Drukuj Powrót do artykułu

Foxman: dla Żydów walka z ubojem religijnym jest walką z religią

08 października 2020 | 19:51 | Waldemar Piasecki (KAI Nowy Jork) | Nowy Jork Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Archiwum ADL

Dla Żydów walka z ubojem religijnym jest walką z religią – podkreśla Abraham Foxman. Długoletni dyrektor Ligi Przeciw Zniesławianiu (ADL) w rozmowie z KAI stwierdza, że „walka z religijnym ubojem i samoeliminacja Polski z międzynarodowego rynku mięsa koszernego i halal jest niepotrzebna”. „Wierzę, że podobnie jak w przypadku próby kuriozalnej modyfikacji ustawy o IPN znajdzie się dobre wyjście z sytuacji” – powiedział Foxman.

Waldemar Piasecki (KAI): Pańska życzliwość i zaangażowanie w materii budowanie jak najlepszych relacji polsko-żydowskich są ogólnie znane. KAI prezentowała je wielokrotnie m.in. w czasie głośnego i niepotrzebnego konfliktu wywołanego próbą nowelizacji przepisów o IPN, zażegnanego dzięki rozsądkowi opcji dialogowej ponad konfrontacyjną. Obecnie mamy nowe napięcie związane z próbą zakazywania uboju rytualnego…

Abraham Foxman: Określenie „ubój rytualny” ma konotację jednoznacznie pejoratywną. Sugeruje, że to jakiś rytuał, najprawdopodobniej barbarzyński i bestialski, a do tego płynący z jakichś irracjonalnych przesłanek. W związku z tym, ci którzy go uznają, są odhumanizowani, niewrażliwi i w mniejszym lub większym stopniu – gorsi.

KAI: Jaki zatem termin powinien być używany adekwatnie?

– Ubój religijny. Tak jak jest on umocowany w religiach judaizmu i islamu oraz zdefiniowany w wielu ich pismach i dokumentach, a ponadto przechowany w tradycji i uregulowany rygorystycznymi przepisami wykonawczymi dotyczącymi wytwarzania religijnie czystej żywności. Spełniającej wymogi żydowskiej koszerności czy muzułmańskiego halal. Można ewentualnie mówić o religijnym uboju rytualnym. Używania jedynie określania „rytualny” to zacieranie sensu znaczeniowego. Świadome lub nieświadome. Zawsze jednak, kiedy abstrahujące od religijnego charakteru – bolesne i zniesławiające.

KAI: Polscy legislatorzy przegłosowujący ustawę w sprawie uboju religijnego argumentowali, że jest to brutalna procedura generująca cierpienie zwierzęcia, długo przed śmiercią zachowującego świadomość.

– Mógłbym zapytać o praktyki popularnego w Polsce tzw. uboju gospodarskiego i dyskutować o poziomie ich „humanitaryzmu”. To jednak wiodłoby nas na poziom emocji. Wolę więc stwierdzić, że argumentacja legislatorów przeczy dostępnej wiedzy na temat sytuacji zwierzęcia w czasie tego rodzaju uboju. Badania fizjologiczne, m.in. z udziałem obrazowania elektronicznego, pokazują, że w przypadku profesjonalnego i zgodnego z przepisami szechity przecięcia arterii zwierzęcia i przerwania dopływu krwi do mózgu utrata świadomości następuje w dwie, trzy sekundy.

KAI: Skąd więc swoista „odporność” na tę wiedzę u przeciwników szechity?

– Myślę, że siła stereotypu przeważa nad wolą rzeczowej debaty. Zwalczanie uboju religijnego ma bardzo długą i burzliwą historię oraz charakter przede wszystkim represji antysemickiej i antyjudaistycznej. Jeżeli wiedząc, że Żydzi nie mogą pozyskiwać mięsa dla celów spożywczych w sposób łamiący zasady ich religii, zabraniano im tego, po prostu domagano się, aby swej religii się zapierali. Był to represja wywołująca wiele zła i dramatów indywidualnych, ale także konfliktów i napięć społecznych. Przypomnijmy tylko historię legislacji całkowicie zakazującej w Polsce uboju religijnego w końcu lat trzydziestych, krótko przed wybuchem wojny w 1939 r. Mimo masowych protestów ustawa przeszła w Sejmie RP, ale Senat nie zdążył procedować odwołania z powodu napaści hitlerowskiej. Bardzo chętnie i bez zbędnej zwłoki zakaz uboju wprowadził w życie gubernator generalny Hans Frank już w drugim miesiącu okupacji Polski (zdjęcie poniżej).

Fot. Archiwum

W Polsce powojennej kwestia uboju religijnego ewoluowała, a pokusy jego zakazu były systematycznie ponawiane. Ostatecznie jednak, 10 grudnia 2014 roku Trybunał Konstytucyjny RP swym wyrokiem uznał, że zakaz narusza wolność religii i sumienia wyrażoną w konstytucyjnym artykule 53. Wydawało się, że to sprawę kończy, ale aktualnie znów odżyła.

KAI: Ustawa daje jednak możliwość uboju religijnego na potrzeby społeczności żydowskiej w Polsce…

– To jest kuriozum. Czy wolność religii przyrzeczona w Konstytucji RP na jakąś restrykcję terytorialną wedle której obywatele mogą z niej korzystać w granicach Polski, ale już nie mogą się nią dzielić z innymi wyznawcami religii poza granicami?

KAI: Wicepremier polskiego rządu Jarosław Gowin oznajmił publicznie, że jest zdecydowanie przeciwny zakazywaniu uboju wedle wymogów religii judaizmu i islamu, bowiem obie te religie wraz z chrześcijaństwem czerpią z mądrości tego samego Boga, a wyznawcy żadnej z nich nie mogą ranić uczuć pozostałych.

– Chylę czoła przed taką egzemplifikacją religijności. Premier Gowin rozumie, że walka z ubojem religijnym jest walką z religią. To odwołanie do nurt dialogowego Jana Pawła II. Ponadto przejaw mądrości politycznej. Mam nadzieję, że podąży tą drogą także Senat RP i Sejm, do którego ustawa z izby wyższej powróci.

KAI: Zwolennicy zakazu używają także argumentacji, że w konflikcie chodzi bardziej o racje ekonomiczne. Po prostu, producenci mięsa koszernego stracą zyski z eksportu i to ich naprawdę boli, a nie troska o wyznawców judaizmu czy islamu…

– Społeczna nauka większości znanych mi religii nakazuje używanie moralności w regulowaniu relacji z innymi ludźmi we wszelkich przejawach. Dotyczy to także gospodarki. Powinna być etyczna. Jeżeli dopuszczona jest jakaś działalność gospodarcza powinno to rodzić konsekwencje. Takie chociażby, że jak ktoś wybierze konkretną działalność i zainwestuje w nią, to będzie mógł ją prowadzić. Jeżeli legalna działalność gospodarcza bazująca na eksporcie nagle zostaje poddana represji poprzez zabronienie tego eksportu, rodzi się pytanie o etykę polityki gospodarczej. Czy w ogóle etykę i zgodność ze społecznym nauczaniem systemu religijnego dominującego w danym państwie. Ze społeczną nauką Kościoła w przypadku Polski. Przecież nie zabrania ona czerpania uczciwych profitów z uczciwej działalności gospodarczej. Nie zabrania ona troski o jak najlepszy stan własnej działalności gospodarczej. Każdy producent, każdy producent żywności i każdy producent żywności koszernej ma święte prawo, a nawet obowiązek, troszczyć się, aby jego praca nie poszła w niwecz. Jeżeli zatem producenci mięsa z religijnego uboju w Polsce wołają, że dzieje się im krzywda, bo ktoś chce im tej pracy zabronić i z tego powodu są wyśmiewani i wyszydzani, to z moralnością ma to niewiele wspólnego. Troska o własne dobro płynące z uczciwej pracy nie jest niemoralna.

KAI: Koszerne mięso trafiające do Izraela z Polski to w pierwszym kwartale 2020 roku to niemal 1,5 tysiąca ton świeżej lub mrożonej wołowiny za niemal 9.7 miliona euro (6,5 euro/kg) oraz niemal 2 tysiące ton mrożonej wołowiny za około 11,2 miliona euro (5,6 euro/kg). Co się może stać, kiedy ten eksport upadnie?

– Komu? Izraelowi? Nic. Zwiększy import z innych kierunków, przede wszystkim Argentyny, ale także innych państw europejskich. Polska natomiast straci ten rynek, a powody zapewne będą przedmiotem zainteresowania opinii i mediów zagranicznych. Czy wywoła to entuzjazm w Polsce? To zależy w jakich kręgach. W polskich środowiskach rolniczych zapewne nie.

KAI: Jaki przewiduje Pan finał tej legislacji?

– W Teksasie słyszałem powiedzenie, że nie ma takiego końskiego galopu, którego nie dałoby się powstrzymać. Znana jest też prawda, że nie powinno się prowadzić niepotrzebnych wojen. Konkludując. Walka z religijnym ubojem i o samoeliminację Polski z międzynarodowego rynku mięsa koszernego i halal jest walką niepotrzebną. Galop w tym kierunku możliwy do powstrzymania. Wierzę, że podobnie jak w przypadku próby kuriozalnej modyfikacji ustawy o IPN znajdzie się dobre wyjście z sytuacji.

KAI: Dziękuję za rozmowę.

***

O uboju religijnym bez mitów i  emocji:

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.