Drukuj Powrót do artykułu

Kamerun, czyli Afryka w pigułce ! (cd.)

11 listopada 2012 | 19:37 | Misja Kamerun Ⓒ Ⓟ

Sample

W Foyer St. Dominique mieszka w tej chwili 17 podopiecznych, którzy są wychowywani wedle prostych reguł, zgodnie z wiarą chrześcijańską. Zasady są tutaj bardzo proste, tak jak i warunki w których mieszkają dzieci. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie dobra wola i chęć bezinteresownej pomocy wielu darczyńców, którzy wsparli, bądź też wciąż wspierają utrzymanie sierocińca. Potrzeb jest zawsze wiele więcej niż możliwości, jednakże ojciec Darek doskonale radzi sobie z organizacją funkcjonowania ośrodka. Ktoś mógłby zatem zapytać, czy potrzebna jest tutaj pomoc takich osób jak ja?

Otóż, każda forma pomocy jest zawsze mile widziana, a lista potrzeb, nie tylko materialnych, jest długa. Tutejsze dzieci doskonale radzą sobie z samoorganizacją, nie licząc nauki, która jest jednym z głównych zadań sierocińca, pomagają w utrzymaniu czystości, same potrafią wyprać sobie swoje rzeczy (nikt nikogo tutaj nie wyręcza jak to w Polsce bywa norma). W związku z kłopotem dostępu do wody dzieci same dbają o to, aby nigdy nie brakło wody, która trzeba pobierać ze studni, dzieci potrafią same szyć ubrania, które przecież tak szybko się zużywają i niejednokrotnie są zszywane po kilka razy; takich przykładów można podawać więcej i więcej.

Pragnę podkreślić tutaj pewną rzecz, mianowicie podejście Kameruńczyków, którzy są katolikami, do praktykowania i rozumowania wiary. Nie mam na myśli jedynie wychowanków sierocińca, a ogólnie społeczeństwo. Nauczony obserwacją miejscowej ludności, szczerze przyznaję, że niejeden/niejedna z nas mogliby się wiele tutaj nauczyć. Wiara tutaj jest prosta, dla każdego istnieje Bóg, wszechobecna jest modlitwa, ludzie nie wstydzą się otwarcie rozmawiać o Bogu, chwalić i wielbić Stwórcę!! Prosty przykład: ilu z nas Europejczyków potrafi bez zastanowienia zadeklamować 10 przykazań Bożych, albo wymienić 7 Sakramentów Świętych (sam na tym poległem), albo któż ma w pamięci Tajemnice Różańcowe? My, Europejczycy, patrzymy na Afrykę generalizując ją, uważając za trzeci świat pod każdym względem, a jest to jak najbardziej mylne myślenie. To my, moglibyśmy wiele się nauczyć od tych ludzi!! Owszem, warunki życia tutejszego daleko odbiegają od standardów, do których jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni, jednakże w żadnym stopniu nie możemy twierdzić, że jesteśmy lepsi od mieszkańców Afryki. To czego tutaj brakuje, a wymienię akurat tylko sierociniec, to pieniądze!! Niestety one rządzą wszędzie, a tych brakuje zawsze. Nie ma co ukrywać i pisać miedzy wierszami w czym rzecz, gdyż, jeśli nie wiadomo o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze. Takiej formy wsparcia potrzeba tutaj, aby pomagać dzieciom, które są naprawdę bardzo zdolne, chętne, by się uczyć godnego życia, kształcić się i żyć w zgodzie z wiarą chrześcijańską.

Jednakże wrócę do mojej osobistej ‘przygody’ związanej z pobytem w Foyer St. Dominique. Na czym może polegać pomoc białego człowieka, który ma prawie zerową znajomość języka francuskiego? Otóż, nawet i bez tego można sobie doskonale poradzić w kontakcie z dziećmi. A dodatkowo wspomnę, iż niektóre osoby znają też angielski, co znacznie ułatwia sprawę. Pomóc można i fizycznie, np. przy noszeniu wody, gdzie beczki wcale nie są lekkie, albo tez intelektualnie, zwyczajnie rysując z dziećmi, zajmując czas grami edukacyjnymi, czy starając się nauczyć je chociażby podstaw języka angielskiego a zainteresowanych nawet polskiego!

Pisząc tę historie, nie opisałem jeszcze najważniejszego dla mnie aspektu, połączonego z przyjazdem do Kamerunu. Mianowicie, nigdy nie przypuszczałbym, iż ten daleki wyjazd sprawi, że poznam tutaj wybrankę swojego serca. Tak, dokładnie! Serce nie sługa, jak powiada znane powiedzenie. A wybranka serca okazuje się być jedna z wychowanek misji, Prisca Koungou. Łaska Pana Boga naszego pozwoliła mi spotkać na swojej drodze drugą połówkę aż tutaj. Jeśli ktoś nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, to nie podyskutuje ze mną. Juz przy pierwszej mojej wizycie w Foyer, wiedziałem, że to Ta, jedna, jedyna! A zaczęło się na lotnisku, przy pierwszej wizycie w Kamerunie. Jedno spojrzenie na przywitanie i juz coś przysłowiowo zaiskrzyło. Moje szczęście w tym, że Prisca zna język angielski, który pozwolił nam na swobodny kontakt na początku znajomości. Przegadane godziny, które odczuwało się niczym minuty, wbrew pozorom podobne i wręcz takie same zainteresowania, pasje, pragnienia i marzenia, wspólna wiara katolicka, pomogły zapoznawać się lepiej i lepiej… A teraz wiem, ze oboje szczęśliwi i wzajemnie zakochani, wkrótce złożymy przed Bogiem przysięgę małżeńską, ale to już temat na kolejną opowiastkę…

Maciej Kieruj

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.