Drukuj Powrót do artykułu

Jesteśmy apartyjni, zapraszamy wszystkich

04 stycznia 2013 | 09:47 | lk / br Ⓒ Ⓟ

Miastom bardzo zależy na Orszakach Trzech Króli, to dla nich ogromna promocja. Rzadko kiedy się zdarza, by mieszkańcy tak chętnie uczestniczyli w tego rodzaju wspólnotowych przedsięwzięciach – mówi w rozmowie z KAI Maciej Marchewicz, prezes Fundacji Orszak Trzech Króli.

I odpowiada deklarującemu się jako ateista mężczyźnie, który zaprotestował przeciwko udziale miasta w organizacji Orszaku w Zielonej Górze: „Jesteśmy apartyjni, zapraszamy wszystkich, także jegomościa z Zielonej Góry”.

KAI: Czym jest sam Orszak Trzech Króli?

Maciej Marchewicz: Orszak jest wspólnym świętowaniem Bożego Narodzenia. Jest radosnym, rodzinnym świętem wspólnotowym. Możemy poczuć się razem, jesteśmy otwarci na wszystkich. Jest to święto nie tylko tych, którzy wiedzą, jak pójść do stajenki, ale i tych, którzy szukają, być może jeszcze nigdy przy niej nie byli. Może to będzie dla nich dzień przełomowy i od tej chwili już zawsze będą z nami do stajenki podróżować.

KAI: Orszaki Trzech Króli, które już po raz piąty przejdą ulicami polskich miast to nie tylko barwne korowody kolędników. Co się na nie składa?

– Jest to bardzo wielopoziomowa inicjatywa. Z jednej strony jest to program edukacyjny prezentowany w szkołach, przypominający o polskich tradycjach misyjnych. Jest także poziom charytatywny: prowadzimy w szkołach zbiórkę na tzw. „Kontener Dobroci”, chodzi o dobra konsumpcyjne i materiały szkolne dla szkół w Republice Środkowoafrykańskiej. Fundacja „Dzieło Nowego Tysiąclecia” zbiera podczas Orszaków na stypendia dla ubogiej uzdolnionej młodzieży. Prezentują się też kolędnicy misyjni.

W przygotowaniach do Orszaku uczestniczą w szkołach także rodzice – to jeden z naszych warunków, by wciągnąć „do spisku” jak największą liczbę ludzi dobrej woli. Na ogół bowiem aktywność rodziców polega na odwiezieniu dzieci do szkoły i odebraniu po lekcjach. W naszym przypadku to rodzice szykują dzieciom stroje i rekwizyty kolędnicze, śpiewają z dziećmi kolędy. Chcemy zachęcać do powrotu do tej tradycji tak, aby kolędy nie były tylko melodią słyszaną w tle, ale elementem naszej tradycji narodowej. Zachęcamy do śpiewania kolęd na placach, przygotowaliśmy ponad 400 tys. śpiewników i papierowych koron oraz 1,5 tys. sztandarów, a także bezpłatne aplikacje na smartfony ze zbiorem 208 polskich kolęd.

KAI: Orszaki przejdą w tym roku w ponad 90 miastach…

– To się waha z chwili na chwilę. Jedne miasta informują, że nie dadzą rady, w ich miejsce zgłaszają się inne. Dziś rano dołączyła jako 92. Poniatowa. Orszaki przejdą też poza granicami Polski: w Kamieńcu Podolskim, w Odessie i Chmielnickim na Ukrainie, w hiszpańskim Badajoz (kolebce orszaków) i w Republice Środkowoafrykańskiej.

KAI: Skąd Pańskim zdaniem tak wielki, i wciąż zwiększający się, fenomen Orszaku Trzech Króli?

– Nie mnie to komentować, ale dynamika jest rzeczywiście ogromna. Trzy lata temu mieliśmy na pokładzie sześć miast, rok temu – 24, w tym roku już prawie sto. Myślę, że zaletą tej inicjatywy jest to, że jesteśmy całkowicie apartyjni. Jeżdżąc po kraju, by spotkać się z organizatorami Orszaków, mam okazję być świadkiem bardzo ciekawych scen: po zakończeniu spotkania organizatorzy wskazują mi np. na dwóch dżentelmenów, którzy zwykle ze sobą nie rozmawiają, gdyż są z przeciwnych sobie partii, natomiast przy sprawie Orszaku nie widzą problemy współpracy. Jest to więc inicjatywa, która przy okazji okresu Bożego Narodzenia być może ma szansę wnieść coś dobrego do naszych domów i do naszej Ojczyzny.

KAI: W Zielonej Górze mężczyzna deklarujący się jako ateista protestuje przeciwko współpracy miasta przy organizacji Orszaku Trzech Króli. Twierdzi, że jest to wydarzenie kościelne i miasto nie powinno dokładać do tego środków w kwocie 2 tys. zł. Jak Pan to skomentuje?

– Serdecznie zapraszamy tego jegomościa na Orszak. Orszak jest otwarty na wszystkich: na tych, którzy chcą śpiewać kolędy i na tych, którzy chcą się przyjrzeć, jak to robią inni. Trzej Królowie nie byli chrześcijanami, byli poganami. Być może jako magowie byli nawet ateistami. Być może mieli takie same problemy jak ten jegomość w Zielonej Górze.

Trudno mi się odnosić do kwestii wkładu miasta w organizację Orszaku. To, co się przy tej okazji dzieje w każdym mieście przyczynia się również do jego ogromnej promocji. Miastom na tym bardzo zależy. Rzadko kiedy się zdarza, by mieszkańcy tak chętnie uczestniczyli w tego rodzaju wspólnotowych przedsięwzięciach. Na ścianie zachodniej są miejscowości, gdzie panuje bardzo duże bezrobocie i gdzie od wielu lat nie było takiej imprezy, wspólnej imprezy, na którą ludzie chętnie przychodzą. W Kłodzku bezrobocie jest wyższe kilkakrotnie niż średnia krajowa i tam nie ma szans na to, by ludzie dołożyli coś jeszcze z własnych pieniędzy. Myślę, że bez pomocy miasta Orszak niewiele by tam zdziałał. Natomiast nie sądzę, by wkład miasta był szczególnie znaczący. Znam skalę finansowej organizacji Orszaków, tak w Warszawie jak i w małych miastach, 2 tys. zł to – z całym szacunkiem – kwota symboliczna.

KAI: Jak wygląda strona finansowania Orszaku Trzech Króli w Warszawie?

– Mamy patronat Marszałka Województwa Mazowieckiego i Prezydent Warszawy oraz ich wielką życzliwość przy całej organizacji na placach i ulicach. Pamiętajmy bowiem, że organizacja tylko na Placu Piłsudskiego wymagała zgody kilkunastu instytucji. Jeśli chodzi o pieniądze, to my takich pieniędzy z miasta nie dostajemy, co więcej: nie aplikujemy o nie. Pieniądze mamy od sponsorów i ze zbiórki od donatorów indywidualnych. Są one przeznaczane na przygotowanie śpiewników, koron i sztandarów, wysyłanych w całą Polskę i poza nią.

KAI: W tym roku święto Objawienia Pańskiego przypada w niedzielę. Jako organizatorzy liczycie na zwiększoną frekwencję na Orszakach Trzech Króli?

– Ja nie liczę. Nikt, kto organizuje Orszaki, nie konkuruje, który plac będzie bardziej zapełniony. Zdarzało się nam organizować Orszak, w którym szło pięć tysięcy ludzi. To nie ma wielkiego znaczenia. Pamiętamy o tym, co pozostaje po Orszakach: naprawdę wielkie poczucie wspólnoty, radości i to, na co zwracają uwagę organizatorzy w innych miastach – że kiedy ludzie przyjrzą się sobie wzajemnie na placu i poczują radość bycia razem, to owocem tego są nowe wspólne inicjatywy lokalne. My, jako Fundacja Orszak Trzech Króli, nie tworzymy żadnych struktur w terenie. Jesteśmy katalizatorem lokalnych przemian. Wiemy, że Orszaki kończą się tworzeniem stowarzyszeń i fundacji wspierających lokalną kulturę, przedsiębiorczość czy sport. Dla mnie to jest najistotniejsze, oprócz wszystkich wspomnianych już poziomów: przypomnienie naszym rodakom, że nie jesteśmy tylko konsumentami, ale także obywatelami i jako tacy mamy szansę zrobić coś nowego razem. To ma ogromną wartość.

Rozmawiał Łukasz Kasper

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.