Drukuj Powrót do artykułu

Jacek Moskwa o tekście we „Wprost”

08 listopada 2001 | 17:54 | //ad Ⓒ Ⓟ

„Wie, że dzwonią, ale nie wie w którym kościele” – tak znany korespondent z Rzymu Jacek Moskwa skomentował tekst „Osaczony Papież”, który ukazał się w najnowszym numerze „Wprost”. Publikujemy w całości jego komentarz.

_Każde rzetelne dziennikarstwo opiera się na wiedzy, dostępie do informacji i krytycznej ocenie zebranego materiału. W przypadku Stolicy Apostolskiej jest to szczególnie trudne, wymaga zrozumienia specyfiki Kościoła, mozolnego zdobywania zaufania rozmówców, a także własnego rozsądku przy ocenie rozmaitych, często fantastycznych pogłosek. Pałasiński kręcąc się na marginesie środowiska zawodowych dziennikarzy – watykanistów pozbierał krążące wśród nich plotki i półprawdy, przyprawiając je sosem własnej żółci oraz ignorancji._
_Kuriozalny jest zwłaszcza obraz Joaquina Navarro-Vallsa – dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, który jakoby prowadził własną – sprzeczną ze stanowiskiem Ojca Świętego – politykę informacyjną, ba! – wielką politykę światową wobec islamu. Gdyby autor „Wprost” zamiast kultywować własne antykościelne uprzedzenia pogłębił nieco swoją wiedzę eklezjologiczną, zrozumiałby bez trudu, że instytucja rzecznika prasowego Watykanu po to między innymi została stworzona, aby można było wyrazić stanowisko w kwestiach politycznych, co nie powinno się odbywać od ołtarza. Tak było w przypadku pozornej różnicy stanowisk wobec islamu i konfliktu w Afganistanie. Jan Paweł II kontynuował podczas wizyty w Kazachstanie wielki religijny dialog ze światem muzułmańskim, jego rzecznik przypomniał o głęboko zakorzenionym w katolickiej doktrynie prawie do słusznej wojny obronnej, a taką obecnie prowadzą Stany Zjednoczone i ich sojusznicy._
_Zastanawia mnie natomiast, jak Pałasiński, nie lecąc na pokładzie samolotu wiozącego Jana Pawła II i towarzyszących mu dziennikarzy, zauważył, że Joaquin Navarro-Valls miał wracając z Kazachstanu kwaśną minę. Ja też nie leciałem, więc się na ten temat nie wypowiadam. Uczestniczyłem jednak przedtem w licznych „voli papali” (lotach papieskich), często będąc jedynym – jak podczas pamiętnej podróży na Kubę – przedstawicielem polskich mediów. Nigdy nie miałem najmniejszej trudności z uzyskaniem wypowiedzi dyrektora Sala Stampa Vaticana, także przed kamerą telewizyjną. Nie robiłem mu przy tym „kosztownych podarunków”, chociaż wielokrotnie dawałem drobne „regali” (upominki) portierom biura prasowego, płacąc za nie z własnej kieszeni. Mieszkając we Włoszech od 20 lat Pałasiński powinien wiedzieć, że tutejszy szał wzajemnego obdarowywania się na Boże Narodzenie nie jest wcale oznaką korupcji._
_Należy jednak wyjaśnić, że w świecie środków przekazu istnieje hierarchia. Przy podróżach papieskich kręci się całymi tysiącami dziennikarska drobnica, czy wręcz pseudo-dziennikarze. Rzecznik, jak jego koledzy w innych poważnych instytucjach, wie, że do opinii międzynarodowej należy się zwracać za pośrednictwem stałego korespondenta Reutera, nie zaś – powiedzmy – współpracowniczki diecezjalnego pisemka z Bogoty. Demonizowany przez dziennikarza „Wprost”, z racji jego udziału w tak ważnej dla Kościoła strukturze „Opus Dei”, dr Navarro-Valls bardziej niż niedoszłym torreadorem i wykształconym lekarzem psychiatrą, jest przede wszystkim bardzo dobrym dziennikarzem, laureatem wielu nagród na tym polu. A Polaków, o czym wiemy z własnego doświadczenia, raczej faworyzuje kosztem innych._
_Sprawę można by skwitować wzruszeniem ramion, gdyby nie aspekt znacznie poważniejszy. Otóż artykuł Pałasińskiego jest odbiciem spiskowych teorii o funkcjonowaniu Watykanu, kultywowanych przez niektórych dziennikarzy włoskich. Nie wychodzą oni z nimi na widok publiczny, wcale nie z powodu strachu, czy fałszywie pojmowanej solidarności, ale po prostu z obawy przed ośmieszeniem. Niektórzy z nich – domyślam się nawet, o kogo może chodzić – nie lubią ani Kościoła ani Polaków. Znaleźli teraz jednego z naszych rodaków, niestety skrajnie naiwnego, który dał się użyć w pewnej rozgrywce. A jej sens polega
na ciągłym sugerowaniu – dzieje się to już od dobrych ośmiu lat – że słaby i otoczony różnymi kamarylami Jan Paweł II nie jest w stanie sprawować rzeczywistej władzy w Kościele. Rzekomo go broniąc, Jacek Pałasiński działa przeciwko Papieżowi, przyczyniając się do kształtowania z gruntu nieprawdziwego obrazu sytuacji na szczycie hierarchii Kościoła katolickiego._
_Jacek Moskwa, Rzym_

*Jacek Moskwa* – od 12 lat korespondent przy Stolicy Apostolskiej. Do niedawna pracował dla TVP, obecnie dla dziennika „Rzeczpospolita”

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.