Drukuj Powrót do artykułu

Ekspert Związku Dużych Rodzin o projekcie 800+: nie wiadomo, czy nas na to stać

29 maja 2023 | 13:22 | Maria Czerska | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News

– Trudno to jednoznacznie ocenić – tak o projekcie waloryzacji świadczenia 500+ do 800+ mówi prof. Marek Kośny ze Związku Dużych Rodzin 3 +. Zwraca uwagę, że wzrost wysokości świadczenia jest zasadny w kontekście wzrostu cen, natomiast pozostaje pytanie czy nas na to stać i czy w konsekwencji uda się utrzymać właściwy poziom usług społecznych, kluczowych z punktu widzenia rodzin. ZDR 3+ jest za powszechnością świadczenia 500 + i nie popiera pomysłu wprowadzania progów dochodowych.

Rekomendowałby natomiast progresję, czyli wzrost wysokości świadczenia na kolejne dzieci. Postuluje również tzw. iloraz podatkowy, czyli formę opodatkowania uwzględniającą liczbę dzieci w rodzinie.

Maria Czerska (KAI): Zarówno PiS jak i PO postulują waloryzację świadczenia 500 + do 800 +. Co na to Związek Dużych Rodzin 3+?

– Trudno to jednoznacznie ocenić. Możemy mówić o dwóch aspektach sprawy. Pierwszy to kwestia zasadności zwiększenia świadczenia. Jeśli popatrzymy na to, co się w międzyczasie wydarzyło w obszarze wzrostu cen, czyli na inflację, to można powiedzieć, że nowy poziom wynikałby w zasadniczej mierze z rekompensaty realnej obniżki świadczenia w ostatnich latach. W tym sensie jest to naturalna konsekwencja wzrostu cen. Efektywny spadek wartości tego świadczenia powodowałby jego stopniową marginalizację. W tym kontekście waloryzacja jest bez wątpienia korzystna dla rodzin.

Natomiast plany te mogą tez budzić pewne obawy. Jesteśmy w trudnym momencie. Zwiększenie wartości świadczenia akurat teraz, gdy jednocześnie np. znacząco rosną wydatki na zbrojenia, rodzi pytanie, czy państwo może sobie na te wydatki pozwolić i czy rzeczywiście będzie w stanie sfinansować na wystarczającym poziomie inne konieczne wydatki – konieczne z punktu widzenia rodzin. Mam tu konkretnie na myśli sytuację w szeroko rozumianym obszarze usług społecznych. Są one finansowane ze środków budżetowych. Jak pokazuje doświadczenie kilku ostatnich lat, jest to sektor bardzo zaniedbany w sensie wynagrodzeniowym. Wynagrodzenia np. dla nauczycieli, czy dla osób zajmujących się pomocą społeczną, niebezpiecznie zbliżają do wynagrodzenia minimalnego. Wynagrodzenie minimalne rośnie szybko, natomiast wynagrodzenia w obszarze usług społecznych rosną w bardzo ograniczonym stopniu. Rodzi to bardzo poważne pytanie: co z tymi usługami będzie się dalej działo?

Mówię o tym w kontekście 800 +, gdyż mamy tu to samo źródło finansowania i tych samych odbiorców. Jeśli nie będziemy w stanie w dłuższym horyzoncie czasowym zabezpieczyć usług społecznych, czyli powiedzmy edukacji, na odpowiednim poziomie, efekt będzie taki, że te pieniądze, które trafią do rodzin w formie świadczenia 800+ będą np. musiały być wydane w jeszcze większym stopniu na dodatkowe zajęcia edukacyjne.

Pytanie zatem, czy to nowe rozwiązanie faktycznie prowadzi do polepszenia sytuacji rodzin.

KAI: Innymi słowy istnieją obawy, czy nas na to stać?

– To jest pytanie do pomysłodawców, w tym do rządu. Rząd twierdzi, że nas stać. Sprawdzianem będą dalsze ruchy w tym zakresie. Jeśli się okaże, że jesteśmy w stanie zagwarantować odpowiednią jakość usług społecznych, kluczowych z punktu widzenia rodzin, będzie to oznaczało, że nas naprawdę stać. Brakuje nam tu natomiast konkretnych deklaracji.

KAI: Krytycy pomysłu twierdzą, że tego rodzaju działania generują inflację.

– Tak, to na pewno będzie dodatkowy czynnik proinflacyjny. W momencie, kiedy mówimy o skierowaniu na rynek – w dużej mierze bowiem te pieniądze zostaną skonsumowane – kolejnych dwudziestu kilku miliardów złotych, niewątpliwie będzie to stanowiło czynnik popytowy, który w jakimś zakresie na pewno przyczyni się do wzrostu wskaźnika cen. Wzrośnie po prostu zagregowany popyt w gospodarce. Ten wpływ będzie, natomiast nie wydaje mi się, żeby to był czynnik kluczowy w procesie wzrostu cen.

KAI: Program 500+ wprowadzany był jako program mający poprawić demografię w Polsce. Czy istnieją jeszcze podstawy, by myśleć o tym programie i jego waloryzacji w tym kontekście?

– Jeśli chodzi o zwiększenie wysokości świadczenia nie oczekiwałbym tutaj jakiegoś znaczącego demograficznego efektu. Myślę też, że obecnie dominuje nieco inna narracja. W momencie wdrażania 500+ rzeczywiście instytucje wdrażające mówiły o możliwości realnego wpływu na poziom dzietności. I faktycznie – bezpośrednio po wprowadzeniu świadczenia ta dzietność chwilowo wzrosła. Jaki był tu wpływ programu – trudno jednoznacznie stwierdzić. Później ta dzietność spadła. Ostatnio obserwujemy znaczące spadki w tym zakresie. Natomiast trzeba pamiętać, że kluczowymi czynnikami dla dzietności jest stabilność i poczucie bezpieczeństwa, tymczasem mieliśmy kolejno pojawiające się kryzysy – Covid 19, wojnę na Ukrainie. Możemy się jednak zastanawiać, co by było z dzietnością w Polsce, gdyby nie program 500+. Tego się nie dowiemy.

Obecnie raczej koncentrujemy się na kwestiach związanych z zabezpieczeniem odpowiedniej jakości życia, czyli redukcją ubóstwa, w szczególności ubóstwa rodzin z dziećmi. Dzietność to kwestia złożona. Nie wiadomo, na ile wpływ tu może mieć pojedynczy czynnik. W kwestii dzietności nie oczekuję zatem znaczących zmian, które byłyby skutkiem podwyższenia świadczenia.

KAI: W momencie wprowadzania 500 + byli Państwo jako ZDR 3+ zwolennikami tego rozwiązania. Projekt waloryzacji świadczenia oceniają Państwo niejednoznacznie. A może ZDR 3 + ma jakieś jeszcze inne rekomendacje?

– Jeśli chodzi o świadczenie 500 + to rzeczywiście jako związek ocenialiśmy je pozytywnie, nawet bardzo pozytywnie. Chociaż – co muszę podkreślić – nasze rekomendacje szły jednak w nieco innym kierunku. Byliśmy zdania, że to świadczenie powinno mieć charakter progresywny, tzn. żeby na kolejne dzieci przyznawane kwoty były coraz większe. To lepiej oddawałoby strukturę kosztów ponoszonych w rodzinie. I dalej tak uważamy, również w kontekście planowanego wzrostu świadczenia.

KAI: Czy Państwa zdaniem 500 + lub 800+ powinno być przyznawane w zależności od dochodu w rodzinie?

– Od początku uważaliśmy, że fakt, iż świadczenie ma charakter powszechny a nie socjalny, bardzo pomaga w sensie ogólnego docenienia dzietności jako takiej. Wprowadzenie progów dochodowych powodowałoby, że świadczenie z powszechnego stałoby się mniej lub bardziej właśnie świadczeniem socjalnym. Ogólnie zatem jesteśmy przeciwni takim rozwiązaniom.

Podchodząc do tej kwestii bardziej szczegółowo – warto zadać sobie pytanie, na jakim poziomie miałby być ten ewentualny próg. Jeśli byłby on ustawiony stosunkowo wysoko, mogłoby się okazać, że samo weryfikowanie dochodów w całej populacji jest bardziej kosztowne, niż te kwoty, które mogłyby być przekazywane osobom najbogatszym. Jeśli zaś ustawimy ten próg względnie nisko – dochodzimy do rozwiązania, które jest już stricte świadczeniem socjalnym.

KAI: A może zamiast tego rodzaju świadczeń powinny być ulgi podatkowe dla rodzin?

– Ulgi podatkowe tak, niekoniecznie zamiast. Myślę, że można by było np. zamiast podwyższania kwoty świadczenia rozważyć przekierowanie części środków na rozwiązania podatkowe. Natomiast nie popieramy pomysłu całkowitej likwidacji 500 + na rzecz rozwiązań podatkowych, gdyż tracimy wówczas walor powszechności tego świadczenia. Teraz jest ono związane z dziećmi. Wówczas byłoby związane z dziećmi i osiąganiem dochodu podlegającego opodatkowaniu.

Jednym z naszych postulatów jako Związku jest natomiast wprowadzenie opodatkowania w zależności od liczby dzieci w rodzinie, czyli tzw. ilorazu podatkowego. Najogólniej rzecz ujmując stanowiłoby to rozszerzenie systemu, który mamy obecnie w odniesieniu do małżonków oraz do osób samotnie wychowujących dzieci. Ogólny schemat w przypadku małżonków polega na tym, że suma ich dochodów jest dzielona na 2, opodatkowaniu podlega połowa dochodu a następnie wysokość podatku jest mnożona przez 2. Jest to korzystne w sytuacji, gdy jeden z małżonków zarabia znacznie więcej niż drugi lub ten drugi nie osiąga w ogóle dochodów. Nasz postulat rozszerzałby ten mechanizm na dzieci, które jak wiemy z reguły nie osiągają dochodów, stanowią za to w gospodarstwie domowym jednostki konsumpcyjne. W przypadku rodzin z dziećmi łączny dochód dzielilibyśmy nie przez 2 lecz przez wyższy współczynnik. W przypadku rodziny z trójką dzieci, mogłoby to być 5, gdybyśmy każdemu dziecku przypisali współczynnik 1. Mogłoby to być też 3,5, gdyby każdemu dziecku przypisany być współczynnik 0,5.

W takiej sytuacji rodziny miałyby możliwość skorzystania z większej liczby kwot wolnych od podatku, ale też później wpadałyby w wyższy próg podatkowy. Ma to bardzo duże znaczenie, ponieważ podatnik prowadzący jednoosobowe gospodarstwo domowe, zarabiający np. 180 tys. zł jest w zupełnie innej sytuacji niż podatnik o tym samym dochodzie, ale mający na utrzymaniu kilkoro dzieci.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.