Drukuj Powrót do artykułu

Episkopat a wybory prezydenckie

09 lipca 2010 | 11:43 | mp Ⓒ Ⓟ

Sławomir Nowak, powiedział w wywiadzie dla onet. pl z 6 lipca br., że „Kościół popełnił duży błąd przekraczając granice zaangażowania politycznego”. Szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego dodał, że „zaangażowanie kleru przeciw nam to istotny agregat negatywnych sił, z którymi musieliśmy się zmierzyć”. Fakty zdają się przeczyć tym oskarżeniom.

Regułą w wolnej Polsce stało się, że Episkopat zabierał głos przed wyborami. Jednakże stanowisko przyjęte 19 czerwca na 352. zebraniu plenarnym Konferencja Episkopatu Polski jest znacznie bardziej powściągliwe niż bywało to poprzednio.

W komunikacie wyrażono je zaledwie w jednym, lakonicznym zdaniu: „W związku z wyborami prezydenckimi Pasterze Kościoła przypominają o odpowiedzialności za Polskę, która powinna się wyrazić m.in. przez udział w wyborach”.

Przypomnijmy, że z okazji wyborów parlamentarnych w 2007 r. Konferencja Episkopatu opublikowała list pasterski, który był czytany we wszystkich świątyniach. Biskupi wówczas nie tylko zachęcali do udziału w wyborach przypominając, że jest to obywatelski obowiązek, ale – bez wymieniania nazwisk – wskazywali na jakich kandydatów katolik powinien głosować.

„Ważnymi kryteriami w dokonaniu właściwego, a tym samym odpowiedzialnego wyboru – czytamy – powinny być prawość moralna kandydata do parlamentu, jego kompetencje w dziedzinie życia politycznego i obywatelskiego, zaświadczone dotychczasową działalnością publiczną, świadectwo życia w rodzinie oraz małej ojczyźnie”. Biskupi podkreślali, że „liczą się także takie cechy osobowości, jak wyrazista tożsamość, szacunek dla każdego człowieka, postawa dialogu i umiejętność współpracy z innymi, zdolność roztropnego rozwiązywania konfliktów, miłość do Ojczyzny oraz traktowanie władzy jako służby”.

Analogiczne apele Episkopatu – często sformułowane w jeszcze bardziej radykalny sposób – towarzyszyły niemal każdej kampanii wyborczej po 1989 r. W tym roku Episkopat okazał większą powściągliwość.

Natomiast w okresie tegorocznej kampanii wyborczej duża część członków Episkopatu albo w ogóle nie zabierała głosu na temat wyborów prezydenckich, albo apelowała wyłącznie o uczestnictwo, traktując je za wymóg demokracji i świadectwo postawy obywatelskiej. Rzadko natomiast mówiono o konkretnych cechach, jakie winny charakteryzować potencjalnego kandydata.

Przewodniczący Episkopatu, abp Józef Michalik w kazaniu z 20 czerwca, nawiązując do trwających wyborów prezydenckich, stwierdził, że „żadnych wyborów, także tych życiowych, nie można realizować bez zaangażowania wiary”.

Wcześniej, podczas konferencji prasowej 18 czerwca, pytany przez dziennikarzy, jakimi kryteriami powinien kierować się wyborca, odpowiedział ogólnie, że „są to kryteria, które czerpiemy z Ewangelii, z dziesięciorga Bożych przykazań, gdyż żadnego wymiaru naszego życia nie można odłączać od sumienia”.

Z kolei podczas uroczystości Bożego Ciała, 3 czerwca abp Michalik nawiązując do zbliżających się wyborów stwierdził: „Nie zamierzam wymieniać żadnego nazwiska ani żadnej partii, ale domagam się od moich rodaków, żeby w tych i we wszystkich wyborach, nie tylko żeby głosowali – żeby wybierali grupę i człowieka kierującego się sumieniem”.

Hierarchą, który wydał specjalny komunikat do wiernych w okresie między pierwszą a drugą turą wyborów był biskup drohiczyński Antoni Dydycz. Zaapelował o udział w wyborach, bolejąc, że w pierwszej turze frekwencja była niska. Ponadto zachęcił do modlitwy o światło Ducha Świętego.

„O to się módlmy i prośmy Ducha Świętego. Niech nam dopomoże w dokonaniu takiego wyboru, który okaże się dobrym wyborem dla naszej Ojczyzny i któremu Pan Bóg będzie błogosławił” – czytamy w komunikacie do diecezjan.

Podobnie bp Kazimierz Ryczan z Kielc w liście pasterskim czytanym 18 czerwca, a poświęconym postaci ks. Jerzego Popiełuszki, do wyborów prezydenckich odniósł się jednym zdaniem, prosząc ks. Jerzego o modlitwę przed tronem Pana „w dniu wyborów prezydenta Rzeczypospolitej, by Polacy zrozumieli, iż zło należy dobrem zwyciężać”.

Analogiczne stanowisko zajął metropolita lubelski abp Józef Życiński, który wypowiadając się 12 czerwca na antenie diecezjalnego radia powiedział, że „biskupi nie mogą wiązać się z grupą popierającą określonego kandydata czy programem prezydenckim”. Zaapelował ponadto, by „nie wymagać od księży biskupów, aby przestali być pasterzami całego ludu, a związali się z jedną grupą, jednym programem prezydenckim, bo byłoby to samobójcze i szkodliwe dla Kościoła”.

Biskup zielonogórsko-gorzowski Stefan Regmunt zaapelował o wybór kandydata opowiadającego się za określonymi wartościami. „Wartości są najlepszym fundamentem i na nich należy budować przyszłość. Bo tylko ten, kto zachowuje przykazania, ten naprawdę Boga miłuje i może zabezpieczyć przyszłość drugiemu człowiekowi” – oświadczył.

Charakterystyczne jest, że pod kątem zbliżającej się kampanii wyborczej niewykorzystana została w żaden sposób uroczystość Bożego Ciała, przypadająca w tym roku 3 czerwca. A przecież społeczny wymiar tej uroczystości bywał wielokrotnie okazją do wypowiadania się biskupów na aktualne tematy publiczne, politycznych nie wyłączając. W tym roku większość homilii koncentrowała się wokół Roku Kapłańskiego, który zbliżał się ku końcowi.

Podczas kampanii prezydenckiej Księża Biskupi programowo nie brali udziału w spotkaniach organizowanych na terenie ich diecezji przez poszczególnych kandydatów. Rzadko też udzielali im audiencji, a jeśli to robili, to starali się pokazać otwartość na obie strony. Przykładem było zachowanie kard. Stanisława Dziwisza, który 17 czerwca przyjął Bronisława Komorowskiego, a 3 lipca Jarosława Kaczyńskiego.

Bronisław Komorowski został też zaproszony i uczestniczył w ingresie nowego Prymasa Polski, abp. Józefa Kowalczyka, 26 czerwca w Gnieźnie.

Wrażenie, że Kościół popiera jednego z kandydatów mogła sprawić – poprzedzająca kampanię wyborczą – akcja zbierania podpisów pod listami wyborczymi. Faktycznie komitet wyborczy Jarosława Kaczyńskiego uruchomił akcję zbierania podpisów w bezpośredniej bliskości lub pod samymi budynkami kościelnymi. Była to jednakże decyzja sztabu Kaczyńskiego, nie uzgadniania z nikim na szczeblu Episkopatu.

Procederowi temu stanowczo przeciwstawił się abp Józef Życiński. – Teren kościoła nie może być terenem propagandy, bo o to przez długie lata Kościół upominał się, byśmy mogli zachować niezależność od działań propagandzistów. Niestety, zawsze znajdowali się osobnicy, dla których polityka była ważniejsza od modlitwy – zauważył metropolita lubelski. Przyznał, że bardzo źle świadczy o komitetach wyborczych, jeśli nie potrafią one zdyscyplinować swoich przedstawicieli na tyle, by nie zbierali podpisów przed kościołem.

Silną dyskusję, mającą odniesienia do kampanii wyborczej, wywołał komunikat Rady Episkopatu ds. Rodziny ogłoszony 19 maja. Biskupi zasiadający w radzie napisali, iż „Kościół od zawsze broni najsłabszych, a zwłaszcza całkowicie bezbronnych, jakimi są dzieci poczęte. Należy pamiętać, że ci, którzy je zabijają i ci, którzy czynnie uczestniczą w zabijaniu, bądź ustanawiają prawa przeciwko życiu poczętemu, a takim jest życie dziecka w stanie embrionalnym, w ogromnym procencie niszczone w procedurze in vitro, stają w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła Katolickiego i nie mogą przystępować do Komunii świętej, dopóki nie zmienią swojej postawy”.

Stanowisko to zostało zinterpretowane jako zakaz udzielania komunii tym wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób opowiadają się za procedurą in vitro. Nieco wcześniej zabrał głos na ten temat „Nasz Dziennik”, oskarżając Bronisława Komorowskiego o świętokradztwo. W artykule opublikowanym 30 kwietnia, napisano, że „w czasie żałobnych Mszy św. odprawianych po katastrofie prezydenckiego samolotu można było dostrzec polityków, którzy przystępowali do Komunii Świętej, choć wcześniej deklarowali swe poparcie dla zapłodnienia in vitro (np. marszałek Bronisław Komorowski). Ta zupełnie odrzucona przez Kościół katolicki metoda w rzeczywistości jest, jak wiemy, zakamuflowaną aborcją, gdyż powoduje śmierć wielu poczętych dzieci. Powstaje zatem pytanie, czy to oznacza nawrócenie tych polityków? Jeśli tak, to powinni oni publicznie odwołać swe wcześniejsze poglądy niezgodne z nauczaniem Kościoła. Jeśli nie, przyjmują Chrystusa w stanie grzechu ciężkiego, czyli świętokradzko”.

Tekst ten nosi znamiona dyskredytacji jednego z kandydatów na prezydenta. Wyraża on jednak stanowisko redakcji, nie uznanej przez władze kościelne za pismo katolickie.

Burzliwa dyskusja, jaką wywołał komunikat Rady ds. Rodziny, skłoniła Konferencję Episkopatu do zajęcia stanowiska w tej sprawie, podczas jej obrad w Olsztynie 18 i 19 czerwca. W komunikacie z 352. zebrania plenarnego, znajdujemy informację, że „w nawiązaniu do komunikatu Rady ds. Rodziny z dnia 18 maja br. biskupi powrócili do złożonego i bolesnego problemu stosowania technologii pozaustrojowego zapłodnienia w odniesieniu do człowieka”.

A konkretnie przypomnieli, że „osoby stosujące procedurę in vitro i z niej korzystające są zagrożone popełnieniem ciężkiego grzechu zrywającego więź z Bogiem i osłabiającego jedność z Kościołem Chrystusowym. Taki zaś grzech sprawia samowykluczenie z Komunii eucharystycznej aż do czasu otrzymania przebaczenia w sakramencie pokuty i pojednania. Dlatego wszyscy wierni są zobowiązani do formowania prawego sumienia i osądu zgodnego z prawem naturalnym i prawem Bożym zawartym w nauczaniu Kościoła. Duszpasterze, katecheci i wszyscy ludzie dobrej woli mają obowiązek poznania, a następnie przekazywania pełnej prawdy o procedurach medycznych obiektywnie niemoralnych”.

Interpretacja zastosowana przez Konferencję Episkopatu przypomina, że poczęcie człowieka na drodze zapłodnienia pozaustrojowego jest grzechem ciężkim oraz pozostaje w całkowitej sprzeczności z prawem Bożym i nauczaniem Kościoła. Jednakże nie odnosi automatycznie tej oceny do polityków, biorąc pod uwagę, że ich postawy są bardzo zróżnicowane, a moralna ocena winna uwzględniać konkretne działania podejmowane przez daną osobę.

Szczegółowe wskazania dotycząca zachować polityków w kwestii in vitro na różnych etapach procesu legislacyjnego zostały wyjaśnione wcześniej, we wspólnym oświadczeniu Zespołu ds. Bioetycznych i Prezydium Konferencji Episkopatu Polski z 22 grudnia 2008 r.

Znajdujemy tam zasadę, że „gdy podejmuje się inicjatywę pierwszego unormowania, wszyscy posłowie zatroskani o ochronę praw człowieka powinni podjąć działania zmierzające do całkowitego zakazu tej metody. Gdyby jednak takie rozwiązanie prawne zostało odrzucone, ich etycznym obowiązkiem jest aktywność w całym procesie legislacyjnym, tak aby maksymalnie ograniczyć szkodliwe aspekty regulacji”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.