Drukuj Powrót do artykułu

Franciszkanin „terrorystą mimo woli”

01 października 2002 | 14:04 | omcp //mr Ⓒ Ⓟ

Jak się okazuje, nawet franciszkanie mogą stać się w Ziemi Świętej terrorystami mimo woli. Mógł się o tym przekonać jeden z braci wracający z rekolekcji na górze Tabor.

Tak się złożyło, że był to dzień poprzedzający drugą rocznicę wybuchu tzw. „drugiej intyfady” lub „intyfady Al-Aksa”. W sobotę, gdy w Izraelu nie jeżdżą środki transportu publicznego, jedynym wyjściem pozostaje taksówka prowadzona przez arabskiego kierowcę. Dla włoskiego zakonnika br. Antonio D’Aniello był to jedyny sposób dostania się do macierzystego klasztoru w Ain Karem nieopodal Jerozolimy.
Nic nie zapowiadało, by ta normalna podróż miała zakończyć się czymś nadzwyczajnym. Dopiero, gdy taksówka zatrzymała się w odległości ok. 100 m. od klasztoru, pojawiła się izraelska policja. Jak się okazało nie interesował ich Palestyńczyk – taksówkarz, lecz młody zakonnik w habicie.
W chwili, gdy br. Antonio nachylił się do swojej torby podróżnej, aby wyjąć z niej i pokazać paszport, miejsowi stróże prawa skierowali do niego lufy karabinów i wezwali posiłki. Natychmiast pojawiły się aż cztery jeepy wojskowe, na drodze wstrzymano ruch.
Pod lufami karabinów brat Antoni opuścił taksówkę, po czym zażądano, by zdjął habit. Zakonnik sprzeciwił temu się mówiąc, że jest to „jego urzędowy strój i ubiór franciszkański”. W międzyczasie na ulicy zrobiło się zbiegowisko i Izraelczycy nawiedzający w sobotę ciche Ain Karem mogli dobrze przyjrzeć się „terroryście mimo woli”.
Rozmowa między zakonnikiem a żołnierzami i policją przedłużała się i stawała się coraz bardziej napięta, wezwane więc zostały na pomoc izraelskie służby specjalne „Szin Bet”. Nikt ze służb specjalnych nie chciał nawet rzucić okiem na paszport zakonnika, ani słuchać jego wyjaśnień. Z pistoletem przyłożonym do skroni poddano go rewizji osobistej oraz dokładnie przebadano rzeczy znalezione w jego torbie podróżnej.
Najwyraźniej niezadowoleni z tego, że nie znaleźli żadnych środków wybuchowych ani broni, członkowie „Szin Betu” postanowili poszukać nazwiska zakonnika w komputerowej bazie danych. Okazało się jednak, że br. Antoniego nie było na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów palestyńskich. Widząc swój błąd, izraelscy agenci wypowiedzieli niewyraźnie parę słów przeprosin i odjechali wzdłuż szpaleru samochodów i gapiów, którym dane było przyglądać się scenie jakby wyjętej z najlepszych filmów akcji.
Roztrzęsiony i poruszony do żywego br. Antonio przypomniał sobie niejeden epizod z „Kwiatków” świętego Franciszka i historii franciszkanów w Ziemi Świętej. Zachował jednak przytomność umysłu i sięgnął po portfel, aby zapłacić za przejazd. Taksówkarza już jednak nie było – najwyraźniej wolał oddalić się jak najszybciej od pechowego pasażera.
Po zakończeniu „wojny sześciodniowej” w 1967 roku, ówczesny premier Izraela Mosze Dajan odwiedził wspólnotę franciszkańską w klasztorze Najświętszego Zbawiciela w Jerozolimie. Podczas tego spotkania stwierdził, że „najlepszym przepustką dla franciszkanów jest ich habit”. W przypadku brata Antonio z pewnością tak nie było.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.