomość, że taka wizja polityki wydaje się być naiwną utopią, ale – jak stwierdza – nie możemy zrezygnować z tego bardzo wzniosłego celu (por. n. 190).

Taka jest nauka Kościoła na temat polityki. Czy Kościół, Kościół, który jest w Polsce, w prowadzeniu swojej misji religijno – społecznej wystarczająco upowszechnia taką wizję polityki? Czy wystarczająco formuje swoich członków do takiego rozumienia i realizowania powołania politycznego? Ale jest jeszcze ważniejsze pytanie. Jeśli konstytutywną cechą ewangelizacji – czyli podstawowej misji Kościoła – jest zaangażowanie na rzecz sprawiedliwości społecznej, którego skuteczność wymaga mediacji politycznej (Synod 1971 r.); skoro „nauczenie i upowszechnianie nauki społecznej wchodzi w zakres misji ewangelizacyjnej Kościoła i stanowi istotną część orędzia chrześcijańskiego, ponieważ ukazuje jego bezpośrednie konsekwencje dla życia społeczeństwa” (CA, n. 5), to czy Kościół może być apolityczny? Czy Kościół powinien stronić od polityki? By odpowiedzieć na to pytanie w duchu nauki społecznej Kościoła konieczne jest dokonanie niezbędnych rozróżnień.

3. Niezbędne rozróżnienia w rozumieniu polityki i podział kompetencji. Z przedstawionej powyżej nauki dotyczącej wizji polityki w nauce społecznej Kościoła wynika, że Kościół powinien być społecznie obecny i politycznie aktywny, ale unikając nieporozumień i nie wchodząc w te dziedziny aktywności politycznej, które do niego nie należą. II Sobór Watykański podkreślił wielką wagę rozróżnienia, jakie istnieje między dwoma różnymi pojęciami polityki.

Autorytatywny komentarz do tego rozróżnienia dokonanego przez Vaticanum II znajdujemy w końcowym dokumencie III Konferencji Generalnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej w Puebli. W konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” czytamy: „Jest sprawą wielkiej wagi, zwłaszcza tam, gdzie chodzi o społeczeństwo pluralistyczne, aby następowała prawidłowa ocena relacji pomiędzy wspólnotą polityczną a Kościołem i aby dokonywane było jasne rozróżnienie pomiędzy tym, co chrześcijanie, czy to indywidualnie, czy stowarzyszeni, kierując się chrześcijańskim sumieniem, czynią we własnym imieniu jako obywatele, a tym, co czynią w imieniu Kościoła wraz ze swoimi pasterzami. Kościół, który ze względu na swoje zadanie i kompetencje w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną i nie łączy się z żadnym systemem politycznym, jest równocześnie i znakiem, i obroną transcendencji osoby ludzkiej” (n. 76). W katolickiej nauce społecznej mówimy o dwóch pojęciach polityki.

Pierwsze pojęcie odnosi się do polityki w znaczeniu szerokim, w sensie „kultury politycznej”. Dokument z Puebli mówi, że do zadań tak rozumianej polityki należy formułowanie podstawowych wartości danej wspólnoty, godząc równość z wolnością, władzę publiczną z uprawnioną autonomią i uczestnictwem osób i grup społecznych, suwerenność narodową ze współpracą i solidarnością międzynarodową. Tak rozumiana polityka określa także środki i etykę relacji społecznych, ukierunkowana jest na dobro wspólne – narodowe i międzynarodowe. W takim rozumieniu można mówić o polityce przez duże „P”, czy o metapolityce. Drugie pojęcie polityki jest częściej spotykane i praktykowane, odnosi się do praktyki partyjnej, działalności związków zawodowych, rządu, instytucji państwowych, parlamentu itd. Jest to „praktyka polityczna”, która powinna być następstwem „kultury politycznej”, w tym sensie, że zakłada taką kulturę i ją zamienia na praktykę, w konkretne wybory operacyjne, także w ramach polityki partyjnej. Tak rozumianą politykę można nazwać polityką przez małe „p”. Dokument z Puebli mówi w tym przypadku o „impegno politico”, o zobligowanym zaangażowaniu politycznym. Tak więc mamy w nauczeniu społecznym dwa aspekty polityki. Pierwszy bardziej związany z ogólnie rozumianą kulturą, światem wartości i zasad. Drugi wymiar to praxis polityczna, aktywność partyjna i instytucjonalna związana z kształtowaniem rzeczywistości społecznej w różnych jej wymiarach – od społeczności lokalnych do państwa.

W pierwszym wymiarze polityki ma prawo uczestniczyć cały Kościół, także Kościół hierarchiczny. Można powiedzieć, że konkordaty zawarte między Stolicą Apostolską a poszczególnymi państwami służą gwarancji i uregulowaniu tej właśnie obecności Kościoła w polityce. Natomiast polityka przez małe „p” jest zarezerwowana dla ludzi świeckich. Jest to polityka partyjna. Swieccy mają prawo do zakładania – z własnej inicjatywy i na własną odpowiedzialność – partii politycznych, opracowywania ich programów w celu osiągania zaplanowanych celów. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej „zapewnia wolność tworzenia i działania partii politycznych. Partie polityczne zrzeszają na zasadach dobrowolności i równości obywateli polskich w celu wpływania metodami demokratycznymi na kształtowanie polityki państwa” (art. 11, 1).

Te dwa wymiary polityki, przez duże „P” i przez małe „p” są odrębne, ale nie powinny być odseparowane od siebie w jednej rzeczywistości społecznej. Nienaturalna separacja, czy tym bardziej rozłam między kulturą polityczną a praktyką polityczną prowadzi nieubłagalnie do kryzysu polityki jako takiej. W konsekwencji jeśli partie polityczne, związki zawodowe, instytucje państwa w swojej praxis politycznej zrywają związek ze swoim środowiskiem, zapleczem społecznym i kulturowym, zaczynają umierać, można powiedzieć, że zaczynają tracić swoją duszę.

Równie niebezpieczną tendencją jak odseparowanie dwóch wyżej przedstawionych wymiarów polityki jest zaangażowanie Kościoła instytucjonalnego, Kościoła hierarchicznego w praxis polityczną. Utożsamianie się na przykład z jedną formacją polityczną, choćby ona w swoim programie była najbliższą antropologii chrześcijańskiej czy wskazaniom nauki społecznej Kościoła. Kościół nie ma i nie życzy sobie mieć swojej reprezentacji politycznej. Nie powinien także godzić się na włączenie polityki w służbę własnych interesów czy ukierunkowywać ją na apostolstwo i ewangelizację. Nie szuka też w polityce swego obrońcy. Gdyby do tego dochodziło, co nieraz spotykamy także w naszej ojczyźnie, Kościół auto ograniczałby się w swojej misji. Nie byłby wolny, by wypełniać swoją uniwersalną misję jednania każdego człowieka z Bogiem i wszystkich ludzi między sobą. W pewnym sensie było by to auto zniewolenie Kościoła w jego misji, która jest misją uniwersalnego jednania. Czytamy w Gaudium et spes: „Zawsze i wszędzie … niech będzie obowiązkiem Kościoła głoszenie wiary z prawdziwą wolnością, pouczanie na temat swojej doktryny społecznej, efektywne wykonywanie swojego zadania wśród ludzi, a także wydawanie osądu moralnego, również w sprawach, które dotyczą porządku politycznego zwłaszcza gdy wymagają tego fundamentalne prawa osoby albo zbawienie dusz, przy zastosowaniu tych wszystkich środków pomocniczych, które zgodne są z Ewangelią i z dobrem wszystkich, stosownie do czasu i zmieniających się warunków” (n. 76).

Zaryzykuję postawienie tezy: być może dzisiejsze krytyki konkordatu zawartego między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, czy nawet chęć wypowiedzenia go, podnoszone szczególnie przez środowiska lewicowe i liberalne, spowodowane są bardziej nierespektowaniem wyżej przedłożonej nauki Kościoła odnośnie do relacji Kościół – polityka niż konkretnymi zapisami konkordatowymi. Nierespektowanie tej nauki tworzy wrogi Kościołowi klimat, w którym krytykuje się też konkordat. Ale jest to tylko moja bardziej intuicja niż wniosek na podstawie przeprowadzonych badań. Niestosowanie wyżej przedłożonej nauki prowadzi też do konfuzji wśród katolików świeckich, nawet tych najbardziej zaangażowanych w życie Kościoła, co można przeczytać w najnowszym numerze „Więzi” w publikacji zatytułowanej „Puste miejsce po Kościele w polityce”. Prowadzi to także niestety do krytyki hierarchii, często zasłużonej, i do niepotrzebnych podziałów w Kościele.

4. Publiczna rola Kościoła: krytyczne sumienie i profetyczna misja. Sytuacje wyjątkowe. Posłannictwo Kościoła, biskupów i kapłanów, cechuje się swoistą duszpasterską specyfiką, która odróżnia je od przypisanego świeckim zadania, jakim jest „szukać Królestwa Bożego poprzez sprawy doczesne i układając je po myśli Bożej”, także poprzez politykę, „na kształt zaczynu” (LG, n. 31). Specyfika obecności i społecznych poczynań Kościoła i duchownych tkwi przede wszystkim w duszpasterskim, etyczno – religijnym charakterze posługi. Nigdy nie należy zapominać, że „właściwa misja, którą Chrystus powierzył swojemu Kościołowi, nie należy do porządku politycznego, gospodarczego czy też społecznego: cel bowiem, który On mu wyznaczył, zawiera się w ramach porządku religijnego, ale niewątpliwie z tej właśnie misji religijnej wypływają zadanie, światło i siły, które mogą służyć ustanowieniu i umocnieniu społeczności ludzkiej zgodnie z prawem Bożym” (GS, n. 42).

A więc właśnie po to, by zachować wierność z istoty swej religijnemu powołaniu, Kościół wraz z duchowieństwem wyłącza się z bezpośredniego udziału w politycznej praktyce działalności partyjnej. Bo i jakże by mogli przyjąć na siebie stronniczość ci, którzy na mocy szczególnego powołania, są posłani, aby świadczyć o Absolucie wszystkim bez różnicy? W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Do pasterzy Kościoła nie należy bezpośrednie interweniowanie w układy polityczne i w organizacje życia społecznego. Zadanie to wchodzi w zakres powołania wiernych świeckich, którzy działają z własnej inicjatywy wraz z innymi współobywatelami” (n. 2442).

Nie jest to jednakże równoznaczne z obojętnością czy brakiem zainteresowania ze strony Kościoła względem polityki i gospodarki, względem budowania polis – miasta ludzi. Przeciwnie, religijny charakter posłannictwa zobowiązuje Kościół do odważnego sprawowania dwojakiej misji pasterskiej. Kościół ma spełniać rolę krytycznego sumienia społeczeństwa. Spójność względem wartości ewangelicznych staje się sprawdzianem trafności określonego programu i wyborów, podejmowanych przez polityków na ich świecki i odpowiedzialny sposób. Z jednej strony światło Ewangelii ujawnia wynaturzenia, które niekiedy są prezentowane jako zdobycze cywilizacji, z drugiej zaś pozwala dostrzec także w błędnych wizjach życia istnienie wartości zgodnych z dobrem i prawdą (ziarna prawdy). Obok funkcji krytycznej i wartościującej, Kościół powołany jest także do wypełniania misji profetycznej. Światło, jakie objawienie rzuca na rzeczywistość historyczną, służy nie tylko odkrywaniu i ujawnianiu tego, co niesłuszne, ale także inspirowaniu i pozytywnemu podpowiadaniu odważnych opcji, wiodących ku naprawie i odnowie. Jan Paweł II uczył w encyklice „Sollicitudo rei socialis”, że funkcja profetyczna powinna poprzedzać funkcję krytyczną.

Istnieją jednakże sytuacje krytyczne, gdy Kościół, jako jedyny może zabrać głos w obronie praw i godności ludzkiej wówczas, kiedy inne instytucje społeczeństwa obywatelskiego są nieobecne lub skazane na milczenie. Wtedy Kościół jest powołany do spełnienia funkcji politycznego zastępstwa. Jan Paweł II w katechezie środowej wygłoszonej 28 lipca 1993 r., poświęconej stosunku kapłana do polityki tak mówił: „Można przytoczyć wyjątkowe przypadki osób, ludzi i sytuacji w których może okazać się wskazane lub wręcz konieczne podjęcie funkcji pomocy czy zastępstwa, przy braku i dezorientacji instytucji publicznych, dla wsparcia sprawy sprawiedliwości i pokoju. Instytucje kościelne, także te najważniejsze, podejmowały w dziejach tę funkcję ze wszystkimi korzyściami, ale także i obciążeniami oraz trudnościami, jakie zeń wynikają”. Trzeba podkreślić, że chodzi w tych przypadkach o sytuacje wyjątkowe, a więc przejściowe. Gdy tylko powraca normalność, kończy się konieczność zastępstwa. Wówczas Kościół ze swymi kapłanami niechaj poświęci się całkowicie zadaniu, które jest mu przypisane: głoszenia Ewangelii i ograniczy się do ofiarowania swojej współpracy we wszystkim, co prowadzi do wspólnego dobra, a nie zabiega o funkcje natury politycznej ani się nie godzi na ich sprawowanie.

Jeśli chodzi o zaangażowanie kapłana w polityce warto przeanalizować wspomnianą katechezę środową wygłoszoną przez Jana Pawła II dnia 28 lipca 1993 r. Zostały w niej przywołane rozstrzygnięcia Synodu Biskupów z 1971 roku. Papież podkreśla konieczność powstrzymania się przez prezbitera od wszelkiego zaangażowania właściwego dla aktywisty politycznego Gdyby zaś takie zaangażowanie było wymagane, w funkcji zastępstwa, w konkretnej, wyjątkowej okazji, musi on otrzymać missio i odpowiednie upoważnienie od biskupa, w konsultacji z Radą Kapłańską i – jeśli to konieczne – Konferencją Biskupów.

Można zauważyć, że spełnianie tej roli zastępczej często się w Kościele przedłuża. Mentalność zmienia się najwolniej! Być może także w niektórych środowiskach Kościoła, który jest w Polsce, nieuzasadniona i nieuprawniona aktywność niektórych duchownych w polityce jest konsekwencją kontynuacji wypełniania roli zastępczej, znanej i praktykowanej w czasach komunizmu, czy tzw. realnego socjalizmu.

5. Opcja zasadnicza na rzecz ewangelizacji. II Sobór Watykański odnowił świadomość religijnego posłannictwa Kościoła, co wiedzie Kościół do nowego spojrzenia, także na stosunek do państwa. Sobór nie ograniczył się do podkreślenia koniecznej autonomii Kościoła i państwa. W konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” czytamy, że Kościół zrezygnuje z pozycji, rzeczywistej czy domniemanej, uprzywilejowanego rozmówcy państwa, jeśli to wpływało by negatywnie na jego religijną, moralną, ewangelizacyjną misję. „Sprawy doczesne i to, co w obecnym położeniu człowieka wykracza poza ten świat, ściśle łączą się ze sobą i sam Kościół posługuje się rzeczami doczesnymi, na ile wymaga tego jego posłannictwo. Nadziei swojej nie pokłada jednak w przywilejach otrzymanych od władzy państwowej; co więcej: powinien się wyrzekać korzystania z niektórych formalnie nabytych praw, gdy stwierdzi, że z powodu ich używania kwestionowana jest autentyczność jego świadectwa albo że nowe warunki życia wymagają innego uregulowania” (n. 76). Wolność od przywilejów nie oznacza wyobcowania. Kościół wyposażony w swe społeczne i instytucjonalne znaczenie nie może odstąpić od posiadania swoistego statusu prawnego i faktycznego względem państwa. Chodzi tu zatem o ustanowienie nowego stosunku, nastawionego przede wszystkim na współpracę na rzecz promowania obywateli i dla wspólnego dobra.

Paradoksalnie, wyrzeczenie się uprzywilejowanego traktowania, jakie istniało w czasach państwa wyznaniowego, zamiast zaszkodzić Kościołowi sprawia, że przestaje on być obcy czy odleglejszy od państwa, lecz przeciwnie, staje się o wiele bardziej wewnętrzny niż przedtem względem życia kraju. Będąc wolnym, Kościół może z większą wiarygodnością zwracać się do wszystkich: do państwa i do społeczeństwa, do partii politycznych i do ruchu związkowego, do władz i do prostych obywateli, prowadząc ową pedagogikę wiary i dzieło kształtowania sumień, jakie jest właściwe jego religijnemu i moralnemu posłaniu. Wspierając całą moralną siłą walkę na rzecz godności człowieka, życia, rodziny, sprawiedliwości i pokoju.

W ten sposób Kościół „uprawia politykę”. Nie zstępując w szranki politycznej walki o władzę, lecz głosząc zbawienie w Chrystusie, oświetlając rozwiązywanie problemów ludzkich światłem Słowa Bożego, formując nowych ludzi, zdolnych do kształtowania swych decyzji i programów politycznych zgodnie z wartościami integralnego humanizmu, otwartego na Boga. Oznacza to, że Kościół rezygnując z uprawiania polityki przez małe „p”, czyni ją przez „P” duże, wpływa tym samym na przepojenie zaangażowania politycznego duszą etyczną i ideową, respektując zarazem świeckość i pluralizm polityki.

Ciekawą jest rzeczą, że konstytucja duszpasterska „Gaudium et spes” nic nie mówi o konkordatach. Różne są wytłumaczenia tego faktu. Można wysunąć trzy argumenty: nie wszystkie państwa przyznają Kościołowi status międzynarodowego prawa publicznego; o niezależności i autonomii wspólnoty politycznej i Kościoła a jednocześnie o „zdrowej współpracy , uwzględniającej także okoliczności miejsca i czasu” mowa jest na początku numeru 76 konstytucji; wolność sumienia i religii zapewniona jest w wielu konstytucjach, w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówią o tym artykuły 25 i 53.

6. Polityka w stylu chrześcijańskim. Zaangażowanie polityczne, polityczna praxis realizowana jest w ramach partii politycznych. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej „zapewnia wolność tworzenia i działania partii politycznych. Partie polityczne zrzeszają na zasadach dobrowolności i równości obywateli polskich w celu wpływania metodami demokratycznymi na kształtowanie polityki państwa” (art. 11,1). Co powinniśmy sądzić o partii czy partiach o inspiracji chrześcijańskiej? Po pierwsze należy uznać prawomocność tworzenia takiej partii. Obywatele, którzy pragną oprzeć swe działanie polityczne na ideałach chrześcijańskich, mogą łączyć się w partię. Historia wielu narodów wymownie dowodzi, jak bardzo znaczący był wkład wniesiony przez partie o inspiracji chrześcijańskiej w budowanie dobra wspólnego i obronę demokracji. Jednak ważne jest rozróżnienie. Czym innym jest uznanie prawomocności istnienia partii o inspiracji chrześcijańskiej a czym innym dążność do wywodzenia z dogmatów wiary konieczności istnienia „partii katolickiej”, do której musieliby należeć katolicy świeccy. Oba pojęcia „partia” i „katolicka” – tłumaczył ksiądz Luigi Sturzo, założyciel pierwszej partii o inspiracji chrześcijańskiej we Włoszech – są sobie przeciwstawne: katolicyzm to religia, to uniwersalizm; partia – to polityka, to podział. Wiara nie ma partii, nie może i nie powinna ich mieć! Zatem istnienie partii o chrześcijańskiej inspiracji nie pociąga za sobą automatycznie jedności politycznej wszystkich katolików w tej partii.

Warto odpowiedzieć na pytanie jakie są podstawowe kryteria uprawiania polityki w stylu chrześcijańskim. Można wyróżnić cztery podstawowe kryteria: spójność z wartościami ewangelicznymi i wskazaniami nauki społecznej Kościoła, ważne są dwa aspekty tego kryterium: nie poprzestawanie tylko na poziomie teorii oraz podejście do wdrażania wartości w gradualnym, stopniowym procesie; drugie kryterium to demokratyczna metoda uprawiania polityki; trzecim kryterium jest uznanie świeckości polityki.

Świeckość rzeczywistości ziemskich, do których należy polityka, polega na tym, że z woli Stwórcy rzeczywistości te mają swoją ontologiczną spoistość, cele, prawa, własne narzędzia wpisane w ich naturę i nie pochodzące od porządku nadprzyrodzonego (por. GS, n. 36).

Świeckość polityki oznacza także, że z wiary nie można wyprowadzić bezpośrednio modelu społeczeństwa, rządu, partii politycznej.

Świeckość polityki wyklucza także, by służyła ona innym celom niż dobru wspólnoty politycznej. Nie wolno włączać polityki w służbę interesom Kościoła (klerykalizm) czy też ukierunkowywać ją na apostolat i ewangelizację (konfesjonalizm).

Czwarte kryterium to autonomia katolików świeckich w dokonywaniu wyborów politycznych. Gaudium et spes uczy: „Od kapłanów zaś świeccy powinni oczekiwać światła i mocy duchowej. Niechaj jednak nie sądzą oni, że ich pasterze są zawsze dostatecznie kompetentni, aby w każdej rodzącej się kwestii, a zwłaszcza poważnej, mogli mieć gotowe konkretne rozwiązanie, albo że do tego właśnie zostali posłani. Niech raczej sami, oświeceni chrześcijańską mądrością, biorąc pod uwagę doktrynę Nauczycielskiego Urzędu Kościoła, podejmują się wykonania właściwych sobie zadań” (n. 43).

7. Zakończenie. Rozstrzygnięcia konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską powinniśmy realizować we właściwie rozumianym milieu relacji między religią a polityką, między Kościołem a polityką. Na pewno nie powinniśmy godzić się z rugowaniem Kościoła z tej ważnej dla każdego człowieka i społeczeństwa sfery życia, jaką jest polityka. Trzeba upowszechniać naukę społeczną Kościoła na temat polityki, niezbędny podział ról między świeckimi a duchownymi i Kościołem instytucjonalnym, trzeba właściwie rozumieć świeckość polityki oraz kryteria jej uprawiania w stylu chrześcijańskim a także formować ku takiemu zaangażowaniu przygotowanych do aktywności politycznej wiernych świeckich.

Częściej powinniśmy szukać odpowiedzi na pytanie „jak” uprawiać politykę niż na pytanie „czy” ją uprawiać przez Kościół. W najnowszym nauczaniu społecznym Kościoła można zanotować zmianę akcentów w kwestii relacji Kościół – polityka. Z instytucjonalnego wpływu na politykę przejście do formacji katolików świeckich, którzy powinni być aktywnymi podmiotami polityki. Można mówić o przejściu od instytucjonalnego wpływu do kulturowego wpływu. Polityka jest narzędziem. Może być dobrze lub źle używana. Wszystko zależy od kultury człowieka i ludzi, którzy się polityką zajmują. Chodzi więc o inwestycję w kulturę na miarę człowieka. Kluczem jest kultura.

Jeden z prekursorów katolicyzmu społecznego Wilhelm Emmanuel von Ketteler wypowiedział słowa: „Christ sein heisst politisch sein” – bycie chrześcijaninem oznacza bycie istotą polityczną. Kardynał Reinhard Marx na koniec książeczki, w której prezentował aktualność myśli Emmanuela von Kettelera, napisał: „Christ sein heisst politisch sein” to nie jest zadanie dla biskupów społeczników, to jest zadanie i powołanie dla każdego chrześcijanina. Mam nadzieję, że książka ta będzie bodźcem, by nie wycofywać się z dziedziny polityki i odpowiadać na powstające wyzwania społeczne w duchu wiary chrześcijańskiej. Nasza chrześcijańska wiara nie jest reliktem przeszłości, ale podłożem naszego życia – tu i teraz. Bądźmy więc mężni, by stawać się solą ziemi i światłem świata – jak nam polecił Jezus, także w wielkiej przestrzeni społeczeństwa i polityki”.

Papież Franciszek w książce „Pasterz”, która ma się ukazać w dziesiątą rocznicę wyboru tak mówił o polityce: „Tak, uprawiam politykę. Bo każdy musi ją uprawiać. Lud chrześcijański musi to robić. Kiedy czytamy to, co powiedział Jezus, widzimy, że był zaangażowany w politykę. A czym jest polityka? To styl życia dla polis, dla miasta. To, czym ja się nie zajmuję i czego nie powinien robić Kościół, to polityka partyjna. Ale Ewangelia ma wymiar polityczny, jakim jest nawrócenie mentalności społecznej, także religijnej osób. Bronię świeckości państwa, ale nie laicyzmu, który na przykład nie dopuszcza wizerunków religijnych w przestrzeni publicznej”. Synteza tego, co starałem się dzisiaj powiedzieć, inspirowany wskazaniami nauki społecznej Kościoła.

***

Konferencję pt. „Relacje państwo-Kościół jakich potrzebuje dziś Polska. Ile autonomii, ile współpracy?” zorganizowała Katolicka Agencja Informacyjna we współpracy z Instytutem Nauk o Polityce i Administracji UKSW. Wydarzenie odbyło się w Domu Arcybiskupów Warszawskich.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.