Drukuj Powrót do artykułu

Drugi tydzień Synodu Biskupów

18 października 2015 | 07:57 | st, tom, kg, pb, RV (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Podkreślanie piękna małżeństwa i rodziny, potrzeba zmiany języka, jakim się o nich mówi oraz możliwość dopuszczenia do Komunii św. katolików, którzy po rozwodzie cywilnym zawarli nowy związek małżeński były jednymi z głównych tematów dyskutowanych podczas drugiego tygodnia obrad XIV Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Obraduje ono w Watykanie w dniach 4-25 października nt. „Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym”.

Dyskusje ojców synodalnych przebiegały głównie w 13 małych grupach językowych (circuli minores). Pracowali oni nad drugą i trzecią częścią dokumentu roboczego (Instrumentum laboris), dotyczącymi nauczania Kościoła nt. rodziny i duszpasterstwa rodzin. Proponowali oni konkretne poprawki do tego tekstu, na którego podstawie powstaje relacja końcowa synodu. Pracuje nad nią minowana przez papieża Franciszka 10-osobowa komisja, której przewodniczy relator generalny zgromadzenia, kard. Péter Erdő.

Odbywały się także kongregacje generalne czyli obrady plenarne, w czasie których biskupi wygłaszali krótkie przemówienia. W minionym tygodniu głos zabrali również tzw. delegaci braterscy czyli przedstawiciele innych Kościołów, jak również świeccy audytorzy (głównie małżeństwa z różnych krajów), zaproszeni na synod przez papieża.

Kość niezgody

Dało się zauważyć duże zróżnicowanie poglądów ojców synodalnych w kwestii Komunii dla rozwodników żyjących w ponownych związkach. Dyskusja na ten temat była burzliwa. Z jednej strony zdecydowanie występowano w obronie doktryny katolickiej, zwłaszcza gdy chodzi o nierozerwalność małżeństwa, z drugiej zaś podkreślano, że Kościół nie może nikogo na stałe wykluczyć z przyjmowania sakramentów.

Powrócił temat zaproponowanej przez kard. Waltera Kaspera „drogi pokutnej”. Wielu ojców synodalnych wskazywało, że w Kościele trzeba nie tylko doktryny, ale i „medycyny”, leczącej rany. Postulowano również, aby konkretne decyzje pozostawić w gestii episkopatów. Coraz bardziej narasta bowiem poczucie, że wiele istotnych kwestii powinno być rozstrzyganych na szczeblu lokalnym. Abp Mark Coleridge z Australii zwrócił uwagę, że o małżeństwie i rodzinie trudno jest mówić na szczeblu światowym, przede wszystkim dlatego, że istnieje wiele wzorców życia rodzinnego.

– Na szczeblu lokalnym powinny być rozstrzygane sprawy dotyczące strategii duszpasterskiej zwłaszcza w odniesieniu do tych, którzy doświadczają trudności. Potrzeba większej kreatywności w terenie. Niektórzy twierdzą, że jeśli nie otworzymy na przykład drzwi na rozwiedzionych, którzy żyją w nowym związku, to cały synod będzie do niczego. Myślę, że tak nie jest. Ten synod powinien raczej otworzyć przed nami drzwi kreatywności wobec konkretnych sytuacji. Tego uczy nas sam papież. On nam pokazuje, że mamy wielkie pole manewru w duszpasterstwie. Nie stoimy przed alternatywą: stare rozwiązania albo nic. Musimy myśleć w nowy sposób. Na przykład zawsze nam mówiono, że publicznie mamy głosić prawdę, a prywatnie mamy się odnosić do ludzi z miłosierdziem. To już się skończyło. Dziś potrzebujemy publicznych gestów miłosierdzia. To właśnie czyni papież Franciszek – przypomniał hierarcha.

Próba zmiany doktryny?

Abp Stanisław Gądecki zauważył, że zmiany dyscyplinarne proponowane przez niektórych ojców synodalnych odnośnie do Komunii dla rozwodników stanowią w swych założeniach próbę przemycenia zmian samej doktryny Kościoła. – W moim przekonaniu nie można mówić o oderwaniu praktyki Kościoła od jego nauczania. Jedno z drugim jest nierozerwalne. Mam jednak wrażenie, że wielu zwolenników nowości myśli o faktycznej zmianie doktryny, nazywając to zmianą dyscypliny Kościoła. Jest to niepokojący punkt w tym rozumowaniu, bo gorliwie się podkreśla: „My akceptujemy całą doktrynę”, ale zaraz potem przychodzi propozycja, która z doktryną nie ma nic wspólnego. Mnie to dość niepokoi, bo właściwie jedna i druga strona mówi, że nie chce żadnych zmian doktrynalnych – mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

– Pojawiają się głosy oscylujące między wiernością nauce Kościoła a próbami wyjścia naprzeciw osobom rozwiedzionym i żyjącym w nowych związkach i tym samym przyzwoleniem dla ich sytuacji – relacjonował KAI abp Gądecki. Według niego proponuje się pójście drogą protestantyzmu, małżeństwa pojmowanego nie na wzór komunii Chrystusa z Kościołem, ale jako komunii międzyludzkiej. Zaproponowano, aby indywidualnie traktować przypadki osób rozwiedzionych i pod pewnymi warunkami zezwalać na udzielanie im Komunii św. jako wsparcia czy pomocy, która miałaby prowadzić do uzdrowienia.

Zwrócił uwagę na propozycję jednego z włoskich ojców synodalnych, by pod pewnymi warunkami udzielać jej osobom znajdującym się w takiej sytuacji na Wielkanoc. „Chodzi o to, aby biskup mógł osoby rokujące nadzieję na nawrócenie prowadzić do wyznania grzechu i potem raz w roku na Paschę dopuścić do Komunii św. Zaproponowana droga nie miałaby przekreślać dotychczasowego nauczania Kościoła, a równocześnie w duszpasterstwie osób rozwiedzionych byłby to krok naprzód. Jednak zdaniem abp. Gądeckiego „nie jest to zgodne z dwutysiącletnim nauczaniem Kościoła”.

– To, co nie jest sakramentalne, staje się etapem w drodze do sakramentalnego małżeństwa. Biskup miałby przeprowadzić rozmowy z wybranymi osobami, które żyjąc w nieuregulowanej sytuacji, pragną powrotu do stanu uznawanego przez Kościół. W takim przypadku doszłoby do zatarcia sakramentalnego charakteru małżeństwa. Wtedy nie wiadomo, co Jezus Chrystus wnosi w małżeństwo naturalne, które też jest przez Boga stworzone – powiedział metropolita poznański. Wskazał na potrzebę głoszenia „niewygodnej prawdy”, bo tylko ona ma charakter uzdrawiający.

Pozytywny przekaz

Równie zdecydowanie wypowiedział się abp Zbigniew Stankiewicz z Łotwy, według którego dopuszczenie do Komunii osób żyjących w nowych związkach byłoby aktem niesprawiedliwości wobec tych par, które walczą o uratowanie swego małżeństwa i które ogromnym wysiłkiem pozostały sobie wierne. – Jestem przekonany, że argumenty za dopuszczeniem tych osób do Komunii św. mają charakter bardziej socjologiczny i psychologiczno-emocjonalny niż teologiczny. Kościelny młyn miele powoli, jednak z zasady na koniec daje dobrą mąkę. I synod też tak miele i ufam, że w końcu nieprawda i plewy zostaną odrzucone i pozostanie tylko czysta mąka – oświadczył hierarcha.

Tłumaczył, że „Ojciec Święty uczynił już i tak wielki krok wobec osób w ponownych związkach, przyśpieszając proces w sprawie nieważności małżeństwa, a przez to otwierając drogę miłosierdzia w murze sprawiedliwości”. Dodał, że „pierwszym zadaniem” synodu jest „ukazanie w atrakcyjny sposób piękna powołania do małżeństwa oraz zachęcenie i umocnienie tych rodzin, które z trudem walczą o dochowanie wierności swemu małżeństwu”. Wyraził przekonanie, że obrady synodalne w coraz większym stopniu skupiają się na tym, co najistotniejsze: „aby dać rodzinom pozytywny przekaz o pięknie powołania rodzinnego i że jest ono wpisane w plan Boży, że jest to droga do doskonałości, do osiągnięcia Królestwa Bożego dla małżonków”. A „drugorzędne kwestie odchodzą na dalszy plan” – dodał metropolita ryski.

W jednej z małych grup zaproponowano, by papież powołał komisję ekspertów ds. dopuszczenia osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach do Komunii św.

Połączyć miłosierdzie z prawdą

– Debaty synodalne odbywają się w kluczu: „między miłosierdziem a prawdą” – powiedział abp Stankiewicz. – Wiadomo, ze Kościół musi być miłosierny wobec grzeszników, ale aby miłosierdzie mogło być zastosowane, grzesznik musi uznać swój grzech. Nie możemy odstępować od prawdy. Szukamy zatem metody, w jaki sposób połączyć miłosierdzie z prawdą.

Tymczasem, zdaniem abp. Tomasza Pety z Kazachstanu, niektórzy ojcowie synodalni źle zrozumieli wezwanie papieża do otwartej debaty i zaczęli prezentować idee, które są sprzeczne z tradycją Kościoła zakorzenioną w Słowie Bożym. Stwierdził, że ten – jak mawiał bł. Paweł VI – „swąd szatana” można wyczuć również w „Instrumentum laboris”.

Nie wszyscy jednak podzielają tę opinię. – Nie sądzę, aby zbyt wielu ojców synodalnych chciało być po innej niż Jezus stronie co do nierozerwalności małżeństwa lub po innej niż św. Paweł w sprawie warunków godnego przyjmowania Komunii św. – powiedział kard. George Pell z Australii. Jego zdaniem świat musi jasno ujrzeć, iż nauczanie Chrystusa i nauczanie Kościoła nt. małżeństwa i seksualności są nietknięte. – Jednocześnie szukamy nowych sposobów dotarcia z tym nauczaniem w świecie, w którym wiele osób cierpi, i w którym małżeństwo i rodzina są atakowane, a w niektórych miejscach zanikają – stwierdził purpurat. Postulował zarazem stworzenie listy przykładów duszpasterskich z całego świata – najlepszych praktyk pomocy dla rodziny.

Nie tylko rozwodnicy

Kard. Christoph Schönborn z Wiednia podkreślił, że Synod Biskupów nie skupia się w sposób szczególny na problematyce osób rozwiedzionych żyjących w związkach cywilnych. Mówiło się natomiast wiele o sytuacji rodzin w regionach ogarniętych wojnami na świecie, o ludziach żyjących bez ślubu i o ciągle wysokim procencie rozwodów.

Krytycznie wypowiadano się na temat „ideologii gender”, która twierdzi, że płeć jest „tylko konstrukcją społeczną, którą można dowolnie zmieniać”. Z synodalnej auli popłynęło także wyraźne ostrzeżenie przed dokonującą się nową kolonizacją ideologiczną, która próbuje rozbić rodzinę. W tym kontekście przypomniano o milionach dolarów wydawanych na produkcję i rozdawanie prezerwatyw oraz środków antykoncepcyjnych w najuboższych krajach świata przy jednoczesnym totalnym braku troski o ich rozwój.

Wiele mówiono o konieczności nie tylko dobrego przygotowania do małżeństwa, ale i dalszego duszpasterskiego towarzyszenia małżonkom na tej drodze. Wskazywano przy tym na konieczność wypracowania nowego języka przekazu prawdy o małżeństwie i rodzinie, tak by był on zrozumiały dla ludzi młodych. – Nie możemy mówić do ludzi niewierzących żargonem teologiczno-filozoficznym – zaznaczył abp Stankiewicz.

Podkreślano, że odnowienie i pogłębienie refleksji na temat teologii małżeństwa powinno być jednym z owoców obecnego synodu. W tym celu postulowano m.in. oparcie się na nauczaniu św. Jana Pawła II o małżeństwie i rodzinie.

Abp Stanislav Zvolenský ze Słowacji swoje wystąpienie poświęcił doświadczeniu łaski Bożej w rodzinach, które decydują się żyć według Bożej woli. To właśnie one powinny być dla Kościoła głównym punktem odniesienia, pokazują bowiem, że jego nauczanie nie jest czymś abstrakcyjnym, a łaska Boża działa w życiu człowieka. Należy je wspierać, „bo są one przykładem dla innych”.

Według abp. Henryka Hosera atmosfera na synodzie staje się coraz bardziej gorąca, gdyż co do kontrowersyjnych kwestii duszpasterskich jak udzielanie Komunii św. osobom rozwiedzionym żyjących w nowych związkach cywilnych i duszpasterstwa osób homoseksualnych pojawiają się poważne różnice zdań wynikające m.in. z tego, że ojcowie synodalni reprezentują różne obszary kulturowe i lokalne tradycje kościelne. – Musimy tę specyfikę uwzględniać, co wymaga dłuższych dyskusji, aby znaleźć wspólny mianownik – zaznaczył biskup warszawsko-praski.

Jedną z propozycji, jaka pojawiła się podczas obrad jest organizowanie kontynentalnych spotkań przedsynodalnych. Zmiana metody prac synodu pozwalałaby na obszerniejsze wypowiedzi relatorów z poszczególnych kontynentów. Właśnie propozycje zmian systemowych mogą okazać się najważniejszym owocem obecnego synodu.

Towarzyszenie rodzinom

Bp Jan Wątroba zauważył, że sformułowaniem najczęściej używanym w debacie synodalnej było „towarzyszenie”: „towarzyszenie osobom przygotowującym się do małżeństwa, a potem duszpasterskie towarzyszenie tym, których małżeństwo okazało się zbyt słabe, aby przetrwać, a więc wszystkim poranionym”. Wielu biskupów w oparciu o doświadczenie własne i swoich Kościołów widzi potrzebę lepszego przygotowania par do małżeństwa i właściwego przygotowania seminarzystów do przyszłej pracy duszpasterskiej z rodzinami. – Gdy zaś chodzi o towarzyszenie rozwiedzionym, którzy weszli w nowe związki, najczęściej powtarza się troska o to, aby towarzyszyć tym ludziom w stylu Pana Jezusa, czyli z jasnością mistrza, a jednocześnie z czułością matki – powiedział biskup rzeszowski.

Wtóruje mu abp Gądecki, według którego towarzyszenie osobom rozwiedzionym „z miłością i z przyjaźnią”, utwierdzając w nich „poczucie, że są kochani, a nie odrzuceni przez Kościół” ma polegać na służeniu im wsparciem w trudnych chwilach, nie stwarzając im jednak niepotrzebnych iluzji. – Trzeba zastanowić się nad ostatecznym pytaniem: co powinno oznaczać owo nawrócenie, które miałoby być zwieńczeniem drogi pokuty. Dlatego, że jeśli nawrócenie jest tylko w sferze pragnień, emocji i dążeń, to nie jest prawdziwym nawróceniem. Pierwszy związek małżeński jest ważny, nawet jeśli pożycie w drugim związku jest piękne i pełne dobra – przekonywał metropolita poznański na synodalnej konferencji prasowej 15 października.

Jednak, według niego, większość z 13 relacji podsumowujących debatę w małych grupach nad drugą częścią „Instrumentum laboris” uwzględniało ewangeliczną wizję małżeństwa i rodziny i „rzeczywiście podniosły na duchu”.

Zapomniany Jan Paweł II?

Z kolei abp Hoser z przykrością stwierdził, że „nauczanie św. Jana Pawła II na temat małżeństwa i rodziny nie jest znane wielu ojcom synodu”. – Jest to niestety już w tej chwili biała plama w naszej kościelnej świadomości. W samym tekście „Instrumentum laboris” znajdujemy bardzo mało odnośników do nauczania papieża. Przypomnijmy fundamentalne dla nauczanie Kościoła o małżeństwie takie dokumenty jak adhortacja apostolska „Familiaris consortio” czy „List do rodzin”. Nie można owocnie i skutecznie prowadzić kolejnego synodu o rodzinie bez znajomości choćby tych dwóch tekstów – powiedział biskup warszawsko-praski.

Jego zdaniem, równie skromnie wraca się do nauczania bł. Pawła VI. – Mamy wiele terminów zawartych w encyklice „Humane vitae”, które nie pojawiają się w wypowiedziach uczestników synodu, a powinny. Omija się problematykę antykoncepcji, o czym zresztą mówiłem w synodalnej auli. Niewiele też się mówi o pladze aborcji i braku szacunku dla życia. W ogóle nie mówi się o ich skutkach, nie tylko duchowych i psychicznych, ale i biologicznych, które rzutują na człowieka, a w konsekwencji na całą ludzkość. Nic się nie mówi na temat antropologii bł. Pawła VI i nauczania Kościoła o jedności osoby ludzkiej złożonej z ducha, duszy i ciała – ubolewał abp Hoser.

Według niego „Instrumentum laboris” jest niestety tekstem dalekim od doskonałości. Przede wszystkim brakuje mu precyzji pojęciowej, zawiera wiele powtórzeń, które utrudniają harmonijną jego lekturę, dlatego „dyskusja nie jest łatwa”. Jest jednak przekonany, że dalsza debata pozwoli uporządkować ten materiał, „zharmonizować go i dojść do jakiś konkluzji poprzez redakcję tez (modi), które będą bardziej syntetycznym wyrazem tych treści, które znajdują się w obecnym dokumencie roboczym”.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.