Drukuj Powrót do artykułu

Duchowni z Liverpoolu wstrząśnięci samobójczym zamachem świeżo nawróconego muzułmanina

20 listopada 2021 | 12:46 | kg (KAI/B-I) | Liverpool Ⓒ Ⓟ

Duchowni anglikańscy z Liverpoolu są wstrząśnięci wiadomością o tym, że ich nowo nawrócony parafianin dokonał 14 listopada samobójczego zamachu terrorystycznego, jadąc taksówką właśnie do katedry w tym mieście. Jednocześnie w odpowiedzi na lawinę krytyki, jaka spadła potem na zwolenników wspierania imigrantów, zapewnili, że nadal będą bronić swego prawa pomagania cudzoziemcom ubiegającym się o azyl.

Do tragedii doszło w niedzielę 14 bm. przed południem, gdy 32-letni Emad al-Swealmeen, jadąc taksówką do katedry, uruchomił tzw. pas szahida, czyli wypełnioną materiałami wybuchowymi taśmę, którą był przepasany. Wybuch nastąpił koło miejskiego szpitala ginekologicznego, gdyż z powodu korków ulicznych pasażer poprosił kierowcę o zmianę trasy. Jak na razie nie podano, czy i ile osób ucierpiało wskutek zamachu.

„Dziekan i proboszcz katedry są wstrząśnięci na wieść o tym, że terrorysta, który w niedzielę zdetonował bombę, był naszym parafianinem” – stwierdza oficjalne oświadczenie władz kościelnych.

Nawiązując do nawrócenia się byłego muzułmanina oświadczenie duchowieństwa katedry stwierdza, iż „zrozumiałe jest, że nie możemy obiektywnie oceniać dogłębnych motywów tego człowieka”. Podkreślono, że wspólnota parafialna jako całość „nie może ponosić odpowiedzialności za osobiste działania jednego z parafian”, a księża nadal „poczuwają się do jedności z tymi wszystkimi w naszym mieście i kraju, którzy gorliwie trudzą się w imię pokoju”. Zapewnili, że „nadal modlą się za Liverpool w tych trudnych dniach”.

Sprawa nawrócenia się przyszłego terrorysty na chrześcijaństwo wzbudziła w brytyjskich mediach podejrzenia, iż niektórzy ubiegający się o azyl tylko zewnętrznie przechodzą na nową religię, licząc na ulgi i ułatwienia w procedurze otrzymania schronienia na Wyspach. Duchowni katedry przyznali, że decyzję o dopuszczeniu al-Swealmeena do konfirmacji „podjęli niełatwo”, dodali jednak, że nadal będą służyć nieszczęśnikom szukającym schronienia w kraju. Podkreślili, że „jest to nasz chrześcijański obowiązek i tym bardziej powinniśmy witać z zadowoleniem każdego, kto przychodzi do Jezusa i nadal pomagać potrzebującym”. Według autorów oświadczenia „obowiązek wspólnoty chrześcijańskiej polega na tym, aby wychodzić naprzeciw potrzebującym i tym samym umacniać się w wierze, służąc ze wszystkich sił bliźnim”.

Portal Christiantoday, który jako pierwszy napisał o całym zdarzeniu, zaznaczył, że katedra liverpoolska wypracowała niezawodne procedury ujawniania tych, którzy wykazują się prawdziwym przywiązaniem do wiary; są to stałe uczęszczanie na nabożeństwa przynajmniej przez dwa lata, odbycie kursów podstaw nauki chrześcijańskiej i szereg innych działań. „Dopiero potem rozpatrujemy prośbę o chrzest i konfirmację” – zapewniono w oświadczeniu.

Wysadzenie się w powietrze zamachowca (znanego również jako Enzo Almeni) koło szpitala uznano już oficjalnie za akt terrorystyczny.

Według „Christiantoday” i dziennika „The Telegraph” al-Swealmeen przybył do Wielkiej Brytanii z Iraku w 2014, składając zaraz podanie o azyl, które jednak odrzucono. Następnie zaczął się interesować chrześcijaństwem i po 3-letnim przygotowaniu przyjął chrzest i konfirmację w katedrze liverpoolskiej w 2017 roku, której udzielił mu ks. Cyril Ashton. A dziennik „The Times” twierdzi, że przyszły zamachowiec przez pewien czas korzystał ze schronienia w tejże katedrze po okresie leczenia się psychiatrycznego w związku z „zachwianiem zdrowia psychicznego”.

Opiekunem i nauczycielem Biblii młodego Irakijczyka i jego dobroczyńcą był 77-letni podpułkownik w stanie spoczynku Malcolm Hitchcott, koordynator działań kulturalnych dla starających się o azyl. Powiedział on dziennikarzom, że poznał swego podopiecznego w 2015, gdy zainteresował się on chrześcijaństwem. Następnie azylant odbył kurs podstaw nauki wiary, ale nadal chodził na zajęcia z Pisma Świętego aż do konfirmacji. Sam Hichcott i jego małżonka Elizabeth przyjęli go potem do swego domu, w którym spędził on 8 miesięcy po upływie terminu zezwolenia na tymczasowy pobyt, wydanego przez brytyjskie MSW. Były wojskowy przyznał, że oboje z żoną przeżyli „szok” na wieść o tym, co się stało. „Nigdy bym nie pomyślał, że jest on zdolny do czegoś takiego” – powiedział były opiekun zamachowca. A jego żona dodała, że ich podopieczny „był dobrze wychowany i zawsze spokojny, kochaliśmy go”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.