Filozof Giovanni Maio: potrzebujemy „kultury troski”
03 czerwca 2025 | 14:28 | tom, Vatican News | Watykan Ⓒ Ⓟ

Bycie dzieckiem nie jest prologiem do bycia dorosłym, ale etapem samym w sobie. Nie tylko dzieci są bezbronne i zasługują na ochronę, ale także osoby starsze, chorzy – wszyscy ludzie. Wybitny filozof, lekarz i etyk z Uniwersytetu Alberta Ludwika we Fryburgu Bryzgowijskim w Niemczech, Giovanni Maio, opublikował niedawno antologię pt. „Wrażliwa istota ludzka”. W rozmowie z Radiem Watykańskim mówił o prawie dzieci do spełnienia, ich otwartości i braku zastrzeżeń, o tym, czego dorośli mogą się od nich nauczyć i o nowej „kulturze troski”.
Prof. dr Giovanni Maio jest lekarzem, filozofem i profesorem uniwersyteckim etyki medycznej/bioetyki. Temat wrażliwości jest mu zatem znany nie tylko jako filozofowi. Zanim Maio zredagował antologię wydaną przez niemieckie wydawnictwo Herder, w której ukazał się esej Maio na temat bezbronności dziecka, autor opublikował już w 2024 r. książkę „Etyka wrażliwości”. Wyjaśnił w niej, że wrażliwość i zależność – pomimo wszystkich ludzkich wysiłków na rzecz autonomii – są istotnymi elementami ludzkiej egzystencji. Jest tu wiele punktów stycznych z katolicką nauką społeczną i wezwaniem do „kultury troski”, którą często promował papież Franciszek.
Radio Watykańskie: Profesorze, dlaczego warto dziś szczególnie zastanowić się nad „etyką bezbronności”?
Prof. dr Giovanni Maio: Skupienie się na byciu dzieckiem było dla mnie ważne, ponieważ możemy uświadomić sobie zależność istot ludzkich, gdy zdamy sobie sprawę, że wszyscy staliśmy się dorośli dopiero na etapie bycia dzieckiem. Bycie dzieckiem ujawnia, czym jest człowiek sam w sobie: istotą zasadniczo zależną, która nie mogłaby nic zrobić bez pomocy innych. Dlatego właśnie badanie dzieciństwa jest tak ekscytujące.
Katolicka nauka społeczna dotyczy godności ludzkiej, dobra wspólnego, solidarności i pomocniczości – zwłaszcza w odniesieniu do tego, jak społeczeństwo radzi sobie z kryzysami. Bezbronność ludzi, a zwłaszcza dzieci i osób starszych, nie jest w tym kontekście dewaluowana, ale ma swoje miejsce. Na czym polega szczególna godność bezbronności?
– Godność wrażliwości to piękne wyrażenie, ponieważ w rzeczywistości rozpoznajemy prawdziwą istotę rzeczy właśnie w momencie, gdy zdajemy sobie sprawę z jej bezbronności. Kiedy widzimy, że dana rzecz jest podatna na zranienie, rozpoznajemy ją w szczególny sposób, ponieważ rozpoznajemy jej istotę. Wrażliwość jest szczególnym sposobem podejścia do świata.
Jeśli postrzegamy świat jako wrażliwy, to postrzegamy go w samej jego istocie, rozpoznając zagrożenie, a także potencjał, który jest zakotwiczony w wrażliwości. Właśnie dlatego musimy odejść od idei, że ludzie są zasadniczo autonomiczni i samowystarczalni. Zamiast tego musimy najpierw postrzegać ludzi jako wrażliwe istoty, które potrzebują kultury uznania, kultury opieki, aby stać się autonomicznymi i samowystarczalnymi.
W swoim wkładzie do antologii wyjaśnia pan, jakie są szczególne zalety bycia dzieckiem w jego naturze i konstytucji w odniesieniu do świata. Czy może pan pokrótce nakreślić te szczególne cechy, ten potencjał dla nas jeszcze raz?
– Chodzi mi o skupienie się na specyfice bycia dzieckiem. Mamy tendencję do postrzegania bycia dzieckiem jako etapu wstępnego do bycia dorosłym, bycia dzieckiem jako przejściowego epizodu do przejścia do pełni bycia człowiekiem. Jesteś dzieckiem tylko tymczasowo, że tak powiem, a potem stajesz się tym prawdziwym dorosłym.
Myślę, że ta perspektywa jest błędna, ponieważ bycie dzieckiem ma swoją własną wartość. Pod tym względem dziecko jest osobą samą w sobie, z wewnętrzną wartością, etapem życia, który jest cenny sam w sobie, ponieważ wiąże się ze specjalnymi zdolnościami. Dziecko jest kimś wyjątkowym, ponieważ potrafi robić rzeczy, w których dorośli nie są tak dobrzy: podchodzić do świata z zachwytem, radzić sobie ze światem w zabawny sposób i rozwijać ciekawość. To właśnie otwartość umysłu, bezstronność w radzeniu sobie ze światem charakteryzuje dziecko. Dzieci pokazują nam, jak powinniśmy nauczyć się podchodzić do świata: z otwartym umysłem i fundamentalną ciekawością.
Możemy się tego nauczyć od dzieci. Jako dorośli musimy witać dzieci z większym zdziwieniem – a nie przedwcześnie kształtować je według idei, która jest ideą dorosłych, ale nie dzieci.
Nie chodzi tylko o kształtowanie relacji dzieci i dorosłych, a raczej o wspólne myślenie. W jakimś stopniu dziecko jest bardziej wrażliwe niż jakakolwiek inna osoba. Czy cierpienie na świecie, zbiorowo lub indywidualnie, pokazuje, że wrażliwość jest w rzeczywistości również kategorią antropologiczną?
Tak, wrażliwość jest rzeczywiście kategorią antropologiczną. Takie jest moje podstawowe przekonanie. Musimy postrzegać wrażliwość jako coś, co łączy wszystkich ludzi.
Nie ma istoty ludzkiej, która mogłaby uwolnić się od tej podstawowej cechy, jaką jest podatność na zranienie. Ale dzieci są wrażliwe w szczególny sposób: zwłaszcza dlatego, że znajdują się w fazie, w której mają potencjał do rozwoju.
Potencjał do dalszego rozwoju, ta energia, ten dynamizm do rozwoju – o to właśnie chodzi w byciu dzieckiem. Ale ten potencjał rozwojowy sprawia również, że dziecko jest bezbronne, ponieważ jeśli nikt się nim nie opiekuje, jeśli dziecko nie napotka dobrych warunków, to nie rozwinie się w to, w co mogłoby się rozwinąć, ale tylko wtedy, gdy napotka dobre warunki. Te dobre warunki to przede wszystkim dobre relacje, dobre spotkania.
Przede wszystkim dziecko potrzebuje miłości: musi być kochane przez innych, musi być uznawane, musi być chwalone, musi być wspierane i postrzegane jako wartościowe. Jeśli dziecko nie jest postrzegane jako wyjątkowe, jest krzywdzone, ponieważ nie może się rozwijać. To skłoniło mnie do głębszego zastanowienia się nad byciem dzieckiem. Dla mnie bycie dzieckiem jest niemal prototypem odpowiedzialności.
Kiedy myślimy o byciu dzieckiem, natychmiast zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy zaangażowani w jego rozwój. To, kim stanie się dziecko, ma związek z nami. Jesteśmy współtwórcami tego, czym dziecko się stanie. Dlatego jesteśmy odpowiedzialni za zapewnienie dzieciom najlepszego możliwego wsparcia. Nie oznacza to, że ustawiamy je na wczesnym etapie do czegoś, co uważamy za dobre dla nich, ale poprzez pozostawanie ciekawym samego dziecka i potencjału w nim tkwiącego, aby umożliwić mu robienie tego, co jest w stanie zrobić samodzielnie.
Bez ciągłego powtarzania binarnego podziału na dzieci i dorosłych, poza naszymi działaniami wobec dzieci, czego my „dorośli” możemy nauczyć się od dzieci, z ich otwartości lub z ich wolności od uprzedzeń?
– Możemy nauczyć się od dzieci, że są one zasadniczo otwarte na świat i nie określają go z góry. Nie patrzą na świat racjonalnie, tak jak my, dorośli, patrząc na świat z perspektywy tego, co możemy z nim zrobić.
Dzieci patrzą na świat inaczej. Otwierają dostęp do świata, pozostają otwarte na to, co świat oferuje dziecku. W tym względzie możemy uczyć się od nich bez zastrzeżeń, które dzieci są dla nas przykładem i twórczego podejścia do świata: tej pomysłowości i skłonności dziecka, by po prostu podchodzić do świata z zaufaniem, w sensie homo ludens, a nie homo faber; tego właśnie możemy nauczyć się od dziecka.
Jak wiemy, Jezus miał również szczególną relację z dziećmi, których godność podkreślał w czasach, gdy nie było to rzeczą oczywistą. Czy nasze zachodnie społeczeństwa, które twierdzą, że chronią prawa dzieci, naprawdę rozumieją, kim tak naprawdę są dzieci i jaką mają godność?
– Myślę, że nasze społeczeństwo zdecydowanie potrzebuje edukacji i doskonalenia się. Prawa dzieci są ważne, ale nie możemy wyrażać tego, co jesteśmy winni dzieciom tylko w kategoriach praw. Jesteśmy im winni miłość, która wyraża się poprzez nasze własne zdumienie wobec dziecka. Musimy nauczyć się tego na nowo: zachwycać się tym, do czego zdolne jest dziecko i dawać mu podstawowe możliwości, zamiast skupiać się na tym, co naszym zdaniem byłoby dla niego dobre.
Nasze nowoczesne społeczeństwo ma tendencję do traktowania dzieci tak, jakby były małymi dorosłymi. To błąd. Dlatego my, dorośli, nie powinniśmy decydować o tym, kim dziecko powinno się stać, ale raczej dać mu przestrzeń do rozwoju poprzez zapewnienie mu bezpiecznych przestrzeni. Ponieważ dzieci cierpią, gdy są konfrontowane z zewnętrzną presją oczekiwań; cierpią, gdy są ustawiane, gdy zbyt wcześnie określa się, kim powinny się stać, a ta presja oczekiwań, która jest wieloraka, pochodzi również od społeczeństwa, od rodziców, ale oczywiście pochodzi również od grup rówieśniczych, pochodzi od innych dzieci. Musimy dać dzieciom coś, czego absolutnie potrzebują: pewność siebie i zaufanie. Społeczeństwo musi na nowo nauczyć się, jak ufać dzieciom, że już mogą to zrobić i dać im wiarę we własne możliwości.
Oprócz dzieci chodzi również o osoby chore i starsze, które są bezbronne. Papież Franciszek, na przykład, nie ukrywał swojej bezbronności pod koniec życia, ale pokazywał ją w przejrzysty sposób; codziennie pojawiały się informacje medyczne ze szpitala. Ale podczas swojego pontyfikatu zrewidował również niektóre decyzje i otwarcie radził sobie z własnymi błędami. Wiele mówi się o bezbronności jako godności, ale w jakim stopniu bezbronność jest również siłą?
– To bardzo ciekawa myśl, ponieważ rzeczywiście jestem przekonany, że wrażliwość porusza się w tym zawieszeniu między zagrożeniem a umożliwieniem kształtowania. Ludzie są podatni na zranienie, co oznacza, że mogą zostać zranieni w każdej chwili, ale ponieważ są podatni na zranienie, mogą również stać się tak bardzo bezbronni. Dzięki swojej wrażliwości mają w sobie zasób, który pozwala im postrzegać świat i pozwalać, aby świat się do nich zwracał.
Tylko dlatego, że jesteśmy wrażliwi, możemy zostać dotknięci, możemy być dotknięci przez świat. Ponieważ pozostajemy wrażliwi, możemy również dalej rozwijać naszą osobowość. Gdybyśmy chcieli być niewrażliwi, musielibyśmy założyć zbroję.
Ta zbroja być może ochroniłaby nas trochę, ale w niej uschlibyśmy i zamarzli. Istoty ludzkie pozostają w fazie rozwoju, ponieważ są wrażliwe. Właśnie dlatego perspektywa ludzkiej wrażliwości jest dla mnie wezwaniem do opowiedzenia się za kulturą troski.
Potrzebujemy kultury troski, aby ludzie, którzy są wrażliwi, nie byli krzywdzeni, ale mieli szansę na rozwój, szansę na rozwój poprzez przekształcenie wrażliwości w bogactwo poprzez kulturę troski. To od nas zależy, czy ludzie są krzywdzeni, czy też nadal rozwijają się w swojej wrażliwości. Zależy to od kultury opieki.
Tak jak możemy powiedzieć, że dziecko rozkwitnie, jeśli znajdą się ludzie, którzy się nim zaopiekują, to samo dotyczy dorosłych, osób starszych i chorych. Ci chorzy ludzie nagle zostaną wyrzuceni poza swoje wyobrażenia o tym, co było wcześniej normalne, poza ramy normalności. Jeśli ludzie ci nie spotkają się z kulturą uznania i kulturą opieki, rozpaczają i poddają się.
Potrzebujemy kultury opieki, aby ludzie, którzy znaleźli się w sytuacji kryzysowej z powodu choroby, mogli nabrać odwagi do stawienia czoła życiu. Kultura opieki może pomóc ludziom postrzegać chorobę nie jako przerwę w dobrym życiu, ale jako przełom w nowym życiu. Zależy to od tego, ile zainwestujemy w kulturę opieki.
Pisze pan również o kulturze opieki i „odpowiedzialności” – stało się jasne, że dla etyki i teologii wrażliwość ostatecznie pociąga za sobą również szczególną odpowiedzialność wobec innych ludzi i społeczeństwa. Jakie są etyczne, a przede wszystkim praktyczne implikacje dla Kościoła, społeczeństwa i polityki oprócz tego poglądu na człowieczeństwo jako zasady przewodniej działania?
– Jeśli chodzi o dzieci, potrzebujemy kultur, które zapobiegną popadaniu dzieci w stan mentalnej bezdomności. To, co dotyczy dzieci, dotyczy wszystkich ludzi. Musimy zapobiegać popadaniu ludzi w poczucie psychicznej bezdomności, w tym sensie, że stają się samotni i rozpaczają, ponieważ czują się samotni i zasadniczo nie należą już do świata.
Wiele osób odczuwa to, gdy chorują, gdy cierpią, gdy są zależni i potrzebują pomocy innych. Aby faktycznie urzeczywistnić humanitarne społeczeństwo, potrzebujemy sygnału z wewnątrz i z zewnątrz, że ludzie, którzy są słabi lub potrzebują opieki, powinni znaleźć się w centrum społeczeństwa, ponieważ jesteśmy zainteresowani tymi ludźmi, ponieważ ci ludzie mają nam coś do powiedzenia. Musimy wysłuchać tych ludzi i na nowo rozpoznać ich język.
Mówią nam coś poprzez swoje życie. Musimy promować kulturę uznania, poprzez którą jasno pokażemy, że wiele zawdzięczamy tym ludziom, którzy teraz potrzebują opieki, ponieważ dali nam przykład i wciąż mają nam wiele do zaoferowania. Musimy ich tylko wysłuchać.
Pomyślmy o pacjentach z demencją. Nie możemy po prostu oddelegować ich do specjalnych instytucji, ale musimy przywrócić ich do centrum społeczeństwa, żyć razem z nimi i uznać, że nadal mają nam coś do powiedzenia, nawet jeśli nie mogą już z nami rozmawiać. Ale coś nam mówią.
Kultura opieki jest jedyną odpowiedzią na podstawową ludzką naturę bycia zasadniczo zależnym od innych. Nasila się to wraz z wiekiem. Jest tak samo silna w młodości, ale pozostaje obecna przez całe życie. Bycie zależnym od innych oznacza, że nigdy nie możemy zawieść innych, a przede wszystkim nigdy nie możemy być obojętni na innych ludzi.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.