Drukuj Powrót do artykułu

Jak godnie przeżyć EURO 2012

08 czerwca 2012 | 08:25 | Rozmawiał Grzegorz Polak Ⓒ Ⓟ

Sport ma w sobie coś z boskości, dlatego nie wolno w świat sportu przenosić nasze uprzedzenia czy nienawiść.

Wówczas sport staje się instrumentem walki, eliminowania, poniżania i pogardy – twierdzi w rozmowie z KAI tuż przed rozpoczęciem EURO 2012 bp Marian Florczyk, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa sportowców. Ksiądz Biskup nie ma wątpliwości, że nasi kibice wzniosą się na najwyższy poziom kibicowania: kulturalnego, szlachetnego, pełnego szacunku wobec konkurentów. Naszym reprezentantom życzy, „aby walczyli z całych sił, do upadłego, tak, abyśmy mogli dzięki nim przeżyć wielką niespodziankę”. Poniżej pełny tekst rozmowy z bp. Marianem Florczykiem.

KAI: Czy EURO 2012 to także szansa dla Kościoła?

Raczej wyzwanie. To wydarzenie, w którym weźmie udział kilkaset tysięcy ludzi. Do tej sytuacji Kościół w Polsce chce się przystosować, to wyzwanie podjąć. Z jednej strony pragnie pokazać swoje oblicze – Kościoła, który głosi Chrystusa zmartwychwstałego, ludu, który jest wierny Bogu i swojej narodowej tradycji. Z drugiej strony Kościół chce umożliwić tym, którzy do nas przyjadą, zaspokojenie ich potrzeb religijnych. Dlatego nasze kościoły stać będą otworem dla kibiców, będą odprawiane Msze w ich językach narodowych, tak, aby żaden z gości nie doznał uszczerbku na swojej wierze. Jestem usatysfakcjonowany tym, co przygotowały na EURO diecezje, na terenie których odbywać się będą mecze, a więc gdańska, poznańska, warszawska, wrocławska. Do tego wyzwania duszpasterskiego przygotowały się także miasta, w których mieszkają reprezentacje poszczególnych krajów, np. Kraków. Tym reprezentacjom towarzyszą kibice. Chodzi mi nie tylko o otwarte kościoły dla kibiców, ale także o to, co przygotowano w strefach kibica. Będzie też ewangelizacja na ulicach miast.

KAI: Co zrobić, żeby futbol nie traktować jak bożka?

Niebezpieczeństwo takiej postawy wzmacnia fanatyzm, który zawęża pole widzenia, ogranicza rozsądek, kanalizuje myślenie w jednym tylko kierunku. Każdy fanatyzm, nie tylko sportowy, ale także partyjny, narodowościowy i religijny, jest niebezpieczny. Dlatego trzeba pracować nad ideą sportu, który ma służyć pojedynczemu człowiekowi i całemu społeczeństwu. Sport ma tę wspólnotę wzbogacać, uczłowieczać. Ma być nośnikiem wartości, które służą pokojowemu i solidarnemu współżyciu, temu wszystkiemu, o czym mówi Jezus: abyśmy byli miłującymi się braćmi, pełnymi szacunku wobec siebie i pamiętającymi, że nad nami jest Bóg Ojciec.

KAI: Jest rzeczą naturalną, że kibic oczekuje zwycięstwa. Czy wypada mu o nie się modlić, skoro kibice innych drużyn też o to mogą prosić Boga?

W takiej sytuacji pomiędzy kibicami obydwu drużyn zachodzi konflikt interesów. Jedni i drudzy chcą wygrać, a są wyznawcami tego samego Boga. Wygrana jednej drużyny może wywołać pretensje do Pana Boga ze strony pokonanych rywali. Tak się zachowują np. niektórzy kibice FC Napoli, którzy – w przypadku porażki swojej drużyny – mają żal do Pana Boga i do św. Januarego, patrona Neapolu. Myślę, że kibic, będący chrześcijaninem dojrzałej wiary, modli się nie tylko o zwycięstwo, ale także o godny przebieg współzawodnictwa. Jeżeli ktoś ma wygrać, niech wygra lepszy, ten, który na to zasłużył dzięki lepszemu przygotowaniu, lepszym umiejętnościom. Trzeba się modlić, aby nie było w rywalizacji sportowej nienawiści i walki do tego stopnia, aby wyeliminować przeciwnika zadając mu ból, ranę czy powodując kontuzję. Dlatego powinniśmy modlić się o godny przebieg zawodów, o to, aby zwyciężył ten, kto jest lepszy. Oczywiście, możemy się modlić o wsparcie dla naszej ukochanej drużyny. Jednak każdy, kto pokłada całkowite zaufanie w Bogu, wie, że to On kieruje naszym losem, pogodzi się z każdym wynikiem. Zwłaszcza wtedy, kiedy ma świadomość, że jego drużyna zrobiła wszystko, co mogła, jak najlepiej. Natomiast gdy drużyna daje z siebie niewiele, modlitwa traci swój sens. To tak jakby leniwy uczeń modlił się o bardzo dobre oceny.

KAI: Media podgrzewają atmosferę, zwłaszcza w kontekście meczu Polska:Rosja. Jak się wobec tego zachować, przecież mecz, to nie wojna międzynarodowa?

No właśnie. Widzę tu konieczność powrotu do idei sportu antycznego w świecie greckim. Trzeba przywrócić to, co zostało zatracone: że sport ma coś ze świętości. My ograniczyliśmy sport do tego, co bardzo ziemskie. Stąd może bierze się korupcja i rożne patologie. Kiedy w starożytności odbywały się zawody sportowe, to przed Zeusem. bogiem bogów, płonął święty ogień. On przypominał zawodnikom, że sport ma coś ze świętości. Do dzisiaj to jest kultywowane w ogniu olimpijskim, ale przede wszystkim jako symbol, a nie idea, która powinna narzucać sportowcom i kibicom określoną postawę. Byłem na trzech olimpiadach i widziałem kibiców gromadzących się przy ogniu olimpijskim. Zachowywali się bez zarzutu. Nie wolno w świat sportu przenosić nasze uprzedzenia czy nienawiść. Wówczas sport staje się instrumentem walki, eliminowana, poniżania i pogardy. To nie ma nic z boskości, to nie ma nic z chrześcijaństwa, nic z szacunku do godności człowieka. To trudne, co mówi Jezus o miłowaniu nawet nieprzyjaciół, ale to trzeba realizować. Dlatego nie wolno wykorzystywać zawodów do siania nienawiści, do podsycania konfliktów, powinny one krzewić wzajemny szacunek i pokój. To uwłacza idei sportu. Na olimpiadzie zimowej w Vancouver widziałem jak pięknie zachowywali się kibice z Polski i Rosji. Pozdrawiali się wzajemnie. My potrafimy być gościnni, uszanować przybyszów, taka jest nasza tradycja ukształtowana przez chrześcijaństwo. Świadczy o tym chociażby nasze przysłowie: „Gość w dom, Bóg w dom”. Dla wielu ludzi Polska stanie się w pewnym sensie domem. Trzeba się pokazać z jak najlepszej strony. Ale także trzeba wymagać, aby kibice zagraniczni uszanowali naszą kulturę, którą my się chlubimy. Tego od nich oczekujemy: wzajemnego szacunku.

KAI: Jak godnie przeżyć EURO?

Gdy siądziemy na trybunach lub przed telewizorem, starajmy się zachować szacunek do drużyny przeciwnej i jej kibiców. Trzeba umieć zauważyć, w przypadku niepowodzenia, że przeciwnik okazał się lepszy jeżeli chodzi o umiejętności i talenty, że sobie na to zwycięstwo solidnie zapracował. Zdaje sobie sprawę, że każdemu kibicowi wydaje się, że jest najlepszym piłkarzem i trenerem. Wciela się w niego pewien ideał; już by strzelił kilka bramek, a wszystkie strzały obronił. Tam na boisku jest żywy człowiek, który stara się, by było jak najlepiej. Tak trzeba patrzeć też na konkurenta. On też chce zwyciężyć. Trzeba rywalowi okazać szacunek.

KAI: To apel do kibiców, a zawodnicy?

To dotyczy także piłkarzy. Możemy od nich wymagać, aby dali z siebie wszystko, tak jak niezapomniane orły Kazimierza Górskiego. Drużyna musi być kolektywem, gdzie nie tylko gra jeden z drugim, ale jeden za drugiego. To – zaangażowanie plus kulturalny i mocny doping ze strony kibiców – powinno się spleść w jeden warkocz i – jeśli przyjdą zwycięstwa – przynieść nam wiele radości.

KAI: Co przede wszystkim – w związku z EURO – chciałby Ksiądz Biskup przekazać polskim kibicom?

Obserwowałem nie raz naszych kibiców za granicą i zauważyłem, że potrafią „nieść” naszych reprezentantów do zwycięstwa. Dawali powody do dumy. Gdy Polacy przegrywali, śpiewając dodawali im ducha do większego zaangażowania. Najbardziej niebezpieczni są kibice drużyn klubowych, a więc konflikty ujawniają się najczęściej w rozgrywkach ligowych. Dlatego o kibicowanie na EURO jestem spokojny. Niemniej chciałbym zaapelować, abyśmy się wznieśli do tego poziomu i godnie kibicowali, tak jak to pokazujemy na zagranicznych stadionach. Powinniśmy dać przykład szlachetnego kibicowania, tym bardziej, że obraz Polski – poprzez zachowanie kibiców – będzie szedł na cały świat. Niektórzy będą czyhać na nasze potknięcia, aby to nam z satysfakcją wytknąć, o czym przekonaliśmy się już przed EURO. Myślę, że nasi kibice są tego świadomi i wzniosą się na najwyższy poziom kibicowania: kulturalnego, szlachetnego, pełnego szacunku wobec konkurentów czy przeciwników. A co do naszych reprezentantów, chciałbym, aby walczyli z całych sił, do upadłego, tak, abyśmy mogli dzięki nim przeżyć wielką niespodziankę.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.