Drukuj Powrót do artykułu

Hans Küng pojednał się z Kościołem?

07 kwietnia 2021 | 19:09 | Krzysztof Tomasik, ts Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Wikipedia

W wieku 93 lat zmarł 6 kwietnia w swoim domu w Tybindze Hans Küng, jeden z najbardziej znanych współczesnych teologów, założyciel fundacji „Weltethos” (Etos świata). Szwajcar, który w latach 1960-1996 wykładał w Tybindze, odegrał znaczącą rolę w Kościele katolickim. Jego książki, takie jak: „Nieomylny?”, „Być chrześcijaninem”, „Czy Bóg istnieje?” stały się bestsellerami, ale też spowodowały, że popadł on w konflikt z Urzędem Nauczycielskim Kościoła. Obok Josepha Ratzingera jest najczęściej czytanym niemieckojęzycznym teologiem katolickim. Przez dziesięciolecia był nade wszystko uważany, ku swemu, jak sam wyznał, rozczarowaniu, za krytyka Kościoła i papieża par excellence.

Permanentny krytyk Kościoła

Jego trwający od lat 60. XX w. konflikt z Watykanem dotyczył wielu kwestii teologicznych, które pozostały dla wielu dyskusyjne do dnia dzisiejszego. Pierwsze podejrzenia ze strony Świętej Kongregacji Świętego Oficjum Świętego, poprzedniczki obecnej Kongregacji Nauki Wiary, wobec młodego teologa Künga wzbudziła jego rozprawa doktorska, opublikowana w 1957 r. Swoją rozprawą Küng dokonał pionierskiego na ówczesne czasy osiągnięcia w dialogu ekumenicznym. Pokazał w niej, że reformacyjna doktryna usprawiedliwienia zaprezentowana przez teologa Karla Bartha nie musi być sprzeczna z dobrze rozumianą doktryną katolicką. Wtedy to było odkrycie sensacyjne. Dopiero w 42 lata później Watykan i Światowa Federacja Luterańska uzgodniły w podpisanej w 1999 r. „Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu”, że różnice w doktrynie o usprawiedliwieniu nie muszą już dzielić Kościoła.

Następnie w latach sześćdziesiątych XX w. Küng wraz ze swoimi książkami „Kościół” i „Struktury Kościoła” wzbudził kolejne podejrzenia Świętego Oficjum ponieważ nawoływał do tworzenia bardziej kolegialnych i demokratycznych struktur zarządzania w Kościele. Wtedy jednak Küng miał jeszcze wpływowych zwolenników wśród wysoko postawionych hierarchów, więc pozostawał spokojny, nawet wtedy gdy Kongregacja Nauki Wiary, wszczęła przeciwko niemu pierwszą sprawę w 1968 roku.

Pozbawiony prawa do nauczania

W 1970 r. szwajcarskie wydawnictwo Benziger Verlag opublikowało książkę z dużym, karmazynowym znakiem zapytania na czarnym tle i tytułem: „Infallible” – „Nieomylny” na okładce. W niej to Küng zakwestionował nieomylność papieża, przyjętą sto lat wcześniej przez Sobór Watykański I, pod pewnymi warunkami i potwierdzoną przez Sobór Watykański II, ale także nieomylność Magisterium Kościoła w szerszym znaczeniu. Küng argumentował, że takiej nieomylności nie można wywieść ani z Biblii, ani z Tradycji. Odniósł się również do decyzji papieskich w historii Kościoła, które uważał za rażące błędy. Dla Künga takim przykładem była encyklika „Humanae vitae” Pawła VI wyraźnie zakazująca stosowania antykoncepcji. Zdaniem ks. Künga można tylko mówić, że Kościół jako całość jest w prawdzie nieomylny, ale poszczególne papieskie decyzje mogą okazać się błędne. Wielu teologów i biskupów w tamtym czasie nie było do końca zadowolonych z definicji nieomylności i broniło jej jedynie oficjalnie a prywatnie krytykowało używając słów: „jeśli”, „ale”. Nikt jednak przed Küngiem nie podjął publicznego frontalnego ataku na papieską nieomylność.

Za to Kongregacja Nauki Wiary wszczęła kolejną procedurę i publicznie upomniała Künga w 1975 roku. Dość niezwykłe było jednak to, że procedura ta podjęta w 1968 r. zostały oficjalnie zakończone, a Küngowi nie odebrano prawa do nauczania w imieniu Kościoła katolickiego. Ta łagodna reakcja Watykanu jest często przypisywana pośrednictwu ówczesnego arcybiskupa Monachium i Fryzyngi, kard. Juliusa Döpfnera, który osobiście znał Künga i najwyraźniej zakulisowo wspierał teologa z Tybingi.

W 1974 r. Küng powstrzymał się od powtórzenia swojej krytyki papieskiej nieomylności w swoim najsłynniejszym dziele „Być chrześcijaninem”, które stało się światowym bestsellerem. Ale i to dzieło również wzbudziło podejrzenia ponieważ jego autor konsekwentnie unikał w nim tytułu „Syn Boży” w opisie Jezusa Chrystusa, a zamiast tego nazywał Go m.in., „powiernikiem Boga”. Opierało się to na przekonaniu Künga, że współczesnym chrześcijanom trudno jest zrozumieć terminologię greckiej metafizyki, że nie należy ona do istoty chrześcijaństwa i dlatego można ją zastąpić innymi terminami. W „Byciu chrześcijaninem” Küng bardzo mocno podkreślił też ludzką naturę Jezusa. I to spowodowało zarzut, że kwestionuje boskość Jezusa. Ponowne kwestionowanie w kolejnych publikacjach nieomylności papieża i krytyczne wypowiedzi na temat niepokalanego poczęcia Najświętszej Maryi Panny oraz Eucharystii doprowadziły do tego, że w 1979 r. Kongregacja Nauki Wiary odebrała mu prawo nauczania w imieniu Kościoła.

W następnych latach jego głos sprzeciwu wobec pontyfikatu Jana Pawła II, któremu zarzucał „średniowieczną wizję Kościoła” i wybór hierarchii mało wartościowej, ale posłusznej, stawał się coraz bardziej radykalny, zarówno w potępianiu braku swobody w debacie intelektualnej, jak i w krytykowaniu braku gotowości do dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego, któremu Küng poświęcił się całkowicie tworząc specjalny instytut w Tybindze. W tym obszarze szczególnie „zaiskrzyło” w 2000 r. przy okazji doktrynalnego dokumentu „Dominus Iesus”, autorstwa kard. Josepha Ratzingera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, w którym powtórzono, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Jednak Kościołem, który obejmuje swym zbawczym orędziem także bardzo różne kręgi, w których mogą się znaleźć także ludzie poszukujący czy nawet niewierzący, bądź nawet wyznawcy innych religii.

W swej krytyce Küng podkreślał, podobnie jak wybitni katoliccy teologowie XX w.: Rahner, Congar, Daniélou, a także Magisterium Kościoła, że istnieją ziarna prawdy, a więc i elementy chrześcijaństwa, także w innych religiach i tym samym pełnią funkcję zbawczą. Dla szwajcarskiego teologa religie niechrześcijańskie są równoległymi drogami zbawienia a „słowo Ojca jest prawdą, która oświeca także inne wyznania” nawet jeśli chrześcijaństwo pozostaje „drogą niezwykłą”, ponieważ „wiara chrześcijańska reprezentuje radykalny uniwersalizm, skonkretyzowany i skoncentrowany na Jezusie Chrystusie”. Kard. Ratzinger uznał takie tezy za niewystarczające, aby przeciwdziałać szalejącemu niebezpieczeństwu relatywizmu. Oprócz studiowania religii Abrahamowych ks. Küng interesował się także związkiem między nauką a wiarą, czemu dał wyraz w książce „Początek wszystkiego”.

Vittorio Messori, włoski publicysta, współautor z Janem Pawłem II bestselleru „Przekroczyć próg nadziei” zarzucił w 2005 r. Küngowi, że wciąż pisze ten sam artykuł, nie zdając sobie sprawy, że z biegiem czasu jest on coraz mniej aktualny”. „Robi to wrażenie i jednocześnie napawa niepokojem. W ciągu ćwierć wieku historia przyspieszyła, imperia, które wydawały się ze skały i marmuru, rozsypały się w proch, sama kultura zmieniła swe perspektyw. Tylko Hans Küng, wykładowca na emeryturze, od dawna pozbawiony tytułu «teologa katolickiego», nie przestaje powtarzać tego, co głosił 25 lat temu” – napisał Messori.

Nie dziwił się, że Küng, „ksiądz, którego publicznością jest burżuazja północy Europy, zeświecczona, syta i liberalna, nie mógł mieć nic wspólnego z innym kapłanem, arcybiskupem krakowskim, który pochodził z Polski, gdzie wiara była tak heroiczna, życie codzienne przepojone pobożnością ludową, Matka Boża wszechobecna, gdzie sekularyzm i laicyzm ukazywały swe bezlitosne oblicze i zamiast pociągać budziły strach i grozę”.

„Jak mógłby zarozumiały profesor z Tybingi zgodzić się na to, że głową Kościoła został ktoś, kto pochodził stamtąd?” – pytał retorycznie Messori i stwierdził: „Bardziej aniżeli bronić tego długiego pontyfikatu przed gradem oskarżeń jakie mu się stawia świadczących o braku miłosierdzia, trzeba koniecznie ukazać, że porady w stylu Künga nie stanowią żadnego lekarstwa na bolączki Kościoła. Problemy, jakie dzisiaj występują, istniały zawsze; dla ich podjęcia trzeba jednak czegoś innego, aniżeli recepty «modernizmu» ideologicznego, który historia już wyprzedziła, ukazując ich granice i ryzyko”.

Krytyk Benedykta XVI

Warto zauważyć, że życie ks. Künga nie potoczyło się tak, jak losy innych znanych krytyków Kościoła, teologów, którzy weszli w konflikt z Watykanem i rozczarowani oraz zgorzkniali odwrócili się od swojego Kościoła, takich jak Uta Ranke-Heinemann, która pożegnała się z „tradycyjnym chrześcijaństwem”, Eugen Drewermann, który demonstracyjnie wystąpił z Kościoła, czy Leonardo Boff, który porzucił kapłaństwo. W swoim mniemaniu Küng do końca pozostał tym, kim chciał być: katolickim księdzem i profesorem teologii. Zawsze uważał się za „lojalnego teologa”, co nie było i nie jest zgodne z opinią większości jego kolegów-teologów.

Mimo wielu radykalnie krytycznych sądów o stanie Kościoła, obok nieomylności, krytycznie wypowiadał się na temat celibatu czy kapłaństwa kobiet, Szwajcar nigdy nie porzucił nadziei, że sprawy Kościoła nadal będą się układać po jego myśli. Ten niezwykle pewny siebie teolog najwyraźniej chciał, aby jego praca została uznana przez Kościół i to prawdopodobnie doprowadziło, do tego, że zwrócił się do swojego kolegi z Tybingi Josepha Ratzingera, gdy ten został papieżem, z prośbą o rozmowę. Przypomnijmy, że wspólnie pracowali na uniwersytecie w Tybindze w latach 1966-1969 i byli zaprzyjaźnieni.

Benedykt XVI przyjął Künga 24 września 2005 r. w papieskiej letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Rozmowa trwała cztery godziny. Papież Ratzinger, którego krytycy traktowali jako pancernego kardynała i inkwizytora, pozwolił sobie na spotkanie z teologiem, któremu licencję na nauczanie w imieniu Kościoła odebrał jego poprzednik, Jan Paweł II. Jak wynika z komunikatu opublikowanego po spotkaniu, papież wysoko ocenił dokonany przez prof. Künga wysiłek przyczyniania się do ponownego uznania zasadniczych wartości moralnych ludzkości za pośrednictwem dialogu religii i w spotkaniu z rozumem świeckim. Podkreślił, że zaangażowanie na rzecz uświadomienia sobie na nowo wartości, wspierających życie ludzkie, jest również ważnym celem jego pontyfikatu. Jednocześnie papież potwierdził swoją zgodę na podejmowaną przez profesora próbę ożywienia dialogu między wiarą a naukami przyrodniczymi i docenienia, w konfrontacji z myślą naukową, racjonalności i konieczności „Gottesfrage” (zagadnienie Boga). Prof. Küng ze swej strony wyraził uznanie dla wysiłków papieża na rzecz dialogu religii, jak również spotykania z różnymi grupami społecznymi współczesnego świata.

Czy teologowie Küng i Ratzinger mówili również o kontrowersyjnych sprawach z przeszłości, pozostaje w sferze spekulacji. W mediach samo spotkanie zinterpretowano jako rodzaj „rehabilitacji Künga”.

Pomimo obiecującego spotkania w następnych latach Küng nie szczędził krytyki swojemu byłemu koledze z Tybingi zasiadającemu na Stolicy Piotrowej, zarzucając mu m. in., że „otacza się osobami o konserwatywnych i reakcyjnych poglądach”, jest „wyizolowany od ludu chrześcijańskiego” i dlaczego szuka pojednania z lefebrystami, czy przyjmuje do Kościoła byłych anglikanów. Na zarzuty odpowiedział m. in. ówczesny naczelny redaktor „L’Osservatore Romano” Giovanni Maria Vian pisząc: „Raz jeszcze decyzja Benedykta XVI przedstawiona została w jaskrawych kolorach, z góry ukartowanych i jak najdalszych od rzeczywistości. Niestety uczynił to znów Hans Küng, szwajcarski teolog, jego dawny kolega i przyjaciel, którego sam papież w 2005 roku, zaledwie pięć miesięcy po swoim wyborze, przyjął z przyjaźnią, by dyskutować o wspólnych podstawach etycznych religii oraz o relacji pomiędzy rozumem i wiarą. (…) Nie warto podkreślać, że kłamstwa i nieścisłości nie przynoszą chluby jego osobistej historii, a momentami ocierają się o komizm, ponieważ rozmyślnie ignoruje on fakty i posuwa się do wyszydzenia prymasa anglikańskiego, który podpisał wspólną deklarację razem z arcybiskupem Westminsteru. Niestety artykuł szwajcarskiego teologa będzie szeroko kolportowany i przyczyni się do zarówno ponurego, jak nieuzasadnionego wizerunku Kościoła katolickiego i Benedykta XVI. Dla określenia aktualnej sytuacji, w jakiej znalazł się Kościół katolicki pod rządami obecnego papieża Küng pisze, że mamy do czynienia z tragedią. Nie trzeba kusić się o tak hiperboliczne terminy, aby tak też określić jego artykuł, choć pozostaje wiele goryczy w obliczu tego kolejnego nieuzasadnionego ataku na Kościół rzymski i jego bezsprzeczne zaangażowanie ekumeniczne” .

Nieformalnie zrehabilitowany?

Najwyraźniej Küng „pogodził się” z papiestwem tylko dzięki papieżowi Franciszkowi. Wkrótce po wyborze napisał list do pierwszego papieża z Ameryki Łacińskiej, w którym zaapelował do Franciszka o podjęcie dyskusji na temat dogmatu o papieskiej nieomylności. Napisał, że dopiero wtedy będzie możliwa prawdziwa odnowa Kościoła, a tematy takie jak: porozumienie między wyznaniami, wzajemne uznanie urzędów, Eucharystii, rozwody, święcenia kapłańskie kobiet, celibat czy katastrofalny brak kapłanów, będą mogły zostać rozwiązane.

Franciszek odpowiedział na list. Korespondencja nie została upubliczniona, ale w liście, jak relacjonował Küng, papież z uznaniem napisał o zaproszeniu do dyskusji na temat dogmatu i zasugerował, że „różne zagadnienia związane z nieomylnością powinny być przedyskutowane w świetle Pisma Świętego i tradycji teologicznej w celu pogłębienia dialogu ekumenicznego i z ponowoczesnym społeczeństwem”.

W wyniku tej korespondencji Küng, jak sam powiedział, uważał się za „quasi nieformalnie” zrehabilitowanego pod koniec życia. Wyznał, że publiczna rehabilitacja przez Rzym „nie jest dla niego tak ważna”. „Chodzi o to, by iść naprzód dla ludzi i dla Kościoła” – stwierdził.

Później Hans Küng nie raz publicznie wspierał papieża Franciszka m. in. apelując do biskupów i księży o większe wsparcie dla wysiłków papieża Franciszka na rzecz reformy Kościoła. W książce „Siedmiu papieży” Küng podkreśla, że „jeśli ten papież chce wpłynąć na szerokie reformy w Kościele, to z pewnością nie może tego dokonać sam. Dla swego kursu reform papieżowi koniecznie potrzebne jest wsparcie wielu osób, nie tylko z grup reformatorskich”. Jego zdaniem Franciszek „swoim bezpośrednim językiem, «antykurialnym» stylem życia i odwoływaniem się do Ewangelii zmienił w sposób zasadniczy całą dworską atmosferę w Watykanie wraz z jej klikami i zależnościami”.

W 2009 roku, wówczas 81-letni ks. Küng był podekscytowany życiem pozagrobowym. „Jestem ciekawy, co będzie w zaświatach” – mówił. Wyznał, że chciałby poznać Wolfganga Amadeusza Mozarta i Tomasza Morusa. Stwierdził, że nie ma znaczenia, czy do tego dojdzie i nie wierzy w naiwne wyobrażenia nieba, że „ktoś siedzi na złotym tronie i śpiewa `Alleluja`”. „Takie fantazje nie oddają sprawiedliwości powadze umierania” – powiedział.

Z okazji jego 90. urodzin na jego cześć wydział teologii uniwersytetu w Tybindze współorganizował konferencję. Jej hasło brzmiało: „Teologia w ruchu”.

Dzień po śmierci Künga niemiecki kardynał Walter Kasper powiedział w wywiadzie dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera”, że Hans Küng, któremu w 1979 roku Kongregacja Nauki Wiary odebrała prawo nauczania w imieniu Kościoła katolickiego, przed śmiercią pojednał się z Kościołem. Ujawnił też, że latem ubiegłego roku, bardzo już osłabionemu Küngowi przekazał życzenia i błogosławieństwo od papieża Franciszka. „Hans się z tego bardzo ucieszył, to było dla niego bardzo ważne”, stwierdził były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Jednocześnie wyraził uznanie dla Hansa Künga – teologa, który pomógł wielu ludziom odnaleźć wiarę; dzięki niemu też wielu pozostało w Kościele.

Kard. Kasper określił Künga jako “surowego krytyka, czasem także niesprawiedliwego”, ale jednak pozostającego zawsze „w głębi serca człowiekiem Kościoła i w Kościele”. „Nigdy nie myślał o opuszczeniu Kościoła, a jego zamiarem było zrobienie wszystkiego, co najlepsze dla wewnętrznego życia Kościoła. Zawsze czuł się chrześcijaninem i katolikiem”, powiedział niemiecki purpurat.

Powiedział, że latem ubiegłego roku, kiedy już spodziewano się, że Küng może wkrótce umrzeć, zadzwonił do niego papież Franciszek. „Papież prosił mnie, żebym przekazał Küngowi pozdrowienia i błogosławieństwo w chrześcijańskiej komunii”, wspominał kard. Kasper i dodał: „To było tak, jakby Küng miał czuć się `w pokoju` z Kościołem i z Franciszkiem, rodzajem pojednania”.

Wyznał też, że o stanie zdrowia Künga wiedział również Benedykt XVI i modlił się za niego.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.