Drukuj Powrót do artykułu

Euntes in mundum

25 stycznia 1988 | 00:00 | Ⓒ Ⓟ

List apostolski Jana Pawła II z okazji tysiąclecia chrztu Rusi Kijowskiej (25 stycznia 1988).

*LIST APOSTOLSKI
EUNTES IN MUNDUM
OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
Z OKAZJI TYSIĄCLECIA CHRZTU RUSI KIJOWSKIEJ*

I

ZJEDNOCZENI W ŁASCE SAKRAMENTALNEJ

1. Idźcie na cały świat, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego (por. Mt 28,19; Mt 16,15).

Kościół katolicki, od grobu świętych Apostołów Piotra i Pawła w Rzymie, pragnie dać wyraz najgłębszej wdzięczności dla Trójjedynego Boga za to, że powyższe słowa Zbawiciela znalazły swoje wypełnienie przed tysiącem lat nad brzegami Dniepru, w Kijowie, stolicy Rusi, gdy jej mieszkańcy – śladami księżnej Olgi i księcia Włodzimierza – przez Sakrament Chrztu zostali “wszczepieni” w Chrystusa.

Za przykładem mojego czcigodnego Poprzednika Piusa XII, który uroczyście obchodził 950 rocznicę Chrztu Rusi,[1] pragnę tym Listem dać wyraz uwielbienia i wdzięczności dla nieogarnionego Boga, dla Ojca, Syna i Ducha Świętego, za wezwanie do wiary i łaski synów i córek wielu ludów i narodów, które swoje chrześcijańskie dziedzictwo wywodzą z Chrztu przyjętego w Kijowie. Należą oni przede wszystkim do narodów: rosyjskiego, ukraińskiego i białoruskiego we wschodniej części kontynentu europejskiego. Przez posługę Kościoła, który w Chrzcie kijowskim znajduje swój początek, dziedzictwo to sięgnęło poza Ural, do wielu ludów północnej Azji aż po wybrzeża Pacyfiku i dalej. Zaprawdę, “aż po krańce ziemi rozszedł się głos ich” (por. Ps 19[18],5; Rz 10,18).

Dziękując Duchowi Pięćdziesiątnicy za takie rozprzestrzenienie chrześcijańskiego dziedzictwa poczynając od Roku Pańskiego 988, pragniemy przede wszystkim skupić się na zbawczej tajemnicy samego Chrztu. Jest to – jak uczy sam Chrystus Pan – sakrament odrodzenia “z wody i z Ducha” Świętego (J 3,5), który wprowadza człowieka jako przybranego syna Bożego do wiecznego Królestwa. Św. Paweł pisze o “zanurzeniu w śmierci” Odkupiciela, ażeby wraz z Nim “zmartwychwstać” do nowego życia w Bogu (por. Rz 6,4). Tak więc wschodnie ludy słowiańskie, zamieszkujące wielkie księstwo Rusi Kijowskiej, zstępując do wody Chrztu świętego zawierzyły – gdy nadeszła dla nich pełnia czasu (por. Ga 4,4) – zbawczemu planowi Boga. Dotarła do nich wieść o “wielkich dziełach Bożych” i podobnie jak kiedyś w Jerozolimie, nadeszła dla nich Pięćdziesiątnica (por. Dz 2,37-39). Zanurzając się w wodzie Chrztu, doznają “obmycia odradzającego” (por. Tt 3,5).

Jakże wymowna jest starożytna modlitwa przy poświęceniu wody chrzcielnej w rycie bizantyńskim, którą teologia wschodnia z upodobaniem utożsamia z wodami Jordanu, do których wszedł Odkupiciel człowieka, zgodnie z praktyką mieszkańców Judei i Jerozolimy (por. Mk 1,5): “Daj jej … błogosławieństwo Jordanowe; uczyń ją źródłem niezniszczalności, darem świętości, daj jej moc odpuszczania grzechów… Ty, Panie wszechmocny, spraw, by stała się wodą odkupienia, wodą uświęcenia; aby stała się oczyszczeniem ciała i ducha, uwolnieniem z kajdan, odpuszczeniem win, oświeceniem dusz, obmyciem odradzającym, odnowieniem ducha, łaską przybrania za synów, szatą niezniszczalności, źródłem życia… Bądź, o Panie, obecny w tej wodzie i przemień każdego, kto w niej będzie ochrzczony, by odrzucił starego człowieka i przyoblókł się w nowego, który odnawia się na obraz swojego Stworzyciela; ażeby umierając w Chrzcie, na podobieństwo śmierci Chrystusa, stał się uczestnikiem Jego zmartwychwstania i by zachowując dar Twojego Świętego Ducha, otrzymał nagrodę powołania do nieba i został zaliczony w poczet pierworodnych, których imiona zapisane są w niebie”.[2]

Ci, którzy byli daleko, znaleźli się, poprzez Chrzest, wewnątrz tego życiodajnego obiegu, w którym Przenajświętsza Trójca – Ojciec, Syn i Duch Święty – udziela się człowiekowi i stwarza w nim serce nowe, uwolnione od grzechu i zdolne do synowskiego posłuszeństwa wobec odwiecznego planu miłości. Równocześnie ludy te i poszczególni ludzie weszli w obręb wielkiej rodziny Kościoła, w której mogą sprawować świętą Eucharystię, słuchać Słowa Bożego i dawać mu świadectwo, żyć w braterskiej miłości i uczestniczyć we wzajemnej wymianie duchowych dóbr. Wyrażał to symbolicznie starodawny obrzęd Chrztu świętego, gdy nowo ochrzczeni, odziani w białe szaty, udawali się w procesji z Baptysterium do wspólnoty wiernych zgromadzonych w katedrze. Procesja ta była zarazem “liturgicznym introitem” i symbolem ich wejścia do wspólnoty eucharystycznej Kościoła, Chrystusowego Ciała.[3]

2. W takim duchu i z takimi uczuciami pragniemy uczestniczyć w uroczystościach i radościach związanych z Tysiącleciem Chrztu Rusi Kijowskiej. Myślimy o nim w kategoriach Chrystusowego Kościoła, w duchu wiary. Było to wydarzenie ogromnej wagi. Słowa Pana u Jeremiasza: “Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość” (Jr 31,3), znalazły pełną realizację w stosunku do nowych ludów i nowych ziem. Ruś Kijowska weszła w środowisko zbawienia i stała się nim. Jej Chrzest zapoczątkował nową falę świętości. Stał się faktem misyjnym Kościoła, nowym ważnym etapem w rozwoju chrześcijaństwa: cały Kościół katolicki kieruje ku niemu swój wzrok i uczestniczy duchowo w radości dziedziców tego Chrztu.

Dzięki czynimy Bogu miłosiernemu, Bogu w Trójcy Przenajświętszej Jedynemu, Bogu żywemu, Bogu ojców naszych, Ojcu Jezusa Chrystusa i samemu Chrystusowi, który w Sakramencie Chrztu świętego daje duchowi ludzkiemu Ducha Świętego. Dziękujemy Bogu za Jego zbawczy plan miłości, dziękujemy za posłuszeństwo ludów, narodów, ziem i kontynentów wobec tego planu. Posłuszeństwo to miało oczywiście swoje uwarunkowania historyczne, geograficzne, ludzkie. Do uczonych należy badanie i pogłębianie wszystkich aspektów: politycznych, społecznych, kulturowych i ekonomicznych przyjęcia chrześcijańskiej wiary. Owszem, wiemy i podkreślamy, że przyjęcie Chrystusa przez wiarę i dojrzałe przeżywanie Jego obecności we wspólnocie i indywidualnym życiu każdego człowieka przynosi owoce we wszystkich dziedzinach ludzkiego bytowania. Życiodajna bowiem więź z Chrystusem nie jest dodatkiem do życia ani upiększeniem, lecz jest jego ostateczną prawdą. Każdy człowiek przez sam fakt bycia człowiekiem jest powołany do uczestnictwa w owocach Odkupienia, w życiu samego Chrystusa.

Z najwyższą czcią pochylamy się nad tą tajemnicą po tysiącu lat, rozważając jej głębię i moc, naprzód w tych, którzy sami byli «protagonistami» Chrztu Rusi, a z kolei w każdym i we wszystkich, którzy poszli ich śladem, przyjmując w Chrzcie uświęcającą moc Parakleta.

II

“GDY NADESZŁA PEŁNIA CZASU”

3. “Gdy … nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty” (Ga 4,4).

Pełnia czasu przychodzi od Boga, ale przygotowują ją ludzie i przychodzi dla ludzi przez ludzi. Dotyczy to “pełni czasu” w ogólnej ekonomii zbawienia, która ma swoje uwarunkowania ludzkie i swoje konkretne dzieje. Ale jest to ważne także w odniesieniu do momentu wejścia poszczególnych ludów do portu zbawczej wiary: do ich “pełni czasu”. Taką historię ma także Tysiąclecie Chrztu i nawrócenia Rusi. Proces chrystianizacji poszczególnych ludów i narodów jest zjawiskiem złożonym i wymagającym długiego czasu. Na terenach Rusi został on przygotowany przez próby ewangelizacji podejmowane w IX wieku ze strony Kościoła Konstantynopolitańskiego.[4] Następnie w ciągu X wieku wiara chrześcijańska zaczęła tam przenikać dzięki misjonarzom przybywającym nie tylko z Bizancjum, ale również z sąsiednich ziem Słowian wschodnich – którzy sprawowali liturgię w języku słowiańskim według obrządku ustanowionego przez świętych Cyryla i Metodego, a także z łacińskiego Zachodu. Jak świadczy starożytna kronika, zwana Kroniką Nestora (“Powiest’ wriemiennych let”), w 944 roku istniał w Kijowie chrześcijański kościół poświęcony prorokowi Eliaszowi.[5] W tym to środowisku, już przygotowanym, księżna Olga przyjęła publicznie Chrzest święty około roku 955 i pozostała przez całe swoje życie wierna jego przyrzeczeniom. Do niej to w czasie wizyty w Konstantynopolu w 975 roku patriarcha Polyeuktos miał skierować pozdrowienie w pewnym sensie prorocze: “Błogosławiona jesteś między niewiastami ruskimi, gdyż umiłowałaś światło i odrzuciłaś ciemności. Dlatego błogosławić cię będą synowie ruscy, aż do ostatniego pokolenia”.[6] Nie było jednak dane Oldze widzieć swojego syna Światosława chrześcijaninem. Jej dziedzictwo duchowe podjął dopiero wnuk Włodzimierz, protagonista Chrztu w 988 roku, który przyjął wiarę chrześcijańską i przyczynił się do trwałego i ostatecznego nawrócenia mieszkańców Rusi. Sam Włodzimierz i ci, którzy się nawracali, odczuwali piękno liturgii i życia religijnego Kościoła w Konstantynopolu.[7] Nowy Kościół na Rusi czerpał z Konstantynopola całe dziedzictwo chrześcijańskiego Wschodu i wszystkie właściwe mu bogactwa w dziedzinie teologii, liturgii, duchowości, życia kościelnego i sztuki.

Bizantyński charakter tego dziedzictwa został jednak od początku przeniesiony w nowy wymiar: język i kultura słowiańska stały się nowym kontekstem dla tego, co dotąd znajdowało swój wyraz bizantyński w stolicy Wschodniego Cesarstwa, a także na całym obszarze związanym z nim przez wieki. Do Słowian wschodnich Słowo Boże i łaska z nim związana dotarły w ujęciu geograficznie i kulturowo bliższym. Słowianie ci, przyjmując Słowo z całym posłuszeństwem wiary, pragnęli równocześnie wyrazić je zgodnie z własnym sposobem myślenia i we własnym języku. I tak dokonała się owa szczególna “inkulturacja słowiańska” Ewangelii i chrześcijaństwa, nawiązująca do wielkiego dzieła świętych Cyryla i Metodego, którzy na Wielkie Morawy, a poprzez swoich uczniów ludom Półwyspu Bałkańskiego przynieśli z Konstantynopola chrześcijaństwo w wersji słowiańskiej.

Święty Włodzimierz i mieszkańcy Rusi Kijowskiej przyjęli Chrzest z Konstantynopola, z największego centrum chrześcijańskiego Wschodu i dzięki temu młody Kościół wszedł w obręb ogromnego dziedzictwa bizantyńskiego, dziedzictwa wiary, życia kościelnego, kultury. Dziedzictwo to stało się zaraz dostępne szerokim rzeszom Słowian wschodnich i mogło zostać łatwiej zasymilowane, gdyż od samego początku dzieło świętych Braci z Salonik (starożytnej Tesaloniki) sprzyjało jego przekazywaniu. Pismo i księgi liturgiczne dotarły z religijnych ośrodków kultury słowiańskiej, które przyjęły język przez nich wprowadzony do liturgii.

Włodzimierz, dzięki mądrości, intuicji, trosce o dobro Kościoła i ludu, w miejsce języka greckiego w liturgii przyjął język paleosłowiański, “czyniąc zeń skuteczne narzędzie przybliżenia prawd Bożych ludom mówiącym tym językiem”.[8] Jak to zostało ukazane w Encyklice Slavorum Apostoli,[9] święci Cyryl i Metody, chociaż świadomi wyższości kulturowej i teologicznej dziedzictwa grecko-bizantyńskiego, które przynosili z sobą, mieli jednak odwagę – dla dobra ludów słowiańskich – posłużyć się innym językiem i inną także kulturą w głoszeniu wiary.

W ten sposób język paleosłowiański posłużył w Chrzcie Rusi jako ważne narzędzie najpierw ewangelizacji, a potem oryginalnego rozwoju przyszłego dziedzictwa kulturowego tych ludów, rozwoju, który stał się w wielu dziedzinach bogactwem całego życia i ogólnoludzkiej kultury.

Trzeba bowiem w wierności historycznej prawdzie podkreślić z całym naciskiem, że według koncepcji świętych Braci z Tesaloniki, za pomocą języka słowiańskiego został wprowadzony na Ruś styl Kościoła Bizantyńskiego, pozostającego wówczas jeszcze w pełnej jedności z Rzymem. A tradycja ta została następnie w sposób oryginalny i może niepowtarzalny rozwinięta w oparciu o rodzimą kulturę, a także dzięki kontaktom z sąsiadami zachodnimi.

4. Pełnia czasu dla Chrztu Rusi nadeszła więc pod koniec pierwszego tysiąclecia, gdy Kościół był nie podzielony. Za ten fakt, który jest dziś przedmiotem pragnienia i nadziei, winniśmy wspólnie dziękować Bogu. Zechciał On, by Kościół-Matka, trwający jeszcze w widzialnej jedności, bogaty w narody i ludy, w momencie misyjnego rozkwitu na Zachodzie i na Wschodzie przyjął na swoje łono tę nową Córkę, zrodzoną nad brzegami Dniepru. Istniał Kościół Wschodni i Kościół Zachodni, każdy rozwijał się zgodnie z własnymi tradycjami teologicznymi, dyscyplinarnymi, liturgicznymi. Zachodziły między nimi znaczne różnice, ale Wschód i Zachód, Rzym i Konstantynopol trwały w pełnej komunii i utrzymywały wzajemne stosunki. Ten to właśnie nie podzielony Kościół na Wschodzie i Zachodzie przyjął i wspierał Kościół Kijowski. Już księżna Olga prosiła cesarza Ottona I o biskupa, “który by ukazywał im drogę prawdy”. Był to zakonnik Adalbert z Trewiru, który rzeczywiście udał się w 961 roku do Kijowa, gdzie jednak nie mógł wypełnić swojej misji z powodu pogańskiej opozycji.[10] Książę Włodzimierz, świadomy tej jedności Kościoła i Europy, podtrzymywał kontakty nie tylko z Konstantynopolem, ale także z Zachodem, z Rzymem, którego Biskup był uznany za tego, kto przewodniczy komunii całego Kościoła. Według “Kroniki Nikona” miały miejsce poselstwa między Włodzimierzem i Papieżami tego okresu: Janem XV (który miał mu ofiarować właśnie w 988 roku, roku przyjęcia Chrztu, relikwie św. Klemensa papieża, co było wyraźnym odniesieniem do misji świętych Cyryla i Metodego, którzy relikwie te przywieźli z Chersonezu do Rzymu) i Sylwestrem II.[11] Trzeba też wspomnieć Brunona z Kwerfurtu, który wysłany na misje przez papieża Sylwestra II jako archiepiscopus gentium, odwiedził około 1007 roku Włodzimierza, cieszącego się tytułem rex Russorum.[12] Następnie także papież św. Grzegorz VII ofiarował tytuł królewski książętom Kijowa w swoim liście z 17 kwietnia 1075 r., wysłanym Demetriuszowi (Izjasławowi) “regi Ruscorum et reginae uxori eius”, którzy wysłali wcześniej swojego syna Jaropełka jako pielgrzyma ad limina Apostolorum, oddając księstwo pod opiekę św. Piotra.[13] Ten fakt uznania przez Biskupa Rzymu suwerenności Włodzimierzowego księstwa zasługuje na podkreślenie. Dzięki przyjęciu Chrztu w 988 roku, Włodzimierz stworzył trwałe podstawy dla konsolidacji, także politycznej, swojego państwa oraz dla jego rozwoju i integracji ludów zamieszkujących w jego ówczesnych i późniejszych granicach. Ta profetyczna decyzja wejścia do Kościoła i wprowadzenie swojego księstwa w krąg narodów chrześcijańskich przyniosło mu chwalebny tytuł Świętego i Ojca narodów, które z tego księstwa się wywodzą.

W ten sposób Kijów stał się z chwilą przyjęcia Chrztu szczególnym terenem spotkania się różnych kultur i przenikania religijnego także z Zachodu, o czym świadczy kult niektórych Świętych czczonych w Kościele łacińskim. A z czasem stał się ważnym ośrodkiem życia kościelnego i promieniowania misyjnego o bardzo szerokim zasięgu: na zachód aż po Karpaty, od południowych brzegów Dniepru aż po Nowogród i od północnych brzegów Wołgi – jak to już zostało powiedziane – aż po brzegi Oceanu Spokojnego i dalej jeszcze. Krótko mówiąc, poprzez nowy ośrodek kościelnego życia, jakim stał się Kijów po przyjęciu Chrztu, Ewangelia i łaska wiary dotarły do tych ludów i ziem, które dzisiaj powiązane są z Patriarchatem moskiewskim, gdy chodzi o Kościół prawosławny oraz z katolickim Kościołem Ukraińskim, który pełną komunię z Rzymską Stolicą odnowił w Unii Brzeskiej.

III

WIARA I KULTURA

5. Chrzest Kijowskiej Rusi oznacza więc początek długiego dziejowego procesu, w obrębie którego rozwija się i rozprzestrzenia zupełnie oryginalny, bizantyńsko-słowiański profil chrześcijaństwa, zarówno w życiu Kościoła, jak też w życiu społeczeństw i narodów, które w tym profilu odnajdują przez wieki i dziś także podstawę swojej duchowej tożsamości.

A potem, w ciągu dziejów, gdy niejednokrotnie burzliwe fakty historyczne godziły w nią dotkliwie, właśnie Chrzest i chrześcijańska kultura – ta przejęta od Kościoła powszechnego i rozwinięta w oparciu o własne wrodzone bogactwa ducha – stały się siłami decydującymi o jej przetrwaniu.

Włodzimierz przyjął Chrzest, otwierając się – razem ze swoim ludem – na zbawczą moc Chrystusa, zgodnie ze słowami Piotra zanotowanymi w Dziejach Apostolskich: “I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (4,12). Przyjmując zaś to imię, które jest “ponad wszelkie imię” i zapraszając misjonarzy Kościoła, by imię to zaszczepili w sercu Słowian zamieszkujących Ruś Kijowską, “aby wszelki język wyznał, że Jezus jest Panem – ku chwale Boga Ojca” (por. Flp 2,9,11), widział w nim również decydujący czynnik ludzkiego postępu i humanizmu, tak ważnego dla bytu i rozwoju każdego narodu i państwa. Dlatego nawiązał do decyzji swojej babki, świętej Olgi i nadał jej dziełu ostateczny kształt i trwanie.

Chrzest Włodzimierza Wielkiego, a następnie podległego mu kraju, miał doniosłe znaczenie dla całego duchowego rozwoju tej części Europy i Kościoła, oraz dla całej kultury i cywilizacji bizantyńsko-słowiańskiej.

Przyjęcie Ewangelii nie było tu równoznaczne tylko z wprowadzeniem nowego i cennego elementu w strukturę określonej kultury. Było raczej podobne do nasienia, które wschodzi i rozwija się na nowej glebie, w którą zostało wrzucone, przekształcając ją w miarę swojego rozwoju i niejako uzdalniając do rodzenia nowych owoców. Taka jest dynamika Królestwa niebieskiego. Podobne jest ono “do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach” (Mt 13,31-32).

Tak więc dziedzictwo duchowe Kościoła bizantyńskiego, wprowadzone na Ruś Kijowską za pomocą języka słowiańskiego, który stał się językiem liturgicznym, zostało w oparciu o lokalny dorobek kulturalny i dzięki kontaktom z ościennymi krajami chrześcijańskimi ubogacone i dostosowane stopniowo do potrzeb i mentalności ludów zamieszkujących wielkie księstwo.

6. Zastosowanie języka słowiańskiego jako narzędzia przekazu Chrystusowego orędzia i wzajemnej komunikacji wpłynęło pozytywnie na jego upowszechnienie i rozwój. Dzięki temu doznał on przekształcenia od wewnątrz i nobilitacji. Stał się także językiem literackim, a więc jednym z najważniejszych zjawisk i czynników kulturowych, które decydują o narodzie, jego identyczności i duchowej mocy. Proces ten okazał się na terenie Rusi Kijowskiej najbardziej trwały i przyniósł obfite owoce. Chrześcijaństwo w takiej formie wyszło naprzeciw dążeniom ludzi do prawdy, do wiedzy, do samodzielnego rozwoju w oparciu o ewangeliczne natchnienie i dynamizm Objawienia.

Dzięki dziedzictwu cyrylo-metodiańskiemu doszło tu do spotkania Wschodu i Zachodu, wartości odziedziczonych i nowych. Elementy chrześcijańskiego dziedzictwa przeniknęły do życia i kultury tych narodów. Stały się źródłem natchnienia twórczości literackiej, filozoficznej, teologicznej i artystycznej, stwarzając zupełnie oryginalną wersję kultury europejskiej, a zarazem ogólnoludzkiej. Nieustanny podziw – także i w naszych czasach – budzi na świecie uniwersalny wymiar jednostkowych spraw poszczególnych ludzi i społeczeństw przedstawiony przez literaturę i sztukę tych narodów. Wymiar, który rodzi się i wyrasta z chrześcijańskiej koncepcji życia, w niej znajduje stały punkt odniesienia w myśleniu i mówieniu o człowieku, jego sprawach i losie.

Do tego wspólnego dorobku i wspólnego dobra Słowianie wschodni wnieśli w ciągu wieków własny i oryginalny wkład, zwłaszcza gdy chodzi o życie duchowe i pobożność właściwą tym ludom. Wkład ten jest przedmiotem szacunku i miłości, jaką Kościół Rzymski żywi dla bogatej spuścizny chrześcijańskiego Wschodu. Wypracowali oni właściwą im historię, duchowość, tradycje liturgiczne, własne zwyczaje dyscypliny kościelnej, zgodne z tradycją Kościołów Wschodnich, a także pewne formy refleksji teologicznej nad prawdą objawioną, odmienne nieraz od tych, które były w użyciu na Zachodzie, a zarazem w stosunku do nich komplementarne.

7. Daje temu wyraz Sobór Watykański II. Dekret o ekumenizmie stwierdza między innymi: “nie można pominąć faktu, że Kościoły Wschodnie od samego powstania posiadają skarb, z którego wiele zapożyczył Kościół Zachodni w zakresie liturgii, duchowej tradycji i porządku prawnego”.[14] Jakże obfity materiał do refleksji znajdujemy w dalszych słowach Dekretu, które mówią o bogactwie liturgii i duchowej tradycji Kościoła Wschodniego: “Powszechnie również wiadomo, z jakim przywiązaniem chrześcijanie wschodni sprawują liturgiczne obrzędy, przede wszystkim obrzęd eucharystyczny, źródło życia Kościoła i zadatek przyszłej chwały; przez niego wierni złączeni z biskupem, mający dostęp do Boga Ojca przez Syna, Słowo Wcielone, umęczone i uwielbione, oraz w szczodrobliwości Ducha Świętego dostępują zjednoczenia z Przenajświętszą Trójcą, stawszy się «uczestnikami Bożej natury» (2 P 1,4). Dlatego przez sprawowanie Eucharystii Pańskiej w tych poszczególnych Kościołach buduje się i rozrasta Kościół Boży, a przez koncelebrację przejawia się ich wspólnota (communio)”.[15]

Tradycje zaś teologiczne chrześcijan wschodnich są “znakomicie zakorzenione w Piśmie św. … wspiera je i uwydatnia liturgia, a zasila żywa tradycja apostolska oraz pisma Ojców wschodnich i autorów ascetycznych … zmierzają one do właściwego unormowania życia, a nawet do pełnej kontemplacji prawdy chrześcijańskiej”.[16]

Duchowość Słowian wschodnich, która jest szczególnym świadectwem owocności spotkania się ducha ludzkiego z tajemnicami chrześcijańskimi, nie przestaje wywierać zbawiennego wpływu na świadomość całego Kościoła. Szczególnie godny podkreślenia jest rys pasyjny ich wiary, wrażliwość na tajemnicę cierpienia w powiązaniu z odkupieńczą skutecznością Krzyża. Być może, że u podstaw tej duchowości znajduje się także w jakiś sposób pamięć o niewinnej śmierci Borysa i Gleba, synów Włodzimierza, zadana im przez brata, Światopełka.[17]

Duchowość ta znajduje może swój najpełniejszy wyraz w czci oddawanej “najsłodszemu” (sladcajsi) Panu naszemu, Jezusowi Chrystusowi w tajemnicy Jego cierpienia, “kenozy”, która stała się Jego udziałem we Wcieleniu i krzyżowej śmierci (por. Flp 2,5-8). Równocześnie jednak napełnia się w liturgii światłem Chrystusa zmartwychwstałego, które rozbłysło już w pewnej mierze w jasności Przemienienia na górze Tabor, objawiło się w pełni w chwale dnia zmartwychwstania (woskresenie) i ukazane zostało światu przez Ducha Świętego, który zstąpił na Apostołów w postaci ognistych języków w dniu Pięćdziesiątnicy. Staje się ono nieustannie udziałem ludzi przyjmujących Chrzest. Jakże nie wspomnieć w tym kontekście chrześcijan, którzy żyli i żyją na tych ziemiach, znajdując w ciągu tych dziesięciu wieków – w zbawczej śmierci Chrystusa i Jego zmartwychwstaniu – siłę i oparcie w dawaniu świadectwa wierności Ewangelii nie tylko swoim codziennym chrześcijańskim życiem, ale także cierpieniem przyjmowanym odważnie, nierzadko aż do przelania krwi. Ta forma “kenozy” Chrystusa w ujęciu Kościoła Kijowskiego wycisnęła się głęboko w sercu Słowian wschodnich, była i jest dla nich mocną podporą w czasie przeciwieństw jawiących się na ich drodze.

8. W dziele umacniania Kościoła i “inkulturacji” chrześcijaństwa wśród Słowian wschodnich – podobnie zresztą jak w całym Kościele Wschodnim – nieoceniony był wpływ życia monastycznego. Kijów odznaczył się stosunkowo wcześnie słynną “Ławrą Pieczerską”, założoną przez świętych Antoniego 1073 ) i Teodozjusza 1074).

Nie jest więc dziełem przypadku, że mnich, zwłaszcza tak zwany “starzec”, był duchowym kierownikiem zarówno wielkich pisarzy rosyjskich, jak i ubogich chłopów. Klasztory stały się ośrodkami życia liturgicznego, duchowego, społecznego, a nawet gospodarczego. Władcy zwracali się do mnichów jako do doradców, sędziów, dyplomatów i nauczycieli.

Słowa: “kult” i “kultura” posiadają ten sam rdzeń. Kult chrześcijański spowodował także wśród Słowian wschodnich ogromny rozwój kultury we wszystkich jej odmianach.

Sztuka religijna została przeniknięta głęboką duchowością i subtelnym natchnieniem mistycznym. Kto dziś na świecie nie zna słynnych ikon czczonych w Kościołach Wschodnich? Wspaniałych katedr św. Zofii w Kijowie i Nowogrodzie pochodzących z XI wieku, kościołów i klasztorów tak charakterystycznych dla pejzażu tych ziem? Kijowska literatura jest w ogromnej większości religijna. Nowe hymny i pieśni kościelne są jakby emanacją rodzimych form muzycznej tradycji. Nie zapominajmy też, że pierwsze szkoły na Rusi powstały właśnie w XI wieku. A wszystko to, wspomniane w największym skrócie, stanowi nieprzemijające świadectwo niezwykłego rozkwitu religijnego i kulturowego, jaki zrodził się z Chrztu Rusi Kijowskiej.

Jak bardzo trafne są z tego punktu widzenia słowa II Soboru Watykańskiego: “Kościół … nie przynosi żadnego uszczerbku dobru doczesnemu jakiegokolwiek narodu, lecz przeciwnie, wspiera i przyswaja sobie uzdolnienia i zasoby oraz obyczaje narodów, o ile są dobre, a przyjmując oczyszcza je, umacnia i podnosi”.[18]

IV

KU PEŁNEJ JEDNOŚCI

9. Chrzest Rusi dokonał się – jak to już zostało podkreślone – w czasie, kiedy rozwinęły się już dwie “wersje” chrześcijaństwa: wschodnia, złączona z Bizancjum, i zachodnia, złączona z Rzymem, ale Kościół pozostawał jeden i nie podzielony. W nas, którzy obchodzimy Tysiąclecie Chrztu przyjętego przez wschodnie ludy słowiańskie w Kijowie, fakt ten budzi jeszcze większe pragnienie pełnej komunii w Chrystusie tych dwóch siostrzanych Kościołów i przynagla do podejmowania nowych poszukiwań i czynienia nowych kroków w tym kierunku. Rocznica ta jest nie tylko historycznym wspomnieniem i okazją do wielorakich opracowań naukowych i podsumowań, ale przede wszystkim zwraca naszą pasterską i ekumeniczną wrażliwość od przeszłości ku przyszłości, umacnia tęsknotę za jednością i czyni intensywniejszą naszą modlitwę.

Owszem, oba Kościoły, katolicki i prawosławny, zdecydowane dziś bardziej niż kiedykolwiek do odnalezienia, pomimo trudności zrodzonych z wiekowych nieporozumień, komunii wokół stołu eucharystycznego, patrzą w dobie tego Milenium ze szczególną uwagą i nadzieją na wszystkich duchowych synów i córki św. Włodzimierza.

Z drugiej strony, stopniowy powrót do harmonii między Rzymem i Konstantynopolem, razem z odnośnymi Kościołami, które pozostają w pełnej komunii z tymi ośrodkami – a jakże nie wspomnieć tu o wielorakich spotkaniach obu Kościołów, spotkaniach tak bardzo obiecujących dzięki intensywnej wymianie duchowych dóbr ubogaconych odmiennymi i płodnymi tradycjami – może wywierać zwłaszcza teraz tylko pozytywny wpływ na prawosławnych i katolickich dziedziców Chrztu kijowskiego. A może nawet pamięć o tym wydarzeniu, które zrodziło ich do nowego życia w Duchu Świętym, przyspieszy – za łaską Boga – godzinę pojednania, godzinę ich “pocałunku pokoju”, przekazanego wzajemnie jako owoc dojrzałej decyzji zrodzonej w wolności i dobrej woli, z tego pierwotnego ducha, jaki ożywiał nie podzielony Kościół, naznaczony chrześcijańskim geniuszem świętych Cyryla i Metodego. Jakim dobrem byłoby dla całego ludu Bożego, gdyby prawosławni i katoliccy dziedzice Chrztu kijowskiego poruszeni odnowioną świadomością pierwotnej komunii, umieli podjąć jej wyzwanie i wypowiedzieć wobec chrześcijan naszych czasów orędzie ekumeniczne, jakie z niej promieniuje, pobudzając ich w ten sposób do przyspieszenia kroków ku pełnej jedności, której pragnie Chrystus! Wywarłoby to ponadto zbawienny wpływ na proces odprężenia w życiu społecznym, który budzi wielkie nadzieje u ludzi działających na rzecz pokojowego współżycia w świecie.

10. Wymiar uniwersalny i partykularny stanowią dwa podstawowe źródła w życiu Kościoła: jedność i różnorodność, tradycja oraz nowe czasy, stare ziemie chrześcijańskie i nowe ludy przychodzące do wiary. Kościół potrafił być jeden i zarazem zróżnicowany. Przyjmując jedność za naczelną zasadę (por. J 17,21 n.), był on faktycznie pluralistyczny, odmienny w poszczególnych częściach świata. Odnosi się to zwłaszcza do Kościoła Zachodniego i Wschodniego, zanim rozpoczęło się wzajemne stopniowe oddalanie. O tym okresie mówi Sobór Watykański II: “Kościoły Wschodu i Zachodu przez szereg wieków kroczyły swą własną drogą, złączone jednak wspólnotą wiary i życia sakramentalnego, a jeśli wyłaniały się nieporozumienia między nimi co do wiary czy karności kościelnej (disciplina), miarkowała je Stolica Rzymska za obopólną zgodą”.[19]

A nawet gdy pełna komunia została zerwana, oba Kościoły zachowały zasadniczo integralny depozyt wiary apostolskiej. Powszechność i różnorodność nie przestawały, pomimo istniejącego napięcia, wymieniać między sobą bezcennych darów.

Świadomy tego Sobór Watykański II otworzył w dziedzinie ekumenicznej nowy etap, który nie przestaje przynosić obiecujących owoców. Przytaczany już wielokrotnie soborowy Dekret o ekumenizmie stanowi wyraz szacunku i miłości, jaką Kościół katolicki żywi dla bogatego dziedzictwa chrześcijańskiego Wschodu, podkreślając jego oryginalność i różnorodność, a zarazem prawomocność. Między innymi stwierdza: “Kościoły Wschodu już od samego początku kierowały się własnymi normami, ustalonymi przez Ojców Świętych i Sobory, także powszechne. Jeżeli więc pewna różnorodność w obyczajach i zwyczajach wcale nie stoi na przeszkodzie jedności Kościoła, ale przydaje mu blasku i wiele wnosi do spełnienia jego posłannictwa… Sobór święty dla uniknięcia wszelkich wątpliwości oznajmia, że Kościoły Wschodu, pomne na nieodzowną jedność całego Kościoła, mają możność kierowania się własnymi normami (disciplina), jako bardziej zgodnymi z charakterem swoich wiernych i bardziej przydatnymi dla dobra ich dusz”.[20]

Z Dekretu wynika jasno charakterystyczna autonomia, jaką cieszą się Kościoły Wschodnie: nie wywodzi się ona z przywilejów udzielonych przez Kościół Rzymski, ale z prawa posiadanego przez nie od czasów apostolskich.

11. W dobie rozwijającego się i postępującego dialogu wszystkich Kościołów i Wspólnot kościelnych, w obliczu uroczystego Milenium Chrztu Rusi – które z taką tęsknotą odsyła nas do Kościoła nie podzielonego, obejmującego wszystkie Kościoły partykularne Wschodu i Zachodu i do żarliwej modlitwy Chrystusa w Wieczerniku o jedność wszystkich wierzących (por. J 17,20 nn.) – musimy pamiętać, że pełna komunia jest darem i nie będzie owocem samych tylko ludzkich wysiłków i pragnień, chociaż są one nieodzowne i wiele od nich zależy.

Przez człowieka “grzech wszedł na świat”, ale “o ileż obficiej spłynęła… na wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa” (Rz 5,12.15). Trwanie “w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (Dz 2,42) jest darem Boga, bo jest nowym sposobem istnienia człowieka. Jest pełnym “byciem razem” w Przenajświętszej Trójcy. Pierwszym źródłem tej jedności jest łaska Chrztu świętego. Przez Chrzest wchodzimy do jedności Kościoła rozsianego po całym świecie, do takiej jedności, jakiej chciał i jaką założył Chrystus i jaka utrzymała się zasadniczo pomimo różnic i trudności w ciągu pierwszych dziesięciu wieków. Wchodzimy do tej jedności, o której mówi nam dzisiaj Chrzest Rusi. Oby wszyscy chrześcijanie powrócili do niej i stali się wspólnotą ludzi, którzy pozostając w pełnej komunii z Chrystusem, ofiarują to swoje bogactwo dla całej ludzkości. O to prosimy Ducha Świętego, który jest Dawcą rozlicznych darów, dzięki którym ludzie i wspólnoty ludzkie wchodzą w komunię z Chrystusem. W Nim, w Duchu Świętym, życie Kościoła osiąga nieoczekiwaną głębię i wymiary. Odczuwanie i przeżywanie obecności Parakleta i Jego darów jest szczególnym znamieniem tradycji wschodniej, a głęboka pneumatologia wschodnia stanowi cenne bogactwo dla całego Kościoła.

W takim świetle widzimy rozwój wielorakich i owocnych kontaktów, w których znalazło wyraz w okresie posoborowym nasze wspólne zaangażowanie się w aktywne posłuszeństwo wobec woli Bożej przyjmowanej w Duchu Świętym.

Bogate doświadczenia pełnej komunii pierwszego tysiąclecia, które przez wiele wieków zostały przez obie strony zapoznane, niech będą dla nas i dla naszych wysiłków ekumenicznych światłem, zachętą i nieustannym punktem odniesienia.

V

JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA I JEDNOŚĆ EUROPEJSKIEGO KONTYNENTU

12. Również i na tej ekumenicznej drodze Kościół katolicki wpatruje się w misję świętych Braci z Tesaloniki, jak temu daje wyraz Encyklika Slavorum Apostoli.

Znamienny dla tej misji jest swego rodzaju “profetyzm ekumeniczny”, choć obaj działali w okresie chrześcijaństwa nie podzielonego. Ich misja wzięła początek na Wschodzie, a równocześnie w pełni uwydatniła związek i jedność z Rzymem, ze Stolicą św. Piotra. Ta ich apostolska intuicja koinonii w Kościele jest rozumiana coraz głębiej dziś, w epoce rosnącej tęsknoty za jednością wszystkich chrześcijan i rozwijającego się dialogu ekumenicznego. Przeczuwali oni, że nowo powstające wówczas Kościoły powinny – w obliczu zarysowujących się coraz bardziej różnic i dyskusji – ocalić i umocnić pełną i widzialną komunię jednego Kościoła Chrystusowego. Rodziły się bowiem one na gruncie oryginalności właściwej różnym ludom i obszarom kulturowym, ale miały równocześnie zachować między sobą istotną jedność zgodnie z wolą Boskiego Założyciela. Tak więc Kościół zrodzony z misji świętych Cyryla i Metodego miał poniekąd wpisany w siebie szczególny znak powołania ekumenicznego, którym dwaj święci Bracia żyli tak głęboko. W takim samym duchu rodził się również – jak już zostało powiedziane – Kościół Kijowski.

Niemal na początku mojego pontyfikatu, w roku 1980, miałem radość ogłosić świętych Cyryla i Metodego, obok św. Benedykta, Patronami Europy. Europa jest chrześcijańska w swoich korzeniach. Dwie formy wielkiej tradycji Kościoła – zachodnia i wschodnia, dwie formy kultury, dopełniają się wzajemnie jakby dwa “płuca” w jednym organizmie[21]. Taka jest wymowa przeszłości. Takie dziedzictwo ludów żyjących na naszym kontynencie. Można powiedzieć, że dwa nurty, wschodni i zachodni, stały się równocześnie pierwszymi wielkimi formami inkulturacji wiary, w obrębie których jedyna i niepodzielna pełnia, powierzona przez Chrystusa Kościołowi, znalazła swój historyczny wyraz. W różnych kulturach europejskich narodów, czy to na Wschodzie, czy na Zachodzie, w ich muzyce, literaturze, w sztukach figuratywnych i architekturze, a także w systemach myślenia płynie wspólna limfa zaczerpnięta z jednego źródła.

13. Równocześnie zaś dziedzictwo to staje się pod koniec XX wieku szczególnie naglącym wyzwaniem w kierunku jedności chrześcijan. Szczere dążenie do jedności jest obecne dzisiaj w duszach ludzi jako przesłanka dla pokojowego współżycia ludów, które jest dobrem wszystkich. Dążenie to porusza świadomość społeczeństw, przenika do polityki i ekonomii. Chrześcijanie muszą być świadomi religijno-moralnych źródeł tego wyzwania: Chrystus “jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość” (Ef 2,14). Bóg “pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania” (2 Kor 5,18). Ta rzeczywistość, to dzieło Chrystusa, odzwierciedla się dzisiaj w szczególny sposób w żywej tęsknocie ludzkości za jednością i powszechnym braterstwem. Pragnienie jedności i pokoju, przełamania wielorakich barier i usunięcia przeciwieństw – podobnie jak sam zew europejskiej przeszłości – staje się natarczywym znakiem naszych czasów.

Nie może być prawdziwego pokoju bez tego procesu jednoczącego, w którym każdy naród będzie mógł, w wolności i prawdzie, obrać drogi swojego rozwoju. Z drugiej zaś strony proces taki jest niemożliwy, jeśli zabraknie zgody co do pierwotnej i zasadniczej jedności, przejawiającej się w różnych formach, które nie są antagonistyczne, ale komplementarne, które wzajemnie się potrzebują i szukają. Dlatego jesteśmy głęboko przekonani, że droga do prawdziwego pokoju może być znakomicie wyprostowana w umysłach, sercach i sumieniach ludzi poprzez obecność i służbę tego znaku pokoju, którym jest – przez swoją naturę – Kościół posłuszny Chrystusowi i wierny swojemu powołaniu.

Wyrażamy pełne zaufanie do wszystkich wysiłków ludzkich, które na pokojowej drodze cierpliwego dialogu, umów, wzajemnego zrozumienia i poszanowania zmierzają do usunięcia okazji do napięć i konfliktów.

Powołaniem Europy zrodzonej na chrześcijańskich fundamentach jest szczególna troska o pokój na całym świecie. Na wielu obszarach świata nie ma pokoju lub jest on poważnie zagrożony. Dlatego potrzebne jest wytrwałe i zgodne współdziałanie europejskiego kontynentu ze wszystkimi narodami na rzecz pokoju i dobra, do którego ma święte prawo każdy człowiek i każda ludzka wspólnota.

VI

ZŁĄCZENI W RADOŚCI MILENIUM Z MARYJĄ, MATKĄ JEZUSA

14. Tajemnice i wydarzenia przypomniane w wielkim skrócie w tym Liście, widziane i rozważane w świetle wskazań Soboru Watykańskiego II i w historycznej perspektywie Tysiąclecia, stają się dla nas źródłem radości i pociechy w Duchu Świętym.

Biorąc pod uwagę znaczenie Chrztu Rusi Kijowskiej w historii ewangelizacji i ludzkiej kultury, pragnę skupić na nim uwagę całego Kościoła katolickiego i zaprosić wszystkich wiernych do wspólnej modlitwy. Kościół Rzymski, zbudowany na fundamencie apostolskiej wiary Piotra i Pawła, raduje się tym Tysiącleciem i wszystkimi owocami w ciągu pokoleń: owocami wiary i życia, wspólnoty i świadectwa aż po prześladowanie i męczeństwo – zgodnie z zapowiedzią samego Chrystusa. A nasze duchowe uczestnictwo w uroczystościach Milenium odnosi się do całego ludu Bożego, do wszystkich wiernych i Pasterzy, którzy żyją i działają na tych ziemiach uświęconych tysiąc lat temu obmyciem Chrztu. Łączymy się w świątecznej radości ze wszystkimi, którzy w Chrzcie przyjętym przez ich Przodków uznają źródło własnej tożsamości religijnej, kulturalnej, a także narodowej; ze wszystkimi dziedzicami tego Chrztu, bez względu na wyznanie religijne, narodowość czy miejsce zamieszkania, z braćmi i siostrami prawosławnymi i katolikami. Łączymy się szczególnie z umiłowanymi synami i córkami narodów: rosyjskiego, ukraińskiego i białoruskiego. Z tymi, którzy żyją na swojej ojczystej ziemi, jak i z tymi, którzy mieszkają w Ameryce, Europie Zachodniej czy w innych jeszcze częściach świata.

15. W szczególny sposób jest to z pewnością święto rosyjskiego Kościoła prawosławnego, ze swoim ośrodkiem w Moskwie, który z radością nazywamy “Kościołem siostrzanym”. On to przyjął w znacznej mierze dziedzictwo starożytnej Rusi chrześcijańskiej, wiążąc się i pozostając wiernym Kościołowi w Konstantynopolu. Kościół ten, podobnie jak pozostałe Kościoły prawosławne, posiada prawdziwe sakramenty, szczególnie zaś – na mocy sukcesji apostolskiej – Eucharystię i Kapłaństwo, dzięki którym pozostaje złączony z Kościołem katolickim najściślejszymi więzami[22]. I razem z nimi podejmuje usilne starania “o zachowanie tych ścisłych więzów bratnich we wspólnocie wiary i miłości, które powinny ujawniać swoją żywotność w stosunkach między Kościołami lokalnymi jak między siostrami”.[23]

W tym uroczystym momencie historycznym wspólnota katolicka uczestniczy w modlitwie i medytacji nad wielkimi dziełami Bożymi (por. Dz 2,11) i poprzez osobę Biskupa Rzymu przekazuje milenijnemu Kościołowi siostrzanemu pocałunek pokoju jako wyraz gorącego pragnienia tej doskonałej komunii, której chciał Chrystus i która wpisana jest w naturę Kościoła.

Jesteśmy głęboko przekonani, że milenijne uroczystości wszystkich dziedziców Chrztu Włodzimierza i nasze uczestnictwo w ich radości i dziękczynieniu – uczestnictwo zrodzone z potrzeby serca – przyniesie wszystkim nowe światło, zdolne przebić mroki wielowiekowej trudnej przeszłości. Światło, które rodzi się wciąż na nowo i przychodzi do nas z tajemnicy paschalnej, z poranka Wielkiej Nocy i Zesłania Ducha Świętego.

16. Szczególnym wyrazem naszej duchowej jedności i uczestnictwa w Milenium Chrztu Rusi, a także wyrazem gorącego pragnienia dojścia do pełnej i doskonałej komunii z siostrzanymi Kościołami Wschodnimi jest ogłoszony Rok Maryjny, jak mówi o tym Encyklika Redemptoris Mater: “Chociaż… doznajemy jeszcze skutków tego rozłączenia, które nastąpiło w kilkadziesiąt lat później… to przecież możemy powiedzieć, że wobec Matki Chrystusa czujemy się prawdziwymi braćmi i siostrami w obrębie tego Ludu mesjańskiego, który jest powołany, aby być jedną Bożą Rodziną na ziemi”.[24]

Zrodzone przez Nią Słowo Wcielone pozostaje na zawsze w Jej Sercu, jak daje temu wyraz słynna ikona Znamienia, która przedstawia modlącą się Dziewicę, ze Słowem Bożym wyrytym na Sercu. Modlitwa Maryi czerpie w sposób szczególny z mocy Bożej. Ona jest pomocą i nadrzędną siłą dla zbawienia chrześcijan. “Dlaczego więc nie mielibyśmy wszyscy razem patrzeć na Nią jako na naszą wspólną Matkę, która modli się o jedność rodziny Bożej i która wszystkim “przoduje” na czele długiego orszaku świadków wiary w jedynego Pana, Syna Bożego, poczętego w Jej dziewiczym łonie za sprawą Ducha Świętego?”[25]

Naszym Braciom i Siostrom w wierze życzymy, ażeby milenijne dziedzictwo Ewangelii, Krzyża, Zmartwychwstania i Pięćdziesiątnicy nie przestawało być “drogą, prawdą i życiem” (por. J 14,6) dla przyszłych pokoleń.

I o to z całego serca modlimy się do Przenajświętszej Trójcy: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

W Rzymie, u Św. Piotra, w święto Nawrócenia św. Pawła, dnia 25 stycznia 1988, w dziesiątym roku Pontyfikatu.

Jan Paweł II

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.