Drukuj Powrót do artykułu

Jak dziś rozumieć i przeżywać Boże Narodzenie?

23 grudnia 2022 | 19:10 | Angelika Maria Małek, dg | Kraków Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Pixabay

Jak rozpoznać Mesjasza, skoro ci, którzy czekali na Niego tysiące lat, mimo proroctw Go nie poznali? Jak cieszyć się Bożym Narodzeniem w okolicznościach wojny? Czym jest pokój, o którym uczy Biblia? Skąd czerpać nadzieję? Jak nie oddać się rutynie i pamiętać o treści naszych tradycji? Dr Angelika Maria Małek w świątecznym felietonie podsuwa kilka propozycji na owocne przeżycie Świąt.

„Mała by to była korzyść dla Niego, przybyć z tak daleka tak blisko, i z tak wysoka tak nisko, by zbawić tak niewiele dusz. Nie, Jego miłosierdzie jest o wiele większe”
Walter Hilton, The Scale of Perfection (XIV w.)

Wyczekiwany – nierozpoznany

Zapowiadany przez proroków „tyle tysięcy lat wyglądany” Zbawiciel nie został rozpoznany przez uczonych w Piśmie. Można powiedzieć, że za wiedzą i przekonaniem o niej, nie poszło (praktyczne) rozpoznanie Mesjasza o którym (teoretycznie) wiedziało się przecież wszystko. Zamiast świadków wiarygodnych – uczonych – Jezusowi na początku ziemskiego życia i po zmartwychwstaniu towarzyszyli więc świadkowie według ówczesnych standardów niewiarygodni. Ówcześni pasterze (por. Łk 2,8-20) byli uważani za ludzi spoza społecznego i religijnego mainstreamu, którzy ze względu na tryb życia nie mogli zachowywać Prawa, daleko im było do sielankowej wizji „grzecznych” pastuszków ze szkolnych jasełek.

A kto dzisiaj może być wiarygodnym świadkiem Jezusa, komu zaś zagraża brak autentyczności? Jeśli w ramach eksperymentu myślowego podmienimy wspomnianą wyżej grupę na jej współczesne odpowiedniki, w najłagodniejszej wersji może okazać się, że oficjalni reprezentanci wiary nie zawsze mają rację, bądź to w głoszonych przez siebie poglądach, bądź w postępowaniu, podobnie jak ci „spoza” nie zawsze tej racji nie mają. Hipotetyczny „bliski” wcale nie musi przybliżać do Boga, podobnie jak „daleki” nie musi od Niego oddalać. W potocznym rozumieniu utrwalanym w pobożności i kaznodziejstwie łatwo oceniać nam współczesnym zamknięcie uczonych w Piśmie sprzed wieków, ale czy sami zawsze rozpoznajemy Chrystusa przychodzącego do nas w różnych osobach i sytuacjach, często bardzo błahych, niepozornych i, wydawałoby się, zbyt powszednich, żeby mogły „liczyć się” jako ważne? Zanim zaczniemy wiarygodnie głosić Boga, którego Syn „zamieszkał wśród nas” (por. J 1,14) sami musimy chcieć zobaczyć Go także w tych mniej oczywistych przestrzeniach, osobach i zdarzeniach.

Ewangelie wyraźnie wskazują, że Zbawiciel nieprzypadkowo wszedł w konkretną historię konkretnego narodu, w historię Izraela. Ten konkret z jednej strony mocno osadza to wydarzenie w dziejach świata a z drugiej wzywa do odnalezienia – aktualizacji – jego sensu w naszej, zupełnie odmiennej, ale równie konkretnej historii i świadczenia o nim tu i teraz, w tym, co rzeczywiście mamy, a nie tym, co chcielibyśmy mieć. Rodowody Jezusa (por. Mt 1,1-17; Łk 3,23-38), oprócz próby faktograficznego opisania Jego biologicznego pochodzenia, zarazem osadzają Jego ziemskie życie w realności – cielesności – świętości, grzeszności, ale przede wszystkim zwyczajności życia Jego przodków.

Książę Pokoju na wojnie

Anioły, zwiastując pasterzom, że właśnie narodził się im Mesjasz Pan, śpiewały: „na ziemi pokój ludziom Jego upodobania” (por. Łk 2,14). Pierwsze skojarzenie, jakie w naszym aktualnym kontekście geopolitycznym, gdy tuż za granicą na niezwykle brutalnej, najeźdźczej wojnie mordowani są nasi Sąsiedzi może nasunąć się po usłyszeniu słowa „pokój”, to przede wszystkim to, że jest on przeciwieństwem wojny.

Jednak pokój w biblijnym rozumieniu to coś znacznie więcej, niż jedynie jakiś „brak”, w tym przypadku brak zewnętrznego konfliktu. W Starym Testamencie hebrajskie słowo szalom pochodzi od czasownika oznaczającego m.in. „bycie pełnym, bezpiecznym, zdrowym, w harmonii, bez lęku, stresu, w odpoczynku, zaspokojonym”. Pokój dotyczy stanu własnego serca, relacji z innymi oraz oczywiście relacji z Bogiem – te trzy wymiary, choć można je wyodrębnić, wpływają na siebie nawzajem. Błogosławieni – szczęśliwi – są ci, którzy wprowadzają pokój (por. Mt 5,9). Ewangeliczny pokój, którego źródłem jest Jezus i Jego obecność, jest czymś zasadniczo różnym od tego, co może zaoferować ludziom świat (por. J 14,27).

Pozornie stojące w sprzeczności z orędziem pokoju Jego własne deklaracje o przyniesieniu miecza symbolizującego walkę (por. Mt 10,34-39; Łk 12,51-53) odwołują się do absolutnej wagi pójścia za Chrystusem – naśladowanie Go może wywołać rozłam w niechętnym Jego orędziu świecie, jednak ów rozłam nie jest wartością samą w sobie. Wprowadzanie Bożego pokoju, opartego na prawdzie i miłości, jest dziełem naśladownictwa Chrystusa, który wskazuje także na konkretne sposoby realizacji tej misji poprzez wybaczanie, wychodzenie bliźniemu naprzeciw i pozostawienie wymierzania ostatecznej sprawiedliwości Bogu (por. J 16,32-33; Flp 4,7). Sam Chrystus jest naszym pokojem i umożliwia przystęp do Ojca dalekim i bliskim (por. Ef 2,13-18).

Stare i nowe

Człowiek chciał być jak Bóg, znać dobro i zło, a więc posiadać wiedzę jak On (por. Rdz 3,1-6). Jednak ostatecznie to Bóg – uniżając się – stał się człowiekiem.

Co roku świętujemy to wydarzenie, towarzyszy nam ta sama liturgia i te same tradycje, powszechne i własne, bardziej lub mniej odległe od religijnego sedna uroczystości, często celebrowane w sposób rozciągnięty w czasie mocniej niż chciałby tego rok liturgiczny (by dać za przykład choćby dekoracje pojawiające się w przestrzeni publicznej już na początku listopada). Powtarzalność może przybliżać – gdy zgłębiamy coraz lepiej to, co pobieżnie już znane, bądź oddalać – wciągając nas w rutynę, usypiając na przeżycie nowości.

Świętowanie to aktualizacja wydarzenia z przeszłości tu i teraz, rok po roku, a nie jedynie rocznica urodzin człowieka z bardzo odległej przeszłości i kultury drastycznie odmiennej od naszej – jak urodziny bliskiej osoby, które nie są jedynie pomnikiem jakiegoś wydarzenia, ale niosą w sobie nadzieje, życzenia i marzenia o jej przyszłości. To znalezienie sensu na tu i teraz, dla mnie dzisiaj, w mojej własnej życiowej sytuacji nie idealnej, ale rzeczywistej, podobnie jak dalekie od ideału były narodziny Jezusa w historii świata.

Średniowieczny mistyk Jan Tauler (XIV w.) wyróżnia trzy narodzenia Jezusa: pierwsze z Ojca w wieczności, drugie z Maryi w Betlejem, trzecie w każdej ludzkiej duszy. Te trzecie narodziny to otwarcie się człowieka na to, co nieskończone, niewyczerpane, ponadczasowe. Narodziny w duszy to wejście w relację z Bogiem. W polskiej tradycji obchody uroczystości Bożego Narodzenia rozpoczynamy przecież w domu, w przestrzeni najsilniejszych, choć niekoniecznie najłatwiejszych, więzi międzyludzkich.

Ten czysto ludzki wymiar świąt jest czymś, co łączy świętujących je w religijnym wymiarze z tymi, których tylko i aż przyciąga niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju klimat tych świąt i jego ścisły związek z relacjami między ludźmi. Jak powiedział Tomáš Halík w jednej z wygłoszonych przez siebie świątecznych homilii: w centrum Bożego Narodzenia znajduje się uwielbienie Boga, który stał się człowiekiem, co odsłania przed nami najgłębszy powód, dla którego także nam „nic, co ludzkie” nie może być obce.

***
Angelika Maria Małek – doktor nauk teologicznych w zakresie teologii fundamentalnej. Jej zainteresowania badawcze obejmują różne formy teologii politycznej i teologii kultury, angażuje się także w działalność na rzecz dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego. Członkini European Society of Women in Theological Research, działaczka Kongresu Katoliczek i Katolików. Mieszka w Krakowie, pracuje naukowo w Łodzi.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.