Drukuj Powrót do artykułu

Franciszek w USA – dzień 4

26 września 2015 | 19:32 | tom, pb, kg, xlw, st (KAI) / mz Ⓒ Ⓟ

Wizyta w głównej siedzibie ONZ i przemówienie na forum Zgromadzenia Ogólnego, spotkanie międzyreligijne w Mauzoleum Ground Zero i z dziećmi i rodzinami imigrantów w Szkole Matki Bożej Królowej Aniołów w dzielnicy Harlem oraz Msza św. z udziałem ok. 20 tys. wiernych w hali Madison Square Garden w Nowym Jorku – złożyły się na czwarty dzień wizyty apostolskiej Franciszka w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj papież udaje się do Filadelfii, gdzie weźmie udział w VIII Światowym Spotkaniu Rodzin.

Papież w ONZ

„Świat stanowczo domaga się od wszystkich rządzących woli skutecznej, praktycznej, stałej, wyrażającej się w konkretnych krokach i bezpośrednich środkach służących ochronie i poprawie stanu środowiska naturalnego i jak najszybszemu przezwyciężeniu zjawiska wykluczenia społecznego i ekonomicznego” – powiedział Franciszek w przemówieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.

Papież przestrzegł przed niebezpieczeństwem ograniczenia się do działań biurokratycznych i sporządzenia długich wyliczeń dobrych intencji. Zaapelował, aby przedstawiciele państw umieli odłożyć na bok interesy partykularne, ideologie i szczerze dążyli do służby dobru wspólnemu. Wizyta papieża w głównej siedzibie ONZ rozpoczęła się od prywatnego spotkania z sekretarzem generalnym organizacji Ban Ki-moonem w jego biurze na 38 piętrze wieżowca. Następnie w lobby pozowali oni do wspólnych zdjęć na tle flag ONZ i Watykanu.

Franciszek wpisał się do złotej księgi, po czym przeszedł na spotkanie z pracownikami ONZ, którzy powitali go entuzjastycznymi okrzykami.

Witając Ojca Świętego Ban Ki-moon poprosił go o błogosławieństwo dla nich na dalszą pracę na rzecz pokoju i praw człowieka. Podkreślił, że są oni „sercem i duszą” tej pracy, zaś Franciszek jest dla nich inspiracją dzięki swej postawie prostoty i pokory oraz walce o sprawiedliwość w świecie.

W krótkim przemówieniu papież przyznał, że ich „codzienny trud za kulisami umożliwia wiele inicjatyw dyplomatycznych, kulturalnych, gospodarczych i politycznych Narodów Zjednoczonych, które są tak ważne dla spełnienia nadziei i oczekiwań ludzi tworzących naszą ludzką rodzinę”.

Wskazał, że ich „cicha i oddana praca przyczynia się nie tylko do polepszenia Narodów Zjednoczonych”, lecz również wyraża ich godność i osobowość. – Wielu z was przyjechało do tego miasta z krajów całego świata. Jesteście zatem mikrokosmosem narodów, które ta organizacja reprezentuje i którym usiłuje służyć. Podobnie jak wiele innych osób na całym świecie, jesteście zatroskani o dobrobyt i wychowanie swoich dzieci.

Martwicie się o przyszłość naszej planety i o to, jaki świat zostawimy przyszłym pokoleniom. Ale dzisiaj i każdego dnia chciałbym prosić każdego z was, bez względu na charakter, byście się troszczyli jedni o drugich. Bądźcie blisko jedni drugich, szanujcie siebie nawzajem i ucieleśniajcie w ten sposób między sobą ideał tej organizacji zjednoczonej rodziny ludzkiej, żyjąc w zgodzie, działając nie tylko na rzecz pokoju, ale w pokoju; pracując nie tylko na rzecz sprawiedliwości, ale w duchu sprawiedliwości – podkreślił Franciszek.

Po chwili ciszy i złożeniu wieńca ku czci osób poległych w misjach ONZ, papież wózkiem golfowym przejechał korytarzem do budynku Zgromadzenia Ogólnego. Po drodze pozdrowiły go dzieci pracowników ONZ, które dla niego zaśpiewały.

Po spotkaniu z przewodniczącymi 69 i 70 sesji Zgromadzenia (Morgensem Lykketoftem z Danii i Samem Kahambą Kutesą Ugandy) oraz obecnym przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa Witalijem Czurkinem z Rosji Franciszek wszedł do auli Zgromadzenia Ogólnego. Przedstawiciele państw członkowskich ONZ przyjęli go oklaskami.

Przemówienia powitalne wygłosili: Morgens Lykketoft i Ban Ki-moon. Lykketoft powitał go jako głowę Kościoła katolickiego, ale także obrońcę godności człowieka. Wskazał na zbieżność między nauczaniem Franciszka i celami ONZ. Z kolei Ban Ki-moon zauważył, że papież czuje się jak w domu nie w pałacach, lecz wśród ubogich i robiąc selfie z młodzieżą, zaś jego przykład inspiruje wszystkich. – Witamy na trybunie świata. Jesteśmy tu, by słuchać – zapewnił sekretarz generalny ONZ.

W obszernym przemówieniu, wygłoszonym po hiszpańsku Franciszek przypomniał, że już po raz piąty papież odwiedza Narody Zjednoczone, a wcześniej byli tam: Paweł VI w 1965 r., Jan Paweł II w 1979 r. oraz w 1995 r., a papież senior Benedykt XVI w 2008 r. Z okazji przypadającej w tych dniach 70. rocznicy istnienia organizacji papież wskazał, że powstała ona jako „niezbędna odpowiedź prawna i polityczna” na „technologiczną władzę w rękach ideologii nacjonalistycznych lub fałszywie uniwersalistycznych, która mogłaby się dopuścić do straszliwych okrucieństw”.

Papież mówił o sukcesach ONZ takich jak: kodyfikacja i rozwój prawa międzynarodowego, stworzenie międzynarodowych norm praw człowieka, udoskonalanie prawa humanitarnego, rozwiązanie wielu konfliktów oraz operacje pokojowe i działania na rzecz pojednania. „Wszystkie te osiągnięcia są światłami, które przeciwstawiają się ciemnościom zamętu spowodowanego niekontrolowanymi ambicjami i egoizmem zbiorowym” – powiedział Franciszek.

Nawiązując do preambuły i pierwszych artykułów Karty Narodów Zjednoczonych Franciszek przypomniał, że „sprawiedliwość jest niezbędnym wymogiem osiągnięcia ideału powszechnego braterstwa”. Wskazał na klasyczną definicję sprawiedliwości, która oznacza, że „żadna osoba lub grupa osób nie może uważać siebie za wszechmocną, upoważnioną do pogwałcenia godności i praw innych osób lub grup społecznych”. W kontekście tej definicji papież wskazał na funkcjonowanie w dzisiejszym świecie wielu fałszywych praw, na istnienie wielu sektorów społecznych pozbawionych ochrony, będących ofiarami złego sprawowanie władzy i wymienił środowisko naturalne oraz wiele wykluczonych kobiet i mężczyzn. Są to dwa obszary ściśle ze sobą powiązane i dlatego trzeba zdecydowanie potwierdzić ich prawa, umacniając ochronę środowiska i kładąc kres wykluczeniu.

Podkreślił, że ochrona środowiska naturalnego jest niezbywalna ponieważ jako ludzie jesteśmy częścią tego środowiska a samo środowisko wymaga ograniczeń etycznych, które ludzkie działanie musi uznać i respektować. „Wszelkie szkody wyrządzone środowisku są zatem działaniami na szkodę ludzkości a każda istota, szczególnie istoty żywe, mają wartość same w sobie, wartość istnienia, życia, piękna i współzależności z innymi stworzeniami” – powiedział Franciszek.

Papież wskazał, że wyzysk i niszczenie środowiska naturalnego są jednocześnie związane z niepowstrzymalnym procesem wykluczenia. „Wykluczenie ekonomiczne i społeczne jest całkowitym zaprzeczeniem ludzkiego braterstwa i jest bardzo poważnym zamachem na prawa człowieka i środowiska. Najubożsi są tymi, którzy cierpią najbardziej z powodu tych zamachów z potrójnego, poważnego powodu: są oni odrzuceni przez społeczeństwo, są jednocześnie zmuszeni do życia odpadami i muszą niesprawiedliwie ponosić konsekwencje wyzysku środowiska. Zjawiska te stanowią dziś bardzo rozpowszechnioną i nieświadomie utrwalaną kulturę odrzucenia” – mówił papież.

Papież wezwał do pilnych i skutecznych rozwiązań i wraził swoje wielkie nadzieje z przygotowywanym przez ONZ programem „Działań na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030”, który będzie przedmiotem rozpoczynającego się dzisiaj światowego szczytu. Ponadto wyraził przekonanie, że grudniowa konferencja w Paryżu w sprawie zmian klimatycznych osiągnie porozumienia fundamentalne i skuteczne.

Franciszek zastrzegł, że nie wystarczają tylko uroczyście podjęte zobowiązania, nawet jeśli stanowią niezbędny krok w kierunku rozwiązania problemów. „Świat stanowczo domaga się od wszystkich rządzących woli skutecznej, praktycznej, stałej, wyrażającej się w konkretnych krokach i bezpośrednich środkach służących ochronie i poprawie stanu środowiska naturalnego i jak najszybszemu przezwyciężeniu zjawiska wykluczenia społecznego i ekonomicznego” – powiedział Franciszek. Wskazał na konsekwencje takie stanu rzeczy i wymienił m.in. handel ludźmi, handel organami ludzkimi, wykorzystywanie seksualne chłopców i dziewcząt, pracę niewolniczą, w tym prostytucję, handel narkotykami i bronią, terroryzm i międzynarodową przestępczość zorganizowaną.

W tym kontekście przestrzegł Franciszek przestrzegł przed pokusą popadania w nominalizm deklaratywny wpływający uspokajająco na sumienia. „Musimy zadbać, aby nasze instytucje były naprawdę skuteczne w walce z tymi plagami” – podkreślił Ojciec Święty.

Przestrzegł przed niebezpieczeństwem ograniczenia się do działań biurokratycznych sporządzenia długich wyliczeń dobrych intencji – celów i wskaźników statystycznych – albo przekonania, że tylko rozwiązania teoretyczne, a priori odpowiedzą na wszystkie wyzwania. „Nigdy nie wolno nam zapominać, że działania polityczne i gospodarcze są skuteczne tylko wtedy, gdy są pojmowane jako działalność kierująca się roztropnością, której przewodzi odwieczna koncepcja sprawiedliwości, zawsze pamiętając, że przed i ponad planami i programami są konkretne kobiety i mężczyźni, równi z rządzącymi, którzy żyją, zmagają się i cierpią, a którzy wiele razy są zmuszeni by żyć marnie, pozbawieni wszelkich praw” – powiedział Franciszek.

Ojciec Święty zastrzegł, że integralnego ludzkiego rozwoju i pełnego korzystania z ludzkiej godności nie można narzucać. Wskazał na podstawowe prawo do nauki, które zapewnia się przede wszystkim respektując i umacniając podstawowe prawo rodziny do wychowania oraz prawo Kościołów i grup społecznych do wspierania i współpracy z rodzinami w wychowaniu ich córek i synów.

Przypomniał o konieczności zapewnienia wszystkim minimalnej bazy materialnej, które ma trzy imiona: dom, praca i ziemia. Natomiast na poziomie duchowym: wolność ducha, która obejmuje wolność religijną, prawo do edukacji oraz inne prawa obywatelskie.

Papież podkreślił aby w ramach opracowania „Agendy na rzecz rozwoju” uwzględnić praktyczny i bezpośredni dostęp dla wszystkich do niezbędnych dóbr duchowych i materialnych: własnych mieszkań, godnej i należycie wynagradzanej pracy, odpowiedniego wyżywienia i wody pitnej; wolności religijnej, a bardziej ogólnie, wolności ducha i edukacji.

Zdaniem Franciszka kryzys ekologiczny może zagrażać istnieniu samego rodzaju ludzkiego a fatalne skutki nieodpowiedzialnego złego zarządzania gospodarką światową, napędzanego wyłącznie dążeniem do zysku i władzy, powinny być wezwaniem do poważnej refleksji nad człowiekiem. Przytoczył słowa Benedykta XVI: „Stworzenie jest zagrożone tam, gdzie my sami jesteśmy ostateczną instancją […]. A marnotrawienie stworzenia zaczyna się tam, gdzie nie uznajemy nad sobą żadnej instancji, ale widzimy jedynie samych siebie”.

Podkreślił, że ochrona środowiska i walka z wykluczeniem wymagają uznania prawa moralnego, wpisanego w samą naturę człowieka, która obejmuje naturalne rozróżnienie pomiędzy mężczyzną a kobietą i bezwzględne poszanowanie życia na wszystkich jego etapach i we wszystkich jego wymiarach.

Franciszek podkreślił, że bez uznania nieusuwalnych, naturalnych ograniczeń etycznych i bez natychmiastowej realizacji owych filarów integralnego ludzkiego rozwoju ideał zapisany w preambule Karty Narodów Zjednoczonych mówiący o „uchronieniu przyszłych pokoleń od klęski wojny” może się stać nieosiągalnym mirażem lub pustymi słowami, służącymi za pretekst do wszelkich nadużyć i korupcji, albo promowania kolonizacji ideologicznej poprzez narzucenie niemoralnych wzorców ideologicznych i stylu życia, obcych tożsamości narodów, a w ostatecznym rachunku nieodpowiedzialnych.

Papież z mocą podkreślił, że dla uniknięcia wojen i zapewnienia praworządności konieczne jest niestrudzone uciekanie się do negocjacji, pośrednictwa i arbitrażu. Wskazał, że preambuła i pierwszy artykuł Karty Narodów Zjednoczonych mówiące o pokojowym rozstrzyganiu sporów i rozwoju przyjaznych stosunków między narodami silnie kontrastują z nieustannie obecną tendencją do rozprzestrzeniania broni, zwłaszcza broni masowego rażenia, jaką może być broń jądrowa.

Przestrzegł przed etyką i prawem opartym na zagrożeniu wzajemnym zniszczeniem potencjalnie całej ludzkości, gdyż są one sprzeczne i są oszustwem w całej konstrukcji Narodów Zjednoczonych, które stałyby się „Narodami Zjednoczonymi strachem i podejrzliwością” i wezwał do stosowania w pełni traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.

Franciszek wskazał na negatywne konsekwencje nieskoordynowanych między członkami społeczności międzynarodowej interwencji politycznych i wojskowych. Wymienił Bliski Wschód, Afrykę Północną i inne kraje afrykańskie, gdzie chrześcijanie, wraz z innymi grupami kulturowymi czy etnicznymi, a także z częścią członków religii większościowej muszą być świadkami niszczenia ich miejsc kultu, ich dziedzictwa kulturowego i religijnego, ich domów i mienia.

Papież wezwał odpowiedzialnych za ster spraw międzynarodowych do „rachunku sumienia” także wobec konfliktów na Ukrainie, w Syrii, Iraku, Libii, Sudanie Południowym i regionie Wielkich Jezior. Wskazał na ofiary tych konfliktów, które stają się „materiałem odrzuconym, podczas gdy mnoży się jedynie problemy, strategie i dyskusje”.

Dalej Franciszek wskazał na inną „tolerowaną” wojnę z handlem narkotykami, któremu towarzyszy handel ludźmi, pranie brudnych pieniędzy, handel bronią, wyzyskiwanie dzieci oraz inne formy demoralizacji. Przeniknęła ona na różne poziomy życia społecznego, politycznego, militarnego, religijnego i artystycznego, rodząc w wielu przypadkach, strukturę paralelną zagrażającą wiarygodności naszych instytucji.

Ojciec Święty wskazał na potrzebę budowy wspólnego domu wszystkich ludzi w oparciu o zrozumienie powszechnego braterstwa i na poszanowaniu świętości każdego życia ludzkiego, każdego mężczyzny i każdej kobiety; ubogich, starszych, dzieci, chorych, nienarodzonych, bezrobotnych, opuszczonych, tych, którzy są osądzani jako możliwi do odrzucenia, ponieważ „uważa się ich za nic więcej niż liczby tej czy tamtej statystyki”. „Wspólny dom wszystkich ludzi musi być także budowany na zrozumieniu pewnej sakralności natury stworzonej” – powiedział Franciszek i wskazał na potrzebę wyższego stopnia mądrości, postawy, która „akceptowałby transcendencję, wyrzekała się budowy wszechmocnej elity”.

Franciszek podkreślił, że nie można sobie pozwolić, aby odłożyć „niektóre programy” na przyszłość. „Przyszłość wymaga od nas decyzji przełomowych i globalnych w obliczu konfliktów globalnych, które powiększają liczbę wykluczonych i potrzebujących” – zaznaczył.

Na zakończenie papież podkreślił, że międzynarodowa konstrukcja prawna Narodów Zjednoczonych będzie zadatkiem bezpiecznej i szczęśliwej przyszłości dla przyszłych pokoleń, jeśli przedstawiciele państw będą umieli odłożyć na bok interesy partykularne i ideologie, szczerze dążyć do służby dobru wspólnemu.

Zapewnił i swojej wszystkich wiernych Kościoła katolickiego modlitwie w intencji ONZ i wszystkich narodów. „Niech Najwyższy obdarzy swym błogosławieństwem, pokojem i dobrobytem was wszystkich i wasze narody” – powiedział Franciszek.

Jego wystąpienie przyjęto długą owacją na stojąco. Podziękował za nie Morgens Lykketoft.

Przed opuszczeniem ONZ Franciszek wysłuchał jeszcze pieśni wykonanych przez międzynarodowy chór. Żegnany przez Ban Ki-moona papież odjechał na spotkanie międzyreligijne w Memoriale Ground Zero – miejscu, gdzie przed zamachami z 11 września 2001 r. znajdowały się dwie wieże World Trade Center.

Miejsce krzyku ofiar nienawiści

To miejsce jest cichym krzykiem osób będących ofiarami mentalności, która zna tylko przemoc, nienawiść i zemstę” – powiedział Franciszek podczas spotkania międzyreligijnego w Mauzoleum Ground Zero w Nowym Jorku. Papież zaapelował: „Starajmy się być prorokami nie burzenia, ale budowania, prorokami pojednania, prorokami pokoju”.

Jego wystąpienie poprzedziły modlitwy odmawiane przez przedstawicieli judaizmu, islamu, buddyzmu, sikhizmu, dżinizmu, sintoizmu, prawosławia i protestantyzmu. Na zakończenie tej części kantor żydowski odśpiewał po hebrajsku modlitwę za zmarłych, zwłaszcza za ofiary zamachu terrorystycznego z 11 września 2001 r.

Potem głos zabrał Ojciec Święty, który podkreślił, że spotkanie to odbywa się w miejscu, w którym „wypłakujemy poczucie bezradności w obliczu niesprawiedliwości, morderstwa i niepowodzenia regulowania konfliktów na drodze dialogu”. Każdy akt terroru „nigdy nie jest bezosobowy, abstrakcyjny lub jedynie materialny, ale zawsze ma oblicze, konkretną historię, imiona” – dodał Franciszek. Nawiązał w ten sposób do spotkania z rodzinami poległych ratowników biorących udział w akcji ratowniczej 11 września 2001 roku i zachęcił do kultywowania pamięci o ich ofierze. „Imiona wielu bliskich są zapisane wokół śladów wieżowców, możemy je zobaczyć, możemy ich dotknąć i nigdy nie możemy o nich zapomnieć” – powiedział papież.

Zauważył, że choć metropolia nowojorska może się wydawać bezosobowa, anonimowa, to właśnie w chwili tragedii doświadczyła również „pełni wielkoduszności i służby, w wyciągniętych rękach zostało darowane życie”. Zwrócił uwagę, że „strażacy Nowego Jorku weszli do rozpadających się wieżowców, nie troszcząc się o własny los; wielu poległo a ich ofiara umożliwiła licznym osobom ocalenie”. „To miejsce śmierci stało się hymnem triumfu życia nad prorokami zniszczenia i śmierci, dobra nad złem, pojednania i jedności nad nienawiścią i podziałami” – dodał Ojciec Święty.

Wyraził nadzieję, że „nasza wspólna obecność będzie potężnym znakiem naszego wspólnego pragnienia bycia siłą na rzecz pojednania, pokoju i sprawiedliwości w tej wspólnocie i na całym świecie”. Zachęcił też zebranych do budowania jedności na podstawie różnorodności, aby „powiedzieć «nie» wszelkiej próbie narzucenia sztucznej jednolitości i «tak» różnorodności akceptowanej i pojednanej”.

Wezwał następnie do chwili milczenia, po czym na zakończenie zaapelował o zaangażowanie w sprawę pokoju w domach, rodzinach, szkołach, wspólnotach, a szczególnie w miejscach, gdzie trwa wojna. „Starajmy się być prorokami nie burzenia, ale budowania, prorokami pojednania, prorokami pokoju” – powiedział.

Po przemówieniu papieskim wielonarodowy chór młodzieży odśpiewał pieśń o pokoju, a zebrani wymienili między sobą znak pokoju. Na zakończenie Ojciec Święty w towarzystwie arcybiskupa Nowego Jorku kard. Timothy’ego Dolana odwiedził Mauzoleum Ground Zero upamiętniające 2896 ofiary ataku terrorystycznego z 11 września 2001 roku

Tam, gdzie są marzenia, tam jest radość

Wiem, że nie jest człowiekowi łatwo, gdy musi się przeprowadzić i znaleźć nowy dom, nowych sąsiadów i nowych przyjaciół – powiedział Franciszek podczas spotkania z dziećmi i rodzinami imigrantów 25 września w Szkole Matki Bożej Królowej Aniołów w dzielnicy Harlem w Nowym Jorku. Nawiązując do życia Martina Luthera Kinga zachęcił do posiadania pięknych marzeń i realizowania ich. Ojcu Świętemu towarzyszył m.in. metropolita nowojorski kard. Timothy Dolan.

Papieża powitali przed szkołą pracownicy i grupa uczniów, a także wielka rzesza ludzi na ulicy. Po dłuższej rozmowie z nimi Ojciec Święty wszedł do środka, gdzie odwiedził jedną z klas. Na wejście dzieci odmówiły krótką modlitwę, po czym rozpoczęła się luźna, serdeczna i przeplatana licznymi żartami rozmowa Dostojnego Gościa i towarzyszących mu gości dziećmi i wychowawcami.

Następnie w dużej sali papież spotkał się z większą liczbą osób, głównie imigrantów z Ameryki Łacińskiej i Afryki, którzy krótko opowiedzieli mu o swych losach, po czym przemówienie wygłosił Franciszek.

Nawiązując do tego, że w szkole uczy się większość dzieci z rodzin imigrantów, powiedział o trudnościach życia w nowym miejscu, gdzie „często trzeba nauczyć się nowego języka, dostosować się do nowej kultury, a nawet nowego klimatu”. Jednocześnie zauważył też korzyści tego stanu rzeczy: „rzeczą dobrą jest to, że zyskujemy również nowych przyjaciół, spotykamy ludzi, którzy otwierają nam drzwi, którzy są dla nas uprzejmi”.

Papież porównał szkołę do „wielkiej rodziny, w której wraz ze swymi matkami i ojcami, dziadkami, nauczycielami i przyjaciółmi uczymy się pomagać sobie nawzajem, dzielić nasze dobre cechy, aby dać z siebie to, co najlepsze, pracować jako zespół i realizować nasze marzenia”.

„Pastor Martin Luther King pewnego dnia powiedział: «Mam marzenie», aby wiele osób mogło mieć równe szanse” – powiedział Ojciec Święty i zachęcił dzieci, aby nie traciły nadziei na lepszy świat. „Macie prawo, by marzyć i bardzo się cieszę, że tu, w tej szkole, w waszych przyjaciołach i nauczycielach można znaleźć potrzebne wsparcie” – zaznaczył. „Wszędzie tam, gdzie są marzenia, tam jest też radość” – dodał mówca.

Na zakończenie spotkania zadał dzieciom zadanie domowe. „Proszę nie zapominacie, by modlić się za mnie, abym mógł dzielić z wieloma ludźmi radość Jezusa” – zachęcił.

W Szkole Matki Bożej od Aniołów, uczy się obecnie 282 uczniów w wieku od 5 do 14 lat. 69 proc. z nich może się uczyć dzięki stypendiom. Najczęściej pochodzą z rodzin imigranckich z Ameryki Łacińskiej, Afryki i Bliskiego Wschodu. Szkoła należy do sieci 6 szkół katolickich w dzielnicach Harlem i Bronx, finansowanych dzięki katolickiej fundacji charytatywnej „Partnerstwo”.

Bóg i Kościół w wielkim mieście

O Bogu, który mieszka w naszych miastach i Kościele, który żyje w naszych miastach i chce być jak zaczyn w cieście, pragnie nawiązać relację ze wszystkimi i stanąć u boku wszystkich, mówił Franciszek podczas Mszy św. 25 września w hali sportowo-widowiskowej Madison Square Garden w Nowym Jorku. W tej najbardziej znanej hali sportowo-widowiskowej miasta zgromadziło się ok. 20 tys. wiernych.

Przed Mszą św. papież przejechał w papamobile przez Central Park entuzjastycznie witany przez zgromadzonych. Niestety ze względów bezpieczeństwa do trasy przejazdu dopuszczono zaledwie 80 tys. osób.
Mszę św. z udziałem przedstawicieli różnych społeczności, którzy tworzą archidiecezję nowojorską odprawiono po angielsku i hiszpańsku.

Na wstępie homilii papież zaznaczył, że Madison Square Garden jest areną ważnych wydarzeń sportowych, artystycznych i muzycznych, przyciągających ludzi nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, ale z całego świata. Przytoczył słowa proroka Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką”.

„Naród kroczący – pochłonięty swoimi aktywnościami i rutynami, pośród swoich sukcesów i porażek, obaw i oczekiwań – ujrzał światłość wielką. Naród kroczący, ze swoimi radościami i nadziejami, rozczarowaniami i żalami, ujrzał światłość wielką” – powiedział Ojciec Święty.

Zwrócił uwagę na szczególną cechę Ludu Bożego, jaką jest jego zdolność do widzenia, do kontemplacji, nawet w „chwilach ciemności” światła, które przynosi Chrystus. „Wraz z prorokiem Izajaszem możemy powiedzieć: ludzie, którzy chodzą, oddychają i żyją pośród smogu, widzieli wielkie światło, doświadczyli powiewu świeżego powietrza” – stwierdził kaznodzieja.

Zaznaczył, że „życie w wielkim mieście nie zawsze jest łatwe” i zwrócił uwagę, że przypominają one o ukrytych bogactwach obecnych w naszym świecie: w różnorodności swych kultur, tradycji i doświadczeń historycznych.

Wskazał też na inne oblicze wielkich miast, które skrywają również oblicza tych wszystkich ludzi, którzy zdają się do nich nie należeć lub są obywatelami drugiej kategorii. Są to cudzoziemcy, dzieci, które się nie uczą, osoby pozbawione ubezpieczenia medycznego, bezdomni, zapomniane osoby starsze. „Ci ludzie stoją na krawędzi naszych wielkich arterii, na naszych ulicach, w ogłuszającej anonimowości” – powiedział papież.

Wskazał na nadzieję, jaką napełnia nas świadomość, że „Jezus wciąż chodzi po naszych ulicach, że jest częścią życia swojego ludu, że jest z nami związany w jednej wielkiej historii zbawienia.” „Jest to nadzieja, która uwalnia nas od pustych `połączeń`, od abstrakcyjnych analiz lub rutyny żądnej sensacji. Nadzieja, która pozwala nam zobaczyć, nawet pośród smogu, obecność Boga, który nadal kroczy po ulicach naszego miasta” – mówił Franciszek.

„Jak spotkamy Jezusa, żyjącego i działającego w codziennym życiu naszych wielokulturowych miast?” – pytał papież i przytoczył proroka Izajasza, który przedstawia Jezusa jako „Przedziwnego Doradcę, Boga Mocnego, Odwiecznego Ojca, Księcia Pokoju”.

Odnosząc się do określenia „Przedziwny Doradca” papież podkreślił, że Jezus wzywa uczniów, by wychodzili i spotykali innych tam, gdzie rzeczywiście są, a nie tam, gdzie uważamy, że powinni być, aby wychodzili stale na nowo, bez strachu, bez wahania. Wyjaśniając sens określenia „Bóg Mocny” Franciszek powiedział: „W Jezusie sam Bóg stał się Emmanuelem, Bogiem z nami, Bogiem idącym obok nas, angażującym się w nasze życie, w nasze domy, pośród naszych „naczyń i patelni”, jak lubiła mówić św. Teresa od Jezusa”.

Odnosząc się do przymiotu „Odwieczny Ojciec” Franciszek podkreślił, że „nikt ani nic nie może nas oddzielić od Jego miłości” i zachęcał: „Idźcie i głoście, idźcie i ukazujcie, że Bóg jest pośród was jako miłosierny Ojciec, który sam wychodzi, rano i wieczorem”. Mówiąc o Jezusie jako „Księciu Pokoju” papież zaznaczył, że uwalnia On nas od anonimowości, od życia pustki, egoizmu, walki, współzawodnictwa i egocentryzmu, i otwiera przed nami drogę pokoju.

Mówca raz jeszcze podkreślił: „Bóg mieszka w naszych miastach. Kościół żyje w naszych miastach i chce być jak zaczyn w cieście i pragnie nawiązać relację ze wszystkimi, stanąć u boku wszystkich, głosząc cuda Przedziwnego Doradcy, Boga Mocnego, Odwiecznego Ojca, Księcia Pokoju”. „`Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką`. A my chrześcijanie, jesteśmy świadkami tego światła” – zakończył.

Modlitwę wiernych odmawiano m. in. po irlandzku, polsku, niemiecku i włosku, w językach narodów, których przedstawiciele od stuleci osiedlali się w Stanach Zjednoczonych.

Na zakończenie metropolita Nowego Jorku kard. Timothy Dolan serdecznie dziękował Franciszkowi za wspólną modlitwę i zapewniał go o oddaniu nowojorskich katolików.

Eucharystię poprzedziło dwugodzinne czuwanie modlitewne pod hasłem „Podróż do wiary”. W programie oprócz śpiewów znalazły się występy artystów, m.in. Martina Sheena, Glorii Estefan i chóru gospel The Broadway Inspirational Voices. W czasie czuwania przewidziana odmówiono modlitwę różańcową.

Z Madison Square Garden Franciszek pojechał na spoczynek do swojej rezydencji, którą jest watykańskie przedstawicielstwo przy ONZ. Msza św. była ostatnim punktem papieskiej wizyty w Nowym Jorku.

Dzisiaj papież udaje się do Filadelfii, gdzie odbywa się VIII Światowe Spotkanie Rodzin. Przed południem w katedrze św. Piotra i Pawła będzie przewodniczył Mszy św. z biskupami, duchowieństwem, zakonnicami i zakonnikami Pensylwanii. Po południu weźmie udział w spotkaniu na rzecz wolności religijnej ze wspólnotą języka hiszpańskiego oraz innymi imigrantami w Independence Mall. Zaś wieczorem będzie przewodniczył Świętu Rodzin i czuwaniu modlitewnemu na Benjamin Franklin Parkway w centrum Filadelfii.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Drukuj Powrót do artykułu

Franciszek w USA – dzień 3

25 września 2015 | 18:44 | tom, pb, kg, xlw, st (KAI) / mz Ⓒ Ⓟ

Historyczna wizyta i udział na wspólnej Sesji Kongresu Stanów Zjednoczonych na Kapitolu, spotkanie z bezdomnymi w kościele św. Patryka w Waszyngtonie oraz nieszpory dla duchowieństwa i osób konsekrowanych w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku złożyły się na trzeci dzień wizyty apostolskiej papieża Franciszka w USA. Jej hasłem są słowa: „Miłość jest naszą misją”.

Historyczna wizyta w Kongresie

Franciszek składając wizytę i przemawiając podczas wspólnej sesji Kongresu Stanów Zjednoczonych na Kapitolu w Waszyngtonie stał się pierwszym papieżem, który zabrał głos w amerykańskim parlamencie.

Papież przyjechał do siedziby Kongresu o 9.15 czasu lokalnego. Wewnątrz gmachu czekał na niego spiker (przewodniczący) Izby Reprezentantów John Boehner z Partii Republikańskiej gorliwy katolik. Pochodzi z katolickiej rodziny, ma jedenaścioro rodzeństwa, w dzieciństwie co rano chodził na Mszę i modlił się za papieża. Jest konsekwentnym obrońcą życia. Już przed 20 laty, jako kongresman, zabiegał o zaproszenie do Kongresu Jana Pawła II. Bezskutecznie. To właśnie na zaproszenie Boehnera Franciszek przybył do parlamentu USA.

Przez kilkanaście minut trwała ich rozmowa, w której uczestniczyli także m.in. sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin, jego dwaj zastępcy: abp Angelo Becciu (ds. ogólnych) i abp Paul Gallagher (ds. relacji z państwami) oraz kilku amerykańskich biskupów.

Następnie papież wszedł na salę wspólnych obrad obu izb Kongresu: niższej – Izby Reprezentantów i wyższej – Senatu. Posiedzenie prowadzili ich przewodniczący: John Boehner i Joe Biden, wiceprezydent USA. Obecni byli także najbliżsi współpracownicy prezydenta Baracka Obamy, przedstawiciele władz sądowniczych i korpusu dyplomatycznego.

Powitały go tam długie, owacyjne oklaski i okrzyki parlamentarzystów. Po drodze papież przywitał się z sekretarzem stanu Johnem Kerrym. Jedynym punktem programu było przemówienie Franciszka, po angielsku.

Papież wyraził radość, że może przemawiać przed obu izbami Kongresu USA – „kraju wolnego, ojczyzny dzielnych ludzi” i podkreślił, że sam jest synem tego wielkiego kontynentu, z którego „wszyscyśmy otrzymali tak dużo i za który ponosimy wspólną odpowiedzialność”.

Przypomniał, że dążenie do dobra wspólnego jest głównym celem wszelkiej polityki, a kongresmeni są odpowiedzialni, aby ten kraj rozwijał się jako wspólny naród. Odnosząc się do pracy polityków, przywołał postać Mojżesza jako patriarchy i prawodawcy, postaci, która prowadzi nas bezpośrednio do Boga, a tym samym do transcendentnej godności osoby ludzkiej. „Mojżesz zapewnia dobrą syntezę waszej pracy: jesteście wezwani, aby chronić, za pomocą prawa, obraz i podobieństwo zapisane przez Boga na każdym ludzkim obliczu” – powiedział Franciszek.

Zwracając się do „całego narodu Stanów Zjednoczonych” papież z uznaniem mówił o zwyczajnych obywatelach, którzy swoimi działaniami budują solidarność i tworzą organizacje, które oferują pomocną dłoń ludziom najbardziej potrzebującym, o osobach starszych, które dzielą się swoimi dziejami i swoimi intuicjami, o młodych, którzy nie dali się wprowadzić w błąd przez fałszywe propozycje i zmagają się z trudnymi sytuacjami, często w wyniku niedojrzałości wielu dorosłych.

Franciszek odwołał się do pamięci historycznej narodu amerykańskiego i wskazał na kilku jego wielkich reprezentantów: Abrahama Lincolna (150. rocznica jego zabójstwa), Martina Luther Kinga (50. rocznica marszu z Selmy do Montgomery), Dorothy Day i Thomasa Mertona. Wokół tych postaci skoncentrował dalej swe przemówienie.

Przypomniał, że historycznie demokracja jest głęboko zakorzeniona w umysłach Amerykanów. Przywołał słowa z „Deklaracji Niepodległości” Stanów Zjednoczonych z 4 lipca 1776 r., że „wszyscy ludzie są stworzeni równymi, że są obdarzeni przez swego Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami; że do praw tych należą: życie, wolność i dążenie do szczęścia”.

Podkreślił znaczenie wolności religijnej. Przypomniał, że w Stanach Zjednoczonych różne wyznania religijne w znacznym stopniu przyczyniły się do budowania i umocnienia społeczeństwa i dlatego „głos wiary powinien być nadal słyszany”.

Wskazując na Abrahama Lincolna, strażnika wolności, który niestrudzenie pracował, aby „ten naród z pomocą Boga doczekał się odrodzenia idei wolności”, papież przypomniał, że „budowanie wolnej przyszłości wymaga umiłowania dobra wspólnego i współpracy w duchu pomocniczości i solidarności”.

W tym kontekście mówił o wywołującej niepokój sytuacji społeczno-politycznej świata, który stał się miejscem gwałtownych konfliktów, nienawiści i brutalnych zbrodni – popełnianych nawet w imię Boga i religii. „Wiemy, że żadna religia nie jest wolna od indywidualnych urojeń czy ekstremizmu ideologicznego. Oznacza to, że musimy być szczególnie uważni na wszelki rodzaj fundamentalizmu, czy to religijnego, czy też innego rodzaju” – ostrzegł i wskazał na konieczność delikatnej równowagi, by zwalczać przemoc popełnianą w imię religii, ideologii lub systemu gospodarczego, a chroniąc równocześnie wolność religijną, intelektualną i swobody indywidualne.

Dalej Ojciec Święty przestrzegł przed pokusą upraszczającego redukcjonizmu, który widzi tylko dobro lub zło, sprawiedliwych i grzeszników. Wskazał na potrzebę przeciwstawiania się wszelkim formom polaryzacji, które dzielą świat na te dwa obozy. „Wiemy, że próbując się uwolnić od wroga zewnętrznego, możemy ulec pokusie, aby umacniać wroga wewnętrznego. Naśladowanie nienawiści i przemocy tyranów i morderców jest najlepszym sposobem, aby zająć ich miejsce” – przestrzegł Franciszek. Wskazał przy tym na potrzebę odwagi i inteligencji, aby rozwiązać dzisiejsze kryzysy geopolityczne i ekonomiczne, które są skutkami niesprawiedliwych struktur i działań. Wskazał na potrzebę współpracy w walce o wyeliminowanie nowych globalnych form niewolnictwa, zrodzonych z poważnych niesprawiedliwości, które można pokonać tylko dzięki nowej polityce i nowym formom społecznego konsensusu.

Zaznaczył, że polityka musi być w służbie człowieka i nie może być zniewolona przez gospodarkę i finanse oraz ma budować dobro wspólnoty, poświęcając interesy partykularne, by w sprawiedliwości i pokoju dzielić się swymi dobrami, interesami, swoim życiem społecznym.

Mówiąc o kolejnym wielkim Amerykaninie Martinie Lutherze Kingu papież przypomniał, że 50 lat temu poprowadził on marsz z Selmy do Montgomery w „ramach kampanii spełnienia swojego «marzenia» zapewnienia Afroamerykanom pełnych praw obywatelskich i politycznych”. „To marzenie wciąż inspiruje nas wszystkich. Cieszę się, że Ameryka jest nadal dla wielu krainą «marzeń»” – zaznaczył Franciszek.

Przypomniał, że w minionych wiekach miliony ludzi przybyły do Stanów Zjednoczonych, by zrealizować swoje marzenia o budowaniu swej przyszłości w wolności. „My, mieszkańcy tego kontynentu nie boimy się cudzoziemców, ponieważ większość z nas kiedyś była cudzoziemcami” – powiedział papież i wyznał, że mówi to jako syn imigrantów, wiedząc, że wielu z kongresmenów to również potomkowie imigrantów.

Papież zwrócił uwagę, że świat stoi obecnie w obliczu kryzysu uchodźców, na skalę niespotykaną od II wojny światowej, także na kontynencie amerykańskim, gdzie tysiące osób zmuszona jest do wyruszenia na północ w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swoich bliskich. „Nie możemy być zaskoczeni ich liczbą, ale raczej musimy ich postrzegać jako osoby, widząc ich twarze i słuchając ich opowieści, starając się zareagować najlepiej jak możemy na ich sytuację. Reagować w sposób, który jest zawsze humanitarny, sprawiedliwy i braterski” – zachęcił Franciszek.

Papież przywołał złotą zasadę: „Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” i w myśl tej maksymy zachęcał, abyśmy się starali dla innych o te same możliwości, o jakie staramy się dla siebie. „Jednym słowem, jeśli chcemy bezpieczeństwa, dajmy bezpieczeństwo; jeśli chcemy życia, dawajmy życie; jeśli chcemy szans, zapewniajmy szanse innym. Miara jakiej używamy wobec innych będzie miarą, jakiego czas użyje wobec nas” – mówił Franciszek. Wyjaśnił, że „złota zasada” przypomina też o odpowiedzialności za ochronę i obronę życia ludzkiego na każdym etapie jego rozwoju. Wezwał do zniesienia kary śmierci na całym świecie, o co apelują w Stanach Zjednoczonych biskupi.

Następnie wspominając wielką Amerykankę, służebnicę Bożą Dorothy Day, założycielkę Ruchu Robotników Katolickich, papież przypomniał, że jej „działalność społeczna, umiłowanie sprawiedliwości i sprawy uciśnionych inspirowane były Ewangelią, jej wiarą i przykładem świętych”.

Franciszek i podkreślił, że w czasach kryzysu i trudności gospodarczych nie wolno zatracić ducha globalnej solidarności. „Walkę z ubóstwem i głodem trzeba prowadzić stale i na wielu frontach, zwłaszcza zaś z ich przyczynami!” – zaapelował.

Nawiązując do swojej encykliki „Laudato si’” podkreślił, że „właściwe korzystanie z zasobów naturalnych, odpowiednie stosowanie technologii oraz wykorzystywanie ducha przedsiębiorczości to istotne elementy gospodarki, która stara się być nowoczesna, integrująca i zrównoważona”. Przypomniał, że w encyklice wzywa do odważnego i odpowiedzialnego wysiłku „zmiany naszego kursu” oraz zapobieżenia najpoważniejszym skutkom degradacji środowiska naturalnego, spowodowanym przez działalność człowieka. „Jestem przekonany, że możemy coś zmienić i nie mam wątpliwości, że ważną rolę do odegrania mają w tej dziedzinie Stany Zjednoczone oraz ten Kongres” – powiedział papież.

Mówiąc o kolejnym znaczącym Amerykaninie, cysterskim mnichu Tomaszu Mertonie zwrócił uwagę, że jest on nadal dla wielu ludzi źródłem inspiracji duchowej i przewodnikiem. Przypomniał, że Merton był przede wszystkim człowiekiem modlitwy, myślicielem, który zakwestionował pewniki swoich czasów i otworzył nowe horyzonty dla dusz i dla Kościoła. Był także „człowiekiem dialogu, promotorem pokoju między narodami i religiami”.

Franciszek wskazał na ciągłą potrzebę dialogu między narodami. Wyraził uznanie dla wysiłków podejmowanych w minionych miesiącach na rzecz przezwyciężenia historycznych różnic związanych z bolesnymi epizodami z przeszłości i podkreślił, że „dobry przywódca polityczny to ten, kto mając na uwadze interesy wszystkich, wykorzystuje chwilę, w duchu otwartości i pragmatyzmu i zawsze woli inicjować procesy niż zajmować przestrzenie”.

Zaapelował o zaprzestanie handlu bronią, który jest prowadzony tylko dla pieniędzy. „Pieniędzy, które przesiąknięte są krwią, często niewinną krwią. W obliczu tego haniebnego i karygodnego milczenia naszym obowiązkiem jest zmierzenie się z tym problemem i powstrzymanie handlu bronią” – wezwał papież.

Podsumowując prezentację czworga wielkich przedstawicieli narodu amerykańskiego Franciszek powiedział: „Trzech synów i córka tej ziemi, cztery osobistości i cztery marzenia: Lincoln – wolność; Martin Luther King – wolność w pluralizmie i odrzuceniu wykluczenia; Dorothy Day – sprawiedliwość społeczna i prawa osób; i Tomasz Merton – zdolność do dialogu i otwartość na Boga”.

Podkreślił, że „naród może być uznany za wielki, kiedy broni wolności, podobnie jak czynił to Lincoln; kiedy krzewi kulturę, która pozwala ludziom «marzyć» o pełnych prawach dla wszystkich swoich braci i sióstr, jak starał się to czynić Martin Luther King; kiedy dąży do sprawiedliwości i stara się o sprawy uciśnionych, jak czyniła to swoim niestrudzonym działaniem Dorothy Day, będącym owocem wiary, która staje się dialogiem; i sieje pokój w kontemplacyjnym stylu Tomasza Mertona”.

Następnie Franciszek nawiązał do Światowego Spotkania Rodzin w Filadelfii, w którym weźmie udział 26 i 27 września. „Pragnę, aby podczas mojej wizyty rodzina była tematem powracającym” – powiedział i przypomniał: „Jak istotną rolę odegrała rodzina w budowaniu tego kraju! Jakże godna jest nadal naszego wsparcia i zachęty!”.

Wyraził swój niepokój o rodzinę, która jest „zagrożona, być może jak nigdy wcześniej, od wewnątrz i z zewnątrz”. „Kwestionowane są podstawowe relacje, a także same podstawy małżeństwa i rodziny. Mogę tylko podkreślić znaczenie, a przede wszystkim bogactwo i piękno życia rodzinnego” – powiedział papież.

W kontekście rodziny w sposób szczególny zwrócił uwagę na sytuację ludzi młodych, zdezorientowanych i pozbawionych celu, uwięzionych w beznadziejnym labiryncie przemocy, wykorzystywania i rozpaczy. „Żyjemy w kulturze, która wywiera na ludzi młodych presję, by nie zakładali rodziny ze względu na brak perspektyw na przyszłość. Jednak ta sama kultura proponuje innym tak wiele opcji, że również oni są odwodzeni od założenia rodziny” – powiedział Franciszek.

Swoje przemówienie, wielokrotnie przerywane oklaskami na stojąco, Franciszek zakończył tradycyjnym zawołaniem: „Boże błogosław Amerykę!”.

W towarzystwie przewodniczących obu izb Kongresu papież przeszedł do głównego holu, gdzie zatrzymał się przy znajdującej się tam figurze św. Junipera Sierry, którego kanonizował w Waszyngtonie.

Przed gmachem Kongresu zgromadziło się kilkanaście tysięcy ludzi, którzy okrzykami „Francisco!” i „Papa!” przywoływali papieża. Franciszek wyszedł na balkon i pozdrowił ich, na co zareagowali z wielkim entuzjazmem. Po hiszpańsku papież podziękował im za obecność, a zwłaszcza „najważniejszym osobistościom – dzieciom”. Poprosił Boga o błogosławieństwo dla narodu i rodzin, a zgromadzonych – o modlitwę w jego intencji, niewierzących zaś i niepotrafiących się modlić – o to, by mu dobrze życzyli.

Z siedziby Kongresu Franciszek odjechał do parafii św. Patryka na spotkanie z bezdomnymi.

Nie ma usprawiedliwienia dla bezdomności

Nie możemy znaleźć społecznego czy moralnego usprawiedliwienia, żadnego usprawiedliwienia dla braku dachu nad głową – powiedział papież Franciszek podczas spotkania z bezdomnymi w kościele św. Patryka w Waszyngtonie. Zauważył, że „jest wiele niesprawiedliwych sytuacji, ale wiemy, że Bóg cierpi wraz z nami, doświadczając ich u naszego boku. On nas nie opuszcza” – stwierdził Ojciec Święty.

Po wejściu do kościoła złożył bukiet kwiatów przed figurą Matki Bożej z Dzieciątkiem. Wskazując na tłumacza zażartował, że zebrani wysłuchają dwóch kazań – jednego po hiszpańsku i drugiego po angielsku.

W przemówieniu, wygłoszonym po hiszpańsku papież przywołał postać św. Józefa, który wraz z żoną spodziewającą się dziecka został „bez schronienia, bez domu, bez miejsca, gdzie mogliby się zatrzymać”. – Syn Boży przyszedł na ten świat jako bezdomny. Syn Boży zaznał, co znaczy rozpoczynanie życia bez dachu nad głową. Możemy sobie wyobrazić, co musiał myśleć Józef. Jak to się dzieje, że Syn Boży nie ma w domu? Dlaczego jesteśmy bezdomni, dlaczego nie mamy mieszkania? Są to pytania, które wielu z Was może zadawać każdego dnia. Podobnie jak św. Józef możecie pytać: dlaczego jesteśmy bezdomni, bez miejsca do życia? Są to pytania, które może zadać każdy z nas. Dlaczego ci nasi bracia i siostry nie mają gdzie mieszkać? Dlaczego ci bracia i siostry są bezdomni? Pytania Józefa są aktualne także dzisiaj; towarzyszą wszystkim, którzy na przestrzeni dziejów byli i są bezdomni – zaznaczył Franciszek.

Dodał, że Józef nie tylko stawiał pytania, ale „przede wszystkim był człowiekiem wiary”. – Wiara dała Józefowi moc, aby znaleźć światło właśnie w chwili, kiedy wszystko wydawało się ciemne. Wiara wspierała go pośród trosk życia. Dzięki wierze, Józef był w stanie iść naprzód, gdy wszystko wydawało się go powstrzymywać. W obliczu bolesnych i niesprawiedliwych sytuacji wiara daje nam światło, które rozprasza ciemności. Tak, jak to było w przypadku Józefa, wiara otwiera nas na cichą obecność Boga w każdej chwili naszego życia, w każdej osobie i w każdej sytuacji. Bóg jest obecny w każdym z was, w każdym z nas – zapewnił papież.

Podkreślił, że „Jezus chciał okazać solidarność z każdą osobą. Chciał, by wszyscy doświadczali Jego towarzystwa, Jego pomocy, Jego miłości. Utożsamiał się z tymi wszystkimi, którzy cierpią, którzy płaczą, którzy cierpią wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości. Mówi nam to jasno: «Byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie» (Mt 25,35)”.

– Wiara pozwala nam poznać, że Bóg jest po naszej stronie, że Bóg jest pośród nas, a Jego obecność pobudza nas do miłości. Miłosierdzie rodzi się z wezwania Boga, który wciąż puka do naszych drzwi, drzwi wszystkich ludzi, aby zaprosić nas do miłości, współczucia, do służby jedni drugim. Jezus wciąż puka do naszych drzwi, drzwi naszego życia. Nie czyni On tego za pomocą magii, z efektami specjalnymi, z migające światła i fajerwerkami. Jezus wciąż puka do naszych drzwi w obliczach naszych braci i sióstr, w obliczach naszych bliźnich, w obliczach tych przy naszym boku – mówił Franciszek.

Wskazał, że „jednym z najskuteczniejszych sposobów pomocy jest modlitwa”. – Modlitwa nas jednoczy; czyni nas braćmi i siostrami. Otwiera nasze serca i przypomina nam piękną prawdę, o której czasami zapominamy. W modlitwie wszyscy nauczyć się mówić „Ojcze”, „tatusiu”. Uczymy się postrzegać siebie nawzajem jako braci i siostry. W modlitwie nie ma ludzi bogatych i biednych, są synowie i córki, siostry i bracia. W modlitwie, nie ma pierwszej lub drugiej klasy, jest braterstwo. To w modlitwie nasze serca znajdują siłę, by nie być zimnym i nieczułym w obliczu niesprawiedliwości. W modlitwie, Bóg ciągle nas wzywa, otwierając nasze serca na miłosierdzie – powiedział papież, zapraszając zgromadzonych do modlitwy za siebie nawzajem.

Odmówił z nimi modlitwę „Ojcze nasz” po czym udzielił im błogosławieństwa i opuścił kościół. Franciszek udał się do stołówki parafialnej Caritas i wmieszał się w tłum bezdomnych i ubogich. Nie szczędził dla nich czasu. Każdemu z osobna życzył smacznego, pozdrawiał, pozował do wspólnego zdjęcia.

Z parafii św. Patryka Papież powrócił do nuncjatury na chwilę odpoczynku skąd po południu odleciał do Nowego Jorku.

Bądźcie wdzięczni i ciężko pracujcie

W imieniu Kościoła na lotnisku w Nowym Jorku powitali go ordynariusz miasta kard. Timothy Dolan oraz przedstawiciel Watykanu przy ONZ abp Bernardito Auza. Na lotnisku papież przesiadł się z samolotu do helikoptera, którym poleciał na Manhattan, gdzie znajduje się katedra św. Patryka. Przyjazd Franciszka sparaliżował ruch w mieście. Mieszkańcy Nowego Jorku są jednak na to przygotowani i z innych powodów. Od kilku dni napływają tam prezydenci i szefowie rządów w związku z rozpoczynającym się zgromadzeniem ogólnym ONZ.

Pierwszą część trasy Franciszek przybył małym Fiatem. W pobliżu katedry przesiadł się do odkrytego samochodu, aby móc pozdrowić zgromadzone tłumy. W papamobile towarzyszył mu kard. Dolan.

W neogotyckiej katedrze Franciszek odprawił nieszpory dla duchowieństwa i osób konsekrowanych. Zanim rozpoczął homilię zapewnił o modlitwie za ofiary tragedii w Mekce. W tłumie pielgrzymów zostało tam stratowanych ponad 700 osób.

„Kapłani i zakonnicy są zaproszeni, aby w swoim powołaniu znaleźć i promieniować trwałym zadowoleniem, które wypływa z wdzięcznego serca” – powiedział Ojciec Święty i zachęcił duchownych do spojrzenia na swoje życie i odkrycia na nowo otrzymanych łask i przypomnienia sobie pierwszego spotkania z Jezusem, z którego zrodziło się powołanie. „Trzeba dążyć do łaski pamięci, aby wzrastać w duchu wdzięczności. Być może musimy zadać sobie pytanie: czy potrafimy zliczyć otrzymane błogosławieństwa?” – dodał papież.

Jako drugi filar życia duchowego Franciszek wskazał ducha ciężkiej pracy, „kiedy już zdamy sobie sprawę, jak dużo Bóg nam dał, to życie pełne poświęcenia, pracy dla Niego i dla innych, staje się uprzywilejowanym sposobom odwzajemnienia się za Jego wielką miłość”. Jednocześnie ostrzegł przed mierzeniem pracy duszpasterskiej takimi kategoriami biznesowymi jak: wydajność, dobre zarządzanie czy sukces zewnętrzny. Zaznaczył, że „prawdziwa wartość naszego apostolstwa jest mierzona wartością, jaką ma ona w oczach Boga”. Wymaga to nieustannego nawracania się i spoglądania na krzyż Chrystusa – dodał Franciszek.

Zwrócił uwagę na kwestię wolnego czasu w życiu duchownych i „zagrożenie, które pojawia się wtedy, gdy stajemy się zazdrośni o nasz wolny czas, kiedy myślimy, że otaczanie się wygodami światowymi pomoże nam lepiej służyć”. Jako lekarstwo na tę pokusę wskazał „bliskość z ubogimi, uchodźcami, imigrantami, chorymi, wyzyskiwanymi, osobami starszymi żyjącymi samotnie, więźniami i wszystkimi innymi ubogimi Boga, która nauczy nas innego sposobu odpoczynku, takiego, który jest bardziej chrześcijański i szczodry”.

Franciszek wyraził wdzięczność wszystkim kapłanom i zakonnikom, którzy z radością i poświęceniem niestrudzenie służą Kościołowi, pomimo że „bardzo ucierpieli w niedawnej przeszłości, musząc znosić wstyd z powodu niektórych braci, którzy skrzywdzili i zgorszyli Kościół w najbardziej kruchych jego członkach”. Oddzielnie podziękował siostrom zakonnym i kobietom amerykańskim, bez których – jak odkreślił – nie byłoby Kościoła w tym kraju

Za wspólną modlitwę podziękował Franciszkowi kard. Dolan. Z właściwym sobie poczuciem humoru zapewnił Franciszka, że jest prawdziwym NewYorkerem, bo mieszka w sercach jego mieszkańców. Nawiązał też do gruntownego remontu, któremu poddana została w ostatnich trzech latach ta świątynia. Odnowę duchową wprowadza obecność papieża – dodał kardynał.

Z katedry Franciszek udał się znów małym Fiatem do stałego przedstawicielstwa Stolicy Apostolskiej przy ONZ. Ta watykańska placówka dyplomatyczna stała się papieską rezydencją na czas jego pobytu w Nowym Jorku.

25 września rano papież uda się do głównej siedziby Organizacji Narodów Zjednoczonych, gdzie wygłosi przemówienie. W południe weźmie udział w spotkaniu międzyreligijnym na tzw. „Ground Zero”- w strefie zero, gdzie do 11 września 2001 roku stało World Trade Center. Po południu Franciszek uda się na Harlem, gdzie odwiedzi szkołę „Królowej Apostołów” i spotka się z dziećmi i rodzinami imigrantów. Ostatnim punktem tego dnia będzie Msza św. w hali Madison Square Garden.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.