Kapelan wojskowy: z żołnierzami trzeba po prostu być
07 marca 2012 | 21:47 | kos Ⓒ Ⓟ
W sobotniej katastrofie kolejowej zginął żołnierz służący w warszawskim Pułku Ochrony. Starszy szeregowy Sylwester Gawroński pozostawił żonę i dwuletnią córkę. W czwartek w rodzinnej Lipnicy Wielkiej (woj. podkarpackie) odbędzie się jego pogrzeb. – Pamiętam go jako dobrego, spokojnego żołnierza, który choć może nie rzucał się w oczy, to jednak jakoś pozostał w pamięci. Służył w Wojskowej Straży Pożarnej, na stanowisku kierowcy-ratownika – mówi ks. płk Krzysztof Wylężek, kapelan ordynariatu polowego, pracujący wśród żołnierzy Pułku Ochrony.
– Wiem z rozmów z rodziną, że interesował się muzyką i grał w zespole muzycznym w rodzinnej Lipnicy. W służbie był rzetelny i punktualny, dlatego właśnie jako środek transportu wybierał kolej, chciał być wypoczęty i gotowy do służby, a wiadomo, że droga z Podkarpacia do Warszawy zajmuje kilka godzin i może być wyczerpująca. Na stację zawsze odwoził go ktoś z rodziny – mówi kapelan.
– Wspólnie z psychologiem oraz przełożonymi z Pułku i Wojskowej Straży Pożarnej pojechaliśmy aby w tej trudnej i bolesnej chwili być z rodziną. To najtrudniejszy moment w pracy kapelana – mówi ks. płk Wylężek. Kapelan podkreśla, że obecność w tych pierwszych chwilach po otrzymaniu wiadomości o śmierci jest bardzo ważna, bo pozwala przejąć w pewnym sensie część bólu. – To kluczowy moment, pomaga sama obecność, czasem rozmowa, wspominanie zmarłego a nieraz wspólna modlitwa lub zwykłe milczenie – podkreśla. Ks. Wylężek dodaje, że często to postawa rodziny pokazuje kapelanowi w jaki sposób można pomóc, w tym przypadku było jasne, że przebywanie kapelana z rodziną była potrzebna.
– W takiej sytuacji wojsko i rodzina stają się jednością, bo wspólnie przeżywają tragedię, która dotyka przede wszystkim bliskich, ale także dotyka jednostkę, w której służy żołnierz, dla której poświęca własne siły, zdolności, czasem zdrowie, a nawet życie. Opieką trzeba otaczać również żołnierzy i kolegów, z którymi na co dzień pełnił służbę i pracował. Z żołnierzami trzeba po prostu być – uważa kapelan.
Do czołowego zderzenia dwóch pociągów, w których jechało ok. 350 pasażerów, doszło w sobotę przed godz. 21. Na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wsch. i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. – Kraków Główny. W katastrofie 16 osób zginęło, a 57 zostało rannych. Na miejsce wypadku udali się premier, prezydent oraz ministrowie. Wyjaśnianiem okoliczności tragedii zajmują się prokuratura w Częstochowie i Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.